~1/4~

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

DAEHYUN

  Przez ostatnie trzy dni każdemu włączyła się atmosfera, która panowała w domu. Zachowanie i humor Banga nie polepszał całej sytuacji. Informator, którego zatrudnił, widocznie pokazuje mu, że jest górą i nie boi się Butterfly. Yongguk pierwszy raz od początku kariery gangstera jest tak jawnie lekceważony. Jego duma lekko na tym ucierpiała.
Przez ten okres w najlepsze sobie odpoczywałem i śmiałem się z członków, którzy chodzili podirytowani. Nie mogłem pojąć, jak taki Xiumin nie mógł sobie poradzić w takiej sytuacji. Gdy próbowałem z nim o tym porozmawiać, ignorował mnie i odchodził jak dumny paw.
Szczyptę informacji udzielił mi Zelo, gdy był u mnie wieczorem trzy dni temu, aby porozmawiać. Młody we mnie widział swojego starszego brata, z każdym problemem przychodził do mnie. Po tym wszystkim czuje się choć trochę za niego odpowiedzialny, gdyż to ja go uczyłem przetrwać w Butterfly. To dzięki mnie jest ochroniarzem Banga, który z początku chciał mnie dać na to stanowisko, jednak odmówiłem. Jestem typem człowieka, który najpierw myśli o swoim życiu. Nie bez powodu nie mam partnera i chce być wolnym strzelcem. Nie umiem działać w zespole. Lepiej się skupiam, gdy jestem sam i nie muszę myśleć o drugim człowieku, za którego byłbym odpowiedzialny.
Wychodziłem z mojego prywatnego pokoju, który jak zwykle musiałem zamknąć na klucz. Nigdy więcej już nie popełnił tego błędu i nie zostawię pokoju otwartego. Gdy kiedyś raz zapomniałem o tym, ten drań Suga oczywiście musiał to zauważyć, bo od razu to wykorzystał. Jak na lenia miał bardzo oryginalny pomysł z wypaleniem mi łóżka, aby następnie zrobić mi w pokoju powódź. Na ścianach również musiał się pochwalić swoim talentem artystycznym, którego, nie ukrywajmy, nie miał. Przez tydzień suszyłem pokój, a następne siedem dni doprowadzałem do porządku ściany. Przez okres remontu musiałem spać u Zelo. Proponował mi nocleg jeszcze Baekkie, jednak nie chciałem u niego spać, bo on z Chanyeolem kopulują się jak króliki. Miałbym darmowe porno przez dwa tygodnie.
Wszedłem do windy z zamiarem dostania się na pierwsze piętro, w którym miał czekać na mnie Baekhyun. Miał zawieźć mnie w kilka miejsc. Ja niestety nie miałem prawo jazdy, gdyż nigdy nie miałem czasu je wyrobić. Zawsze miałem coś ważniejszego na głowie i tak zostało, że musiałem znaleźć sobie prywatnego szofera.
Wyszedłem z tego powolnego dziadostwa i skierowałem się w stronę, w której powinien być mój kierowca.

-Dae! Zamian pojedziemy, to zjedz śniadanie!

Usłyszałem z kuchni radosny krzyk Baekkiego. Od razu skierowałem swoje kroki w tamtym kierunku. Zjedzenie czegoś przed wyjazdem nie było głupie.

-A będzie sernik?!

-Jak będziesz go tyle jadł, to w końcu w drzwiach nie będziesz się mieścił.

-Ty się Jin o mnie nie martw, ja nie tyje. Na twoim miejscu bałbym się o Suge, który notorycznie podjada moje kochane ciasto.

Widziałem jak Jin na dźwięk ksywki tego drania, spina wszystkie mięśnie. W dodatku spojrzał na mnie, jakby nagle wyrosła mi druga głowa.

-O Suge?

-Nie wiem, czy chciałbyś takiego pączka w łóżku. Chyba że wyznajesz zasadę, im więcej ciałka, tym więcej do kochania!

-Nie gadaj głupot.

Jego zimny ton, podziałał na mnie jak kubeł zimnej wody.
Nigdy nie zrozumiem tych chłopaków. Ewidentnie ich do siebie ciągnie, widać, że im zależy, ale ani jeden, ani drugi nie zrobi następnego kroku, aby z tego wszystkiego powstał jakiś związek. Nie wiem, co stało im na drodze, ale mimo tego, jakim dupkiem był Suga, to chciałem, by był szczęśliwy.

     Jadłem dość szybko to śniadanie, nie chciałem się spóźnić na spotkanie z kuzynem, którego miałem w planach dziś odwiedzić. W końcu nie widziałem go już prawie czwarty miesiąc. Wypadałoby, chociaż pokazać, że żyje i czuje się dobrze. On jest wyjątkowo wrażliwy na takie rzeczy.

 -Kiedy wrócisz?

-To zależy od mojego kuzyna. Mogę nawet jutro rano.

No tak. Jak ta przylepa się przyklei, to nie ma żadnej siły, aby go zrzucić. Jest on strasznie uczuciowy.

-Rozumiem. Ja już lecę. Mam dziś wyjątkowo dużo roboty w sądzie. Trzymajcie się chłopaki!

-Narka Jin!

Nie mogłem mu odpowiedzieć, gdyż całą jamę ustną miałem wypełnioną śniadaniem.
Muszę przyznać, że chłopak miał niesamowite zdolności kucharskie. Nic dziwnego, że Suga tak za nim lata. Jak to się mówi, przez żołądek do serca.

-Dobra, możemy iść.

-Spokojnie, bo się udławisz.

-Nie marudź.

Pozwoliłem iść z przodu mojemu prywatnemu kierowcy. W końcu to on wybierał pojazd, którym będzie mnie dziś woził.
Zawsze, gdy chciałem gdzieś się dostać, a sam brałem samochód, miałem długi wykład od Banga. Nie pozwalał mi jeździć bez dokumentów. Uważał, że to nie potrzebne zwracanie uwagi władz tego miasta. Jakby to, że jesteśmy gangsterami tego nie robiło.

-Dae! Jeśli powiem Chanowi, że patrzysz się na mój seksowny tyłek, będzie zazdrosny!

-To przekaż mu jeszcze, że byłbym lepszym partnerem dla ciebie niż on. Kto wie, może lepiej bym cię zadowolił?

-Nie zachęcaj mnie seksiaku!

Po chwili obydwoje wybuchliśmy śmiechem. Takie przekomarzanie się było u nas codziennością. Baekhyun uwielbiał, gdy komplementowało się jego ciało. Jego pewność siebie wzrastała. Nigdy nie rozumiałem tego, że chłopak ma kompleksy na temat swojego wyglądu.
Przecież jest cholernie seksownym słodziakiem.

    Gdy byliśmy już w garażu, Baekkie podszedł do swojego ulubionego czarnego Mustanga. Wsiadł za kierownicę i czekał, kiedy pofatyguje się i usiądę z boku.
Jak już zająłem swoje miejsce, chłopak pilotem otworzył bramę i wystartował przed siebie.

-To gdzie najpierw?

-Jedź. Będę twoim seksownym głosem, który będzie cię prowadził niczym prawdziwy GPS.  



HOSEOK

  Byłem wkurzony jak jeszcze nigdy. Zlecenie, które dał mi Bang, miało w sobie więcej niewiadomych informacji niż nie jeden sekret rządowy. Obawiam się, że łatwiej byłoby się włamać do białego domu, niż zdobyć pełne informacje o tym gównie.

     Wracałem właśnie od mojego informatora, który twierdził, że ma jakieś przydatne wiadomości dla mnie, jednak okazało się, że chłopak wyjątkowo mało wiedział. Zmarnował tylko mój czas. Już od około dwóch tygodni próbuje rozwiązać tę zagadkę, jednak zadanie okazało się trudniejsze, niż się wydawało na początku. Fakt, że Bang niecierpliwił się, wcale nie polepszało mojej sytuacji. To była tylko kwestia czasu, zanim znowu wbije mi do mieszkania, tym razem z większą ilością gangsterów i spróbuję wyciągnąć ze mnie informacje siłą. Musiałem się pospieszyć, aby Taehyung był bezpieczny.
      Przemierzałem o dziwo spokojne ulice Seulu. Zawsze ciekawiło mnie to miasto. Ludzie tutaj byli zalatani, nikt na nikogo nie zwracał uwagi, nikt z nikim się nie znał. To było piękne. Obserwowanie takich ludzi było rajem dla informatora.
       Zauważyłem sklep, a raczej kawiarenkę, w której sprzedawali naprawdę dobre ciasta. Taehyung lubił słodkości, ale zawsze wolał, gdy to ja mu piekłem. Dawno nie miałem czasu, aby zrobić mu jakąś niespodziankę. Gdy tylko skończę zlecenie Banga, będę musiał dopieścić swojego chłopaka.
        Nagle poczułem wibracje w mojej lewej kieszeni spodni. Wyciągnąłem mój telefon. Spojrzałem na wyświetlacz i od razu odebrałem, widząc, że to moje kochanie.

-Słucham Taeś?

-Hobi wracaj szybko! Mam informację, których Ci brakowało!

  

YONGGUK

  Cały czas telefon miałem przy sobie. Nie wyobrażałem sobie, aby Jung Hoseok zadzwonił, a ja bym nie odebrał. Informacje były zbyt cenne.
Cały czas towarzyszył mi Zelo. Młody zawsze trzymał język za zębami, gdy nie chciałem z nikim rozmawiać. Nawet wyganiał tych wszystkich gówniarzy, którzy żyć mi spokojnie nie dawali.
Patrząc teraz z perspektywy czasu, to dziękuję Bogu za kogoś takiego jak młody Choi. Nie wyobrażam sobie, gdyby to jednak Daehyun pełnił funkcję mojego prywatnego ochroniarza. Chłopak może i był świetny w tym, co robił, ale zdecydowanie za głośny jako mój towarzysz. Nie sądzę, bym długo z nim wytrzymał. Moje nerwy też mają swoją granicę.
     Spojrzałem ukradkiem na mojego towarzysza. Siedział spokojnie na kanapie w moim biurze i wpatrywał się w jeden punkt. Był osobą, która umiała przystosować się do sytuacji.

-O czym rozmawiałeś z Daehyunem?

Zaskakujące, że oni się przyjaźnią. Ta dwójka charakterem różni się strasznie. Choi jest spokojny, opanowany, czasem jednak potrafi się rozgadać. Jest uroczy i wszystko, co robi ma w sobie, to coś, co sprawia, że chce się go oglądać jeszcze więcej. Przede wszystkim się słucha i nie doprowadza mnie do szału. Daehyun to rozwydrzony gówniarz, zbyt pewny siebie, który nie słucha, jak się do niego mówi. Rozgadany, wybuchowy, uzależniony od ciasta idiota, który pieprzy wszystko, co się rusza. Jak pomyślę, że on z Zelo przebywają sami w jednym zamkniętym pokoju, to aż muszę liczyć do dziesięciu w pięciu różnych językach, aby opanować nerwy. Jak tak dalej pójdzie, to zostanę poliglotą.

-O niczym ważnym szefie. Długo go nie było i tęskniłem za nim. Chciałem mu po prostu opowiedzieć, co się zmieniło pod jego nieobecność.

Wiedziałem, że coś przede mną ukrywa. Nigdy do końca nie był ze mną szczery, jeśli chodzi o ich prywatne rozmowy. Młody nie umiał kłamać, zawsze, gdy to robił, w jego oczach było można to dostrzec.

-Co przede mną ukrywasz?

-Nic, szefie. Jestem Ci całkowicie oddany.

-W takim razie, dlaczego nie chcesz nigdy powiedzieć, o czym rozmawiasz z tym nimfomanem? A może wy macie romans?

Nie wiem czemu, ale ta wizja nie podobała mi się. Gdy tylko w mojej głowie pojawia się obraz, w którym brudne ręce Daehyuna, dotykają niewinne ciało Zelo, mam ochotę krzyczeć z wściekłości.

-Romans?! Nie! Nigdy! Dae to tylko mój przyjaciel!

Po jego reakcji mogłem spokojnie stwierdzić, że mówi prawdę. Przez co  dziwne uczucie w brzuchu zniknęło.

-Więc co wy tam robicie? Zamykacie się w pokoju, jakbyście jakieś sekrety mieli.

-My tylko rozmawiamy.

-O czym? Co? Zelo co przede mną ukrywasz?

Wstałem od biurka i podszedłem do speszonego chłopaka. Jego zarumienione policzki niekoniecznie potwierdzały jego wersję. Znowu poczułem wątpliwości co do jego słów.
Stanąłem naprzeciwko niego i oczekiwałem odpowiedzi. Zelo nie patrzył na mnie, cały czas uciekał wzrokiem, tylko by na mnie nie patrzeć. Nie podobało mi się to.

-Ja..

-Zelo, powiedz mi.

-Bo.. Ja rozmawiałem z Dae o..

-O czym?

Kucnąłem obok niego i wpatrywałem się dokładnie w jego oczy. Musiałem mieć pewność czy mnie teraz kłamie. Widziałem, jak chłopak się spina. Widocznie krepowała go ta rozmowa, ale ja nie mogłem powstrzymać ciekawości. Chciałem wiedzieć, co dokładnie jest między nimi.

-O chłopaku.

-Chłopaku? Jakim? Dlaczego?

-Bo..

Nagle mój telefon zadzwonił. Jednak nie ruszyłem się nawet o milimetr. Wyciągnąłem urządzenie ze spodni i odebrałem, nawet nie patrząc na wyświetlacz, gdyż oczy cały czas skierowane były na moim towarzyszu.

-Bang. Możesz przyjechać dzisiaj o szesnastej do mnie po informacje.

Tylko tyle usłyszałem w telefonie, gdyż mój rozmówca się wyłączył. Po chwili doszły do mnie słowa chłopaka, który do mnie dzwonił.

-Dziś o szesnastej u Junga. Ma dla nas informacje.

Szybko spojrzałem na godzinę. Całe szczęście długo czekać nie będziemy, gdyż miałem się wstawić za pół godziny. Zelo chyba zrozumiał wszystko, bo już widziałem, jak dzwoni do Xiumina, który uparł się jechać do informatora, mimo swojej rany.
Czekałem cierpliwie jak skończy rozmawiać, aby dokończyć naszą pogawędkę. Wiedziałem, że tylko u niego mam szansę dowiedzieć się prawdy. Gdybym zapytał Dae, to nie zorientowałbym się nawet, w którym momencie by mnie okłamał. Dziad umiał manipulować informacjami idealnie. Gdyby nie zaufanie, to musiałbym sprawdzać wszystko, co powie dokładnie ze trzy razy.

-Szefie, Xiumin i Chanyeol czekają przy samochodzie. Musimy już iść.

-Nie odpowiedziałeś mi na pytanie. Jakim chłopaku? Co z nim? Masz kłopoty?

-Nie! U mnie wszystko w porządku. Tylko że.. Daehyun jest tym bardziej poszkodowanym. Ja obiecałem, że nic nie powiem..

-Daehyun? Co znowu przeskrobał? To coś poważnego? Dlaczego mi o niczym nie powiedział?

-To nie tak! Daehyun się..zakochał! To o tym rozmawiamy u niego. Pomagam mu.

Nie byłem w stanie stwierdzić czy mówi prawdę, bo młody się wycwanił i zamknął oczy, przy czym uśmiechnął się od ucha do ucha.

-Zakochał się? Ten nimfomanem?

-Tak! To zakazana miłość! Zakochał się, w kimś w kim nie powinien. W dodatku dziś do niego pojechał.  

TAEHYUNG

  Byłem z siebie niesamowicie zadowolony. Znalazłem w końcu informacje, które pomogą Hoseokowi. Nie dość, że szybko skończymy z Bangiem, to teraz znowu możemy zająć się sobą. Strasznie brakowało mi mojego chłopaka. Hobi, aby skończyć zlecenie Yongguka, poświęcał nawet sen, przez co nie miałem się do kogo przytulić w nocy. Brak jego ciepła źle na mnie wpływał. Miałem ochotę odwiedzić i rozszarpać założyciela Butterfly. Naprawdę cudem się powstrzymałem.

-Hobi, gdzie jesteś? Tęsknię...

Mojego chłopaka nie było już kilka godzin, bo szukał tych głupich informacji. Nienawidzę tego, gdy nie ma go blisko mnie.
    Wszedłem do naszej sypialni i położyłem się na łóżku. Od razu wyczułem zapach Hobiego. Był on taki męski, taki seksowny. Mógłbym wąchać go cały czas.
     Nagle usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi. Wstałem z łóżka i szybko pobiegłem w stronę źródła dźwięku.
     Widząc w drzwiach swojego chłopaka, od razu rzuciłem mu się na szyję, nogami oplotłem go w pasie. Dosłownie przyczepiłem się do niego jak małpka.

-W końcu jesteś. Co tak długo?

-Wybacz kochanie. Byłem w sklepie.

-Co kupiłeś!?

-Zrobię sernik, co ty na to?

-Tak! Dawno nie jadłem.

Mimo wszystko nie zszedłem z Junga. Wtuliłem się w niego jeszcze bardziej, po prostu korzystając z okazji.
Poczułem, jak dłonie Hoseoka łapią za mój tyłek, przez co przeszła mnie fala gorąca. Jednym dotykiem doprowadzał mnie do szału. Miałem ochotę się rzucić na niego, o wszystkim zapominając. W tym momencie nie obchodziło mnie nawet to, że znalazłem te nieszczęsne informacje.

-Hobiś..

-Wybacz Tae, ale nie możemy. Zaraz pojawi się Bang ze swoimi ludźmi. Po ostatnim wydaje mi się, że przyjdą większą grupą.

-Wiem. Musimy być gotowi.

-Ty zostaniesz w sypialni i nigdzie się nie ruszasz. Nawet jak usłyszysz jakieś strzały to..

-Zapomnij! Idę z tobą! Nie zostawię cię samego z Bangiem! Nie ominie mnie taka zabawa!

-Taeś..

-Nie, Hoseok. Nie zmienię zdania.

Wbiłem się, dość agresywnie w wargi Hobiego. Znowu mogłem poczuć smak jego ust. Teraz nie liczyło się dosłownie nic. Cały mój świat to właśnie ten chłopak. Teraz gdy mam go w ramionach i całuję, jestem najszczęśliwszym człowiekiem pod słońcem. Wszyscy inni niech mi zazdroszczą takiej miłości. Hoseok jest idealny, we wszystkim. Nie ma nawet jednej najmniejszej wady.

-Hobi, za dziesięć minut będzie tutaj Butterfly.

Złożyłem ostatni pocałunek mojemu skarbowi i zszedłem z niego. Nie chciałem, aby zaszli nas od tyłu. Gangsterzy nie są honorowymi ludźmi. Jakby im do głowy przyszło schwytać Hobiego i torturować do czasu, aż nie wyśpiewa wszystkiego, co wie? Takim ludziom się nie ufa.
     Zakupy, które przyniósł Hoseok, zacząłem układać na różne półki do tego przeznaczone.  

  -Gdzie masz te informacje, które zdobyłeś?

-Wszystko jest już gotowe na przyjazd Banga. Wszystko wydrukowałem i włożyłem do tej teczki, którą mu przekazujemy. Oczywiście mam kopie.

-Idealnie. Wybacz teraz, ale idę się zapoznać z nimi. Dokończysz sam?

-Oczywiście, kochanie.

Hobi cmoknął mnie szybko w policzek i uciekł na drugą stronę mieszkania, gdzie znajdowało się biuro do przyjmowania się takich gości jak Yongguk.
     Gdy uporządkowałem wszystko dokładnie, w końcu mogłem dojść do mojego chłopaka. Mógłbym to wszystko zostawić i zrobić później, jednak ja nie lubiłem bałaganu. Wszystko musiało być ładnie poukładane, na wypadek, gdyby ktoś nas odwiedził.
     Obejrzałem wszystko dokładnie jeszcze raz i jak już uznałem, że jest perfekcyjnie, ruszyłem do drzwi.
Akurat, gdy złapałem za klamkę, usłyszałem za drzwiami ruch, który na pewno nie wyrządził Hoseok. Nie trzeba było być geniuszem, żeby domyśleć się kto stoi za drzwiami. Otworzyłem i spojrzałem uśmiechnięty na moich gości.

-Jak w zegarku.

-Lepiej daj to, po co przeszliśmy. Nie chce tracić na was mojego czasu.

-Jak nie miło. Moje serce pęka.

Złapałem się za miejsce, gdzie powinien być jeden z najważniejszych narządów wewnętrznych człowieka, aby pokazać, że nie żartowałem. Również teatralnie wytarłem łezkę na policzku. Chciałem tym pokazać Bangowi, że się go nie boję.

-Gdzie Hoseok?

- Widzę, że tym razem przeprowadziłeś więcej osób. Nie potrzebnie.

Spojrzałem na nowego towarzysza. Oczywiście znałem go. Park Chanyeol, znany jako Happy Virus, podobno zawsze chodzi uśmiechnięty. Ma obsesję na punkcie ognia, jest piromanem. Każde jego zadanie kończy się widowiskowym wybuchem, które zawsze potem można podziwiać w wiadomościach. Ogólnie wydaje się bardzo ciekawym charakterem w całym Butterfly.

-Xiu jak tam ręka? Boli? Czy Himchan opatrzył cię dobrze?

-Nie nazywaj mnie tak. Nie jesteśmy nawet znajomymi. Łączy nas tylko biznes.

-Już drugi raz moje serduszko pęka!

-Obyś zdechł.

Gdy usłyszałem, co Xiumin powiedział, automatycznie na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Ludzie często życzyli mi śmierci, jednak Minseok powinien błagać, abym żył. Chłopak nie zdaje sobie sprawy z informacji, jakich posiadam.

-Lepiej uważaj, co mówisz. Chyba raczej tego nie chcemy, prawda nieszczęśniku? Gdzie masz Chena?

- Xiumin przestań. Nie warto z nim rozmawiać. Próbuję tobą zmanipulować.

Widziałem furie w oczach Minseoka. Ten widok był wspaniały. To jak bestia, która w każdym momencie może się rzucić na ciebie i cię zabić. Wiedziałem, że akurat on jest do tego zdolny. Nawet raz widziałem go w akcji.

-Nie wiem, kim jesteś, ale radzę przestać.

Głos Chanyeola brzmiał naprawdę groźnie. Mimo uśmiechu, który zawsze mu towarzyszy, a w którym wygląda jak idiota, to chłopak potrafi przerazić.

-Wybacz Channie! Ale ja go tylko informuję, że wiem więcej, niż wam się wydaje.

-Co wy tu robicie? Nie mamy całego dnia! Wchodzicie czy nie? Taeś, choć do mnie.

W drzwiach stanął Hoseok. Widocznie usłyszał hałasy. Od razu zamknąłem drzwi z prawej strony, od części zamieszkałej przez nas i podbiegłem do mojego chłopaka. Złapałem go za ramię i wtuliłem się w niego. Uwielbiam, gdy robi się taki władczy. Ta jego odsłona jest taka seksowna.

-Bang. Wejdź.

Posłusznie wszyscy weszli do środka gabinetu i rozsiadli się na kanapie. Ja oczywiście usiadłem obok mojego skarba. Cierpliwie czekałem, aż Hoseok rozpocznie swoje zebranie. Starałem się nie wtrącać w jego prace, to i tak dużo, że pozwalał mi uczestniczyć przy rozmowach.

-Więc co dokładnie masz? Udowodnij mi, że to, co ludzie mówią to prawda.

-Nie muszę nic ci udowadniać. Informacje, masz w tej teczce. To jest wszystko, co mogę Ci dać. Informacje nie są do końca pełne, gdyż zdobycie ich potrzeba akcji w terenie, a ja nie mam ludzi do tego. Te informacje nakierują cię, co masz zrobić, by zdobyć to, czego chcesz.

-Czyli mam rozumieć, że nie ma tam dokładnego położenia?

-Nie i nie sądzę, by gdziekolwiek taka informacja istniała. To bardziej, jak wyprawa po skarb, a ty potrzebujesz mapy, którą właśnie Ci daję.

Widziałem zaciekawienie w oczach Yongguka. Te informacje muszą być rzeczywiście dla niego ważne. Chociaż patrząc na wartość zlecenia, to się nie dziwię. Jednak czy tu naprawdę chodzi tylko o pieniądze?

-Słyszałem, że w Busan wszystko przebiegło zgodnie z planem. Masz świetnych ludzi.

Mina Banga od razu z zadowolonej, zrobiła się wściekła. Wiedziałem, że wystarczy wspomnieć tylko o jego ludziach, by wywołać u niego takie uczucia. Na swój sposób, ten człowiek, też był przewidywalny.

-Sprzedajecie komuś informacje o Butterfly?

-Jak zapłacą. Informacje są cenne i powszechne, każdy może je zdobyć.

-Nie będę tego tolerował.

-Nam niepotrzebne jest twoje pozwolenie. Możemy sprzedać ci nazwiska osób, które kupują o was informację i zleca nam jakieś zadania. To jednak wszystko kosztuje. Więc jak? Piszesz się na to?

Wiedziałem, że pójdzie na to, każdy lider gangu chce zniszczyć swoje zagrożenie. Yongguk tutaj się niczym nie wyróżniał. Teren, kasa i ludzie to jedyne co go interesowało.  

 -Zastanawiam się, dlaczego nadal milczysz? Z tymi umiejętnościami, które pokazaliśmy wcześniej, to mogę łatwo wywnioskować, że nie umiecie radzić sobie, gdy przeciwnik was zaskoczy. Nie uczyłeś swoich członków, aby zawsze byli czujni? Takie informacje wam się przydadzą. Musicie polepszyć umiejętności! Jak macie go ochraniać skoro nawet o siebie zadbać nie potraficie?

Mój głos rozniósł się po pomieszczeniu. Nie podobało mi się milczenie lidera Butterfly.

-Słuchaj ty gnoju! Umiejętności moich ludzi są na najwyższym poziomie. To, co wtedy się stało, to był tylko jeden incydent, który nie powinien mieć nigdy miejsca. Wytłumacz mi jeszcze jedno. O kim ty cały czas gadasz? Ostatnio też o kimś wspomniałeś! Masz szpiega w moich oddziałach?

Nagle każdy z obecnych spiął się i chwycił za broń. Hałas za drzwiami był coraz głośniejszy. Ja z Hoseokiem wymierzyliśmy spluwy w stronę Banga i jego ludzi, a oni w nas i na drzwi. Przez ich reakcje mogłem wywnioskować, że za drzwiami nie stoi żaden członek jego gangu. Ja też nie spodziewam się nikogo, więc sam dokładnie nie wiem, czy za drzwiami stoi wróg, czy przyjaciel.
Gdy w progu stanął czarno włosy chłopak, wszyscy zaniemówili, nawet on sam.

-Daehyun!



~*~

No i jest następny rozdział! ;)

Zapraszam zainteresowanych na moje nowe One Shoty, które znajdziecie na moim profilu ;*

Bawcie się dobrze :*

Fighting!! <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro