#6

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Spokojnie mały - Amy schowała za sobą chłopca, robiąc minimalny krok do przodu.

Bestia od dłuższego czasu wpatrywała się w brązowowłosą, nie robiąc poza tym nic innego, jakby zastanawiała się nad czymś ciekawszym niż pożywienie się, praktycznie bez żadnego trudu.

Stwór w końcu cofnął się trochę, nadal wlepiając swój wzrok w brunetkę.

Amy coraz bardziej zastanawiało zachowanie stwora. Bawi się z nią? Daje jej nadzieję? Czy może stracił zainteresowanie bo nie ucieka? A może był inny powód którego ona nie dostrzegała?

Nie zauważyła kiedy, znalazła się niebezpiecznie blisko cienia, wyciągając ku niemu rękę.

Cień o dziwo przysunął do niej swój pysk i już po chwili, brunetka głaskała niebezpieczne stworzenie.

Serce waliło jej jak oszalałe, rozum kazał uciekać jak najprędzej ale ciało go nie słuchało, dalej pieszcząc potwora. Strach nie pozwolił jej na to aby się oddaliła. Zachowywała się jakby cień był agresywnym kundlem który zaatakuje gdy ta przestanie go głaskać. W głębi siebie, błagała o to, żeby któraś z bliźniaczek przyszła jej na pomoc.

W oddali usłyszała zbliżające się w jej stronę kroki a już po chwili cień został przecięty na pół.

- Czy tobie już do reszty odbiło? - Yuki zaczęła szarpać ramionami brunetki.

Dziewczyna, jakby wyrwania z transu, tępo wpatrywała się w oczy czerwonowłosej.

Sue w tym czasie uspokajała chłopca.

Po chwili, dziewczyny zaczęły wypytywać chłopca o to skąd się tu znalazł. Jak się okazało, bawił się on na podwórku, goniąc piłkę oddalił się od domu i zgubił. Później zaczęło się robić ciemno więc przerażony schował się obok bloku, przy którym go znalazły.

Chwilę zajęło im ustalenie, gdzie mieszka chłopczyk ale po kilku minutach już to wiedziały.

Odprowadziły go pod same drzwi i z uśmiechem patrzyły na scenę, gdzie jego matka prawie udusiła go ze szczęścia.

Nie obyło się bez licznych podziękowań ze strony kobiety.

Po chwili jednak dziewczyny pożegnały się z parą i odeszły.

Na dworze, co chwilę przecinały mieczami atakujące cienie. Ich ciała rozpraszały się w przestrzeni, pozostawiając tylko plamy na podłodze.

Brunetka natomiast cały ten czas rozmyślała nad ostatnimi dniami. W jej życiu wydarzyło się tak wiele a jedna decyzja może sprawić ze stanie się jeszcze więcej, ale wiąże się z tym ryzyko, że po raz kolejny może kogoś stracić.

Godziny mijały i powoli zbliżała się godzina 6. Dziewczyny spotykały już coraz miej cieni a gdy przyszła na nich pora, mogły wracać do domów aby przyszykować się do szkoły.

Ale zanim się rozdzieliły, Sue odwróciła się w stronę brunetki z poważną miną.

- Więc? Jaka jest twoja ostateczna odpowiedź? Dołączysz do nas?

- Nie.

Czerwonowłosą zamurował, nie spodziewała się takiej odpowiedzi, w końcu widziała jak brunetka cieszyła się widokiem matki i syna. Widziała że brunetkę ciągnęło do walki z cieniami!

- Żartowałam. Pomogę wam ratować zagubione duszyczki - Amy uśmiechnęła się od ucha do ucha.

Bliźniaczkom spadł kamień z serca, obydwie posłały brunetce uśmiechy po czym pobiegły w stronę swojego domu.

Amy również skierowała się do mieszkania.

Kiedy tam doszła, od razu zrobiła sobie szybkie śniadanie. Mimo zarwanej nocki, nie czuła zmęczenia. Wręcz przeciwnie, rozpierała ją wewnętrzna energia.

Wykorzystując pozostały czas, rozczesała włosy i umyła zęby.

Poprawiła swoje ubrania po czym wybiegła z domu, kierując się w stronę szkoły.

Przed bramą, jak zwykle czekały na nią bliźniaczki. Na widok zbliżającej się brunetki, Sue uśmiechnęła się od ucha do ucha po czym do niej pobiegła.

- Spokojnie, nie wiedziałyśmy się tylko parę godzin - Amy została wytulona przez jedną z sióstr.

- Wiem, ale strasznie się cieszę, że będziemy razem pracować.

- Nie będziemy - odezwała się Yuki

- Hee? Ty pesymisto! - obużyła się Sue

- Pamiętasz, w organizacji są duety, a nie trójkąty.

Sue z trudnością powstrzymywała wybuch śmiechu a mina siostry jej tego nie ułatwiła.

- Sue, ty obleśny zboczeńcu!

- To ty zaczęłaś!

- Nie chcę wam przerywać ale zaraz zadzwoni dzwonek na lekcję - Amy podniosła palec teatralnie.

Cała trójka zaśmiała się wesoło, po czym pobiegły w stronę klasy.

Lekcja fizyki ciągnęła się w nieskończoność, jedyną ulgą było to, że co jakiś czas nauczyciel musiał uspokajać Sue, która nie potrafiła usiedzieć dziś w miejscu.

Było tak na każdej lekcji, prucz w-f'u, ponieważ zaczynały się biegi i dziewczyna mogła się wyszaleć.

Na lekcji chemii, została prawie wyrzucona za drzwi i do dyrekcji, a to tylko dlatego bo telepała się z podekscytowania, przez co jej krzesełko wręcz podskakiwało.

Po lekcjach, dziewczyny poszły najpierw do swoich domów by się poprzebierać. Umówiły się przy kamieniu o godzinie 15.

Brunetka założyła na siebie jeansy, czarną bluzkę i żółtą, zasuwaną bluzę z wzorem kasku bejsbolowego umieszczonego po środku.

Zmieniła obuwie na sportowe adidasy po czym wybiegła z domu kierując się w stronę kamienia znajdującego się w pobliskim lesie.

Bliźniaczki dołączyły do niej chwilę później po czym przeszły przez portal.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro