4

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pov Quickity

Gdy Karl mnie przytulił zrobiło mi się tak miło i przyjemnie..
-ekhem ja też też jestem-  odezwał się sapnap
-no to choć tu- rzucił Karl. Sapnap przytulił Karla od tyłu. Oparł się o jego ramie. Ja jednak byłem niski więc mogłem usłyszeć bicie serca mojego.. przyjaciela.. Właśnie przyjaciela.. na tą myśl posmutniałem nawet nie wiem czemu. Zakochałem się? Nie to nie możliwe... chociaż.. NIE NIE MOŻESZ. Odpaliłem siebie dwójki i poszłem na górę jakby nic, bez słowa, bez gestu. Położyłem się i przeglądałem Social media. Natrafiłem na fanart Karlnap. Rysunek był ładny. Patrzyłem na nie dlłuszą chwilę gdy nagle do pokoju wparowali chłopaki. Wyłączyłem telefon i spojrzałem na nich. Trzy mali coś za plecami.

- Co wy tam macie?- zapytałem
-iż masz.. znaczy praktycznie wczoraj miałeś ale no, z okazji urodzin mamy dla Ciebie prezenty- powiedział wręczając za pleców udekorowane pudełko
-Uhm.. dziękuję- nie wiedziałem do miałem powiedzieć
- no odpakuj je!- powiedział zachwycony Karl. Otworzyłem prezent, zobaczyłem grę karcianą, planszówkę, myszkę i breloczek w kształcie sowy. Wszystko ładnie ułożone na dodatek wszystko było w pociętym papierze

-podoba ci się..?- zapytał Karl
-oczywiście! Dziękuję- wstałem i to przytuliłem, a on to odwzajemnił, przez tą krótką chwilę znów poczułem się.. Dobrze..
-no to teraz kolej na mój prezent!- powiedział szyderczo uśmiechniety Sapy. Nie pewnie wziąłem pudełko otworzyłem i wyciągiem aż Taki po koleji. Gdy myślałem że wyciagłem wszystko, zobaczyłem jakieś opakowanie, pierwsza myśl to była jakiś ciuch, piżama. Wziełem opakowanie gdy tylko zobaczyłem co to jest spojrzałem an Sapnap'a. Chłopak się śmiał pod nosem, Karl tak samo.
-haha, ależ śmieszne Sapnap-
- Nie podoba ci się prezent?-
-nawet tego nie skomentuję-
-Idź przymierz!- krzyknął Karl
- nie ma mowy! Nie założę tego- odpowiedziałem
- no proszeee i tak trzeba sprawdzić czy dobry rozmiar- odparł Karl i zrobił błagalną mine. Jak głupek zgodziłem się i poszłem do łazienki się  przebrać.

<Pov Sapnap>

Byłem dumny z pomysłu by kupić mu te przebranie. Poprostu jestem geniuszem brawo dla mnie (prosimy o oklaski w komentarzach). Po paru minutach wszedł Alex już ubrany. Wyglądał komicznie ale i jednocześnie uroczo, CHWILA MOMENT UROCZO?!

-Cudnie w tym wyglądasz!- krzyknął  Karl z śmiechem.
-zgadzam się z nim- odpowiedziałem również się śmiejąc. A Alex stał zaczerwieniony że wstydu.
-idę się przebrać-
-dopiero co to ubrałeś- powiedziałem,
- no i? Wyglądam w tym jak idiota!-
-a nie jesteś nim?- odpowiedziałem  dogryzając mu. Myślałem że zaczniemy się kłócić A on.. poprostu wyszedł i ruszył do łazienki.

<Pov Quackity>

Siadłem skulając nogi i zamknąłem oczy. Ma rację.. przecież jestem idiotą.. jestem do niczego.. jestem taki słaby.. beznadziejny.. do niczego.. zaczełem płakać nawet nie zwróciłem uwagę że nadal byłem w tym durnym stroju. Nie zwracałem w tym momencie na nic. Na czas, na miejsce, na.. przyjaciół.. I ja poprostu zasnąłem.

<Pov Karl>

Była cisza w pokoju nikt się nie odzywał. Ani ja, ani Sapnap. Czekaliśmy aż Alex wróci. Minęło jakieś 30 minut A co nie było. Panowała nadal cisza. Ruszyłem do łazienki. Zapukałem lecz nie dostałem żadnej odpowiedzi. Zapukałem po raz kolejny. Też nic. Pociągnołem z klamkę z myślą że drzwi do łazienki nie będą zamknięte. Miałem szczęście były otwarte. Wszedłem do środka i zobaczyłem leżącego na podłodze Alexa. Pobiegłem szybko. Miałem w myślach najgorsze, że sobie coś zrobił, że zemdlał czy coś w tym stylu. A on spał, całe szczęście nic mu się nie stało. Nie chciałam to budzić. Ale czemu spał? Tutaj? Jak? Chciałem go przenieść na łóżko by sobie pospał ale nie byłem na tyle silny. Zawołałem byle cicho Nicka. Poprosiłem to by mi pół to przenieść. On wziął chłopaka na ręce W stylu panny młodej i na górę. Wyglądało to wtedy tak słodko.

-Nawet się chop nie przebrał,  coś się stać musiało..- szeptnął Nick
-ciekawe tylko co..- odpowiedziałem

Time skip

Leżałem razem z Sapym w łóżku. Byłem do niego przytulony. Chłopak przyglądał coś na Internecie.
-patrz co znalazłem- szeptnął lekko.. rozśmieszony? Nie wiem sam. Spojrzałem W ekran i zobaczyłem fanart gdzie byłem ja, Alex I Nick przytulani.
-i?-
-zobacz na opis "Karlnapity" innaczej nasz wspólny ship, czego to ludzie nie wymyślą-
-Jacie Nick- idiota chciał mk pokazać obrazek ship'u widzów. Co w ty  takiego. Znaczy.. przez takie obrazki trochę bardziej rozkochiwałem się w nim ale.. to tylko obrazek-głupi ty jesteś- powiedziałem uchylające głowę nad jego. Pocałował mnie, odwzajemniłem to.

Gdy się oderwaliśmy od siebie patrzelismy sobie w oczy. Było tak uroczo i dobrze. Nagle usłyszeliśmy lekki płacz. Osoba która płakała był Alex który spał obok nas. No co łóżko miał duże. Ale wracając, wraz z Sapnap'em próbowaliśmy obudzić Quickity'iego z koszmaru. Udało nam się to po jakimś czasie. Zapłakany chłopak patrzył na nas . Otarł oczy i rzucił zwykłe "sorry". Zapadła cisza.

- co ci się śniło?- zapytał ze spokojem w  głosie Nick.
-nic takiego..- odpowiedział Quackity
-jeśli aż tak płakałeś no to musiało to być coś strasznego-
- jak się wygadasz może zrobi ci się lepiej- zaproponowałem. Znów zapadły kilka minut ciszy.
- Śniło mi się że was.. tracę.. że.. już was przy mnie nie ma..- odpowiedział po chwili. Widać było że trudno mu to przechodzi przez gardło. Strasznie się jąkał.
-Spokojnie jestemy tutaj- powiedział Nick- chcesz się może przytulić?-zaproponował. Następnie byliśmy tak przytulni że zasneliśmy. Było wtedy dobrze.. miło... przyjemnie.. byliśmy wtedy wszyscy razem.

860 słów. Przepraszam za taki krótki rozdział ale nie mam zbytnio weny. Wybaczcie. Chce też podziękować. Do następnego 👋

Adios!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro