Rozdział 19: Puszka zaprosiła cię na randkę?

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Hank potwierdził że podczas kłótni z Reed'em wymsknęło mu się że Evelyn jedynie z Gavin'em nie kontaktowała się gdy nie było jej w Detroit.

Nie łatwo było porozmawiać z Gavin'em. Zachowywał się jak obrażone dziecko. Kilka dni zajęło by go jakoś udobruchać. W tym czasie mocno jej dopiekał. Przeważnie olewał ją i na jej złość chętniej rozmawiał z Nines'em i był zdecydowanie mniej dupkowaty dla niego. Evelyn cierpliwie to znosiła, choć mocno ją to raniło. Przeprosiła go i wytłumaczyła że lepiej dla niej było niekontaktowanie się z nim ponieważ nie była na to gotowa psychicznie. Prawie go zabiła wtedy na dachu. Miała duże wyrzuty sumienie. Nie potrafiła z nim porozmawiać dlatego zrobiła to dopiero po przyjeździe gdy miała wszystko mniej więcej poukładane w głowie.

Praca we trójkę nie była łatwa, ale gdy skupiali się tylko na rozwiązaniu spraw, robota szła bardzo gładko. Im więcej umysłów tym łatwiej można było rozwiązać problem, choć w ich przypadku potrafiło to być też przekleństwem. Ich charaktery ścierały się ze sobą, co powodowało czasem ostre kłótnie.

Evelyn przeglądała akta. Słyszała jak Gavin, który siedział na przeciwko niej przy biurku krząta się. Wcześniej poprosił w swój typowy sposób by Nines przyniósł mu kawę. Zielonooka od razu odezwała się twierdząc że Nines nie jest jego służącym. Jednak RK900 dosadnie podkreślił że nie potrzebuje by go broniła, co trochę ją uraziło i dało Gavin'owi powód do wyśmiania jej.

– Gdzie moja kawa?– jęknął z niecierpliwością szarooki.

Po paru chwilach Nines wrócił. Stanął za fotelem, na którym siedział Reed.

– No nareszcie przywlokłeś swoją plastikową dupę.

To co chwilę później się stało, było nieoczekiwane. Nines pokazywał że nie warto mu wchodzić w drogę, choć Gavin lekceważył to.

RK900 wylał kawę na głowę szarookiego. Reed wstał gwałtownie przez co fotel odleciał mocno w bok. Z wściekłością odwrócił się do androida. Na szczęście kawa była letnia więc szarooki nie dostał poparzeń.

– Ty pieprzony kawałku gówna!

Wykrzyczane we wściekłości słowa Reed'a rozniosły się po posterunku. Gavin rzucił się na androida. Zamachnął się na niego, ale Nines bez wysiłku uniknął jego ciosu. Kolejne również. Reed był cały czerwony na twarzy. Gotowało się w nim od wściekłości i frustracji.

W końcu Nines był znudzony ciągłymi próbami uderzenia go przez Reed'a. Złapał Gavin'a za ramię i wykręcające pchnął go na biurko. Drugą ręką przycisnął twarzy szarookiego do blatu biurka. Reed szarpał się, ale gdy RK900 trochę mocniej wykręcił jego ramię, z ust szarookiego uciekł bolesny jęk i przestał się rzucać.

Z perspektywy Evelyn ich pozycja była bardzo dwuznaczna i gdyby nie ubrania wyglądałoby to jakby uprawiali seks. Nines stał za Gavin'em lekko przyciskając się do niego od tyłu. Pierwsza myśl jaka przyszła zielonookiej gdy na nich patrzyła była bardzo brudna, przez co lekki rumieniec pojawił się na jej twarzy. Sięgnęła po telefon i szybko zrobiła im zdjęcie zanim zwrócili by na nią uwagę.

W końcu Nines puścił Reed'a, a ten wyklinając go od najgorszych poszedł w kierunku łazienek.

– Czy podobało ci się to detektywie?

Pytanie Nines'a przykuło uwagę zielonookiej, która wcześniej wpatrywała się w oddalającego się Gavin'a. To było dziwne pytanie i nie rozumiała po co je zadał. Android miał beznamiętny wyraz twarzy. Jak zwykle był opanowany i stał prosto z dłońmi splecionymi za plecami.

– Utarcie nosa Gavin'owi zawsze jest zabawne.– wzruszyła ramionami delikatnie się uśmiechając. Miała nadzieje że android nie zwróci uwagi na jej zdenerwowanie. Przecież nie powiedziała by mu że było to podniecające.

– Pytałem w innym kontekście.

Gdyby Evelyn teraz coś piła, to prawdopodobnie zachłystnęłaby się tym napojem. Tym razem w spojrzeniu Nines'a błysnęło coś, jakby rozbawienie czy satysfakcja, przez co po ciele zielonookiej przeszedł dreszcz, ale nie było to raczej przyjemne uczucie. Ten android był nieobliczalny. Czasami chciała wiedzieć co siedzi w jego głowie, choć gdy nad tym myślała, to obawiała się tego co by tam zobaczyła.

 – Nie rozumiem o co ci chodzi.

– Dobrze rozumiesz detektywie.

Nines zajął miejsce przy swoim stanowisku nie kontynuując już rozmowy. Zajął się pracą. Evelyn również wróciła do swoich obowiązków. Ta sytuacja była dziwna.

Anderson niosła raport z ostatniej sprawy, którą skończyli. Zajrzała na chwilę do kartek by upewnić się że wszystkie są. Wtedy ktoś mocno trącił ją w ramię przez co papiery wypadły jej z rąk.

– Co za słaby refleks Anderson.– Gavin zaśmiał się stojąc nad Evelyn, która ukucnęła by zebrać kartki. Spojrzała na niego z ukosa posyłając zabójcze spojrzenie, ale szarooki tylko głośniej się zaśmiał.

– Mógłbyś ruszyć dupę i mi pomóc.

– Mógłbym, ale tego nie zrobię.

– Palant.

Reed pokazał jej środkowy palec, na co ona odwdzięczyła mu się tym samym. Szarooki odszedł, a ona wciąż zbierała kartki. Odetchnęła głęboko. Nie warto było denerwować się. Jednak coraz gorzej czuła się z powodu w jaki sposób Reed ją czasami traktował. Jakby nic dla niego nie znaczyła, choć bywało między nimi też dobrze. To była na prawdę zagmatwana sytuacja.

Ktoś nagle ukucnął przy niej. Dopiero gdy wszystkie papiery zostały pozbierane i Evelyn wstała, zobaczyła Connora. Android uśmiechnął się do niej wręczając kartki.

– Dziękuje Connor.– zielonooka odwzajemniła uśmiech.

- To nic takiego Evelyn.

Gavin zobaczył jak Connor pomaga Evelyn. Mamrocząc pod nosem usiadł przy swoim biurku. Założył nogi na blat i skrzyżował ramiona na klatce piersiowej.

– Dziękuje Connor... To nic takiego Evelyn... – mamrotał przedrzeźniającym głosem mocno zirytowany. Jak on nie znosił RK800. Ta jego pogodna twarz i przyjazny uśmieszek. To jak Evelyn od razu robiła się inna przy nim. Nienawidził tego.

– Twoja irytacja jest ironiczna detektywie.– odezwał się Nines. Poziom stresu Gavin'a wzrósł gdy patrzył na Evelyn i Connor'a. Ewidentnie nie podobało mu się że RK800 był w jej pobliżu. Reed posłał mu gniewne spojrzenie.– Potrącił ją Pan, a zamiast pomóc wyśmiał ją Pan. Nie tak okazuje się sympatie do drugiej osoby.

– Odpierdol się blaszaku.

– Nie zaprzeczył Pan o posiadaniu sympatii do detektyw Anderson.– skomentował na co poziom stresu Reed'a się zwiększył. Nie był ślepy by nie zauważyć napiętej atmosfery między Reed'em i Anderson. Nie chodziło tu tylko o ich wzajemne złe traktowanie siebie, choć to najczęściej Gavin był bardziej niegrzeczny w stosunku do Evelyn, a ona mu na to czasami bezkarnie pozwalała. To była skomplikowana relacja. Ale wynikało z niej jedno, że nie ważne jak wredni dla siebie byli, to i tak pragnęli aprobaty nawzajem od siebie.

– Nie pierdol głupot puszko. Daj mi spokój.

Evelyn po odniesieniu raportu do biura kapitana, wróciła na swoje stanowisko. Delikatny uśmiech błądził na jej twarzy. Była w dobrym nastroju.

– Czego się tak szczerzysz?– zapytał z wrednym uśmieszkiem Gavin, ale to nie popsuło nastroju Evelyn.– Puszka zaprosiła cię na randkę?– zuchwale zadrwił.

– A jeśli tak?

Reed spoważniał. Nawet Nines wydał się być zainteresowany tym co powiedziała. Android zerknął w kierunku stanowiska Connor'a gdzie siedział jego poprzednik i bardzo energicznie mówił o czymś Hank'owi. Jego dioda mignęła na żółto.

– Chyba kurwa żartujesz?!– nie chciał zabrzmieć jakby się tym przejął, ale nie potrafił ukryć swojego wybuchu. To nie mogło się dziać na prawdę.

Evelyn wzruszyła jedynie ramionami nawet nie racząc zaszczycić go jakąkolwiek odpowiedzią.

***

Evelyn zaparkowała przed domem Hank'a. Wysłała wiadomość do Connor'a, że już przyjechała. Widziała jak android wychodzi z domu, a Hank go odprowadza. Szarowłosy pokazał kciuk do góry jakby w ten sposób chciał wesprzeć androida.

Connor otworzył drzwi od strony pasażera po czym wsiadł do samochodu. Evelyn uśmiechnęła się ciepło do niego. Miał na sobie czarną skórzaną kurtkę, jasną granatową koszule zapiętą pod szyję i proste materiałowe czarne spodnie z paskiem w tym samym kolorze. Jego włosy staranie zaczesane były delikatnie na bok. Trzymał dłonie na kolanach i nerwowo zginał palce.

– Boże Connor, uspokój się.– ciężko jej było ukryć rozbawienie. Jego zdenerwowanie było urocze. – Czy Hank pomógł ci się ubrać?

– Sam to wybrałem.

Zielonooka pokręciła głową i pochyliła się ku Connor'owi. Rozpięła dwa górne guziki jego koszuli po czym delikatnie potargała włosy by wyglądały na mniej ulizane.

– Tak zdecydowanie lepiej.

Gavin i Nines siedzieli w samochodzie szarookiego kilka metrów dalej. Reed obserwował przez lornetkę, zaproponował ją androidowi, ale on jej nie potrzebował ponieważ posiadał funkcję dużego przybliżenia obrazu. Twarz szarookiego zaczerwieniła się z złości, mocno ścisnął lornetkę. Widział jak Evelyn pochyliła się ku Connor'owi. Wyglądało to jakby się pocałowali, choć widział gównie jej plecy.

– Czy ty to...

– Tak, widziałem detektywie.– przerwał mu Nines. Jego dioda mignęła na żółto.

Gavin nie potrafił odpuścić. Chciał śledzić Evelyn, a Nines zaproponował mu swoją pomoc. Connor wspomniał o randce dziś wieczorem, ale nie powiedział z kim. Nines z jakiegoś powodu był zły na RK800. Dlatego pomysł Reed'a, mimo że był głupi i poniżający, uznał za konieczny by dowiedzieć się prawdy.

***

Evelyn i Connor weszli do knajpki. Wnętrze było skromnie, ale ładnie urządzone. W środku było już trochę ludzi więc część stolików była już zajęta. W tle było słychać radosną muzykę, ale nikt nie tańczył na parkiecie.

Connor trzymał w dłoni białą różę z wstążką o odcieniu pudrowego różu, po którą zajechali po drodze do kwiaciarni. Nerwowo rozglądał się po pomieszczeniu. Evelyn położyła dłoń na jego ramieniu by go wesprzeć. Dioda Connora migała raz na żółto, a raz na czerwono.

– To twoja pierwsza randka, ale wiem że sobie poradzisz.

– Dziękuje że tu jesteś.

– W końcu po to są przyjaciele. Oby Kamski był dobrym rozmówcą. Patrz. Już są.

Przy jednym z stolików pod ścianą siedziała Chole, a obok niej we własnej osobie Elijah Kamski, stwórca androidów. Gdy Connor powiedział jej o swoim zauroczeniu do androidki, którą Kamski pozwolił by zastrzelił w zamian za informacje, zielonooka była mocno zdumiona. Nie spodziewała się że Connor zauroczył się nią, a ona to odwzajemniła. Było jej dziwnie gdy jej przyjaciel poprosił ją by towarzyszyła na randce z Chole, która oczywiście też nie zamierzała przyjść sama.

Oboje ruszyli ku stolikowi gdzie siedziała Chole i Elijah. Na ich widok wstali by się przywitać. Connor wręczył blondynce kwiat, na który bardzo się ucieszyła. RK800 przedstawił Evelyn po czym wszyscy usiedli przy stoliku. Evelyn i Connor siedzieli na przeciwko Elijak'a i Chole. Rozmowa z początku szła mozolnie. Było trochę niezręcznie. Connor z nerwów nie wiedział co mówić, podobnie jak Chole, Elijah niezbyt był zaangażowany więc Evelyn nakręcała rozmowę tylko by nie zapanowała niezręczna cisza. Później atmosfera zrobiła się przyjemniejsza. Connor i Chole bezustannie ze sobą rozmawiali. Na parkiecie zaczęli tańczyć ludzie. Connor zaprosił Chole do tańca. Uroczo ze sobą wyglądali.

– Jak się czujesz w roli boga?– odezwała się Evelyn gdy cisza przy stoliku zaczęła ją nudzić.– W końcu jesteś stwórcą nowego gatunku. Przytłacza cię to?

– Nie i nie postrzegam siebie jako boga. Dałem światu coś cennego, choć sprawy potoczyły się niebywale dla ludzkiego gatunku.– powiedział stonowanym głosem. Był opanowany i trochę wycofany. Raczej nie był fanem publicznych miejsc.– Gdy nas sobie przedstawiono, spodziewałem się większego zainteresowania z twojej strony.

– A czego się spodziewałeś?– zielonooka uniosła jedną brew.

– Że zasypiesz mnie wieloma pytaniami. Poprosisz o autograf czy o zdjęcie by pochwalić się znajomym że jesteś na randce z milionerem.– kąciki jego ust drgnęły go góry. Był pewny siebie, ale głównie dlatego że znał swoją wartość. Brzmiało to trochę z jego strony jakby się wywyższał.

– Nie dbam o sławę czy pieniądze. I nie odbieram tego jako randki. Oni są na randce.– wskazała parę tańczącą na parkiecie.– My jesteśmy przyzwoitkami.– wzruszyła ramionami bawiąc się słomką w szklance.

Evelyn upiła łyk drinka bezalkoholowego gdy spojrzała na parkiet gdzie Connor wciąż tańczył z Chole. Prawie zachłystnęła się napojem gdy zauważyła dwie postacie wchodzące przez drzwi wejściowe. Musiała odkaszlnąć.

– Wybacz, ale... muszę na chwile odejść.– powiedziała szybko po czym wstała od stolika. Prawie biegła gdy przechodziła przez środek pomieszczenia gdzie po prawej były stoliki, a po lewej parkiet do tańca. Przepchnęła się między kilkoma parami.

Reed dostrzegł Connor'a na parkiecie. Nawet nie zwrócił uwagi na blondynkę, która z nim tańczyła. Miał dość czekania na zewnątrz. Chciał wiedzieć co dzieje się w knajpce. Szarooki ruszył w kierunku nieświadomego androida, a Nines szedł za nim.

Evelyn nagle pojawiła się przed Gavin'em. Musiała przycisnąć dłonie do jego klatki piersiowej by go zatrzymać. Nie mogła pozwolić by ten dupek zniszczył wieczór Connora.

– Co wy tu do diabła robicie?– zapytała z złością. Zerknęła przez ramie by spojrzeć na Connora i upewnić się że ich nie zauważył. Na szczęście był zbyt pochłonięty obecnością Chole.

– Tak się dla niego wypindrzyłaś?!– zwrócił uwagę na jej prostą czarną sukienkę. Za bardzo przesadzał, ubrała się łanie, ale skromnie. Nie przyszła tu na randkę, tylko po to by wesprzeć przyjaciela.

Reed był bardzo wściekły przez co Evelyn zabrała dłonie z jego klatki piersiowej. Jeszcze takiego go nie widziała. Jakby za jego złością krył się ból i coś jeszcze czego zielonooka nie mogła dostrzec.

– Uspokój się. Lepiej stąd wyjdź.

Gavin poruszył się w bok z zamiarem wyminięcia jej. Miał ogromną ochotę przywalić Connor'owi w twarz. Jednak Anderson skutecznie zagrodziła mu drogę. Musiała go lekko popchną by przestał się pchać. Nie było to rozsądne ponieważ jeszcze bardziej się wkurzył. Ciężko dyszał, a jego spojrzenie było pełne furii.

– Przysięgam na Boga, jeśli zaraz stąd nie wyjdziesz, poproszę o przeniesienie. To będzie koniec naszej współpracy. Na zawsze.– mówiła szczerze. Jej poważny wyraz twarzy i to co powiedziała, trochę ostudziło zapał Gavin'a.– Rozczarowałeś mnie Nines. Sądziłam że jesteś mądrzejszy.– z ogromnym rozczarowaniem zwróciła się do RK900, który trochę się strapił. W przeciwieństwie do Reed'a, szybko pojął swój błąd.– Zabierz go stąd i pilnuj.– rozkazała nie znosząc sprzeciwu.

Nines chwycił Gavin'a za ramię. Reed wyszarpał się z jego uścisku. Obdarzył Evelyn krótkim spojrzeniem po czym sam ruszył ku wyjściu, a android poszedł za nim.

Evelyn odetchnęła z ulgą. Bała się że zaraz wydarzy się coś na prawdę złego. Będzie musiała później porozmawiać z Reed'em i Nines'em. Na prawdę podłe było z ich strony śledzić ją i wpadać tak po prostu do knajpki. Zawiodła się na nich. Zachowanie Gavin'a niezbyt ją zaskoczyło, ale nie spodziewała się czegoś takiego po Nines'ie. Co im odbiło? Byli o coś zazdrośni? Reed był przez ostanie dni okropnym dupkiem dla niej, a Nines był oschły. Więc nie powinni się dziwić że chciała od nich odpocząć. Spędzić czas z kimś nowym, nawet jeśli to było nic nadzwyczajnego.

Anderson wróciła do stolika. Wciąż była rozemocjonowana i trochę zaschło jej w gardle. Wzięła drinka i wypiła resztę zawartości jednym haustem. Żałowała że przyjechała swoim samochodem. Inaczej mogła by się upić by zapomnieć o nieprzyjemnej sytuacji. Na chwilę zapomniała że niesamowity naukowiec siedzi na przeciwko niej.

– Twój były?

Evelyn spojrzała na Elijah'a. Zapewne widział całe zajście. Było jej wstyd. Ale przynajmniej obyło się bez krzyków i bójki.

– Gorzej. Mój partner z pracy.- westchnęła ciężko. Pojawienie się tych dwóch dupków zniszczyło jej humor.– Nie rozumiem o co mu chodzi. Raz jest palantem, a raz zachowuje się jakby był zazdrosny. Wybacz. Nie będę zanudzać cię swoimi problemami.

– Nie szkodzi. Z twoim partnerem był android.

– Owszem. Też ze mną pracuje. Kolejna osoba, która komplikuje mi życie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro