9

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Katie oglądała swoją wychudzoną sylwetkę w lustrze. Co chwila przykładała do swojego ciała kolejne ubrania, ze zdziwieniem zauważając, że większość jest już za duża. W końcu udało jej się znaleźć sukienkę, która pomimo większego rozmiaru, nie wyglądała źle. Brunetka wymusiła uśmiech na swojej twarzy, kiedy ją mierzyła, przygotowując się do wyjścia. Wczoraj, samym wieczorem napisała do niej Emma. Zaproponowała jej wyjście razem. Katie od dawna nigdzie nie wychodziła z żadną koleżanką, więc automatycznie chciała odmówić, ale kiedy ta zaczęła ją prosić, odpuściła. W końcu to tylko jedno wyjście. Nie może być tak źle, no nie? Teraz nakładała makijaż na swoją chorobliwie bladą cerę, i czerwoną pomadkę aby ukryć sine usta. Chciała także uczesać włosy, ale wystarczyło je dotknąć, a od razu kilka z nich wypadało. Dlatego ostatecznie odpuściła to sobie, a zamiast tego wzięła torebkę, do której schowała portfel ze swoimi oszczędnościami, telefon oraz chusteczki.

– Wychodzę! – Krzyknęła do swojej mamy, otwierając drzwi wyjściowe. Kobieta nie zdążyła nawet na nią spojrzeć, a już jej nie było.

– Hej! – Przywitała się z Emmą, która przyjechała po nią pod sam dom. Z uśmiechem na ustach przytuliły się na powitanie, po czym wsiadły do samochodu.
– To twoje auto? – Zapytała Katie, ciekawa, chociaż z lekka zawstydzona.
– Nie do końca. Było moich rodziców, ale ostatnio kupili nowe, i to postanowili mi oddać. To była nagroda za dobre stopnie w szkole.

Brunetka skinęła głową, oglądając jak prędkość na wskaźniku się utrzymuję. Postanowiła nie pytać gdzie jadą – ufała dziewczynie. Mimo to niezwykle zdziwił ją widok centrum handlowego, pod którym zaparkowały trzydzieści minut później.

– Shopping – podsumowała zabawnie Emma, poruszając brwiami do góry i do dołu. Katie posłała jej uśmiech, ale w duchu się zmartwiła. Nie miała ze sobą zbyt dużo pieniędzy. Jedynie kieszonkowe, które udało jej się uzbierać w ciągu ostatnich kilku miesięcy. Obawiała się, że może to nie być wystarczająco, szczególnie przy koleżance, która wyglądała na taką, która uwielbia zakupy.

Jak się okazało, miała rację. Doszła do tego wniosku kiedy dziewczyna ciągnęła ją za rękę do kolejnych sklepów, w których znajdowała jej ubrania, które pasowały niemal idealnie. W dodatku były tak ładne, że nie mogła się oprzeć chęci kupienia ich. Z tego powodu po godzinie miała dwie nowe bluzki, spodnie i dwie sukienki. Jej oszczędności równały się zeru, a jednak nie czuła się z tym źle.

– Chodźmy jeszcze do tego! – Krzyknęła Emma, podekscytowana. Katie przygryzła wargę, ale się zgodziła, zakładając, że już nic nie może kupić. Niestety jej koleżanka nie zdawała sobie z tego sprawy, i chwilę później już poddawała jej kolejne rzeczy do przymierzenia. Brunetka starała się ciągle odmawiać, bez szczerego tłumaczenia dlaczego już nie chce nic brać. Mimo to musiała przymierzyć jedne spodenki, na jej rozkaz.

– Wyglądają świetnie! Bierzemy!
– Emma… nie. Nie podobają mi się. Są za duże. – Starała się wykręcić, ale jej przyjaciółka nie planowała odpuścić.
– Leżą idealnie, ale jeśli chcesz powinni mieć mniejszy rozmiar…

Katie przygryzła wargę, kiwając głową na nie. Nie mogła sobie na to pozwolić.

– Hej, wszystko w porządku? – W końcu zorientowała się dziewczyna, podchodząc bliżej.
– Nie mogę już nic kupić – wyznała cicho. – Nie mam na tyle pieniędzy.
– Oh, to nic. Pożyczę Ci.
– Nie rozumiesz. – Uparła się. – Ogólnie nie mamy pieniędzy.

Emma patrzyła na nią zdziwiona, a nagle zajarzyła. Jej oczy rozjaśniły się, trochę ze zdziwienia, trochę z żalu, a trochę ze zrozumienia.

– Jejku, nie miałam pojęcia. Trzeba było tak od razu! Nie martw się, wezmę je. To będzie prezent.

Mówiąc to posłała jej oczko, sprawiając wrażenie, jakby nigdy nic się nie stało.

– Nie, nie mogę cię o to prosić.
– Nie prosisz. Sama to robię.
– Mimo wszystko. Twoi rodzice będą źli gdy się dowiedzą.
– To moje oszczędności, mogę z nimi robić co chcę – zaprzeczyła, odbierając od dziewczyny spodenki. Nim Katie mogła nadal się wykłócać, wzięła je ze sobą do kasy. Kiedy tylko zapłaciła, oddała je jej w nowej reklamówce z logo sklepu.

– Nie musiałaś tego robić. Dziękuję.

Brunetka czuła się niezwykle głupio biorąc prezent. Miała nadzieję, że pójdą już do samochodu, żeby jak najszybciej mogła się zamknąć u siebie w pokoju i już nigdy więcej z niego nie wychodzić. Kiedy tylko wyszły z galerii, a Katie chciała skręcić na parking, została zatrzymana.

– A ty gdzie? Zabieram nas na lody! – Oznajmiła jej nowa przyjaciółka. Tym razem nie kłóciła się. Pocieszała się w duchu, że to bardzo miły gest i nie ma powodu do tego, aby czuć się źle, bo się go otrzymało. Mimo to obiecała sobie, że kiedyś wynagrodzi to Emmie.

Obie weszły do kawiarni, a małe dzwoneczki nad drzwiami wydały wesoły dźwięk. Katie się rozejrzała. Ściany były koloru zielonego, który współgrał z różowymi fotelami i kanapami. Drewniane stoły kontrastowały z pastelowymi kolorami, nadając wnętrzu bardziej klasycznego wyglądu. Za ladą było pełno słodkich ciast, babeczek i deserów, które wyglądały przepysznie.

– Jaki chcesz smak?
– Czekoladowy – odparła niemal natychmiast brunetka. Od dziecka to był jej ulubiony smak, który brała za każdym razem ze swoją mamą. Tęskniła za tymi czasami.

Zaraz obie otrzymały swoje lody, które postanowiły zjeść siadając na jedną z kanap.

– Cieszę się, że spędziłyśmy dzisiaj ten czas razem. Dawno się tak dobrze nie bawiłam. – Wyznała w pewnym momencie Katie, lekko zawstydzona. Emma jednak się szeroko uśmiechnęła, i ją mocno przytuliła.
– Musimy to robić częściej!
– Zdecydowanie. – Obiecała, w duchu licząc, że będzie miała możliwość dotrzymać słowa.

Kiedy skończyły jeść wróciły do samochodu. Emma po chwili ciszy zmieniła stację radiową, i podgłośniła ją na maksa. Ku zaskoczeniu brunetki zaczęła śpiewać na cały głos piosenki Taylor Swift. Nie mogła powstrzymać cichego śmiechu, kiedy imie zaczęła ruszać rękami w rytym muzyki. Zaraz jednak sama zaczęła śpiewać, starając się ze wszystkich sił nie fałszować.

– I like shiny things but I would marry you, with paper rings! – Krzyczały, co chwila patrząc na siebie nawzajem. – Darling, you're the one I want!

Katie skończyła śpiewać dopiero wtedy, kiedy poczuła, że boli ją gardło. Mimo to uśmiechała się przez resztę drogi, aż w końcu rozbolała ją także i twarz.

– To do zobaczenia? – Zapytała jeszcze Emma, zatrzymując się przed jej domem.
– Do zobaczenia!

Mówiąc to wyszła z samochodu, ale zanim weszła do domu czekała aż jej przyjaciółka odjedzie. Kiedy to się stało otworzyła drzwi wejściowe, promieniując radością. Ta jednak szybko zniknęła, kiedy zobaczyła minę swojej mamy, która stojąc w korytarzu krytycznie zeskanowała wzrokiem jej zakupy.

– Gdzie byłaś?! Nie odbierasz telefonów, nie ma z tobą żadnego kontaktu! Martwiłam się! I skąd masz tyle rzeczy? Byłaś na zakupach? Mogłaś powiedzieć zanim wyszłaś gdzie idziesz i z kim! – Prawiła całe kazanie kobieta, które jej córka postanowiła posłusznie wysłuchać. – Cieszę się, że ostatnio więcej wychodzisz, ale musisz mnie o tym informować! Nie mogę pozwolić ci tak po prostu znikać!
– To tyle? – Zapytała w końcu, kiedy wydawało się jej, że rodzicielka jest już spokojna.
– To tyle? Masz szlaban tak długi, że Jezus dwa razy apokalipsę by zdążył zrobić. Koniec!

Tym razem to Katie się zdenerwowała. Wiedziała, że jej mama robi to opiekuńczo, ale nie mogła ciągle jej kontrolować i pilnować. Nie miała już dziesięciu lat!

– Ughh, dlaczego nie cieszysz się, że wychodzę?! Nie o to ci chodziło?! Powinnaś mnie wspierać w tym, że staram się nie myśleć o tym, że mogę zaraz umrzeć!

Zaraz po tych słowach ruszyła prosto do swojego pokoju, omijając kobietę, której spojrzenie straciło swój blask przy ostatnim zdaniu dziewczyny.

Już powoli zaczęła zapominać o tym, o czym jej córka myślała cały czas.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro