VIII

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Eisher wzięła niedoszły miecz i wsadziła do niego swój kryształ Kyber.

Miecz powoli wpadł w ręce dziewczyny.

Dla Eisher to była jak chwila trwająca wieczność. Gdy tylko się ogarnęła dotknęła przycisku.

Jej oczom ukazało się śliczne światło. Nigdy by się nie spodziewała, że tyle można się ucieszyć ze złożonego miecza.

Pobiegła do Dana pochwalając się tym wszystkim.

- Rembrant mówiła mi, że ty możesz ten miecz składać nawet kilka miesięcy, a ty poradziłaś sobie w jeden dzień! - Dan podniósł Eisher na ręce i ją pocałował. - Nie wiedziałam, że jesteś taka niesamowita!

Eisher przypięła miecz do spodni i wraz z Danem zaczęła się pakować.

Chwile później odlecieli z tej planety.

Po kolejnych godzinach pocałunków na statku i zestrzelonych TIE fighterów później wrócili do bazy mistrzyni Dana.

Gdy tylko wylądowali ujrzeli popiół i niedogasły ogień. Wszyscy obecni w tej bazie zginęli. Jakie to szczęście, że Eisher wraz z Danem poleciała składać miecz świetlny.

Eisher natychmiast pobiegła do ich pokoju, gdzie zostawiła R2-D6. Nikogo nie było. 

Razem z Danem udała się do różowej w której wiecznie siedziała, o ile Hutt może siedzieć.

Zza kolumny wypełzła przestraszona Rembrant.

- To byli Huttowie! Wrócą tu niedługo! - Powiedziała Rembrant. - Masz miecz świetlny, prawda?

Eisher przytaknęła.

- Do dobrze. Będziesz musiała ich zabić. Mnie oczywiście nie, bo Huttowie mnie wygnali bardzo długi czas temu, ponieważ...

Tu Eisher już nie słuchała. Słyszała dziwne dźwięki. Czuła się znowu jak we śnie. Słyszała głosy w głowie, które zagłuszały to, co się działo wokół niej.

Momentalnie jej oczy stały się żółte i poczuła buzujący w niej gniew do wszystkiego. Tylko, że to wszystko robiła nie świadomie.

Eisher włączyła swój miecz świetlny. Pamiętała wszystko, co nauczył ją Dan o posługiwaniu się mieczem świetlnym.

- Mam co do tego złe prze...- Zaczęła mówić Rembrant.

Dziewczyna szybko zamachnęła się mieczem i zabiła Hutta.

Nadal była w transie. Walczyła ze sobą. Ciemna strona nakazywała jej zabić teraz Dana, ale Eisher tak mocną walczyła z tą wolą, że aż zaczęła się cała trząść. 

Z transu wybawił ją Dan klaszcząc w dłonie widząc podziurawionego mieczem świetlnym Hutta.

- Musimy stąd uciekać.... - Powiedziała przestraszona Eisher tym "napadem" ciemnej mocy

- ....Za chwile przylecą tu znowu Huttowie. - Dokończył Dan.

Odlecieli na planetę Toprawa, ponieważ Dan pochodził z tej planety i miał tam wielu zaufanych przyjaciół.

Gdy wlecieli na orbitę w statku coś zachrzęściło, a następnie wszystko zgasło... Nic nie reagowało...

Statek niebezpiecznie zbliżał się w kierunku planety...

Dan i Eisher chwycili się za ręce i czekali na najgorsze...

.......

Eisher ocknęła się parę metrów od statku. Z rozbitej szyby statku zobaczyła na swojej twarzy czerwoną, głęboką ranę ciągnącą się od brwi, omijając na szczęście oko kończącą się na kości policzkowej*.

Postanowiła nie przejmować się krwią, która ją bardzo brzydziła i zaczęła szukać Dana.

Planeta była pełna Najwyższego Porządku i Eisher bała się, że szturmowcy zabili już Dana i że nie ma już czego szukać.

Wkrótce ujrzała szturmowców zbliżających się do niej. Zaczęła uciekać, dziewczyna wiedziała, jak nie dać się zabić i sprawnie uciekła szturmowcom. Wymęczona i z raną na twarzy postanowiła udać się do najbliższej zamieszkałej wioski.

Wieśniacy okazali się być bardzo przyjaźnie nastawieni. Oczyścili ranę Eisher i zaproponowali jej nocleg.

Dziewczyna nadal bardzo bała się o Dana, ale wiedziała, że on nie umrze. Znała go na tyle dobrze, że wiedziała, że on ma wiele technik obrończych i raczej nie warto z nim zadzierać.

Następnego dnia, Eisher zadowolona wstała i z uśmiechem wyszła z małego domku. Miała dzisiaj dobre przeczucia, lecz gdy tylko mocniej rozchyliła powieki ujrzała, szturmowców i o zgrozo Kylo Rena plądrujących wioskę.

Eisher wzięła miecz, odpaliła go i ze zawziętą determinacją biegła na Kylo Rena.

Nie zdążyła nawet do niego dotrzeć, gdy ten uśpił ją mocą...**

----------------------------- 

Cześć, cześć, witajcie!

Trochę dzisiaj naciągany rozdział, ale zawsze jest.

*Patrz: blizna Anakina Skywalkera
**Kylo i jego te jego usypianki 😂  












Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro