~2/1~

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

DAEHYUN

Właśnie wracałem do chłopaków. Chciałem dostać się do nich jak najszybciej, gdyż były jakieś nowe informacje na temat sprawy, która jest tak ważna dla naszego szefa. Wolałem być na bieżąco, ponieważ nigdy nie lubiłem być niedoinformowany. Czułem się wtedy bezużyteczny. Z natury jestem ciekawską osobą, a z moimi umiejętnościami dużo mogę wspomóc gang, więc informowanie mnie na bieżąco ma dużo zalet.

Z tą kobietą zajęło mi dłużej, niż myślałem. Nie była, nie wiadomo jaka wymagająca, ani trudna do zdobycia. Od razu była świadoma, po co ją zaprosiłem. Nawet chyba odpowiadał jej taki jednorazowy numerek.

Sama rezerwacja pokoju w tym przeklętym motelu była uciążliwa i czasochłonna. Na początku może i śmieszne było, jak jeden z klientów kłócił się z pracownikiem o brak szlafroka w pokoju, ale z czasem miałem już tylko ochotę strzelić mu w łeb. Rezerwując pokój w takim miejscu, nie oczekuję się, nie wiadomo czego. To nie hotel z pięcioma gwiazdkami, a jakiś podrzędny motel, któremu daleko do perfekcji.

Znajdowałem się już przed wejściem do domu, którego dziele z chłopakami. Już stąd było słyszeć krzyki. Westchnąłem. Ten dzień nie należy do kategorii udanego. Gdyby nie fakt, że byłem pewien, że w środku jest Mon z informacjami, to poszedłbym i wrócił w nocy.

-Jaki kurna akt własności?!

Akt własności?

-No jest potrzebny. Nic na to nie poradzisz. I nie krzycz na Tae.

Hoseok i Taehyung dalej tu są?

-Nie mów mi, co mogę, a czego nie!

Widocznie RM niezbyt dogaduje się z Hoseokiem. Nie, żebym się temu dziwił, z tym palantem nikt nie potrafi normalnie rozmawiać.

-Ktoś mi powie, o co chodzi?

-Daehyun! Słyszałem, że przeze mnie spać nie mogłeś. Przepraszam! Ale Hobi jest tak świetny, że nie umie się pohamować! Choć, na drugi raz, obiecuję, że będę ciszej!

Kochałem w tego urwisa, jednak wyjątkowo teraz nie miałem ochoty na bezsensowną rozmowę z nim o tym, aby podczas seksu zachowywał się ciszej. Każdy wie, że tej obietnicy nigdy nie zdoła dotrzymać.

-Tae, porozmawiamy o waszych koncercie później.

-Dobrze.. Hobi też przeprasza!

-Nie prawda. Ja tam się cieszę, że nie mógł spać.

-Hobi!

-No co? Jako informator, nie mogę pozwolić sobie na kłamstwo.

Zabierzecie mnie stąd! Błagam.

-Kretyn.

Ja po prostu nie potrafiłem wytrzymać w towarzystwie Hoseoka. To było dla mnie zdecydowanie za dużo. Sam siebie podziwiam, że mimo tych lat, w których go znam, jeszcze nie zwariowałem.

Spojrzałem po wszystkich, którzy byli obecni. Każdy był czymś zdenerwowany, nawet Jin, co rzadko się zdarza. To typ człowieka, który nie denerwuje się, nawet gdy spluwę przykładają mu do głowy.

No i najważniejsze, wytrzymuje towarzystwo Sugi.

-Daehyun? Dobrze, że jesteś. Masz robotę.

To było dla mnie jak zbawienie. Po tym wszystkim miałem dziką ochotę wyżyć się na jakimś frajerze i puścić się w wir fantazji.

- Dla mnie? Świetnie! Złapaliście kogoś? Mam go przesłuchać? Już mu współczuję, mam dziś naprawdę okropny dzień.

W końcu będę mógł poszaleć. Dawno już nikogo nie torturowałem, już prawie zapomniałem jakie to cudowne uczucie. Mieć nad kimś przewagę, władze nad kogoś losem.
Widok ludzi, którzy błagają cię o życie, jest świetny, ale widok ludzi, którzy proszą się o śmierć, jest jeszcze lepszy. Na samą myśl, aż poczułem dreszcze na plecach.

-Nie, musisz coś wykraść z Uniwersytetu Prawa.

- Mam się wkraść do szkoły? Nuda..

Cały mój zapał zniknął, tak szybko, jak się pojawił. Owszem uwielbiałem wkładać się do różnych domów, firm czy nawet szkół i zabierać im wszystko, czego potrzebuje. To też dawało mi dawkę adrenaliny, którą tak kocham, ale było zbyt proste. Ludzie teraz nie mieli wystarczająco dobrych alarmów, bym miał jakąś z tego zabawę. Zrobili się nudni.

-Najlepiej jak już jutro to załatwisz, chce mieć już to z głowy.

-No dobra. A teraz proszę o wyjaśnienia.

Taka mała akcja, na pewno nie spowodowała, że byli tak zdenerwowani. To musiało być coś innego, a ja dalej nie wiedziałem, o co chodzi. Spojrzałem na każdego z osobna i czekałem, który z nich w końcu zaszczyci mnie i wyjaśni wszystko dokładnie.

-Gdy byliśmy w magazynie, na początku pomyślałem, że to mylne informacje, gdyż naprawdę nie było nic ciekawego, ale jak zeszliśmy piętro niżej, znaleźliśmy tam w ścianie duży sejf..

-Suga, serio? Sejf? To przecież nie problem. Dużo z nas umie się do niego włamać, a jak jest, aż tak zabezpieczony, no to wysadzić. Jestem pewny, że Chanyeol ucieszy się z tego.

-Słuchaj, co ja do ciebie mówię, kretynie..

Nie wiem dlaczego, ale tłumaczenie Yoongi'ego zawsze musiałem ignorować. Nie robiłem tego nawet świadomie. Ten człowiek miał w sobie coś takiego, że gdy tylko na niego spojrzałem, miałem ochotę zedrzeć mu ten uśmieszek z twarzy.

-A właśnie! Moje ciasto... Ja cię zajebie! Jeszcze raz zjesz mój sernik! Wytestuje na tobie moje nowe sposoby zabaw dla moich kochanych ofiar!

-No tak, ciasto było pyszne. Teraz te, które kupiłeś też wcale nie najgorsze.

Nie mam pojęcia, dlaczego ludzie za każdym razem dziwią mi się , że tak reaguje na tego człowieka. Powiedzcie mi, kto nie byłby wściekły, gdyby był na moim miejscu?

-Że co kurwa?! Już je dopadłeś?! Nie żyjesz!

Byłem wściekły jak nigdy dotąd. Od razu znalazłem się przy Yoongim, miałem już mu taką piękną bombę zasadzić, jednak w ostatnim momencie powstrzymał mnie Jin, który stanął przede mną, broniąc Mina swoim ciałem.

-Uspokój się. Odkupi ci to ciasto, a teraz słuchaj... Jest o wiele ważniejsza kwestia do omówienia niż twój sernik.

Odtrąciłem jego rękę, ale postanowiłem jednak się opanować. Jego powaga w głosie mówiła mi, że rzeczywiście to ważna sprawa.

-Więc, gdy chłopaki znaleźli ten sejf, okazało się, że aby go otworzyć, trzeba znać szyfr....a zanim przerwiesz, to odpowiedź brzmi nie. Suga znalazł w środku niego czujniki, to znaczy, że jeśli spróbuję się włamać do niego, to eksploduje. Ma bombę w sobie.

-Autodestrukcja? To chujowo..

-Właśnie. Także zostaje nam znaleźć ten pieprzony szyfr.

Teraz już rozumiałem ich poważne i zmartwione miny. Autodestrukcja w sejfach była dość rzadko używana u nas w Seulu, jednak zdążały się i takie przypadki. Przy tym niestety jest trochę więcej zabawy.

-Ktoś wie, gdzie on jest?

-Taehyung dowiedział się, że szyfr znajduje się na akcie własności do tego pieprzonego magazynu, w którym byli chłopaki.

-Jesteś pewny Bang?

-Kwestionujesz umiejętności Taehyunga?

Oczywiście Hoseok musiał dorzucić swoje trzy grosze. Jakby kogokolwiek interesowało, co ten człowiek ma do powiedzenia.

-Nie. Jednak może ktoś inny coś ma?

-Nie będę marnować czasu na poszukiwania innej możliwości. Znajdziemy akt własności, a będziemy mieli szyfr.

Czym dla niego są te Matoki, że nie chce nawet ryzykować z otwarciem tego sejfu?

-Akt jest na Uniwersytecie?

-No nie koniecznie. Nie wiadomo, właściwie gdzie jest. Xiu podejrzewa, że akt jest w posiadaniu rodziny któregoś z pracowników fabryki EXO...

-A co ma do tego uniwersytet?

Czy tylko dla mnie to nie trzymało się kupy?

-Daj mi kurna skończyć, to wszystkiego się dowiesz..więc, w tej jebanej szkole jest lista pracowników fabryki. Nie wiem dokładnie, dlaczego tam, widocznie jest między nimi jakieś połączenie..

-Czyli, podsumowując to mam wykraść listę osób, które pracowały kiedyś w fabryce. Ta lista nakieruję nas na trop człowieka, który jest posiadaczem aktu własności magazynu, na którym znajduje się szyfr do sejfu?

-Tak.

-Uciążliwe to się staje, ale dobra. Jutro już będziecie mieli listę. Albo czekaj...która godzina?

-No, po szesnastej.

-Więc jeszcze dzisiaj. Uczniowie jeszcze jacyś tam są na pewno, więc bez problemów tam wejdę.

-Załatwisz to jeszcze dziś?

Pytanie Banga było nie na miejscu. To tak, jakby znał mnie od wczoraj. Przecież mnie nigdy nic nie powstrzymuję, więc nie rozumiem jego zdziwienia.

-Tak. Będziesz go dziś miał.

Wyszedłem, nawet na nich nie patrząc. Dla mnie to w ogóle nie było dziwne. Jestem najlepszy w tym, co robię i dam sobie radę we wszystkim, a włam na uniwersytet nie należał do żadnych ciężkich spraw.

-Ej! Dae! Czekaj!

Gdy usłyszałem za sobą głos Baekhyuna, od razu odwróciłem się w jego stronę. Jego nie umiałem ignorować.

-Czego chcesz Baekhyun?

-Może miłej co, palancie?

-Nie zasłużyłeś! Moje ciasto znowu pożarł ten gamoń.

Mimo to i tak nie byłem zły na chłopaka. Wystarczyło, że spojrzał na mnie tymi maślanymi oczkami i mógł robić ze mną, co chciał.

-Nic nie zjadł. Żartował sobie. Wszystko schowałem. Nie ruszył ani kawałka!

To było więcej, niż potrzebowałem. Moje ciasto to świętość, której nikt nie powinien mi naruszać. Nawet z Taehyungiem nie dzieliłem się moim sernikiem.

-Naprawdę?! Dzięki! Jesteś wielki! Kocham cię!

-Wiem! Ale uważaj sobie, z takimi wyzwaniami. Nigdy nie wiesz, kiedy twarz ci eksploduje!

Czy tylko mnie bawi jego groźba? Przecież każdy wie, że Chanyeol nie da mi rady. Ta przerośnięta ameba czasem potyka się o własne nogi.

-Twój chłoptaś nic mi nie zrobi.

-Jesteś pewny?

-Jak niczego. W końcu to ja mu przynoszę produkty na bomby.

Chyba że kiedyś z taką bombą obudzę się w łóżku. Wtedy byłby już mały problem. W końcu u nas w gangu nie było nikogo normalnego. No oprócz mnie, rzecz jasna.

-Mówisz, że jego miłość do bomb jest większa, niż do mnie?

-No, ja bym się obawiał tego, na twoim miejscu.

Słysząc zmartwienie w jego głosie, miałem ochotę zaśmiać się z głupoty mojego przyjaciela. Był strasznie wrażliwy, jeśli w grę wchodziły uczucia Chanyeola.

-Wal się! Chan kocha mnie bardziej!

-No, przecież wiem. Żartuje sobie gamoniu.

-A wal się!

Zawsze śmieszyło mnie to, jak łatwo było go wkręcić. Najdziwniejsze było to, że jak handluje prochami, albo bronią czy też ją przemyca, nigdy nie dał się oszukać.
Był niezawodny w tym, co robił, choć każdy miał lekkie wątpliwości.

-Chodź, podwiozę cię. Nie będziesz chyba szedł z buta taki kawał, nie?

-Dzięki.

Uniwersytet z pozoru wyglądał jak normalna szkoła, jednak samo powiązanie z fabryką EXO, zdecydowanie taką jej nie robiło. Było dość późno, jednak wiedziałem, że zawsze znajdą się uczniowie, którzy mimo tych godzin będą zakuwać do egzaminów. Ja osobiście nigdy nie wiązałem przyszłości ze szkołą, nie to, że byłem jakiś głupi, ja po prostu nie lubiłem się uczyć. Do tej pory nie lubię. Od dziecka wiedziałem, że zostanę kryminalistą. Odkąd pamiętam, kręcił mnie ten świat.

-Ja czekam w aucie. Nie idę z tobą.

-To nawet lepiej. Przeszkadzałbyś tylko.

Nie czekałem już na jego odpowiedź, nie obchodziła mnie. Teraz jedyny mój cel to dokumenty z tej placówki. Budynek był wielki, a ja nie mam pojęcia, gdzie te papiery mogą być. Jednak intuicja bandziora podpowiada mi, że są w gabinecie dyrektora. Właśnie to będzie moim pierwszym miejscem, które odwiedzę.

-Przepraszam, kim pan jest?

Ledwo co przekroczyłem próg tego uniwersytetu, a już minie zatrzymują. Spojrzałem na gościa, który śmiał pytać mnie o moje dane osobowe. Miał plakietkę, która informowała mnie, że jest ochroniarzem tej placówki.

-Muszę spotkać się z dyrektorem, chce się tu zapisać. Jestem tutaj nowy, dopiero co się przeprowadziłem.

-Nikt mnie nie poinformował, że przyjdzie jakiś nowy uczeń.

-Tutaj zawiniłem ja, gdyż sam nie poinformowałem dyrektora, że dziś się pojawię. Chcę z nim tylko porozmawiać. Zajmie mi to sekundę! Obiecuję!

Kłamać to ja umiałem. W moim zawodzie to było podstawą. Wiedziałem, że ten ochroniarz połknął haczyk. Przez chwilę wydawało się, że nie jest na tyle głupi, by mnie wpuścić, ale gdy uśmiechnął się do mnie przyjaźnie, byłem pewny, że jednak jest.

-No dobrze, idź.

-Dziękuję.

Od razu przyspieszyłem kroku, by nie zostać ponownie przez niego zatrzymanym. Nie chciałem tego przedłużać. Bang i tak chodzi zniecierpliwiony, a to źle wpływa na nas wszystkich. Poza tym, czym szybciej znajdziemy Matoki, to Taehyung nie będzie już w to wszystko wymieszany. Będzie już bezpieczny.

Błądziłem po szkole. Nie wiedziałem, gdzie jest gabinet dyrektora, ani żadne inne miejsce, w którym mógłbym dostać to, czego potrzebuje. Mogłem zapytać tego ochroniarza o pokierowanie mnie.

Rozglądałem się po uczniach, którzy obok mnie przechodzili. Wiedziałem, że będą tu jacyś, ale nie zdawałem sobie sprawy, że aż tak dużo.

-Ej, gościu..gdzie jest gabinet dyra?

-Słucham? Czego chcesz?

Młody student spojrzał na mnie, jakbym zobaczył ducha. Widocznie u nich to nowość, gdy ktoś obcy kręci się w szkole.

-Gdzie jest gabinet dyra? Czy ja mówię nie wyraźnie?

-Jak zostałeś tu wypuszczony?

Jego ostry ton głosu przekonał mnie, że wcale nie jest taki potulny, na jakiego wygląda.

-Nie twoja sprawa.

-Ja też nie powiem ci, gdzie jest gabinet pana dyrektora.

Wkurzyłem się. Nie będzie mi tu jakiś nieznajomy idiota stawiał warunki. Złapałem za jego kołnierz i wbiłem go w ścianę. Przez chwilę widziałem na jego twarzy cień strachu, jednak szybko zniknął. Musiałem przyznać, że jest odważny, skoro patrzył mi w oczy z tą wściekłością.

-Powiedz mi, dopóki jestem dobry. Nie chcesz poznać mojej prawdziwej strony.

Próbowałem przybrać odpowiednią maskę, aby chłopaka odpowiednio wystraszyć, by zdradził mi w końcu położenie tego cholernego gabinetu.

-A może jednak się skuszę..

-Co..?

Byłem zdezorientowany. Czy ten chłopak, którego trzymam dość mocno i przyciskam do ściany, właśnie oznajmił, że chce mnie poznać? Czy jemu życie niemiłe?

Przyjrzałem mu się uważnie. Dopiero teraz dostrzegłem, że jest naprawdę przystojny. Jego szczupłe nogi były widoczne, przez te obcisłe spodnie, które jedynie dodawały mu uroku. Biała koszula, za którą trzymałem, pod wpływem tego zaciągnęła się do góry, przez co widziałem jego płaski brzuch. Musiałem przyznać, że chłopak był do schrupania.

-Pożerasz mnie wzrokiem..

-Ciesz się, że tylko tym.

-Niekoniecznie.

-Czy ty ze mną pogrywasz?

-A jest o co grać?

Nie powiem, podobała mi się ta wymiana zdań. W dodatku chłopak był w moim guście, więc na jakiś numerek mógłbym z nim wyskoczyć.

-Jak tak bardzo chcesz się przekonać, jak bardzo niebezpieczny jestem, przyjdź jutro do Exika, o szesnastej.

-Co to jest?

-Klub nocny.

-Będziesz mnie pieprzył w klubie nocnym?

Gdy wypowiedział te słowa, momentalnie zrobiło mi się gorąco. Ten chłopak był inny niż tamta dziewczyna. Był jej przeciwieństwem, ale podobał mi się bardziej. Odruchowo oblizałem swoje wargi i spojrzałem na jego, które zostały właśnie zaatakowane jego zębami. Fala podniecenia przeszła przez całe moje ciało. Już nie potrafiłem się kontrolować. Chwyciłem mocniej chłopaka i zaciągnąłem go do pierwszego lepszego pomieszczenia.

Bang, nie będzie zły, jak poczeka następną godzinę, nie?

Po otworzeniu drzwi wepchnąłem go pierwszego, a następnie, gdy wszedłem, zamknąłem drzwi. Widziałem, że był lekko zdziwiony, ale też podniecony moim zachowaniem.

Może ten dzień nie będzie takim niewypałem?

Podszedłem szybko do niego i wróciłem do naszej poprzedniej pozycji. Gdy już był przyparty o ścianę, wbiłem mu się gwałtownie w usta. Od razu odwzajemnił pocałunek. Nie chciałem delikatnego seksu, ale on widocznie też nie.

Już po chwili czułem, jak wbija mi swoje pałace w plecy i jeździ nimi w góry i w dół. Teraz ruch był przyjemniejszy, niż można było się spodziewać. Pod wpływem chwili przyparłem go całym swoim ciałem.

-Będę cię pieprzył tu i teraz.

Nie dałem mu możliwość na odpowiedź, jedynie co teraz chciałem to jego. Jęki, które z siebie wydawał, napędzały mnie niemiłosiernie szybko. Był cały tak cholernie podniecający.

Ręką chwyciłem jego koszule i nie patrząc na to, czy będzie miał co na siebie założyć, zerwałem ją jednym szybkim ruchem.

-Ej..moja..

-Zamknij się..

Gdy nasze języki ponownie walczyły o dominację, w tym samym czasie pozbyłem się tych jego obcisłych spodni. Zrzuciłem je do połowy, jedną ręką dałem mu znać, by chwycił mnie mocniej za szyję. A drugą chwyciłem go w zagięciu kolana i podniosłem.
Posadziłem go na ławce szkolnej i zrzuciłem do końca jego spodnie, wraz z bokserkami. Był przede mną już cały nagi. Widziałem jego stojącego przyjaciela. Uśmiechnąłem się do niego łobuzersko. Mimo wielkiej chęci, rzucenia się na niego, czekałem na jego ruch. Chciałem sprawdzić, czego mogę się po nim spodziewać.

-Jesteś podły. Zostawiając mnie, w takim stanie..

-Mówiłem już, że nie należę do miłych osób.

W odpowiedzi ujrzałem jedynie jego uśmiech. Powoli wstał z ławki i podszedł do mnie. Nie wyglądał na przejętego swoją nagością.
Nim zdążyłem zareagować, zrobił to samo z moją koszulki, co poprzednio ja z jego. Byłem wkurzony, że ośmielił się zrobić coś takiego, jednak z drugiej strony byłem podniecony, gdyż mało kto ma na tyle odwagi, by mnie pierwszy dotknąć, a co dopiero pozbawić mnie tak gwałtownie ubrań. Nie wiedząc jak zareagować, nie powiedziałem nic, a jedynie co to dalej czekałem, jak sytuacja się rozegra. Pozwoliłem mu pokazać, co planuje ze mną zrobić. To pierwszy raz, gdy komuś na to pozwalam i szczerze podobało mi się to.

Czułem jego wargi na swojej szyi, zostawił na niej mokrą ścieżkę prowadzącą na moją klatkę piersiową. Gdy wziął i przegryzł jeden z moich sutków, myślałem, że oszaleje. Wplątałem w jego włosy moją dłoń i szarpnąłem nim mocno, odrywając go od siebie. Widząc jego czerwoną, rozgrzaną twarz nie mogłem powstrzymać uśmiechu.

Wbiłem mu się dość agresywnie w usta, nie pozwalając mu przejąć kontroli. Gdy jęknął mi w usta, to był szczyt. Nie przejmując się niczym, popchnąłem go na podłogę, a sam stojąc nad nim, pozbyłem się spodni.

Gdy wypuściłem mojego przyjaciela, chłopak aż się zapowietrzył. Chciałem się już na niego rzucić, jednak po raz kolejny mnie zaskoczył. Uklęknął przede mną i wziął go całego do buzi. Pod wpływem tego, musiałem złapać się ławki, by nie stracić równowagi.

Chłopak cały czas patrzył mi się prosto w oczy, co podniecało mnie jeszcze bardziej. Zacisnął swoje ręce na moich pośladkach i rozpoczął szybko ruszać głową. Nie wytrzymałem już i wypuściłem powietrze razem z jękami. To chyba pierwszy raz, jak jest mi tak dobrze. Wiedziałem, że jestem już blisko. Gwałtownie odepchnąłem go od siebie. Widziałem, jak jest zły na mnie, ale nie obchodziło mnie to.
Upadłem na kolana, a jego szybko chwyciłem za biodra i przewróciłem na brzuch. Jego seksowny tyłek wypiąłem w moją stronę i bez jakichkolwiek przygotowań włożyłem w niego dwa palce naraz. Słyszałem, jak jęknął z bólu.

-To za koszulkę...

Rozpocząłem ruszać ręką, najpierw powoli, by nie zrobić mu większej krzywdy. Wbrew pozorom nie jestem taki bezduszny, za jakiego się podaje.
Dołożyłem trzeci palec, gdy zauważyłem, że jest już dobrze. Jego jęki tylko potwierdziły moje założenie. Przyspieszyłem, chcąc dać mu jeszcze więcej przyjemności.
Gdy wychodził mi tym tyłkiem na przód, wyciągnąłem palce i szybko zmieniłem na mojego zniecierpliwionego kolegę.

-Ah..tak..

Brałem go szybko i mocno. Nie patyczkowałem się. Przyjemność, jaką czułem z tego seksu była nie do opisania. Najchętniej spędziłbym z nim tu dłużej czasu, ale obowiązki niestety wzywają.

Złapałem go za penisa i zacząłem stymulować w rytm moim szybkich ruchów. Chłopak pode mną zwijał się z przyjemności. Poczułem już pierwsze krople nasienia na dłoni. Ja sam już ledwo wytrzymałem.

-Tak..tam..szybciej..

Drugi raz nie musiał powtarzać. Od razu spełniam jego prośbę. Zaraz potem doszedł obficie, a ja chwilę po nim. Jednak nie wyszedłem z niego. Chciałem, by wszystko doskonale poczuł, jak to wspaniale jest mieć mnie w sobie.

Spojrzałem na zegar i aż podskoczyłem. Zbyt długo to mi zajęło. Wyszedłem z niego szybko i chwyciłem moje bokserki. Założyłem je szybko, od razu naciągając za nimi spodnie. Nie mogłem stracić już ani minuty dłużej. Bang mnie zabije, jeśli nie zrobi tego szybciej Baekhyun, który czeka na mnie w aucie.

W czasie gdy ubierałem na siebie już moją podartą koszulkę, chłopak wracał do siebie.

Powoli odwrócił się w moją stronę i spojrzał na mnie wyzywająco. Podszedłem szybko do niego, załapałem za szyję i podniosłem. Wbiłem mu się w usta. Był to jednak szybki, lecz namiętny pocałunek. Mimo chęci nie mogłem pozwolić sobie na powtórkę.

-Już idziesz?

Nie odpowiedziałem mu, wiedziałem, że był na tyle mądry, by zauważyć, że to nasze ostatnie spotkanie.
To była moja zasada, by nigdy nie wchodzić drugi raz do tej samej rzeki.

-Gabinet dyrektora jest na pierwszym piętrze, drugie drzwi na lewo.

Dziwiłem się, że chłopak się nie ubierał, dalej był nagi. Zdecydowanie był dziwny, ale cóż mam w sobie magnez na takich ludzi.

-Jutro. O tej szesnastej, będę w tym Exiku.

Ten student nie wiedział, w co się pakuje. Zdecydowanie byłem zbyt delikatny. Powinienem był go mocnej potraktować. Podszedłem do drzwi, by jak najszybciej znaleźć te dokumenty, jednak zanim przekroczyła próg, odwróciłem się do niego.

-Wybacz, ale chyba nie skorzystam. Nie pieprzę się drugi raz z tymi samymi ludźmi.

-Jestem pewny, że gdyby nie to, czego chcesz od pana dyrektora, wziąłbyś mnie tu dwa, jak nie trzy razy.

Naprawdę chciałem już wyjść, jednak to, co on robił, idealnie na mnie działało. Jego prowokujące zachowanie było zdecydowanie zbyt podniecające. Obserwowałem dokładnie każdy szczegół jego ciała.
To jak kręcił tyłkiem przy każdym kroku, to jak po jego udach spływa moja sperma.

To jak jego penis znowu staje się twardy.

Tym wszystkim sprawdzał moją silną wolę. Im dłużej tu stałem, tym słabszy się robiłem.

-Chodź tu do mnie. Wiem, że tego chcesz..

-Zamknij się..

Pierdole to, raz jak złamie tę zasadę, nic się nie stanie..

Rozpiąłem spodnie i podszedłem do niego. Widziałem, jak uśmiecha się tryumfalnie. Nie obchodziło mnie to. Chciałem pozbyć się tego pożądania. Mój ponowny problem w spodniach widocznie usatysfakcjonował tego studenta.

Chwyciłem mocno jego biodra i wbiłem się w niego bez uprzedzenia. Zarzucił mi ręce na szyję i jęczał prosto do ucha. Wiedziałem, że robił to specjalnie. Każdy jego dotyk, aż parzył mnie.

Ugryzłem go w szyję, by po chwili scałować ją całą dokładnie. Zdążyłem zauważyć, że był wrażliwy w tym punkcie.

Nagle poczułem wibracje w mojej kieszeni. Nie przerywając czynności, sięgnąłem po telefon i odebrałem. Uprzednio zamykając ręką usta mojego partnera. Nie chciałem, aby wiedzieli, co dokładnie robię. Miałbym potem gadanie, że wolę zabawiać się ze studentem, niż wykonać zlecenie.

-Baek? Poczekaj jeszcze góra...pół godziny.

Dużo wysiłku wkładałem w to, aby mój głos brzmiał normalnie. Nie mogłem pozwolić, aby Baekhyun dowiedział się, co tutaj robię.

-Ty sobie ze mnie kurna żartujesz?! Jadę do domu! Wracasz z buta!

-Ty...kurwa patafianie! Ja...bym na ciebie czekał!

-Co ty masz tak dziwny głos? Co ty robisz?

Widziałem jak chłopak, którego posuwam, uśmiechnął się triumfalnie. Widocznie bawiła jego cała ta sytuacja.

-Nie ważne. Czekaj na mnie..

-Pieprzysz się? Kurwa! Dae!

-Spierdalaj! Masz czekać!

-Dziwka!

Rozłączyłem się. Nie chciałem dłużej z nim rozmawiać. Miałem teraz co innego na głowie.

-To, aż tak pilne?

-Zamknij się. To twoja wina.

-Czuje się zaszczycony.

Nie pozwoliłem mu się już odzywać. Nie chciałem słuchać tego, że byłem słaby i mu uległem. Pocieszałem się, tylko tym, że mam darmowy, w dodatku świetny, seks.

Gdy tylko doszedłem w nim, od razu z niego wyszedłem. Nie czekałem na niego. To miała być kara za zatrzymanie mnie w obowiązkach.

-Ej! A ja?!

-Jak chcesz więcej, to przyjdź jutro do Exika. Ja muszę lecieć.

-Palant.

Pocałowałem go szybko i już stałem przy drzwiach. Musiałem wyrobić się w dwadzieścia minut, i znaleźć te dokumenty. Obiecałem, w końcu, że dziś je zdobędę. Miałem już wychodzić, gdy znów zatrzymał mnie jego głos.

-Ej! Jak się nazywasz? Jak mam cię znaleźć jutro w klubie?

-Dae. To ci wystarczy. Jestem dość znany. A ty?

-Kim Jongin.

~*~

Jest i następny ^,^

Butterfly się rozkręca;)

Fighting!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro