19

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

<pov Quackity>

Mam już dość czuje się tak bez silnie.. wszystko mnie boli rozrzera od środka.. jeszcze przed sobą widzę samą nicość. Po raz kolejny czuje ten bez powodowy smutek.. jestem tak zły na siebie że nie mogę nic z tym zrobić. Moje powieki nie chcą się otworzyć, poprostu się mnie niesłychają.. tak samo nogi czy ręce. Nie mogę się ruszyć. Najchętniej zniknął bym stąd.. Z tego całego świata.. od tych wszystkich oczu.. nie mogę patrzeć na moich przyjaciół. Nawet gdy patrzę na przykład na Karla czy nie wiem.. Sapiego? To.. czuje jakbym zaraz miał się rozpłakać.. chciałbym wtedy uciec i nie wrócić.. heh.. jestem taki słaby.. że jakbym chciał podciąć se żyły czy wpaść pod tir żeby wszystko zakończyć.. jestem z słaby by to zrobić.. popr9stu się boję.. boje się że będzie jak w tamtym śnie.. gdzie nich zostawiłem.. gdzie.. gdzie... ich zawiodłem..

Ludzie mówią że warto pokonywać swoje lęki czyż nie? A więc co było.. gdyby tamten lęk pokonać? Nie jestem aż taki głupi.. przeczytałem kiedyś  w pewnym artykule że ludzie mniej tęsknią gdy są źli na kogoś.. A więc? Do czego zmierzam? Zmierzam do tego by pokociv się z wszystkimi.. zrobić coś do nie wybaczenia.. uciec.. i napijaku coś zrobić by zniknąć. Jeśli na trzeźwo tego nie umiem to alkohol zrobi swoje. Czy będę żałować? Nie. Nie będę. Jeśli będą za mną tęsknić poproszę, by nie tęsknili, nie płakali, nie cierpieli. Chce by żyli życiem jakie mają. Do ich końca. Ja swój zaplanowałem. Oni planować nic nie muszą.

Po czułem zimno.. zimno na moim ciele.. usłyszałem jakieś głosy. Były one coraz głośniejsze. Przeszdl mnie dreszcz i wtedy się obudziłem.

Zobaczyłem przed sobą Tommiego który coś chowa za plecami. Obok niego Tubbo, Dreama i Sapnap'a którzy najwidoczniej krzyczeli na nich? A jeden pies
-Uhm.. co wy..- chciałem coś powiedzieć lecz przerwał mi kaszel
-Wszystko gra Q?- zapytał Dream
-Tak, tak..- coś do mnie mówili lecz za tłumił to był głowy. Złapałem rękoma za czaszkę. Cholerny ból.. przeszkadza mi tylko w tym wszystkim.. otworzyłem jadną z powiek. Zauważyłem że Tommy i Sapnap krzyczą. Biedny Tubbo.. cały się trzasł. Dreama nie ma
-ZAMKNIJCIE MORDY!- Krzykłem ile miałem sił- WYJDZIE! WYJDZIE I DAJCIE MI SPOKÓJ!- zapadła cisza. Toby chciał wyjść ale się wywrócił. Reszta chłopów z pokoju mogła mu i opuścili pomieszczenie. Miałem dość..

<pov Karl>

Każdy z domowników usiadł na dole na kanapy. Oprócz Alexa praktycznie. To o nim podobno miała być rozmowa.
- A więc dlaczego tu jesteśmy?- zapytał Skeppy
- Z Alexem coś się dzieje, chcemy się dowiedzieć co- wytłumaczył Clay- Nick? Karl? Co z nim?-
-Czemu się do nas zwracasz? Nie wiemy-
-Nie pal głupa Sapnap!- krzykł George
-Nic ni!-chciałem powiedzieć
-KARL!- krzykł owo Techno.
Zapadła cisza. Nie wiedziałem co powiedzieć. Jakby serce utkeło w gardle. Chciałem się rozpłakać. Co ja miałem im powiedzieć? Że mój najlepszy przyjaciel się ciął, i nie wiadomo co zrobi?! Że jest z nim serio źle? Że ma problemy z jedzeniem!? Uciekłem do siebie do pokoju. Jestem tchórzem. Może jakbym im powiedział by pomogli.. Ale.. Nie..  Nie mogę.. J-ja..
Nagle poczułem dłoń na ramieniu odwróciłem się zobaczyłem Alexa
-Karl..-Powiedział

POLSAT! (ZDJĘCIE ZALATWIE POTEM)
Słów 522. Wiem bardzo krótki rozdział. Ale tylko na taki zabrałam siły. Następny możecie oczekiwać za bardzo długo czas. ni3njestem u siebie A przez zmiany pogody troszkę źle się czuje. Ale to nic! Gdy wrócę do siebie spróbuje pisać może 2 rozdziały w ciagu dnia. Dobra to tyle moi drodzy.

Adios Amigos!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro