rozdział 3

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Gdyby ktoś szedł korytażem, nie poznałby zkulonej w kącie sylwetki impa, która miała zawinięte do tyłu rogi, położone na głowie. Striker, któremu udało się wyrwać z rąk Emira, siedział teraz na drogo zdobionym dywanie i szlochał cicho. Wyczólony na kroki zwiastujące powrót oprawcy, przylgnął plecami do ściany usiłując być jak najmniejszy. Bał się ponownej konfrontacji. Przesiedział tak chyba z dwadzieścia, dwadzieścia pięć minut. Potem powoli wstał z ziemi i ruszył w stronę swojego małego pokoju. Odfornił drzwi i westchnął.
"No tak, nawet nie skończyłem sprzątać..."
Powiedział jagby do siebie i podszedł do stojącego koło łóżka mopa z teraz już zimną wodą. Zaczął powoli i najdokładniej jak potrafił, myć podłogę. Ta z każdą chwilą odzyskiwała pierwotny kolor.  Woda w wiadrze przybrała szary, nieprzyjemny odcieć. Białowłosy imp wyniósł wiadro, w łazience wylał brudną wodę i odstawił mopa do składziku. Wrócił do siebie i zabrał się za czyszczenie małej komody, odfornił wszystkie szafki i wyżucił zalegające w nich śmieci. Mokrą ścierką zaczął czyścić ubrudzone szafki. Kilkukrotnie płukał kawałek materiału by ten był zdatny do dalszej pracy. Po doprowadzeniu szafki do stanu użyteczności, rozwiązał regału i wyciągnął pamiątkę. Komiks o Cowboyach, figurkę konia i zabawkowe lasso. Tak, fascynował go western. Przez chwilę wpatrywał się w miniaturowego majestatycznego konia. Potem kontynuował sprzątanie. Wkręcił żarówkę do lampki i wyczyścił klosz. Zostało ostatnie zadanie, pościelić łóżko, można by było powiedzieć, że to najprostrze zadanie, kołdrą jednak była mocno pozwijana. Gdy skończył, białowłosy imp odsunął się i obioł pokój spojrzeniem żółtych oczu. Wreszcie było czysto. Usłyszał kroki i wiedział już, że to wróciła arystokracja. Znając ich przyszłe polecenie, imp wybiegł z pokoju i odebrał od nich płaszcze. Powiesił je na miejscach i czekał na dalsze rozkazy. Po chwili zdecydował się na zabranie głosu
"P....p...p....przepraszam P...Panią...."
Powiedział zestresowany. Arystokratka spojrzała na niego ze zdziwieniem
"O co chodzi?"
Na myśl o tym, Strikerowi zrobiło się sucho w ustach
"J...ja....."
"Mów!"
Pogoniła go ostrym tonem arystokratka. By się uspokoić, białowłosy wziął głęboki oddech
"Chodzi o Emira. Gdy państwo wyjechaliście on........zmusił mnie do......."
To słowo nie potrafiło mu przejść przez gardło. W jego oczach znów zabłysły łzy. Ojciec niebiezkopiórego arystokraty, domyślając się o co chodzi ruszył wściekły w stronę pokoju syna. Atera ruszyła za nim. Dało się usłyszeć trzask drzwi i pierwsze słowa awantury. Co jakiś czas do uszu lokaia docierały takie zwroty:
"Jak śmiałeś?!!!...."
"......z impem?!"

".....ŚMIEĆ!!!...."
Atera wyszła z pomieszczenia i spojrzała z ukosa na strikera. W jej spojrzeniu było widać jeszcze większą odrazę.
"Idź na farmę, przynieś jakieś mięso i warzywa"
Powiedziała oschle. Młody imp ruszył do wyjścia z zamku. Gdy był już poza jego murami, odetchnął z ulgą. Szedł powoli w stronę odległej farmy. Mijał po drodze pola uprawne oraz pracujące na nich impy. 'Chciałbym uwolnić się z tego pałacu' pomyślał. Dotarł na miejsce, wokół stały najróżniejsze stragany. Wyciągnął pieniądze i rozejrzał się. Gdy miał wszystko, co potrzebne ruszył w drogę powrotną. Teraz jednak na pastwisku spostrzegł młodego konia. Ogmistogrzywy brykał po trawie. Białowłosy zbliżył się do niego nieśmiało.
"Podoba Ci się?"
Usłyszał za sobą męski donośny głos i odruchowo zkulił się. Przez chwilę wpatrywał się szeroko odfartymi oczami w nieznajomego demona. Potem gdy zoriętował się, że jest bezpieczny, przytaknął nieśmiało.
"Podejdź bliżej jeśli chcesz"
Powiedział nieznajomy. Striker powoli ruszył w stronę konia, ten też już go zauwarzył i przystanął. Striker był bardzo blisko pogłaskania zwierzęcia, ale wtedy przypomniał sobie o zadaniu. Odwrócił się I wrócił po worek.
"Nie chcesz pogłaskać?"
Pyta dorosły
"Bardzo chcę!ale....man zadanie"
Ruszył biegiem do zamku. W progu przywitała go wściekła Atera
"Ile można czekać? Co było aż tak Ważne?!!"
Krzyknęła.
"J...ja....ja...."
Próbował się tłumaczyć imp
"Ty...ty co? Pierdolony niedołęgo!!!"
Arystokratka zamachnęła się i udeżyła Strikera. Ta czynność powtóżyła się jeszcze dwa razy. Z oczu lokaia samoistnie popłynęły stróżki łez.
"Do niczego się nie nadajesz!"
Usłyszał to i kilka innych oskarżeń. Nie chcąc się więcej narażać, Striker wrócił do swojego pokoju, miejsce uderzenia bolało, ale najbardziej bolesne było to, jak go traktowali
'Nie zrobiłem nic złego....zupełnie noc...' pomyślał płacząc cicho, głód ściskał mu żołądek. Ale bał się wyjść. Po chwili przekładania się z boku na bok, udało mu się zasnąć. Rano obudził się bardzo wczas. Podniósł się i przebrał. Powoli, tak by nikogo nie obudzić, ruszył w stronę kuchni. Przywitała go ta sama miła impka, i zaprosiła do środka. Na śniadanie naszykowała mu naleśniki. Imp pochłaniał je z uśmiechem na ustach.
"Co się wczoraj stało? Atera była wściekła"
Kucharka pyta zmartwiona.
"Tak....zawaliłem zadanie, spóźniłem się"
Imp zmarkotniał, teraz niepewnie dłubał w naleśniku
"Każdemu się zdarzy, nie przejmuj się tym"
Powiedziała kobieta. Striker podziękował jej skinieniem głowy. Gdy zjadł od razu zabrał się za szykowanie śniadania dla arystokracji. Nakrył do stołu i przyniósł wszystkie dania. Potem zdecydował się odwiedzić wczoraj poznanego konia. Wymknął się z zamku i ruszył biegiem w tamtą stronę. Konia dostrzegł tam gdzie wczoraj. Powoli zbliżał się do zwierzęcia, wyciągnął rękę i powoli pogłaskał ognistogrzywą istotę.
"Chciałbym umieć jeździć konno"
Wyszeptał nieświadom, że za nim stoi wczoraj poznany demon
"Mogę cię nauczyć"
Wzdrygnął się, słysząc niespodziewaną odpowiedź, spojrzał się za siebie i dostrzegł wczoraj poznanego mężczyznę.
"N...naprawdę?"
"Tak"
Rozmawiali tak przez chwilę. Potem Striker wrócił do pałacu, gdzie czekało go pierwsze tego dnia zadanie
"Szykuję bal, sala bankietowa ma lśnić!"
Powiedziała Atera, szykując się na uroczystość. Chłopak skinął głową I przystąpił do sprzątania. Atera, w trakcie przygotowań do uroczystości, spędziła ten czas na strojeniu się w suknie Chłopak z uważnością spojrzał na nią, potakując zrozumieniem, po czym wziął się za sprzątanie sali bankietowej. Zgrabnie złożył obrusy i ułożył je na stolach, delikatnie gładząc fałdy. Następnie starannie wyczyścił stoły, usuwając wszelkie ślady poprzednich użyć.

Nie zaniedbując najmniejszych detali, chłopak rzetelnie polerował sztućce, dbając o każdy widoczny detal. Zajmując się krzesłami, dokładnie sprawdzał, czy każde jest czyste i wygodne. W międzyczasie potrafił zgrabnie przetrzeć powierzchnie mebli, przywracając im blask.

Podczas sprzątania chłopak wykazywał się nie tylko starannością, ale i precyzją w każdym ruchu. Dbając o estetykę, upewnił się, że kwiaty na stołach są ustawione równo i pięknie prezentują się w wazonach. Jego praca sprawiała, że sala bankietowa zaczęła lśnić, przygotowana na nadchodzącą uroczystość. Gdy nadszedł czas obiadu wszyscy zasiedli przy jednym stole, do którego tym razem został również zaproszony Striker.
"Będziesz kelnerem"
Powiedziała ptasia szlachcianka i podała mu strój, wyzywający i kompromitujący strój.
"Nie założę tego!"
Zbuntował się. Teraz głos przejął drógi w tej ptasiej rodzinie mężczyzna.
"Masz to założyć. Chyba, że wolisz zostać ukarany"
Powiedział tonem nie akceptującym sprzeciwu. Ręce Strikera drżały Gdy znów zabrał Głos, sprzeciwiając się. Mężczyzna wstał i podszedł do pewnej półki, zciągnął z niej coś ciemnego, podszedł z tyłu impa po czym rozległ się świst. W oczach białowłosego zalśniły łzy Gdy bat smagnął jego plecy.
"Dość!proszę!"
Powiedział przez łzy po drugim uderzeniu.
"Wyciągnij rękę"
Rozkazał niebiezkooki, a gdy chłopak próbował protestować, wziął jego rękę siłą. 1...2.....3.... na ręce żółtookiego pojawiła się krew.
4.....5....6....7...
Krew z głębokich ran brukała podłogę swoim szkarłatem. Striker upadł na kolana. Wtedy dopiero arystokrata przestał go bić.

***


Striker, ubrany w prowokujący strój, nieśmiało zaczął pełnić rolę kelnera w otoczeniu arystokracji. Przez długie sześć godzin musiał znosić obrażające uwagi i kopiące spojrzenia ze strony gości. Jego strój,  stał się pretekstem do przypisywania mu różnych etykiet.

W trakcie obsługi goście, zamiast docenić trud jego pracy, zaczęli go psychicznie mieszać z błotem, obrzucając niepochlebnymi uwagami. Striker starał się utrzymać profesjonalizm, ale nieuchronnie zaczął odczuwać presję i strach przed kolejnymi upokarzającymi sytuacjami.

W kulminacyjnym momencie, trzymając tackę z delikatnymi przekąskami, Striker potknął się i spektakularnie wywrócił, wysypując zawartość tacki na podłogę. Wtedy arystokracja, zamiast okazać współczucie, zaczęła szyderczo śmiać się i jeszcze bardziej go poniżać. Nieudolność momentu wywrócenia się stała się pretekstem do wyzywających komentarzy, sprawiając, że Striker czuł się jak nieudacznik w oczach wszystkich.

Przestraszony i zaniepokojony, Striker nie potrafił ukryć swoich emocji wobec szyderczych spojrzeń otoczenia. Odłożył tackę i zalany łzami uciekł z miejsca zdarzenia. Wszyscy byli na imprezie więc imp zdecydował się wziąść szybką kompiel. Chohlik, zdecydowany na chwilę relaksu, wkroczył do luksusowej łazienki, gdzie dominowała atmosfera pełna komfortu. Wzrok jego natychmiast przyciągnęła olśniewająca wanna z wbudowanym jacuzzi, emanująca zapachem egzotycznych olejków. Bez wątpienia była to kąpiel w wykwintnym otoczeniu.

Nieco nieśmiało, Striker zaczął badać funkcje luksusowej łazienki, błądząc wzrokiem po bogato wykończonych detalach. Patrząc na panel sterujący, nie był pewien, jak dokładnie korzystać z różnorodnych udogodnień. Po chwili wahania postanowił uruchomić jacuzzi, jednocześnie rozbierając się do kompletu ręczników, które czekały na nim na eleganckiej szafce.

Wchodząc do wanny, białowłosy, z lekkim zdziwieniem, dostrzegł różne dysze i przyciski. Z nieśmiałością próbował rozszyfrować, które z nich odpowiadały za różne efekty masażu wodnego. Po kilku nieudanych próbach odkrycia tajemnic funkcji, zdecydował się po prostu cieszyć się strumieniem bąbelków, które delikatnie muskały jego ciało.

Po komfortowej kąpieli, choć nie w pełni wykorzystał potencjał luksusowej łazienki, poczuł się odprężony i zrelaksowany. Wychodząc z kąpieli, przekonany, że ten moment relaksu był tego wart, zastanawiał się, co jeszcze ta elegancka łazienka miała do zaoferowania. Striker, po relaksującej kąpieli, postanowił zaspokoić lekki głód kolacją. Delikatnie zapukał do drzwi kuchni, wyrażając swoje proste życzenie płatków z mlekiem. Ku jego zdziwieniu, po krótkiej chwili pojawił się szef kuchni, uśmiechając się przyjaźnie i trzymając elegancką bagietkę z aromatycznym sosem oraz dodatkami.

"Specjalność wieczoru dla pana Strikera!" powiedział pełnym entuzjazmu, lekko żartobliwym głosem, oferując mu przygotowany posiłek.

Striker przyjął bagietkę z wdzięcznością, choć był zaskoczony. Wziął talerz i wrócił do swojego pokoju, gdzie zaczął delektować się smakiem bagietki i wyjątkowego sosu. Każdy kęs był dla niego niespodzianką, ale z każdym krokiem odkrywania nowych smaków rosło jego zadowolenie.

Zamykając oczy, Striker skoncentrował się na smakowych doznaniach, ciesząc się wyjątkowym posiłkiem, który przekroczył jego początkowe oczekiwania. W trakcie kolacji, jego pokoik napełnił się aromatem świeżości i smaków, tworząc przyjemne tło dla wieczoru.






[1613 słowa ludzie!nie jest tak dużo jak poprzednio, ale jest ponad 100 więc jest sukces.]

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro