1

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Hej, emosie!

Odwrócił leniwie głowę się z ponurym wyrazem twarzy, dobrze wiedząc co zaraz usłyszy. Z trudem wymusił otwarcie obolałych po nieprzespanych nocach oczy i z obliczem flegmatyka wymamrotał bez chęci:

-Co?

Wredny uśmieszek zabłysnął na jej ohydnej, nieskazitelnej twarzyczce, wyznaczając się "szczególnym" poziomem inteligencji jaki prezentowała.

-Czy jeśli twój telefon pada...

Kurwa nie znowu.

-...To mu za-zazdrościsz? - jej wypowiedź przerywana była czkającymi z ubawu chichotami.

-Ha ha - wybąkał to z kamienną twarzą, nie mając już siły na żadne inne emocje niż zwykła, monotonna obojętność. To i tak był długi dzień - Bardzo śmieszne.

Odkąd jego mama podjęła okropną decyzję zabrania go z nauczania domowego na zwyczajne, dokładniej; w liceum Rivervaley takie komentarze stały się praktycznie nieodłączną częścią jego i tak już popieprzonego życia. Nie dziwił się, że ojciec ich zostawił.

Kto w końcu chciałby brać odpowiedzialność za jakąś kalekę na wózku.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro