Rozdział 18

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

*Harry

Dwa tygodnie po tym jak Justin wyszedł ze szpitala, ich "związek" z Meghan zaczął nabierać tempa. Powiedzielem ''związek", ponieważ żadne z nich nie zdeklarowało swoich uczuć względem siebie.

Cóż, nie ciężko było zauważyć to co się między nimi dzieje, jeśli przebywaliśmy w ich towarzystwie codziennie co najmniej po kilka godzin. I nie miałem nic przeciwko temu, o ile Florence cieszyła się ich towarzystwem, a o dziwo dziewczyna znalazła wspólny język nie tylko z Justin'em, ale głównie też z Meghan.

Można nas było nazwać naprawdę dobrą paczką! Oczywiście prócz tego, że nie zgadzaliśmy się prawie we wszystkim.

–Nie będę jadła sushi–jęknęła Florence. – Nienawidzę ryb!

–A ja mam dość pizzy –z kolei dodała Meghan.

–Zróbmy coś sami, rzygam już tym miastowym żarciem kurwa.

–Wiem! –krzyknąłem. –Zróbmy domową pizzę!

*

Już godzinę później, pożałowałem swojego pomysłu.

Okazało się, że "zróbmy domową pizzę" oznaczało dużo pracy również dla mnie. Dzięki Bogu Florence zlitowała się nade mną i nie kazała mi robić ciasta, jak chciała to zrobić Meghan. Ciastem zajęła się Florence, a Meghan, ja i Justin kroiliśmy i przygotowywaliśmy setki dodatków. Mięso, papryka, ser, szynka, cebula, pomidor i coś co miało jakąś dziwną nazwę dla Meghan. Byłem z nią tyle, a nie wiedziałem jak to się nazywa, postawa na medal.

–Kocham tą piosenkę! – krzyknęła Florence, kiedy piosenka lecącą na muzycznym kanale w telewizorze zmieniła się na nową. Florence pobiegła szybko do salonu, podgłośniła piosenkę jak się okazało Katy Perry i już po chwili każdy śpiewał "dziką" piosenkę.

Chwilę po tej piosence, zaczęła się walka. Florence włożyła za koszulkę Justin'a kawałek rozpaćkanego pomidora, za co ten ganiał ją po domu.

Tak, to zdecydowanie był idealny dzień.

*

Wyszedłem spod prysznica w czystych bokserkach i zamiast ruszyć do pokoju, który zajmuję, spojrzałem na dół. Byłem pewny, że na dole pali się światło, ale co Florence robiłaby w kuchni po 23:00?

Bez zastanowienia zszedłem powoli po schodach, by nie przewrócić się przez niedokładnie wytarte stopy. Jak się okazało, w kuchni nie było Florence, a zaledwie czajnik z zagotowaną wodą i palące się światło, dające do zrozumienia, że Florence zamierzała tu zejść. Wszedłem z powrotem na górę i udałem się w stronę sypialni Florence.

–Zagotowała się... Woda –szepnąłem ostatnie słowo zanim przełknąłem ślinę.

Półnaga Florence schowała się za drzwiami szafy, by okryć dodatkowo swoje ciało okryte zaledwie ręcznikiem.

–Ymm... Co mówiłeś? – zapytała, wychylając się lekko. Próbowała ukryć swoje ciało za kawałkiem drewna, nie biorąc pod uwagę faktu, że stało za nią wielkie lustro. Lustro w które teraz się wpatrywałem. Florence podążyła wzrokiem za moim i pisnęła, gdy zrozumiała, że ręcznik odsłaniał kawałek jej jędrnego tyłka. W który intensywnie się wpatrywałem.

–Mówiłem.. Em... Mówiłem, że zagotowała się woda na dole– powtórzyłem. Przeniosłem wzrok na twarz Florence i próbowałem ukryć to, co przelatywało mi teraz przez myśl.

–Dziękuję. Zejdę zaraz –szepnęła rumieniąc się po raz kolejny. –Czy mógłbyś...

–Oh, jasne. Już idę.

Wyszedłem szybko z pokoju Florence. Tak szybko, że z roztargnienia nie zatrzasnąłem za sobą drzwi i zrozumiałem to w połowie drogi na dół. Szybko wróciłem na górę, dużymi krokami przemierzyłem korytarz, by dotrzeć do tych drzwi, ale kiedy złapałem za klamkę by je pociągnąć i zamknąć, mój wzrok utknął.

Utknął na Florence, która stała tyłem do mnie i przyglądała się dwóm stanikom. Warto dodać, że stała naga. Oh tak, naga. Jej smukłe ciało rozszerzało się nieco w barkach, schodząc wzrokiem niżej można było zobaczyć kawałki jej piersi, które wychodziły poza linię tali, szerokie biodra i całkiem nagi, duży, okrągły tyłek. Westchnąłem cicho czując jak reaguję na widok Florence. Na dole stałem się cały twardy w kilka sekund, a to uporczywe uczucie u dołu brzucha napadło mnie cholernie mocno.

Tak bardzo chciałem tam wejść i dotknąć tego, czemu teraz tylko się przyglądam. Oparłem głowę o futrynę, nie mogłem się zmusić by odejść, wręcz przeciwnie, zastanowiłem się jak przez te miesiące zdołałem uciec od Florence nie pragnąc choćby zobaczyć jej w takiej odsłonie.

Kiedy otrząsnąłem się z myśli, Florence miała na sobie majtki i zaciągnęła na siebie koszulkę, która sięgała jej do kolan. Wyglądała bosko, mimo, że miała na sobie wytartą piżamę. Schowałem się szybko w łazience, by nie pomyślała, że stałem ciągle pod drzwiami i ją podglądałem. Kiedy usłyszałem, że opuściła pokój i jej bose stopy uderzały o stopnie schodów, odetchnąłem. Spokojnie wyszedłem z pomieszczenia i sam również zszedłem na dół, poprawiając niespokojnie swoje spodnie.

–Zabłądziłeś po drodze do kuchni? – zaśmiała się Florence, kiedy włączała zmywarkę.

–Byłem w łazience. A co? Tęskniłaś? – wybrnąłem. Dziewczyna prychnęła i kiedy się odwracała do mnie, strąciła z blatu papierek od tabletki do zmywarki, nachyliła się. Tak, kurwa, nachyliła się, jakbym był jeszcze mało twardy! Jej tyłek w kawałku mi się ukazał znów, ale co to był za widok, w porównaniu z nagą Florence? – Nie rób tak, Flo– jęknąłem uciekając wzrokiem daleko.

–Jak?

–Nie nachylaj się tak przede mną – dodałem. Odwróciłem się tyłem do niej i zacząłem ściągać z suszarki czyste talerze, by włożyć je do szafki. Musiałem zająć czymś umysł.

–Dlaczego? Czujesz się niekomfortowo? –
zaśmiała się.

–Oh czuję się nader komfortowo. Ale moje spodnie się nie rozciągają, a uwierz, że już nie ma w nich miejsca– prychnąłem. Poprawiłem ręką swoje przyrodzenie, chociaż nic to nie dało. Wciąż twardniał sprawiając w moim podbrzuszu to uciążliwe uczucie.

Poczułem na swojej talii ręce. Ręce? Dobrze czułem? Spojrzałem w dół, aby się upewnić, ale na moim brzuchu naprawdę zawinęły się ręce Florence.

–Podnieciłam cię? –szepnęła w moje plecy. Przez koszulkę poczułem jak jej oddech łaskocze moją skórę i przeszły
mnie dreszcze. –Nie chciałam. Przepraszam.

–Nie szkodzi – szepnąłem z zamkniętymi oczami. Już myślałem, że Florence po prostu się odsunie, ale nie zrobiła tego. Więc co ona robiła? Dlaczego była mnie tak blisko, kiedy jeszcze wczoraj jedyne na co mi pozwala to bym głaskał jej głowę podczas, gdy spała na moich kolanach. Chociaż w zasadzie nie wiem czy na to pozwalała, w końcu spala.

Poczułem jak jej ręka biegnie pod moją koszulką, po drżącym od dreszczy brzuchu i musiałem oprzeć się rękoma o blat, by nie stracić równowagi. Nie chciałem by to przerywała i wykorzystam każdy dotyk, który zechce mi dać.

Florence mnie sprawdzała albo lepiej by było powiedzieć, że sprawdzała siebie. Zamierzałem więc jej na to pozwolić, skoro tego potrzebuje. Czułem jej przerywany oddech, gdy swoim ciałem przylgnęła do mnie, gdy jej ręka sunęła w górę i w dół moich mięśni na brzuchu. Jęknąłem cicho, gdy jej druga ręka zatrzymała się u spoltu moich bokserek.

–Nie zamierzasz mnie zatrzymać? – szepnęła.

–Jeśli sama tego chcesz, dobrze wiesz, że cię nie powstrzymam–szepnąłem.

–A myślisz, że to będzie dobre?

To było właśnie to pytanie, które uświadomiło nam, że to ci chcieliśmy zrobić było szczerze do dupy. Bo co? Pogodziliśmy się, zamierzaliśmy żyć ze sobą w zgodzie, można powiedzieć, że razem i zacząć od nowa? Co, za miesiąc miałem ją zapytać czy zostanie moją dziewczyną? Za dwa miesiące mieliśmy przeżyć nasz pierwszy raz? A za rok miałem jej się oświadczyć?

Pieprzyć to.

–Nie zastanawiaj się czy to będzie dobre, Florence –szepnąłem. – W ogóle się nie zastanawiajmy nad takimi rzeczami. Jesteśmy tu, razem, straciliśmy tyle czasu, przez to co Ci zrobiłem, ale teraz chcę tu być. Chcę tu być z tobą i cholera chcę żeby było dobrze dla nas, a nie dla całokształtu. Jeśli chcesz bym cię pocałował-zrobię to, jeśli chcesz bym cię dotknął-zrobię to, jeśli chcesz bym odsunął się od ciebie na dziesięć metrów albo chcesz mnie trzymać na dystans, to ja też to zrobię. Chcę żeby Ci było tu dobrze, ze mną, ale dobrze.

–Przystopujmy się–szepnęła w końcu. Patrzyła w moje oczy, gdy odwróciłem się do niej. Posłała mi delikatny, nieśmiały uśmiech. Zabrała swoje ręce z mojego ciała i odsunęła się o krok. Nie powiem, żeby mi to odpowiadało, ale tak było lepiej.

Czułem, że Florence chciała mnie w ten sposób, w który ja chciałem jej. Ale nie za cenę, jaką może być ponowne pogorszenie się naszej relacji.

Florence od razu spochmurniała. Nie miała na ustach już tego uśmiechu co przed chwilą, a jej głową poszybowała w drugą stronę.

–Rozumiem – szepnęła, choć podejrzewam, że miałem tego słowa nie słyszeć. Florence zaczęła ścierać ręczniczkiem papierowym blat, ale robiła to zbyt zamaszyście by zdało to rezultat. Zmarszczyłem brwii obserwując objaw jej złości, kiedy zatrzasnęła drzwiczki od kosza z rozmachem i wyszła z kuchni, nie mogłem już pozwolić, by okazywała złość na innych przedmiotach.

–Florence–zawołałem za nią płaczliwie. Ruszyłem w krok za kobietą, która zaczęła wchodzić po schodach. Zanim ją dogoniłem zniknęła w sypialni. Wszedłem tam, Florence stała na środku pokoju patrząc w lustro. – Florence...

–Wiem, że Ci się nie podobam! Wiem– krzyczała. – Więc czemu się zdziwiłam, że nie chciałeś kontynuować? Boże, naiwność to chyba moja cechą wrodzona– prychnęła. –Mam siebie dość, wiesz? –otworzyła ręce, gdy odwróciła się w moją stronę. – Jestem do kitu we wszystkim. Moje życie to seria niekończących się błędów.

–Ja jestem tymi błędami? –szepnąłem. – Jeden pięć lat temu, drugi teraz?

–Nie wiem, Harry. Byłeś, zniknąłeś. Mija pięć lat, znów jesteś i znikniesz. Przecież nasze życie to też były tylko błędy. My byliśmy błędem pięć lat temu, inaczej nigdy byś nie odszedł.

–Ej– zawołałem podchodząc do niej. Ze złością, że tak pomyślała złapałem jej twarz w dłonie. – Nie byliśmy błędem. Nigdy. Ty nigdy nie byłaś moim błędem, jedyne co źle z tobą zrobiłem, to to, że nie umiałem się z tobą dogadać. Że odbiło mi i wszystko co robiliśmy to kłótnie, krzyki i cisza. Byłaś wspaniałą kobietą i nadal nią jesteś, Florence– starłem jej łzę.– Jesteś piękna, mądra, zobacz ile przetrwałaś! I to wszystko dałaś radę sama zrobić! Zobacz jaka jesteś silna, wybaczyłaś mi mimo, że w ogóle nie powinnaś. Jesteś ze mną, mimo, że patrząc na mnie myślisz o tym wielkim gównie, które Ci zgotowałem. Jest piękna, mądra i silna i zamierzam ci to udowadniać codziennie. –szepnąłem ostatnie zdanie, ścierając kolejną łzę.– A zacznę od dziś–dodałem sunąc rękoma do zakończenia jej bluzki i unosząc ją w górę.

Zdjąłem z kobiety, górę jej ubrania. Pozostały na niej tylko drobne majtki, ale mój wzrok utkwiony był w oczach Florence w których doszukiwałem się zaprzeczenia.

–Jesteś piękna– szepnąłem, zanim swoimi ustami dotknąłem jej nagiego obojczyka.– Jesteś seksowna–dodałem sunąć do ramienia. – Mądra i silna– skierowałem się w stronę łokcia. Dłońmi złapałem jej biodra, okryte jedynie majtkami. – Jeśli mi pozwolisz, pokażę Ci to wszystko.

–Nie chcesz tego –szepnęła jednak. Złapała swoją koszulkę w rękę i okryła gołe ciało od góry. Uciekła do salonu, więc poszedłem za nią. Stała pomiędzy schodami a szafką, w której na coś patrzyła.

–Jesteś wszystkim czego chcę, Florence. Tylko za późno to zrozumiałem – powiedziałem do niej. Kobieta odwróciła się w moją stronę, nadal kurczowo przyciskając koszulkę do nagiego ciała, ale nie uciekała, gdy do niej podchodziłem. –Dlatego zaczekam. Będę obok ciebie i poczekam.

Mimo że kobieta napewno się wahała, jej ręka w której trzymała koszulkę jeszcze niedawno przyciśniętą do ciała, poszybowała w bok. Stała teraz przede mną w samych majtkach na tle jasnej ściany. Nie zwlekałem z dojściem do niej by nie pomyślała, że się waham. Od razu dopadłem do niej, może lekko boleśnie przyciskając jej nagie plecy do ściany i swoimi ustami zaatakowałem jej.

Smakowała bosko! Już zapomniałem jak to było ją całować i czuć się jak w niebie. Ręce Florence zaciskające się na moich ramionach potęgowało to uczucie. Ściągnąłem z siebie koszulkę, by na skórze poczuć skórę jej piersi przyciśniętych do mnie i jęknąłem w jej usta. Działałem może zbyt szybko, ale gdy ją już dostałem nie umiałem się opanować. Była jak magnes, nie pozwalała mi się od siebie odsunąć przyciągając mnie za szyję. Zjechałem pocałunkami na linię jej szczęki, szyję i obojczyk i coraz niżej aż dotarłem do brzucha.

Osunąłem się na szafkę z książkami, gdy chciałem obrócić Florence na ścianę i dziewczyna wykorzystując okazję zaatakowała moją szyję. Jęknąłem gardłowo, trzymając kurczowo jej włosy dyszałem mocno. Florence złapała za pasek moich bokserek i jednym szybkim ruchem sprawiła, że spadły do kolan. Wyszedłem z nich i nie zostałem jej dłużny, zdjąłem z niej bieliznę w mgnieniu oka i przeniosłem jej nagie ciało na kanapę. Położyłem ją tam delikatnie i nachyliłem się nad nią. Jedną rękę umieściłem nad jej kroczem, nie wiedziałem, ile czasu Florence przeżyła bez seksu, ale nie chciałem sprawić jej bólu.

Była pode mną naga i choć samo to sprawiało, że trząsłem się z podniecenia, musiałem o nią zadbać. Przez parę sekund delikatnie pocierałem jej krocze, żeby wsunąć się palcem w jej środek, była taka ciasna, że naprawdę wątpiłem, by ktokolwiek w niej był, przez ostatnie wiele miesięcy.

–Powiedz, jeśli będzie boleć–szepnąłem, wpatrując się w zaciśnięte oczy Florence. Zacząłem lekko poruszać palcem w środku, zachowywałem się jakbym dawał Florence jej pierwszy raz. Czułem nawet jak sam się pocę z myślą, jak chciałem by wyszło idealnie. Wsunąłem w nią drugi palec i lekko krzyknęła, zaciskając ręce na moich ramionach. –Spokojnie. Powoli– szepnąłem.

Próbowałem przygotować ją jak mogłem, ale dotykanie jej ciepłego, mokrego, gotowego na mnie wnętrza, sprawiło tylko, że mój kutas prężył się boleśnie, gotowy by zadać Florence falę przyjemności. Przygotowałem się na wejście w nią, wysunąłem palce i lekko wsunąłem w nią prącie. Lekko, by mogła powoli przyzwyczaić się do jego długości i grubości, co dało jej lekki dyskomfort, zauważyłem po jej zaciśniętych rękach na moich ramionach. Pchnąłem lekko, wsuwając się głębiej, Florence się spięła i wysunąłem się. Wsunąłem i wysunąłem trochę głębiej niż poprzednim razem, aż kolejne razy już były normalne.

Nie kochałem się z Florence od lat. I to zdecydowanie był błąd. Kobieta oplatając mnie sobą, zabrała mnie do nieba.

Dyszałem ciężko za każdym jednym pchnieniem, mokre włosy opadały mi na czoło, gdy czułem że potrzebuję jeszcze chwili. Parę pchnięć, parę sekund i parę śladów paznokci dalej, wysunąłem się z dziewczyny i pozwoliłem, by wszystko wypłynęło za mnie na jej udo.

Parę oddechów później, czułem się już spokojny. I szczęśliwy jak nigdy dotąd.

–Weźmy prysznic –szepnąłem wstając z dziewczyny. Złapałem ją jednak jedną ręką pod kolana a drugą pod szyję i zaniosłem powoli do łazienki na parterze. Wstawiłem ją do kabiny, sam wszedłem tam za nią i odkręciłem średnio gorącą wodę. – Było idealnie –szepnąłem do Florence patrząc na nią przez rozdzielający nas strumień wody. Złapałem jej pas i wciągnąłem ją pod niego w tym samym momencie w którym sam pod niego wszedłem. Nie zwlekałem z pocałunkiem.

Jeśli jest coś, czego nauczyłem się przez ostatnie tygodnie z Florence, to to, by nie zwlekać z niczym już nigdy więcej.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro