#13

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Amy po raz kolejny siedziała na jednej z gałęzi drzewa, rosnącego niedaleko jej budynku mieszkalnego.

Wciąż patrzyła na dłoń, próbując zrozumieć to co stało się parę dni temu.

Zrezygnowana odetchnęła po czym oparła się o pień drzewa.

Przez chwilę wbijała swój wzrok w pustą przestrzeń by następnie przyglądać się chmurom.

Przyłożyła dłoń do lewej strony twarzy po czym przeczesała włosy.

- Gdzie w tym wszystkim sens? - skuliła się, chowając twarz między kolanami, a dłońmi.

~*~

- Jeszcze raz, bardzo przepraszam - brunetka pochyliła się lekko do przodu, przymykając oczy.

- Nie ma sprawy, mówiłem ci, to też trochę moja wina. Poboli trochę i przestanie - Liam podrapał się po karku - Ale jest przynajmniej jeden plus.

- Plus? Gdzie ty w tym widzisz plus? Prawie cię zabiłam!

- Po pierwsze, tak łatwo się mnie nie pozbędziecie a po drugie, jesteś na dobrej drodze do odkrycia mocy, prawda?

- Nie myślałam tak o tym...

- Ale skoro już to odkryłaś, łatwiej ci będzie wszystko opanować.

- Skoro stawiasz to w takim świetle... No nic, ja spadam na lekcje, cześć!

- Cześć.

Brunetka odwróciła się po czym ,powolnym krokiem, kierowała się do klasy.

Lekcje zdawały się być coraz nudniejsze a Amy ogarniało coraz to większe zmęczenie.

Oparła podbródek na dłoni, a jej oczy mimowolnie się zamknęły, po czym zasnęła.

~*~

- Nadal nie wierzę, że mogłaś zasnąć na lekcji, zwłaszcza z tym cholernym dinozaurem - Sue zjadła kolejnego paluszka.

- Wykład był strasznie nudny, a mi zachciało się spać - Amy zaczęła zmiatać śmieci z podłogi.

- I teraz przez te twoje spanie musisz sprzątać klasę przez miesiąc - do rozmowy wtrąciła się Yuki

- Szybko pójdzie, zostało mi tylko ustawienie krzesełek na ławkach.

- Nie chcę mi się już na ciebie czekać - Sue wstała z ławki po czym zaczęła przekręcać krzesełka - Yuki, im szybciej nam pomożesz, tym szybciej to skończymy.

Starsza siostra zaczęła pomagać, chodź z małymi oporami. W tym duecie, to właśnie ona nienawidziła sprzątania.

Drzwi do klasy się otworzyły, a w nich pojawił się Liam. Miał już zdjęte bandaże i gips. Mocą jednej z uczennic jest właśnie leczenie, ale nie działa ono od razu.

- Szefowa chciała z nami rozmawiać. Mam was przyprowadzić - Nie zdążyły mu odpowiedzieć bo wyszedł z klasy, zamykając za sobą drzwi.

- Czyli trzeba się pospieszyć - Yuki skwitowała wszystko jednym zdaniem.

Dziewczyny od razu przyspieszyły ze sprzątaniem i już po chwili były w drodze do gabinetu szefowej.

- Przepraszamy za spóźnienie! - krzyknęły wszystkie trzy, wbiegając do pokoju.

- Nic się nie stało. I tak czekamy jeszcze na Ren'a.

- Przepraszam za spóźnienie! Spotkałem po drodze znajomego i od słowa do słowa--

- Czyli jesteście już w komplecie - odezwała się kobieta - zebrałam was tu, aby zakomunikować, że wasza szóstka będzie od teraz jedną z wielu drużyn.

Szóstka? - Amy rozejrzała się po pokoju, od razu zauważyła nowego, czerwonowłosego chłopaka, najpewniej był on partnerem Ren'a. Ubrany w zwykłe złote dresy i białą koszulkę. Ręce jak i nogi miał owinięte bandażem, na głowie zawiązaną chustę, a na prawym ramieniu, złotą bransoletę oraz złoty naszyjnik, zwisający na jego torsie.

- Od dawna pojawiają się cienie, walczymy z nimi i je likwidujemy, Ale jakiś czas temu, zaczęli pojawiać się nowi przeciwnicy. Wyglądają jak ludzie, ale z jednym wyjątkiem. Ich ciała są zniekształcone lub po prostu zmutowane, najgorsze jednak jest to, że oni również posiadają moce.

W pokoju zapadła głucha cisza. Każdy z łatwością mógłby usłyszeć mysz, biegnącą między ścianami.

- Właśnie dlatego wy, jak i inne sześcioosobowe drużyny, zostaniecie powysyłani do różnych części świata by likwidować owe mutanty, dodatkowo trenując nowe umiejętności. Każda z grup będzie przydzielona do jednego z bardziej doświadczonych wojowników. Obecnie powysyłaliśmy już dziesięć drużyn, trzy z nich spotkały się z mutantami. Zmarło już pięcioro osób. Waszym przewodnikiem będzie jeden z trenerów walki wręcz, Luan. Macie się z nim spotkać za pół godziny przy bramie głównej, teraz idźcie spakować tylko najpotrzebniejsze rzeczy.

Cała paczka wyszła z pokoju po czym udała się do swoich mieszkań.

Amy z początku nie wiedziała co powinna wziąć, ale ostatecznie spakowała sobie trzy butelki z wodą, dwie pary spodni na zmianę oraz dwie koszulki i bluzę.

Przełożyła plecak przez ramię po czym skierowała się do pana Fiksa po swoją kosę.

Całe myśli zajmowali jej nowi przeciwnicy. Co jeśli będą bardzo potężni, a ona po raz kolejny straci bliskie jej osoby? Co jeśli znowu będzie świadkiem śmierci jej przyjaciół? To już byłoby dla niej za wiele.

Dam radę. Ochronię ich wszystkich. Wystarczy opanować moc...

Heyo ludki, jutro i w środę nie będzie rozdziałów bo w niedzielę mam chrzciny u cioci a od poniedziałku do środy mam egzaminy gimnazjalne i trzeba sobie choć trochę coś poprzypominać xd

Ps. Ja tu sb po pintereście latam a tu taki obrazek:

Człowiek pisze o stworach ze snu a parę tygodni później znajduje rysunek na którym są owe stwory.

O.o

No nic, jeszcze raz przepraszam. Do następnego.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro