Za blisko!

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Niebezpieczne zbliżenie

Dazai Osamu

Ostatnimi czasy czy to przy pracy papierkowej czy przy jakimś śledztwie nie masz czasu na przerwę. Jednak dzisiaj wyjątkowo udało Ci się wyrwać z biura.

- Natsu-chan co powiesz na tą nową kawiarnię w centrum? Podobno mają tam nieziemskią szarlotkę - stwierdził brunet.

- Tak? Od kogo słyszałeś? - zapytałaś patrząc na uśmiechniętą twarz chłopaka.

- Od Ranpo - odparł.

- Można było się domyślić - mruknęłaś pod nosem. Znając Edogawę możliwe, że był nawet pierwszym klientem.

Kiedy zaszliście na miejsce przywitał was miły starszy pan. Miał śmieszny czerwony kapelutek z napisem "Zapraszamy".

- Oo, mamy szczęście kochanie - z początku nie zoriętowałaś się, że słowa te są wypowiadane przez Dazaia. Tym bardziej byłaś skołowana, kiedy zdałaś sobie sprawę, że zdanie jest kierowane do Ciebie.

- He? - spojrzałaś na Osamu nie tyle z zaskoczeniem co bardziej przerażeniem w oczach. "Co do..." Kiedy spuściłaś wzrok z detektywa zauważyłaś tabliczkę stojącą za starszym mężczyzną. Widniał na niej napis "Zniżki dla par!" "O ten mały..."

Nagle poczułaś na sobie dłoń Osamu. Złapał cię za talię i przyciągnął do siebie. To już było trochę za dużo, mimo wszystko próbowałaś wyglądać naturalnie. W duszy czułaś jednak, że na twojej twarzy maluje się wielki znak zapytania.

- Oo, widzę że mamy kolejnych zakochanych. Dzisiaj jest ich wyjątkowo dużo - powiedział starzec i uśmiechnął się do was po czym wręczył Ci bon zniżkowy. Nie mogłaś uwierzyć, że się na to nabrał. Biedny dziadek. Pewnie wielu ludzi tak go wrabia.

- Dziękujemy - powiedziałaś dość niepewnie. Dazai natomiast wyglądał bardzo ale to bardzo naturalnie. Jakbyście na prawdę byli parą. Kiwnął głową na znak podziękowania i wszedł z Tobą do środka kawiarni.

- No i mamy zniżkę - powiedział triumfalnie. Odpowiedziałaś cichym pomrukiem i lekkim uśmiechem rozbawienia. Sytuacja musiała wyglądać dość śmiesznie. Mimo to przez całe popołudnie byłaś dziwnie rozkojażona.

Nakahara Chuuya

Siedziałaś przy biurku zawalona stertą papierów. Bujałaś się lekko na krześle i patrzyłaś na różne wykresy, statystyki i inne pierdółki, których nie rozumiałaś i nie chciałaś rozumieć.

Było tego dość sporo a tobie już brakowało sił. Jakbyś była tu przydzielona za karę. Chociaż można by powiedzieć, że to prawdopodobne... Na ostatniej misji "za bardzo rzucałaś się w oczy" jak to uznał Mori. W dodatku nakrzyczałaś nieco na Elise więc najprawdopodobniej dla tego przydzielili cię do najgorszej roboty. To twoja pokuta.

- Hej, ty nadal tutaj? - usłyszałaś skrzypnięcie drzwi a po tym donośny głos rudzielca.

- Część. Tak, nadal... - mruknęłaś przybita.

Nakahara podszedł do ciebie i zza pleców przyglądał się kartkom trzymanym w twoich dłoniach. Zmarszczył nos i zmrużł oczy. Widać było że nie zazdrości ci pracy.

- Może trochę ci pomóc? - zaproponował mimo wszystko.

- Byłabym w siódmym niebie - powiedziałaś z uśmiechem. Nie spodziewałaś się takiej propozycji. Nie ukrywałaś też radości z okazanego wsparcia.

Odwróciłas się w stronę kapelusznika. Dopiero teraz zobaczyłaś jak blisko ciebie był. Widać było, że Chuuya podobnie jak ty z opóźnieniem zdał sobie sprawę z sytuacji.

- N-no to co mam zrobić? - odsunął się krok i podrapał po karku. Orzech chwilę unikał Twojego wzroku.

- Zacznij od tego - powiedziałaś trochę ochrypnietym głosem i wskazałaś na gruby plik kartek. Nakahara nie spodziewał się takiego podstępu jakim było "wykorzystać po całości"

- Natsuki... serio...?

Nakajima Atsushi

Razem z Nakajimą przenosiliście rzędy pudeł do magazynu. Sama nie do końca wiedziałaś co było w środku ale nie były zbyt ciężkie więc nie narzekałaś. Jedyne co Cię przerażło to ich ilość. Zrobiliście już jakieś dwanaście okrążeń.

- Atsushi, weź jeszcze tamte dwa - powiedziałaś wskazując głową przedmiot, bowiem sama miałaś zajęte ręce.

- To już wszystkie? - zapytał podnosząc szare kartony. Te były cięższe od reszty i miały żółtą przylepkę "ważne".

- Chyba tak - krzyknęłaś zza drzwi magazynu. Z jednej strony cieszyłaś się, że szybko uwineliście się z pracą ale z drugiej nie miałaś ochoty wracać do biura i znowu zajmować się papierkową robotą.

Zaczęłaś uważnje przyglądać się pomieszczeniu w którym się znajdowałaś. "Mała, szara, nieco zakurzona klitka na miotły" pomyślałaś. Było tam wiele regałów i szaf na których leżały sterty dokumentów, kartonów i artykułów biurowych. Gdzieniegdzie przebijały się promienie słoneczne wpadajace przez małe okienko przy suficie.

Uśmiechnęłaś się mimowolnie. Pomieszczenie wydawało się małym magazynem wiedzy i wspomnień.

- Atsushi idziesz z tym.. - odwracając się, napotkałaś na twardą ścianę, której wcześniej nie było. Usłyszałaś jak coś ciężkiego spada na ziemię. A ty upadłaś na coś... co wydało cichy dźwięk.

Kiedy zoriętowałaś się w sytuacji na twarzy wyskoczyły ci rumieńce. Tym czymś co dało krótki pisk bólu był Atsushi. Szybko podniosłaś się z chłopaka po czym zoriętowałaś się, że nie ty jedna zmieniłaś się w buraka.

- Przepraszam. Nie zauważyłam cię - przyznałaś masując obolały kark.

- Nie szkodzi - odparł dość spokojnie chłopak - Nic ci nie jest? Powi..

- To jak? Skończyliście? - nagle do magazynu wtargnął Osamu w jak zwykle dobrym chumorze.

- Tak... powiedzmy - powiedziałaś niepewnie patrząc ba bałagan jaki przed chwilą zrobiliście. Dobrze, że nikt nie widział tego co tu zaszło.

- Posprzatacie za chwilę. Teraz macie ważniejsze zadanie - powiedział odwracając się do wyjścia - W ogóle uroczo razem wyglądacie. Mogę ustawić to sobie jako tapetkę w telefonie? - zachichitał przyglądając się arcydziełu jakie niepostrzeżenie uchwycił.  Na zdjęciu byłaś ty i Nakajima... w dwuznacznej pozycji.

- Dazai, ty szujo! Usuń to!

- Hm... N. I. E.

Akutagawa Ryuunosuke

Razem z Akutagawą śledziliście szefa tajnej organizacji nielegalnego handlu dziećmi. Szliście w odpowiedniej odległości aby was nie nakryto a każdy krok był stawiany najdelikatniej jak się da.

Kiedy puszysty mężczyzna dotarł do dużej stodoły oddalonej dobre dziesięc kilometrów od miasta wiedzieliście że to to i można zacząć działaś.

Tym razem misja wyglądała inaczej. Ryuunosuke nadal nie do końca dopuszcza Cię do walki jednak zezwala ci na poruszanie się i oddychanie w swoim towarzystwie. A to był już było coś.

Akutagawa patrzył przez chwilę na niewielką dziurę w dachu - Zaatakuję od góry - powiedział i bez wahania  ruszył do przodu.

- Poczekaj chwilę - zatrzymałaś go - lepiej będzie jeśli ty zaatakujesz od frontu a ja z zaskoczenia - powiedziałaś pospiesznie - zważając na jego specyficzny dar... najlepsze rozwiązanie to...

- ...mocny atak od przodu i szybka dobitka z zaskoczenia - dokończył za ciebje. Wręcz wyjął Ci to z ust. Było widać, że się zastanawia. Zakrył usta ręką i uciekł wzrokiem w nieznanym Ci kierunku. Po dłuższej chwili kontynuował - Nie wliczałem Cię do mojego planu... - zmarszczył czoło - Ale ostatecznie mogę na to przystać - mruknął.

Tak jak przewidywaliście, wasze zestawienie rozniosło go na kawałeczki. Jego oraz jego koleżków. Misja (w której w końcu wzięłaś jakiś udział) zakończona sukcesem. A przy okazji mogłaś się nieco wykazać. Wszystko  byłoby pięknie i wspaniałe gdyby nie jeden mały element...

- P-przepraszam! - krzyknęłaś w panice.
"Dlaczego akurat ja...?" pytałaś samą siebie.

Podczas twojego lądowania po skoku z dachu omsknęła ci się noga... i wylądowałaś prosto na Akutagwawie! Po "wypadku" od razu z niego zeszłaś, a wręcz odskoczyłas jak popażona. W panice zaczęłaś się tłumaczyć ale Akutagawa nawet na Ciebie nie krzyknął. Chociaż wolałabyś już taki przebieg wydarzeń niż tą przerażającą ciszę ciągnącą się przez całą drogę powrotną...

Kunikida Doppo

Ogółem nie masz nic do komunikacji miejskiej. Nie jesteś jej zwolennikiem jednak do krytyków też nie należysz. Ale dzisiejszy dzień chyba to zmieni...

- Kunikida... mogliśmy chyba jednak iść pieszo - powiedziałaś zniesmaczona ilością ludzi wokół ciebie. Ledwo co mogłaś się poruszać. Że też akurat musieliscie dostatczyć raporty w godzinach szczytu.

- Sama chciałaś jechać metrem - powiedział równie oburzony co ty.

To prawda, jednak zapomniałaś, że liczba ludzi jeżdżących konunikajacą miejską w Polsce nie równa się liczbie ludzi w Japonii. Teraz już nie było odwrotu. Odliczałaś tylko przystanki do miejsca docelowego.

Kiedy zatrzymaliście się na jednej ze stacji zdałaś sobie sprawę, że zazwyczaj na tej stacji wsiada najwięcej osób... Nie myliłaś się. Chmara ludzi wtargnęła do wagonu a wewnątrz zrobił się jeszcze większy ścisk. Mogłaś tylko zobaczyć ciała, które niebezpiecznie się do Ciebie zbliżały.

Jacyś panowie popchneli Cię do przodu i zagrodzili drogę odwrotu. Obecnie stałaś tuż obok Doppo prawie że się z nim stykając.

Był od ciebie dużo wyższy przez co czułaś się przytłoczona. Wśród zaduchu panującego w pociągu poczułaś bardzo ładny zapach. Wydawał ci się znajomy. Perfumy prawdopodobnie należały do osoby przed Tobą.

Poczułaś jak robi ci się gorąco. Z początku myślałaś że to przez ilość ludzi, jednak kiedy udało wam się uwolnić ze ścisku nadal czułaś rozchodzace się ciepło... I perfumy na które wcześniej nie zwracałaś uwagi...

Edogawa Ranpo

Można powiedzieć że dokonałaś niemożliwego. Ranpo strzeże swoich słodyczy jak oka w głowie i z nikim sie nie dzieli. Jednak ty jesteś wyjątkiem. Jeśli ma dobry chumor pozwala Ci poczęstować się paroma ciastkami. Głównie dla tego, że ty również dalejsz mu swoje.

Twój tata podróżuje między krajami  a kiedy wpada do Japonii przywozi ci wielki karton słodyczy z różnych miejsc. Edogawa dzieli się łakociami zakupionymi w miejscach znanych tylko jemu a ty rozdajesz zagraniczne wersje słodkości. Kto by się nie zgodził na taki układ?

Siedziałaś właśnie w biurze trzymając w ustach Pocky o smaku truskawki. Przyglądałaś informacje na temat ostatnich nietypowych zniknięć ludzi mieszkających niedaleko kwiaciarni. Zapowiadała się ciekawa sprawa.

- Natsu-chan - usłyszałaś głos zielonookiego - Co to ma znaczyć?

- Witamy spowrotem - powiedziałaś tylko na chwilę odkrywając wzrok od kartek. Czułaś jednak jak detektyw uważnie się tobie przygląda.

- Co jest?

- Nie podzieliłaś się ze mną? - ciągnął patrząc na pustą paczkę słodyczy.

- Jak miałam się podzielić skoro byłeś cały dzień zajęty śledztwem...

- Mogłaś mi zostawić - burknął niezadowolony. Tak, to prawda. Nie miałaś problemu odłożeniem kilku sztuk na potem. Postanowiłaś jednak ukarać chłopaka za to że sam zrobił się ostatnio zbyt skąpy.

- Przykro mi ale ten jest ostatni - pokazałaś na paluszek trzymany między zębami i lekko się uśmiechnęłaś - jesli poprosisz to jutro ci przynio.. - nie zdążyłaś dokończyć. Nie sądziłaś że chłopak będzie tak zdesperowany i bez skrupułów wyjmie Ci Pocky z ust po czym sam je zje.

Siedziałaś w bezruchu zszokowana. Patrzyłaś na detektywa który nadal miał niedozwoloną minę. Nachylił się i zbliżył swoją twarz do twojej.

- Jutro chce dostać dwie paczki na własność. W tym czekoladowe i mango - powiedział dosadnie po czym poszedł do swojego biurka.

Mimo że dla detektywa ten gest nie wiele znaczył i już po godzinie zapomniał o incydencie, dla Ciebie ta sytuacja wprawiła w nie małe zakłopotanie.

Fiodor Dostojewski

Odkąd jesteś pomocnicą Dostojewskiego twoje życie obróciło się o 180 stopni. Zwłaszcza kiedy poznałaś bliżej zamiany oraz plan szlachcica. Jednak jak to kiedyś powiedział Fiodor "Wydawało mi się że będziesz tu pasować". Tak, zgadzałaś się z tym w stu procentach.

Obecnie Dostojewski udał się w nieznane ci miejsce a tobie dał zadanie. Niestety bardzo żmudne zadanie... Segregowane akt nie należy do najprzyjemniejszych. Tym bardziej jeśli próbujesz usadzić dokumenty na trzymetrowych półkach.

"Rozumiem że regały powinny być wysokie ale bez przesady..."

Twój wzrost nie był pomocny w tej sytuacji. Nie jesteś karzełkiem ale do olbrzymów też się nie zaliczasz. Na pomóc w takich sytuacjach przychodzi ci twoja umiejętność. Miałaś właśnie z niej skorzystać kiedy usłyszałaś zza pleców cichy głos - Może Ci pomóc?

Tego dźwięcznego głosu nie da się pomylić z nikim innym. Był to Fiodor. Wrócił szybciej niż myślałaś.

- Nie trze.. - zaczęłaś ale poczułaś jak z twojej dłoni znika plik dokumentów a jakieś ciało lekko na Ciebie napiera.

Poczułaś się jeszcze mniejsza niż jesteś w rzeczywistości. Nawet wysoka dziewczyna przy nim poczułaby coś co zwie się "dominacją".

- Proszę - powiedział ulokowując teczkę na regale - O właśnie! Idź proszę do Ivana, mam dla Ciebie inne zajęcie. Z pewnością ciekawsze od obecnego - dodał odsuwając się od Ciebie - On ci wszystko wyjaśni.

Twój mózg dopiero teraz zaczął znowu funkcjonować. Fiodor uśmiechnął się zagadkowo i wyszedł z pokoju zostawiając Cię w całkowitej ciszy. Jedyne co mogłaś usłyszeć to szybkie bicie własnego serca.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro