3

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Katie otworzyła z małą trudnością oczy, a biel sufitu natychmiast ją poraziła. Starała się sobie przypomnieć, co się stało, że znowu przetrzymują ją na kontroli. Czyżby dostała jakiegoś silnego krwotoku? A może zemdlała?

Nagle, nadal patrząc  w sufit zdała sobie sprawę z zaskakującej rzeczy. Nie ma jej czarnych kropek. Niemal natychmiast zerwała się do siadu, z przerażeniem uznając, że może już być w niebie. Kiedy jednak rozejrzała się po sali, zauważyła swoją zmartwioną mamę i zestresowaną psycholog, które patrzyły na nią, jakby już była duchem. A skoro je widzi, to chyba nie jest, prawda?

Jeszcze raz popatrzyła na psycholog, i nagle wspomnienia napłynęły jej do głowy z siłą tsunami.

Przypomniała sobie, jak mocno zdenerwowała się na blondynkę. Jak bez słowa wybiegła z jej domu. Jak ciężko było jej złapać oddech. Jak jakiś chłopak wbiegł prosto na nią, a później poczuła już tylko ból. Jak przyjemnie otoczyła ją ciemność. Chciałaby móc do niej wrócić.Chciałaby móc nie tłumaczyć się swojej mamie, której ciągle dokładała kłopotów, jakby kobieta nie miała ich wystarczająco.  I przede wszystkim nie chciała oglądać twarzy swojej psycholog.

– Jak się czujesz skarbie?

I to pytanie. Tak bardzo go nienawidziła. Nawet kiedy wydostała się z znienawidzonego szpitala do innego, lepszego (chociaż niekoniecznie miała to w planach) to to jedno zdanie nadal ją prześladowało, niczym najgorszy koszmar. Dotknęła swojej obolałej czaszki, czując pulsujący ból w głowie.

– Do pogrzebu się zagoi – odpowiedziała krótko, masując skronie. Nie chciała kłamać mamy, ale też nie miała zamiaru martwić jej prawdą
– Katie… tak bardzo cię przepraszam. – Jej terapeutka nagle się odezwała, podchodząc bliżej. – To moja wina. Nie powinnam mówić tych rzeczy, jeśli nie byłaś na to gotowa. Myślałam, że dzięki temu w końcu się przede mną otworzysz, ale moje zachowanie było okropne. Proszę, wybacz mi…

Brunetka jedynie skinęła głową. Wiedziała, że bez względu na to, co kobieta jej wtedy powiedziała, nie powinna tak reagować. Nawet, jeśli kompletnie zniszczyła ją w paru zdaniach.

Spuściła głowę ze wstydu. Ostatnio jedyna materialna rzecz której naprawdę pragnęła, to wehikuł czasu. Było tyle rzeczy, których żałowała w przeszłości…

W tym momencie drzwi do sali się otworzyły, ale Katie nawet nie popatrzyła w tamtym kierunku. Domyśliła się, że to zapewne lekarz lub pielęgniarka. Ciekawe jacy są tutaj? W jej szpitalu wszyscy byli okropni, ale tutaj wydawało się być lepiej. Ściany i sufit miały nieskazitelnie mleczny kolor, łóżko pierwszy raz pod nią nie piszczało przy każdym drobnym ruchu, a okno dawało dostęp do świeżego powietrza i promieni słonecznych.Jak ona się tutaj w ogóle znalazła? Jej mama nie miała na to pieniędzy, więc to na pewno nie je sprawka. Po chwili doszła do wniosku, że pewnie jej terapetka opłaciła to miejsce, przez wyrzuty sumienia. Jednak to ona była w pewnym stopniu wina jej pobytu tutaj.

W końcu nie powstrzymała ciekawości, i spojrzała w stronę wyjścia. Z zaskoczeniem, zamiast lekarza zauważyła bruneta z bukietem stokrotek w dłoni. Stał tam, zakłopotany, widocznie nie wiedząc co ze sobą zrobić. Wyglądał przy tym jak małe dziecko, które właśnie coś przeskrobało. Katie od razu skojarzyła, że to ten sam chłopak, który wbiegł na nią na chodniku.

Kiedy zauważył, że dziewczyna mu się przygląda, nareszcie zrobił krok do przodu, odzywając się cicho:

– Um, cześć. Jestem Louis – przedstawił się, podając jej dłoń. Dziewczyna nadal nie wstając uścisnęła ją słabo. To nie tak, że wyniła go za to co się stało. Ona była równie winna, biegnąc przed siebie z łzami w oczach do tego stopnia, że zamazały jej całe pole widzenia.

– Katie – przedstawiła się cicho, a chłopak zrobił krok do tyłu, nie chcąc naruszać jej przestrzeni osobistej. Ona jednak zagryzła wargę, domyślając się, że jest nią obrzydzony. Musiała wyglądać strasznie. 

– Przepraszam za to co się stało – odezwał się, drapiąc się po karku. Ewidentnie był zestresowany. Nagle przypomniał sobie co trzyma w dłoni, i natychmiast ruszył do przodu podając jej kwiaty. Dziewczyna mimowolnie się uśmiechnęła, zaciagając się zapachem stokrotek.

– Nic się nie stało. Ja też przepraszam. Nie rozejrzałam się…
– To nie twoja wina! Powinienem patrzeć przed siebie! – Zaczął gorączkowo się tłumaczyć, a dziewczyna się zarumieniła. Ta sytuacja była mocno krępująca. Miło jednak z jego strony, że przeprosił. I że się nią zainteresował. Dawno nie dostała zainteresowania od nikogo innego oprócz jej mamy. Spojrzała na niego z małym uśmiechem. Był przystojny. Bardzo. Miał brązowe włosy, które wyglądały na bardziej miękkie niż jej poduszka. Piękne ciemnoniebieskie oczy wydawały się prześwietlać jej duszę. Opalona cera wskazywała, że dużo czasu spędzał na słońcu. Był ubrany w chłopięcym stylu – krótkie białe spodenki, i bawełniany t-shirt w niebieskie paski. Nic dziwnego – dzisiejszy dzień był bardzo ciepły, jak na wiosnę. Jego lekki półuśmiech nagle zastąpił strach. Dziewczyna zaskoczona zmarszczyła brwi, ale zrozumiała wszystko kiedy spojrzała w dół i na świeżych stokrotkach dostrzegła swoją krew. Jej mama szybko przywołała Boga, rzucając się po chusteczki, które natychmiast jej podała. Zaczęła tłumaczyć Louisowi, że to się zdarza i żeby się nie martwił, podczas gdy psycholog oznajmiła, że idzie po lekarza. Katie nagle podskoczyło ciśnienie. Nie chciała, żeby nowo poznany chłopak dowiedział się o jej chorobie. Nie chciała widzieć żadnego lekarza. Nie chciała martwić swojej mamy. Nie chciała tego całego hałasu.

– Wyjdźcie.
– Co? – Zapytała jej mama, natychmiast milknąc. Blondynka gwałtownie zatrzymała się w połowie drogi, odwracając w stronę swojej pacjentki.
– Wyjdźcie stąd wszyscy. Już.

Mellisa i Amy spojrzały na siebie zaniepokojone, ale wykonał prośbę a (bardziej rozkaz) Katie, ciągnąc za sobą przestraszonego Louisa. Nagle na sali zapanowała błoga cisza, którą przerwał jedynie przyśpieszony oddech brunetki, która nadal po ich wyjściu wpatrywała się w drzwi.

Dlaczego ja zawsze wszystko psuje? – Zapytała siebie w myślach, a po jej policzku spłynęła jedna, samotna łza.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro