#19

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Drzwi na końcu pokoju otworzyły się powoli. Po chwili, w pokoju znalazła się nowa osoba, w obecności wilka i wielookiej. Obydwoje mieli spuszczone głowy i wzrok wbity w podłogę.

Serce dziewczyny zatrzymało się na moment. Nie mogła uwierzyć w to, co właśnie widzi, a raczej w to, kogo widzi.

W odległości paru kroków od niej, stał właściciel magazynu z bronią, Frisk. Uśmiechał się do niej serdecznie, jakby nie zważając na jej oszołomienie.

- Co pan tu... - słowa ugrzęzły jej w gardle, przez co nie zdołała zdobyć się na więcej.

- Można powiedzieć, że pracuję - podniósł dłonie do góry - wszystko wokół nas, to lata mojej pracy... Wiedziałem, że zgodzisz się przyjść, co prawda po śmierci tamtej dwójki, ale jednak.

- Czemu pan to robi? - jej oczy się zaszkliły i już po chwili, pierwsza łza spływała po jej policzku. Nie rozumiała jego motywu, przecież pomagał im walczyć z cieniami, a teraz okazuje się, że jest razem z nimi!

- Żeby oczyścić ten świat. Ludzie są jak pasożyty w organizmie, codziennie giną zwierzęta, a rośliny są niszczone. Cienie, jak je nazywacie, to tylko lekarstwo dla tej planety, istoty które ją uratują.

- Więc po co jestem ja? Czego ode mnie chcesz? Dlaczego mnie tu sciągnąłeś?! - mężczyzna skierował się powoli w stronę fotela, by zająć swoje miejsce.

- Wiesz coś o swojej mocy? Nie chodzi mi o tą mgłę, czy jak ją tam nazywasz. To nie jest twoja prawdziwa umiejętność - założył nogę na nogę, poprawiając się na siedzisku.

- Co masz na myśli? - źrenica jej otwartego oka się powiększyła.

- Pamiętasz ten dzień, kiedy zostałaś ranna? Wtedy tylko pobrałaś moc jednego z cieni, poprzez kontakt z jego krwią. Właśnie dlatego, możesz tworzyć coś na podobę mgły z której stworzone są moje pupilki. Zadziwia mnie to, że możesz je też kontrolować.

- Pobrałam? Kontrolować? - dziewczyna zmarszczyła brwi - o czym ty mówisz?

- Tak, pobrałaś. Twoją mocą jest tak naprawdę pobieranie mocy innych, poprzez kontakt z ich krwią, by następnie zmodyfikować ją na swój użytek. A co do kontrolowania ich, pamiętasz wypad że swoimi koleżankami? Kiedy to głaskałaś sobie beztrosko jednego z moich cieni?

- Czyli co? Jestem jakimś pieprzonym wampirem?! - wstała z krzesła, a w jej ślady wstał białowłosy, gotowy ją obezwładnić, w razie gdyby chciała zaatakować jego szefa.

- Nie unoś się tak moja droga, jeszcze polubisz swoją prawdziwą naturę - uśmiechnął się demonicznie, a przed oczami dziewczyny pojawiła się ciemność, towarzysząca bólowi w tylnej części głowy.

~*~

Kiedy otworzyła oczy, od razu poczuła uczucie pulsownia, gdzieś tam, w odmętach jej świadomości.

Spojrzała na swoje dłonie, ponieważ czuła chłód w okolicy nadgarstków.

Ktoś założył jej kajdanki, przytwierdzając ją do jakiegoś drewnianego stołu.

Spróbowała się uwolnić, jednak na nic się to nie zdało, ponieważ metal był zbyt trwały.

Obok niej ustawiona była metalowa maszyna, wyświetlająca wiele niezrozumiałych dla niej rzeczy.

Nad jej głową wisiała duża lampa, że świecącą się zarówką, co zmusiło dziewczynę do przymknięcia oczu.

Spojrzała w drugą stronę, na krześle siedziała dziewczyna o czerwonych włosach, z opuszczoną głową, również była przywiązana.

Coś w jej głowie zadudniło mocno, gdy tylko spojrzała na dziewczynę.

Pulsowanie w jej skroni nie dało możliwości trzeźwego myślenia i oceny sytuacji w której się znalazła.

Drzwi otworzyły się z impetem, a po chwili, w pokoju pojawił się niski mężczyzna w kitlu lekarskim w towarzystwie białowłosego chłopaka.

Jej wzrok od razu pokierował się w stronę nowo przybyłych, a kolejna fala bólu, zalała jej głowę, przez co skrzywiła się znacznie, zamykając oczy.

- Widzę, że już się obudzilaś. Jak się czujesz? - mężczyzna podszedł bliżej dziewczyny, odgarniając jej z twarzy, kasztanowe włosy.

Zastanawiała się długo, czy powinna z nim rozmawiać, w końcu przytwierdził ją do jakiegoś stołu, używając do tego kajdanek! Co jeśli coś już jej zrobił? Może usunął nerkę? Albo wątrobę? Co jeśli wstrzyknął jej jakąś toksynę do ciała i teraz jest jedną nogą w grobie?

Przez jej głowę przemknęła myśl, że jeśli będzie grzeczna dla swojego oprawcy, postanowi ją uwolnić. Może nic jej jeszcze nie zrobił i ma duże szanse na przeżycie? Tak, to bardzo dobry pomysł!

- Boli mnie głowa, ale kim Pan jest? Kim ja jestem? Czemu jestem przypięta do stołu?! - mimo wielkich chęci bycia opanowaną, słowa same wystrzeliły z jej ust niczym naboje z karabinu maszynowego, a źrenice zwężyły się do granic możliwości, kiedy "doktor" zbliżył się jeszcze bardziej, wstrzykując jej coś pod skórę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro