Rozdział 4

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Jay

Nie wiedziałem czy dobrze zrozumiałem słowa Garmadona.
- Zaraz, zaraz ja nie pozbawię moich przyjaciół mocy! Za nic! - krzyknąłem zły na Garmadona, że śmiał mi to powiedzieć. Nawet zapomniałem o bulu.
- Jak śmiesz się tak do mnie zwracać! - wrzasnął Garmadon i wycelował we mnie ręce. Znowu przeszył mnie straszliwy bul. Upadełem i zacząłem skręcać się z bulu. Wiedziałem co musiałem zrobić w tej chwili.
- Dobra, dobra zrobię to... - jęknąłem. Garmadon mnie zostawił.
- To dobrze, że w końcu się opamiętałeś - rzekł Garmadon.
- Powiec co mam zrobić - powiedziałem ze łzami w oczach. Wybaczcie mi Ninja. Westchnąłem.

Nya

Chciałam jak najszybciej się dowiedzieć od siostry Jaya w jakie niebespieczęństwo znów się wpakował mój ukochany. Jednak dziewczyna nic nie chciała powiedzieć.
- Czemu nie chcesz kurcze nic nam powiedzieć! Najpierw muwisz, że Jay ma kłopoty a teraz milczysz jak grub! Gadaj i to już! - wściekł się Cole.
- Chce wam powiedzieć ale nie tutaj - powiedziała tajemniczo siostra Jaya.
- Dlaczego? - spytał Lloyd.
- Bo ON może słuchać - odparła dziewczyna.
- Kto? - spytałam zaciekawiona.
- Opowiem wam jak będziemy bezpieczni - odrzekła dziewczyna.
- To lećmy do klasztoru - zaproponował Kai.
- Ja nie mogę - odrzekła rudowłosa i pokazała nam dłonie. Miała na nich kajdany antymocowe. Ciekawe kto jej to załorzył?
- Polecisz ze mną - zaproponowałam. Wszyscy się na to zgodzili. Po chwili utworzyliśmy smoki a siostra Jaya usiadła na moim zwierzaku. Po chwili już razem lecieliśmy w przestworzach.

Jay

Z trudem się podniosłem. Potem spróbowałem wstać. Jakoś mi się udało.
- No więc, plan jest dosyć prosty - zaczął Garmadon.
- Pozbawisz Ninja mocy i wrucisz tutaj. Potem omuwimy resztę planu - dodał.
- Aha, ale jak mam ich pozbawić mocy? - spytałem.
- To jest jeszcze prostsze. Pozbawisz ich mocy tym - powiedział Lord i rzucił w moją stronę jakiś worek. Z trudem go złapałem, bo był ciężki.
- Co to jest? - spytałem i położyłem worek na stuł. Potem wyspałem jego zawartość. Na stuł wysypały się 6 kamienie. Wszystkie miały różne kolory i połyskiwały. Był tam kamień :
Zielony, jasno - granatowy, jasno - niebieski, czerwony, czarny i biały.
- To kamienie mocy. Użyjesz ich do odebrania mocy swoim koleszkom - rzekł Garmadon.
- Niby jak? - spytałem mając jakąś nadzieję, że Garmadon odpuści.
- Stoczysz z nimi walkę. Gdy jakiś, żywioł będzie w ciebie leciał zasłonisz się kamieniem. Wtedy ta soba przestanie mieć moc. Ale każdy kolor odpowiada danemu Ninja. Nie pomyl ich! - wytłumaczył złol.
- Ale zaraz czemu jest tu kamień na mój żywioł? - spytałem patrząc na granatowy kamień.
- To na moc twojej siostry - powiedział Garmadon.
- Co!? - krzyknąłęm zrozpaczony. Miałem nadzieję, że choć Crystal zostanie z mocą i pomorze innym Ninja. Teraz wszystko przepadło.
- Jeśli się sprzeciwisz to wiesz co cię czeka - rzekł Lord i podniósł rękę.
- Nie! Dobra zrobię to tylko już mnie nie kalecz! - Krzyknąłęm pamiętając tamten bul. Nie chciałem tego przeżyć jeszcze raz.
- Dobrze, że się rozumiemy - powiedział tata Lloyda i opuścił rękę.
- Dobra idź się przebrać i do roboty - dodał złoczyńca.
- Chwilę mam jeszcze 3 pytania - powiedziałem jeszcze.
- Jakie? - westchnął Garmadon.
- Czemu wypuściłeś moją siostrę? - zadałem jedno z nurtujących mnie pytań.
- Bo miała być tu tylko na przynętę - odrzekł czteroręki.
- Jak mam odebrać moc Crystal skoro ma kajdany - zadałem 2 pytanie.
- Wiem, że ten robocik ją uwolni - odpowiedział niewzruszony Lord.
- I czemu mnie okaleczyłeś i jak? - to było najbardziej z meczących moją głowę pytań.
- To nowa technika kaleczenia przez wyciągnione dłonie. Nauczyłem się jej gdy od was uciekłem po pokonaniu Oni. Okaleczyłem cię, bo po pierwsze chciałem zobaczyć jak cierpisz i chciałem pokazać kto tu żądzi - odparł Garmadon.
- Teraz idź się przebrać! - dodał po chwili. Ja powlokłem się do pokoju.
- Nie zapomnij o opasce! - dodał jeszcze złol. Potem poszedłem do pokoju.

Nya

Dolecieliśmy do klasztoru jak najszybciej. Była dopiero 5 nad ranem a nasz trening zaczynał się o 9.00, dlatego Sensei jeszcze spał. Poszliśmy do salonu i usiadliśmy na kanapie. Siostrę Jaya usadowiliśmy na fotelu.
- Teraz powiec nam coś o sobie - powiedział Lloyd.
- Okej - powiedziała dziewczyna i zrobiła głęboki oddech. Potem zaczęła opowiadać.
- Jestem Crystal Gordon mam 16 lat. Jay urodził się pierwszy. Ja rok później. Jednak nasi rodzice pokłucili się przy moim porodzie. Mama mnie wzięła a tata wziął Jaya. Nie wiedzieliśmy o sobie. Gdy moja mama zauważyła, że mam moc Błyskawic zaczęła mnie szkolić. Jednak nie chciała żebym była Ninja. Chciała, żebym umiała się obronić.
Tata gdy zauważył moc Jaya oddał go pod opiekę Walkerów. Nie chciał, żeby był Ninją i się narażał. Potem Jay dorastał i wstąpił do was.
Ja w tym czasie osiągnęłam pełnie możliwości itd.
Kilka lat później jak wiecie ojciec Jaya zmarł na jakąś nieznaną chorobę.
Wtedy w dzień moich 16 urodzin do mojego domu przybyła czteroręka postać - tu Crystal przerwała na chwilę opowieść. Wszyscy wiedzieliśmy, że to mógł być tylko on - Garmadon.
- Postać zabiła moją matkę i porwała mnie. Wiedziałam, że to Lord Garmadon.
Złol zabrał mnie do jakiejś starej przetwurnia skorupiaków i uwięził w kajdanach. Potem napisał list
Spytałam się do kogo on piszę. Powiedział, że do mojego brata - Jaya. Nie wiedziałam, że mam brata ale wiedziałam kto to. Potem Garmadon powiedział tylko, że chce sprowadzić tu mojego brata. Więcej mi nie powiedział.
Potem na następny dzień o 24.00 przybył Jay. Potem chciał mnie uwolnić ale nic z tego. Potem przyszedł złol i uwolnił mnie, ale nie z kajdan. Potem... - wtedy z oczu Crystal poleciały pojedyncze łzy.
- Potem Garmadon zaczął kaleczyć Jaya. Strasznie chciałam mu pomuc Ale nie mogłam. Nie mogłam... - rozpłakała się dziewczyna.
- Jay kazał mi uciekać. Ja nie chciałam. Powiedział jednak, że sobie poradzi. Uciekłam. Garmadon go wtedy zostawił. Biegłam, biegłam i biegłam i w końcu was znalazłam. - zakończyła Crystal. Byłam zrozpaczona i łzy mi ciekły. Widziałam, że chłopaki prubują zachować kamiennę twarze, ale wiedziałam, że też są przerażeni tą sytuacją. Postanowiłam pocieszyć Crystal i ją przytuliłam. To w końcu jej brat.
- Ja tak się o niego martwię. Strasznie się o niego boję - rzekła siostra Jaya łkając cicho.
- Nie martw się uratujemy go - opiecałam, chociaż sama w tą wątpiłam.

Jay

Przeprałem się w czarny strój od Garmadona i założyłem opaskę. Wyglądałem jak jakiś złoczyńca! ( wyglądałem poprostu jak na okładce tej książki tylko struj był barsziej czarny ). Zrezygnowany poszedłem na górę. Potem wyszedłem na dwur ( Garmadon wcześniej otworzył drzwi ).
Wiedziałem, że teraz czeka mnie najgorsze. Będę musiał bić się ze swoimi przyjaciółmi, siostrą a co gorsza - moją dziewczyną.
---------------------------------------------------------
Cześć!
Mam nadzieję, że rozdział się podobał. Jutro postaram się opublikować rozdział 5 ale nie wiem czy mi się to uda przez szkołę. W najgorszym przypadku rozdział będzie w środę.
Do kolejnego razu!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro