12. Egzamin

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Ohayo... -powiedziałam zmęczona do towarzyszów

-Ohayo Nanako-chan... -odpowiedział Naruto, który był jak ja i Sakura niewyspany.

-Ohayo Minna... -powiedziała Sakura przecierając oczy.  Sasuke nic nie powiedział. Właściwie on jedyny był w dobrej formie.

******
-Witam kolegów i koleżanki! -zawołał nas z daleka Kakashi-sensei

-I CZEMU TAK PÓŹNO! -krzyknęliśmy

******
Staliśmy na polu treningowym. Za chwilę miał zacząć się nasz egzamin.

-Alarm nastawiony na 12-nastą! -zdzwiwiliśmy się

-Mam tu trzy dzwoneczki... Waszym zadaniem będzie odebranie mi ich do południa. -zaczął tłumaczyć siwowłosy - Osoby, które zostaną bez dzwonka, mogą pożegnać się z dzisiejszym obiadem. Oprócz tego zostaną przywiązane do tych tutaj pni, aby patrzeć jak zajadam się obiadem.

~A więc dlatego nie kazał jeść śniadania... ~pomyślałam

-Jednej osobie wystarczy jeden dzwonek. Ale są tylko trzy... Co oznacza, że przynajmiejniej jedną osobę przywiąże do pnia. A ten... Kto nie zdobędzie dzwonka, automatycznie obleje ten test! Innymi słowy, przynajmniej jedna osoba z tej czwórki wyląduje z powrotem w akademii... -przełknęłam ślinę, a po moim policzku spłynęła kropla potu-Możecie używać Shurikenów. Musicie atakować mnie tak, jakbyście chcieli mnie zabić, inaczej nie zdobędziecie tych dzwonków. -zcisnął dzwonki.

-Ale... Sensei, to niebezpieczne!!! -krzyknęła Sakura

-No właśnie! Przecież nie potrafisz nawet uniknąć... Gąbki do tablicy, He he!!! Mówiąc krótko- może pan dziś zginąć! -zaśmiał się blondyn

-Zapamiętaj, że najgłośniej szczekające pieski są ja mniej groźne. -skomentował nasz nauczyciel - Dobra... Koniec Pogawędek z cieniakami, czas zaczynać.

Niebieskooki najwyraźniej się wściekł,  ponieważ chwycił kunaia i zaczął biec w kierunku Hatake.
Ale... Kakashi przekładał Naruto,który ciągle trzymał kunaia, do jego głowy.

~To było takie szybkie, że tego nie zauważyłam!

-Gdzie ci się tak śpieszy? Przecież nie piwiedziałem jeszcze "Start". -powiedział Jonin. -Chociaż z drugiej strony dobre nastawienie- chciał mnie zabić. Czy w końcu poznaliście się na mnie trochę, czy jeszcze nie?

~To właśnie w nim się kocha Manami-sensei?

-He he... Coś mi się zdaje, że chyba jednak da się was lubić... Uwaga, zaczynamy! Gotowi... START! -Schowałam się w koronie drzewa, Sasuke zrobił to samo, a Sakura ukryła się w krzakach.

~To jest jonin... Trzeba będzie się postarać Nanako... Nie schrzań tego!

-Podstawową umiejętnością Shinobi jest takie ukrycie się, żeby nie można było wyczuć jego obecności. -powiedział Szarowłosy

-Ale ja będę walczył normalnie! Twarzą w twarz! Walka to Walkaa!!! -krzyknął Naruto

-Debil... -skomenowałam

-Słuchaj... Trochę odstajesz od reszty. Ale w tym złym znaczeniu...

-Odstaje to ta Twoja przekrzywiona fryzura!!! -zachichotałam na to stwierdzenie. Blondyn zaczął biegnąć w kierunku przeciwnika, ale zatrzymał się, ponieważ Kakashi wyciągał coś z kabury.

-Pierwsza taktyka Shinobi. Taijutsu! Podszkolę cię... -wyciągnął z torby... Książke. I to nie taką zwykłą!

~Eldorado Flirtujących... Tom 2... Na serio Kakashi-sensei? ~myślałam zażenowana

-Co z tobą? Atakujesz czy nie?

-Ale... Dattebayo... Po co ta książka? -spytał zdezorientowany niebieskooki

-Jak to po co? Do czytania... Ciekawi mnie dalszy ciąg. Nie przejmuj się... Chyba tobie nie przeszkadza, co nie?

-PRZEROBIE CIĘ NA KOTLETY MIELONE!!! -Naruto zaczął go atakować, ale blokował wszystkie ataki czytając! -TYYY!!! -Kakashi pojawił się za nim układając pieczęć tygrysa -Hę?

-Jak myślisz, bałwanie... Ile razy ninja może dać się od tyłu?

-NARUTO UCIEKAJ!!! SZYBKO!!! BO ZGINIESZ!!! -krzyknęła Sakura

-Hę?

-Za późno... -powiedział Kakashi. W jego oku błysnęła iskra- Sekretna Technika Taijutsu osady Konoha-Gakure!!! Zwana... Tysiąc Lat Bólu!


-Co jest? Co to jest za technika... Żadna technika... Ale bardzo zabawna! -zaczęłam się po cichu śmiać.

Naruto wpadł do wody. Za chwilę z niej wyleciały dwa Shurikeny, które leciały prosto na naszego  przeciwnika.

-Cha Cha Cha Cha... -zaśmiał się, zatrzymując w palcach te bronie.

-Czas działać... -szepnęłam.
Odnalazłam Uchihe, skoczyłam do niego,przez co Kakashi mnie zauważył-Sasuke! Musimy połączyć siły, żeby go pokonać!

-Co ty zrobiłaś Nanako?! Teraz on wie gdzie jesteśmy!

-Mam to gdzieś! Jeśli połączymy siły, damy radę go pokonać! -przekonywałam go

-Muszę sam go pokonać, aby zdobyć siłe... By go zabić. Nic mi nie stanie na drodze. Sam pokonam Kakashiego. -Czarnowłosy zniknął gdzieś.

-Może uda mi się przekonać Sakure... -znowu zrobiłam to co w przypadku Sasuke. Odsłoniłam się i znalazłam się koło różowowłosej. -Sakura!

-Nanako? -spytała zdziwiona

-Połączmy siły, żeby pokonać Kakashiego! -patrzałam na nią zdeterminowana

-Wybacz, ale pokonam go tylko z Sasuke-kun. Sasuke-kun czeka na mnie i za chwilę go razem pokonamy! -uciekła zostawiając mnie samą

-Kuso... Jak tak dalej pójdzie, to nie przejdziemy egzaminu...

-Muszę zostać ninja!!! -spojrzałam w kierunku walki. Z wody wyskoczyły klony cienia Naruto. -Moja specjalność, czy Kage Bunshin no Jutsu!!! Pamiętaj, że nieuwaga największym wrogiem! Szczególnie, że przeciwnik nie jest już tylko jeden!
-wszyscy zaczeli biegnąć w kierunku Hatake.

-O, nie zwykły podział, ale podział cienia... Technika umożliwiająca podzielenie się nie na zjawy, a cielesne kopie... -mówił po cichu Sensei - Wnioskując z twojego poziomu, nie utrzymasz ich dłużej niż minutę. Dużo gadaniny, dużo pokazówki i nic więcej... Cały Naruto. Nawet tą techniką nie dasz mi rady. -nagle jeden z klonów złapał go za plecy - Jak to...?! Z tyłu?!?! -Naruto uśmiechnął się zwycięsko.

-I co to za ninja, co daje się zajść od tyłu...? Pytam pana, Kakashi-sensei!!! -zapytał retorycznie - Zostawiłem jedem cień w wodzie, który wypłynął po cichu i zaszedł pana od tyłu! Za tę lewatywkę sprzed kilku chwil, dopłacę się panu z nawiązką... -Kakashi był znudzony. Widać to było po jego wyrazie twarzy. -Czas na małe lanie!!!

Stało się coś dziwnego. Naruto walnął swojego własnego klona!

-Znudziło mi się... -powiedziałam do siebie i zasnęłam, przy okazji wyciszając chakre.

********
Obudził mnie krzyk...

-Sakura?! -szybko zerwałam się na nogi i pobiegłam za źródkłem dźwięku. Zostałam turkusowooką nieprzytomną. Sprawdziłam jej puls. Żyje. -A może to genjutsu? -zasugerowałam

-Bu. -usłyszałam za sobą, szybko wyjęłam kunaia i zaatakowałam. Za mną stał Kakashi-sensei, który siłował się ze mną na broń. -Wiesz, że nic nie robiłaś prawda? Wszyscy walczyli, a ty spałaś...

-Wiem o tym doskonale, Sensei. Nie obroniłam moich przyjaciół, nie byłam przy nich kiedy mnie potrzebowali, nie... -skapnęłam się o co mu chodzi.

-Nie...?

-Nie sprawisz, że wezmę na siebie poczucie winy! Nie przegram! -wolną ręką rzuciłam w niego shurikenem, przez co odskoczył. Szybko podążyłam za nim i zaczęła się nasza walka. Cios, blok, atak, atak, unik, blok. -Katon: Gokakyu no jutsu! -w stronę mojego nauczyciela leciała wielka kula ognia.

-Suiton: Suiryudan no jutsu! -na kulę leciał wodny smok. Technika styknęły się, przez co powstała para.

-Niech to... -szepnęłam. -Sharingan. -zablokowałam atak od tyłu. Hatake miał zamiar mnie ogłuszyć, ale ja załadowałam chakrę w pięści i go walnęłam, że poleciał na kilka metrów. Poleciałam za nim. Zostałam drewno.

-Kawarimi no jutsu... -stwierdziłam. Szarowłosy znowu chciał mnie zaatakować kunaiem, ale zrobiłam unik i podciełam mu nogi. Stanęłam nad nim. Zcisnęłam mocniej pięść i walnęłam w jego brzuch. Powstała dziura. Jego ciało zniknęło. -Kage bunshin? -spytałam sama siebie zdziwiona. Nagle zaczęły boleć mnie piekielnie oczy, przez co upadłam na Kolana. Zaczęłam leczyć miejsce gdzie bolało. -Co za ulga... -Otworzyłam oczy. Przedemną siedział Kakashi.

-Dzielnie walczyłaś. -skomentował, a ja straciłam przytomność.

~Ogłuszył mnie... ~pomyślałam przed odpłynięcieć.

*****
*Pov. Narracja Trzecioosobowa*
-Kim jesteś?! -krzyknął jakiś mężczyzna
-Zwą mnie Uchiha Madara. -odpowiedział grubym głosem. Kobiecie oczy podniosły się do granic możliwości.
-Czego od nas chcesz?!
-Oddajcie mi wasze dziecko. -mężczyzna nie wytrzymał i zaatakował faceta w masce.

Nanako nie rozumiała co to za sen. I dlaczego jej się śni.
Nagle wszystko zaczęło robić się czerwone. Tamci ludzie, których przed chwilą obserwowała brązowowłosa, zatrzymali się i stali nieruchomo.
-Chwila... Brakuje tego mężczyzny w...-nie dokończyła, ponieważ ktoś jej przerwał
-Nanako. -odwróciła się. Przed nią stał człowiek w masce.
-Przecież... Przed chwilą stałeś tam... -wskazała niepewnie w miejsce, gdzie miał być, ale... Wszystko zniknęło. Dom, ludzie i dziecko.

Mężczyzna zaśmiał się tylko grubym głosem i przebił jej serce prętem.
-Za niedługo stanie się to naprawdę...

*Pov. Nanako*
Obudziłam się z krzykiem.
-Nanako! -podbiegła do mnie Sakura i pomogła mi wstać.

-A-arigatō... -powiedziałam niepewnie. Zwróciłam uwagę na przywiązanego Naruto do pnia. Potem spojrzałam na Kakashiego. Wtem wszystkim odezwały się brzuchy.

-Ho ho, nieźle wam burczy w brzuchach moi drodzy... Aha... Kilka słów na temat wyników testu. -zaczął- Słuchajcie. Nie ma potrzeby, żebyście wracali do akademii ninjutsu.

-Czyli Dattebayo... Cała trójka... -zaczął szczęśliwy Naruto

-Tak, cała trójka... Może się pożegnać z ninjutsu na zawsze!

*********
1336 słów!

Mam nadzieję, że jakoś mi wybaczcie za tę długą nieobecność.
Długo zbierałam się za pisanie rozdziału, ale za każdym razem coś mi nie pasowało.
Dlatego wziełam pierwszą mangę Naruto i pisałam razem z nią!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro