Trening czyni mistrza, czyli czym jest talent?

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dzisiaj, dla odmiany, będzie coś poważniejszego. Ale tak tylko trochę :)

Często słyszę, jak ludzie mówią "ma talent". Zazwyczaj myślą przy okazji o sławnych osobach. Sportowcy, aktorzy, pisarze, malarze... Wiadomo, o co chodzi. Ogólnie, wchodzą tu osoby, które coś potrafią. I to całkiem dobrze.

Ostatnio pochwaliłam się swoimi rysunkami na forum rodziny. I ponownie ten tekst: "masz talent". Chyba powinnam się ucieszyć, szczególnie, że moja twórczość artystyczna jest co najwyżej... W porządku. (widziałam dużo gorsze, ale lepszych też jest od groma)
Jednak zamiast poczuć się doceniona... Wkurzyłam się.

Zaraz pewnie zostanę zwyzywana od niewdzięczników. Może i jest w tym trochę prawdy. Jednak w mojej opinii, jeżeli ktoś jest w czymś naprawdę dobry, mówienie mu, że ma talent jest pewnym nieporozumieniem...

Ale może zacznijmy od początku. Weźmy kogokolwiek. Pozwolę sobie posłużyć się jakimś znanym przykładem. Co powiecie na Lewandowskiego? Ostatnio jest o nim głośno, więc powinno być ok.

Piłkarz. Jest dobry w tym co robi. A przynajmniej tak twierdzi opinia publiczna, ja się na tym kompletnie nie znam. Ale żeby być dobry, musiał najpierw trenować. I to dużo. Prawdopodobnie więcej, niż przeciętny zjadacz chleba uważa za możliwe. Do tego, wciąż trenuje, żeby nie wypaść z formy. Ogólnie: poświęcił na to dużo czasu, energii i, prawdopodobnie, nerwów, bo jakoś wątpię, żeby nigdy nie miał myśli "może zrezygnować"...

I teraz wyobraźcie sobie, że ktoś, kto tyle czasu spędził na morderczych wręcz treningach, nagle słyszy, jak wszystkie jego osiągnięcia są podsumowane prostym "ma talent". Nie wiem jak wy, ale według mnie brzmi to jak kiepski żart.

Chyba jest tak ze wszystkim. Żeby być w czymś naprawdę dobrym, potrzebne jest dużo ćwiczeń, na które często nie mamy ochoty. Nie ważne, o czym jest tu mowa, bez odpowiedniej ilości czasu, poświęconego na doskonalenie danych umiejętności, nie można być w czymś naprawdę dobrym. Trening tak naprawdę stanowi podstawę wszystkich umiejętności. Zanim człowiek nauczy się chodzić, najpierw raczkuje, po czym przez poziom "pingwina", powoli zaczyna nabierać wprawy. Zanim nauczymy się pisać, najpierw ćwiczymy rysować "szlaczki", żeby wyćwiczyć rękę. W czymkolwiek nie jesteśmy dobrzy, najpierw musieliśmy jakiś czas to ćwiczyć. Dlatego "talent" jest, według mnie, bardzo krzywdzącym określeniem.

Czym tak naprawdę jest talent? Predyspozycja do wykonywania danych czynności? Łatwość w nauce niektórych umiejętności? Prawdopodobnie może to nieco ułatwić opanowanie zdolności, przynajmniej na początku. Jednak bez względu na "talent", żeby coś zaczęło wychodzić, musimy to przećwiczyć odpowiednią ilość razy.

Teraz pozwolę sobie wrócić do swojej osoby i moich "zdolności" malarskich. Gdybyście zobaczyli początki mojej twórczości, musielibyście się zgodzić, że talentu jest we mnie zero. Nie umiałam rysować, ale sprawiało mi to frajdę, dlatego to robiłam. Zajęcia typu plastyka czy technika skutecznie mi to obrzydziły na jakiś czas, ale gdy pozbyłam się tych przedmiotów, wróciłam do rysowania. Poświęciłam na to sporo czasu, aż w końcu wyszło coś, co było akceptowalne. W trzeciej liceum wzięłam się za to nieco poważniej i teraz mogę spokojnie powiedzieć, że jestem zadowolona z efektów. Nie dlatego, że jest to arcydzieło, ale dlatego, że widzę wyraźne efekty mojej pracy. A przez ten czas, poza licznymi obrazkami, którymi spokojnie mogę się chwalić, wyrzuciłam masę kartek, które pokryte były między innymi samymi oczami, palcami, ustami bądź zwykłymi, równoległymi kreskami. Dosłownie.

Właśnie z tego powodu, gdy ktoś, patrząc na moje rysunki, mówi mi, że mam talent, zwyczajnie czuję się... Nie najlepiej. Bo świetnie zdaję sobie sprawę z tego, że nie mam talentu, a jedynie trochę chęci do poprawy swoich umiejętności.

Nie wiem, może coś takiego jak talent istnieje, może nie. Ja podchodzę do tego sceptycznie. Jednak strasznie mnie denerwuje, jeżeli ktoś, widząc jedynie efekty, rzuca komentarz typu: "masz talent". Bo to brzmi tak, jakby cała nasza praca i robienie wszystkiego, żeby być lepszym, nagle straciły znaczenie, a wynik zależał od wrodzonych umiejętności. Może są osoby, które cieszą się z takich "pochwał". Ja osobiście odbieram to jako przejaw zwyczajnej zazdrości i zawiści. "On/ona jest lepszy/lepsza, tylko dlatego, że ma talent". A może zamiast rozwodzić się nad talentem bądź jego brakiem, warto byłoby zabrać się do działania?

Miało być krótko, wyszła jakaś rozprawka... Tak to ze mną bywa, mówi się trudno :)

Mam nadzieję, że nikogo nie uraziłam, jednak piszę tutaj wyłącznie moje zdanie. Możecie się z nim zgadzać, bądź nie. Nikogo nie będę piętnować za posiadanie własnego zdania.

Możecie się podzielić swoimi przemyśleniami na ten temat. A ja w tym czasie się ulotnię. Miłego dnia :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro