2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

<pov Sapnap>
Time skip

Jechałem autem pod dom Karla by zawieźć nas na lotnisko. Tak to dziś ten dzień gdzie lecimy do Quackity'iego. Cieszę się przeogromnie iż to będzie nasze pierwsze spotkanie z nim. Byłem już pod domem bruneta którego widziałem pod domem. Wysiadłem z auta i poszłem to przytulić. Chłopak to odwzajemnił. Zobaczyliśmy Sobie w oczy w których odpłyneliśmy nawzajem. Pocałowałem chłopaka lekko i namiętnie. Wziąłem jego bagaż kierując się w stronę bagażnika przy tym dać znać lekko zaczerwionemu chłopaków żeby wsiadł.

Time skip

Gdy jechaliśmy na lotnisko z radia wydobyła się znana nam muzyka. "Sweater Weather". Śpiewaliśmy ja razem z Karlem aż nie dotarliśmy na lotnisko. Było ono przeogromne. Z głośników wydobyła się informacja że nasz samolot odlatuje za 15 minut. Zdążyliśmy na czas. Patrzyłam na Karla który cieszył się jak dziecko, dosłownie wyglądał jak małe dziecko. Zapewne to przez jego kolorową bluzę, dziecięcy uśmiech i zachwyt na twarzy. Patrzył się chłopak za okno. Mi nie było jednak do zachwytu. Nie za bardzo lubiłem loty samolotem. Zamknąłem oczy i próbowałem myśleć o czymś miłym. Po chwili poczyłem rękę Karla na swojej. Otworzyłem oczy i spojrzałem wprost na niego. Na jego twarzy było widać że chce mi dodać otuchy. Zaproponował mi także bym się zdrzęmnął. Po około 20 minutach mi się to udało.

<pov Quackity >
Czułem się okropnie jakby wszystko zrzerało mnie od środka. Sprzątałem właśnie dom lecz nie za bardzo mi to szło. Nie miałam na to siły. Poszłem do łazienki. Gdy zobaczyłem siebie.. Byłem jeszcze bardziej przybity. Miałem straszne wory pod oczami i byłem blady. Napisałem na twitchu że odwołuję live wieczornego. Nie napisałem czemu poprostu że odwołuje. Przemyłem twarz i ruszyłem do lodówki. Było tam sporo jedzenia. Lecz ja wyciągnęłem tylko jakiegoś energetyka ruszyłem do sofy usiadłem włączyłem i oglądałem popijając jakiś losowy film. Im się obejrzałem była już 21:22. Nie byłem zmęczony A nawet jakbym chciał spać i tak by mi się to nie udało. Zaczęłam obwiniać siebie w myślach. Dlaczego? Dlaczego te durne uczucia muszą mi towarzyszyć, ten pieprzony smutek. Nagle naszła mi myśl co robią chłopaki. Pewnie gadają bądź śpią. Albo prowadzą stream'a. Nagle rozległ się dzwonek do drzwi. "Kto to może być? O takiej godzinie?" Pomysłem. Stałem z kanapy i ruszyłem otworzyć drzwi. Zobaczyłem tam dwóch chłopaków.. dokładniej Sapnap'a i Karla krzyczący "NIESPODZIANKA!". Co teraz będzie? Przeciez jak odkryją jakim ja jestem w stanie to się załamią.. będą się martwić.. nie chce zawracać im głowy... ja nie wiem szczerze czego ja naprawdę chciałem.

<pov sapnap>
- NIESPODZIANKA!- krzykłem na raz z Karlem po otworzeniu drzwi. Chłopak nie wyglądał żeby się cieszył na masz widok. Był strasznie smutny, widać było to w jego oczach pod którymi są ogromne wory.

-Wszystko okej Alex?- zapytał zmartwiony Karl. Zapewne też zauważył chłopaka że nie był on za dobrym stanie.

-tak.. tak, tak ja poprostu jestem strasznie zdziwiony. Co wy tu robicie?-

-Chcieliśmy ci zrobić małą niespodziankę i przyjechać do Ciebie.. Ale chyba się nie za bardzo cieszysz- odpowiedziałem.

-Co? Nie ogromnie się cieszę porostu ja um.. nie ważne, wejdźcie lepiej do środka- wpuścił nas chłopak. Karl postawił walizki na podłodze I przytulił chłopaka o to odwzajemnił. Ja też odstawiłem walizki i przytuliłem Quackity'iego od tyłu.

-Wszystkiego najlepszego stary- szedłem.

-dzięki..- odczepilsmy siebie siebie- chcecie coś do picia?- zapytał wchodząc do kuchni. My w tamtym momencie zdjedliśmy kurtki i buty. I ruszyliśmy w stronę chłopaka zauważyłam lekki bałagan w jego domu.
-Hm? To? A i sorry za ten bałagan miałem dzisiaj sprzątać ale nie miałem na to sił- wytłumaczył

-okej I poproszę wodę jeśli można- powiedział Karl.

-oczywiście że można haha, a Ty Sapy?-

-um.. ja podziękuje-

-okej- powiedział wracając z szklanką wody dla Karla.

-Walizki możecie dać do góry do niego pokoju, pierwsze drzwi na prawo. Ja pójdę się w tym czasie przebrać-

Time skip
Daliśmy walizki do pokoju. Ma tu całkiem przyjemnie. Zauwazylem duże łóżko I się na rzuciłem. Po mnie dołączył Karl. Przytuliliśmy się do siebie.

- Jestem już gołąbeczki- powiedział usiadł koło nas na łóżko

-Ale ty masz wygooodne łóżko- powiedział Karl

-heh, dzięki czyli pasuje wam spanie tutaj?- zapytał gospodarz

-uhm.. jasne ale te łóżko zmieści nas troje?- zapytałem zmęczonym głosem

-pewny do tego nie jestem więc ja będę spać na kanapie A wy tutaj-

- nie ma mowy! Przecież to twoje łóżko- rzucił Karl

- no i? Spanie na kanapie nic mi nie zrobi, a wy się przebierzcie sie i idzie spać , dobranoc- powiedział wychodząc z pokoju

733 słowa mam ndzieje że siebpodoba rozdział! Może nie jest on zbytnio ciekawy ale akcja będzie się powoli rozwijać. Jeśli pojawiły się tu błędy bardzo przepraszam. Następny rozdział będzie jeszcze w tym tygodniu! Adios kasztanki!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro