#15

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Z każdym nowym dniem, gdy wszyscy spali, Amy wymykała się nad stawek by ćwiczyć swoje umiejętności.

Potrafiła już nie tylko otoczyć dymem rękę, a całą siebie i swoją broń. Do tego jeden jej cios potrafił zrobić sporą dziurę w skale.

Po swoich ćwiczeniach wróciła do bazy, uważając, aby nikogo nie obudzić.

Zdążyła położyć się na dziesięć minut, po czym została obudzona przez Yuki.

- Dziś małe smrody poćwiczycie sobie walkę wręcz. Więc ogarnijcie się i wypad na dwór.

Wszyscy jak za machnieciem magicznej różdżki, zaczęli szykować się na własny sposób.

Liam wziął że sobą butelkę wody i wyszedł na zewnątrz jako pierwszy. Bliźniaczki założyły wygodniejsze stroje i wzięły dla siebie po butelce wody. Leo zaczął poprawiać włosy po czym opuścił budynek. Amy również zmieniła swoje ubrała, po czym zabrała swoją butelkę z piciem, biorąc przy okazji jedną dla ognistowłosego. Ren jak zwykle nie mógł się ogarnąć i wyszedł ostatni, a raczej to Yuki musiała po niego iść.

~*~

- Jako, że jest was sześcioro, każdy zawalczy z każdym po trzy razy. Na samym końcu spróbujecie swoich sił ze mną. Podobierajcie się w pary i jazda - w lesie był słyszalny tylko rozkaz Luan'a.

Na samym początku, Amy jako przeciwnika, wybrała Liam'a ponieważ z nim trenowała już parę razy.

Ustawili się do walki, ale nie dane było im zacząć ponieważ od razu przyszedł Luan ze swoimi uwagami.

- Jak masz go zamiar pokonać, skoro nawet nie umiesz się ustawić? Po pierwsze zrób szerszy i krótszy rozkrok. Po drugie, ręce mają chronić ci twarz, a nie cycki. Podnieś je do góry. Po trzecie, przykucnij na tych nogach i nie stój jak stare drzewo.

Amy starała się nadążyć za radami ich przełożonego. W końcu, gdy zastosowała się do wszystkiego co powiedział, ich "mentor" odszedł do następnej pary.

Na twarzy Liam'a widniał lekki uśmiech, kiedy jego przyszła przeciwniczka dostawała ochrzan od nauczyciela, a on nie zwrócił na siebie uwagi żadną niedoskonałością w swojej postawie.

W końcu mogli zacząć. Pierwszy ruch wykonała brunetka, wyprowadzając pierwszy cios prosty w stronę kolegi. Ten jednak szybko go uniknął, znajdując się za dziewczyną.

Nie chciał kończyć tego tak szybko, bo to byłoby strasznie nudne, więc tylko uderzył ją w czubek głowy, brzegiem swojej dłoni.

Amy zachwiała się na nogach, ale szybko odzyskała równowagę. Odwróciła się do swojego przeciwnika i zaatakowała ponownie, niestety z tym samym skutkiem co z przed chwili.

Szybko rozejrzała się po otoczeniu. Na ziemi leżało parę gałęzi a z ziemi wystawały korzenie pobliskich drzew.

Zaczęła atakować ale nie tak aby trafić. Zamiast tego, naprowadzała chłopaka w swoją pułapkę.

Kolejny cios wymierzony w jego twarz. Brunet cofnął się jeszcze kawałek, jednak jego nogi potknęły się o jeden z korzeni, przez co upadł na ziemię.

Amy schyliła się w jego stronę, podając mu swoją rękę. Brunet podniósł się z pomocą koleżanki.

Druga walka zaczęła się chwilę później. Brunetka planowała zastosować poprzednią taktykę lecz szybko z tego zrezygnowała, chłopak był już pewnie na to przygotowany.

Tym razem to on zaatakował jako pierwszy, wyprowadzając najpierw trzy ciosy proste i prawy sierpowy.

Amy nie nadążyła za wszystkimi jego atakami, przez co nie zdołała obronić się przed dwoma ostatnimi.

Jego ciosy sprawiły, że przewróciła się na ziemię.

- Mamy remis - przerwał ciszę.

- Czyli ostatnia runda decyduje - uśmiechnęła się do niego.

- Dajmy z siebie wszystko.

- Na to czekam.

Szybko podniosła się z ziemi, zanim chłopak jak kolwiek zareagował.

Nim zaczęli, po okolicy dało się słyszeć polecenie Luana.

- Wszyscy po broń i do mnie! Szybko!

Od razu przerwali swoje walki. Złapali za bronie, które leżały obok drzewa po czym podbiegli do swojego przełożonego.

- Co się stało? Pierwszy odezwał się Ren.

- Mamy towarzystwo. I raczej nie przyszli tu na herbatkę.

Nie minęła chwila kiedy przed siódemką pojawili się przeciwnicy.

Pierwszym z nich była krótkowłosa dziewczyna z dodatkowymi oczami na głowie, dłoniach i plecach. Wokół jej oczu rozpromienione były cząstki skóry, wczepiające się w dany obszar jej ciała. Na twarzy miała mały uśmiech. Tak jak Amy, zakrywała swoje lewe oko grzywką.

Drugim z nich był białowłosy chłopak z czarnymi jak smoła skrzydłami. Mimo, że wyglądał lepiej od swojej towarzyszki, jego skóra była strasznie blada a jego czarne oczy nie wyrażały nic, po za obojętnością.

Ostatnią z nich była wysoka, czarnowłosa kobieta. Jej ciało było najbardziej zniekształcone. Z nóg, rąk i pleców wyrastały jej ostrza a przestrzeń od czubka głowy do środka brzucha była zamieniona w jeden wielki otwór gębowy z milionem zębów.

Na twarzach drużyny pojawiło się przerażenie a w głowach, jedno pytanie.

Jak to możliwe, skoro jest dzień?!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro