Rozdział 30: Ciebie też kocha

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Evelyn stała przy kasie zamawiając chińskie jedzenie. Od chodzenia po centrum handlowym zgłodniała. Nines siedział przy stoliku czekając. Torby zanieśli do samochodu by im nie przeszkadzały. RK900 dostrzegł w tłumie znajomą twarz, która szybko zniknęła między ludźmi. Wcześniej lekceważył go licząc że odpuści, ale wciąż ich śledził.

Anderson wróciła do stolika z dwoma wysokimi kubkami z słomkami. Postawiła jeden z błękitną cieczą przed Nines'em, siadając na przeciwko niego.

- Jedzenie będzie za jakieś góra piętnaście minut. Możemy zdecydować co będziemy robić dalej. W centrum jest kino, salon gier, zielony ogród, to ładne miejsce. Moglibyśmy... - urwała zauważając że Nines jej nie słucha. Jego wzrok był utkwiony gdzieś za nią. Przymrużyła oczy wyczuwając że coś jest nie tak. Wcześniej gdy chodzili przez centrum zerkał przez ramię jakby sprawdzał czy ktoś ich śledzi. I tak było. RK900 siedział sztywno. Był w gotowości jakby zaraz ktoś miał ich napaść. Zielonooka uśmiechnęła się przebiegle. Wyjęła nogę z buta. Stopą dotknęła łydki Nines'a po czym przesunęła ją wyżej, dotykając jego udo. Dłoń androida zacisnęła się mocno na jej kostce zanim miała okazję dotrzeć do jego czułego miejsca. Spojrzenie Nines'a było poważne i ciężkie gdy spoczęło na Evelyn. Zielonooka czuła jak dostaje gęsiej skórki gdy błękit jego oczu pociemniał. Jednak jego twarz nie wyrażała nic.

- Jesteś niegrzeczna detektywie.- stwierdził chłodno.

- I co mi zrobisz? Ukażesz mnie?- zapytała prowokująco. Sapnęła gdy Nines pociągnął trochę za jej kostkę. Musiała złapać się stolika by nie spaść z siedzenia.

- Nie tutaj, w domu.

Evelyn czuła jak szybciej bije jej serce. Niebezpieczny błysk w oku Nines'a, za razem podniecał ją i przerażał. Ten android będzie jej zgubą. Zielonooka zabrała nogę gdy Nines puścił jej kostkę. Włożyła z powrotem but. Napiła się napoju spuszczając wzrok na blat dzięki czemu jej włosy przykryły trochę jej rumieńce. Igrała z ogniem, ale lubiła odrobinę adrenaliny. To sprawiało że szara codzienność nie była już taka nudna.

Po paru minutach jedzenie było gotowe. Evelyn zaczęła jeść, a Nines przeprosił ją twierdząc że musi na chwilę iść do toalety. Zielonooka nie kwestionowała tego, choć androidy raczej nie musiały chodzić za potrzebą.

RK900 wmieszał się w tłum, nie było to takie łatwe, ze względu na jego wzrostu, ale poradził sobie z tym. Zaszedł za jedną z kolumn. Zaczaił się po czym chwycił mężczyznę, który przechodził obok za ramię. Mocno go złapał po czym pociągnął w kierunku łazienek. Wepchnął mężczyznę do męskiego WC i popchnął lekko na ścianę. Na szybko sprawdził toalety, które wszystkie okazały się być puste.

- Sprawdzasz czy jesteśmy sami?- Gavin oparł się plecami o ścianę i skrzyżował ramiona na klatce piersiowej.- Liczysz na szybki numerek?- zapytał z głupkowatym uśmieszkiem, który po chwili zniknął z jego twarzy gdy Nines obdarzył go morderczym spojrzeniem.

- Obrzydzasz mnie. Czyżbyś zapomniał że to ty ze mną zerwałeś?- zapytał z złością niebieskooki. Ustał w miejscu utrzymując od Reed'a jak największy dystans.

- Biedna puszka została zraniona. A teraz pocieszasz się Evelyn.- szarooki wpatrywał się w androida z zawiścią. Nie potrafił znieść myśli że w jakikolwiek sposób mógł ją dotykać. Aż się w nim gotowało. Głównie dlatego że miał złamane serce. Nie potrafił przeboleć że Nines ją zdobył. Wszystko tak bardzo się skomplikowało. Nie wiedział jak sobie z tym poradzić.

- Nie jest pocieszeniem. Kocham ją.- powiedział poważnie.

Reed prychnął kpiąc z jego wyznania.

- Jesteś w ogóle do tego zdolny?- zaśmiał się drwiąco. Krył w ten sposób ból, który poczuł. Nines kochał Evelyn. Jemu tego nie powiedział. Ani razu, nawet gdy szarooki wyznał to po bardzo namiętnym seksie. Nie myślał wtedy zbyt racjonalnie, ale te słowa nie były kłamstwem. Nigdy nie sądził że mógłby poczuć coś do androida, maszyny, kawałka plastiku. Próbował stłamsić uczucia, uznać je za złudzenie i zwykłą desperację bliskości. Dlatego zerwał z Nines'em, choć tak na prawdę nie byli w prawdziwym związku. Chciał spróbować z Evelyn, to w końcu do niej już coś czuł zanim pojawił się Nines.- Jesteś tylko kawałkiem plastiku.

- Mylisz się. Jestem czymś więcej.- RK900 oznajmił z dumą, Evelyn szczególnie go utwierdziła w tym przekonaniu. Zbliżył się do Reed'a i ustał przed nim w odległości pół metra. Niższy mężczyzna spiął się, choć starał się nie okazać swojego zaniepokojenia.- Zraniłeś mnie. Nie pozwolę ci zrobić tego samego Evelyn. Wiem o twoich uczuciach do niej. Masz bardzo rozwiązły język podczas seksu.

Gavin speszył się, ale po chwili odbił się od ściany i gniewnie spojrzał na Nines'a, który patrzył na niego z wyższością. Mocno zacisnął dłonie w pięści. Miał ochotę przywalić niebieskookiemu. Zamachnął się z zamiarem uderzenia go w twarz, ale android zwinnie uchylił się przed jego ciosem. Przed drugim również, za trzecim razem i czwartym także.

Reed dyszał ciężko, ale nie zamierzał się poddać.

Nines był znudzony jego zachowaniem. Złapał go za szyję i brutalnie przycisnął do ściany. Gavin na chwilę stracił oddech i zdezorientowany patrzył na niebieskookiego. Po chwili oprzytomniał. Chwycił obiema dłońmi przedramię androida i próbował odciągnąć jego rękę, ale to było bezskuteczne. Był zbyt słaby. Uścisk na jego gardle wzmocnił się przez co z trudem łapał oddech. Trochę uspokoił się by nie stracić zbyt szybko sił.

Nines zbliżył twarz do twarzy szarookiego. W chwili słabości i wspominając wspólne momenty, miał ochotę go pocałować. By poczuć tą iskrę, namiętność, to błogie uczucie bliskości. Nie potrafił o tym zapomnieć, ale z Evelyn był równie szczęśliwy, może nawet bardziej. Bo ona się go nie wstydziła, otwarcie okazywała mu uczucia nie przejmując się czy komuś może to przeszkadzać. Nines rozszerzył oczy w szoku gdy Gavin go pocałował. W pierwszej chwili android odwzajemnił pocałunek, ale później szybko cofnął się i puścił mężczyznę.

- Jesteś okropną osobą.- oznajmił z goryczą w głosie niebieskooki. Nie sądził że Reed posunie się do czegoś takiego, że będzie chciał go jeszcze bardziej zranić. Nines przybrał beznamiętny wyraz twarzy, choć w środku czuł jakby ktoś dźgnął go w "serce". Na prawdę chciał wrócić do momentu gdy nie czuł ludzkich emocji i uczuć. Wtedy nic nie mogło go tak zranić, nie czułby bólu.

Nines odwrócił się po czym wyszedł z pomieszczenia.

Gavin przeklnął głośno. Szalał w nim gniew, frustracja, ale to po chwili zmieniło się w bezsilność i żal. Nines miał rację, był okropną osobą. Dysfunkcyjny, niezdolny do tworzenia zdrowych relacji. Mógł winić za to swoje dzieciństwo, rodziców, świat, ale tak na prawdę to w nim był problem. Nikt nigdy się nad nim nie litował. Nie potrzebował tego, ale poczucie niesprawiedliwości wywiercało w nim dziurę. Niczym nie zasłużył sobie na takie życie.

Nines wrócił do stolika, przy którym siedziała Evelyn. Bez słowa usiadł na przeciwko niej. Wysilił się na delikatny beztroski uśmiech, choć przyszło mu to z trudem.

- To był Gavin. Śledził nas.- odezwała się Evelyn. Kobieta patrzyła na swój posiłek, choć czuć było że nie jest w dobrym humorze.

- Miałem nadzieję że go nie zauważysz.- to było do przewidzenia, że Anderson się domyśli że ktoś ich śledzi. W końcu była bardzo dobrym detektywem.

- Czego chciał?

- Nie miałem okazji go o to zapytać.- wyznał po chwili ciszy. Przecież nie mógł jej powiedzieć o pocałunku. Trochę spanikował gdy ich spojrzenia zetknęły się. Miał wrażenie że ona wie. Jednak Evelyn jedynie westchnęła cicho.

- Nie ważne. Wróćmy do tego zielonego ogrodu. Moglibyśmy tam się przejść.- zasugerowała, ale nie była już tak entuzjastycznie podekscytowana gdy pierwszy raz wspominała o ogrodzie. Jakby pojawienie się Gavin'a zniszczyło całkowicie ich wspólny romantyczny wypad.

- Dobry pomysł.

Atmosfera nie była tak przyjemna jak wcześniej. Oboje byli pogrążeni we własnych myślach, choć nie mieli pojęcia że dotyczą one tej samej osoby.

***

Inny ubiór Nines'a przykuł uwagę wielu osób na komisariacie. W białej skórzanej kurtce, czarnym golfie oraz w tym samym kolorze jeansach, ta zmiana wystarczyła by nadać mu zupełnie innego wyglądu.

Evelyn szła korytarzem. Mijała drzwi za którymi znajdowały się pomieszczenia do przesłuchać. Nagle jedne z nich otworzyły się. Męska dłoń złapała ją za nadgarstek i gwałtownie wciągnęła do środka.

Anderson prawie się przewróciła gdy siłą została wciągnięta do pomieszczenia.

Gavin zamknął drzwi po czym spojrzał na zdezorientowaną i zdenerwowaną kobietę.

- Co ty wyprawiasz?!- zielonooka rozmasowała nadgarstek. Słyszała jak coś strzyka w jej stawie gdy ją pociągnął. Spojrzała wkurzona na Gavin'a, ale po chwili zmieszała się widząc że dziwnie na nią patrzy. Jego spojrzenie było intensywne i zdesperowane. Zielonooka zerknęła na drzwi myśląc o ucieczce.

Reed nie odpowiedział. Podszedł do niej po czym złapał ją w tali i przyciągnął do siebie. Wbił się w jej usta nie czekając ani chwili.

Evelyn rozszerzyła oczy w szoku. W pierwszej chwili nie zareagowała ponieważ była zbyt zaskoczona, ale po chwili oprzytomniała. Położyła dłonie na jego klatce piersiowej próbując go odepchnąć, cofnąć się od niego, wyrwać z jego objęć. Szarooki jednak usilnie próbował ją zatrzymać przy sobie. Nie odpuszczał. Desperacko całował ją pragnąc by odwzajemniła pocałunek. Mocno trzymał ją wokół tali nie pozwalając jej uciec, a drugą ręką zjechał niżej na jej tyłek i ścisnął jej pośladek. Przez moment zielonooka zmiękła. Jęknęła i prawie pozwoliła wtargnąć jego językowi do jej ust, ale w samą porę zacisnęła wargi. Zdrowy rozsądek zwyciężył. Kopnęła kolanem w kroczę Reed'a. Mężczyzna od razu ją puścił. Z jękiem bólu złapał się za bolące miejsce i zsunął na podłogę.

Evelyn cofnęła się od niego. Oparła plecy o ścianę łapiąc oddech. Nie miała pojęcia co przed chwilą się wydarzyło. Patrzyła na szarookiego, który klęczał na ziemi. Czuła że twarz jej płonie, ale to nie było zawstydzenie, to był gniew.

- Jesteś skończonym palantem.- warknęła. Przez parę chwil panowała cisza. Na prawdę nienawidziła Reed'a, choć go kochała. Ten człowiek mieszał jej w głowie. 

Reed powoli podniósł się gdy ból w kroczu wystarczająco się zmniejszył. Przytrzymał się biurka, o które oparł się ręką. Uniósł wzrok by spojrzeć na Evelyn. Może i był głupcem, ale musiał spróbować. Odbił się od biurka i zbliżył do zielonookiej, która cofnęła się.

- Lepiej się nie zbliżaj bo znowu oberwiesz.- zagroziła, na co szarooki ustał w miejscu.

- Kocham cię. Nie możesz z nim być.

Evelyn patrzyła na niego w szoku, którego nie starała się ukryć. Dzisiejszy dzień zaczął się spokojnie. Praca szła dobrze, Gavin nie był dokuczliwy, nie doszło do nowego morderstwa. Było za spokojnie, jak cisza przed burzą. A teraz zielonooka stała z rozchylonymi ustami nie wiedząc co powiedzieć.

Gavin wykorzystał jej zmieszanie i zbliżył się. Wyciągnął dłoń by ją dotknąć, ale Evelyn od razu się cofnęła.

- Jak możesz mi to mówić?- zapytała z wyrzutem. Była z Nines'em, a teraz nagle wzięło Gavin'a na wyznanie jej uczuć.- To jakaś zemsta? Chcesz... chcesz zranić Nines'a? Mnie?

- To nie tak.

- Więc wyjaśnij do cholery!

- Nie mogę na was patrzeć.- nerwowo przeczesał włosy dłonią. Odwrócił wzrok.- Nie mogę znieść że on cię ma. Kocham cię i... nie potrafię odpuścić.- spojrzał na Evelyn. Zbliżył się do niej i widząc że tym razem nie ucieka wyciągnął dłoń by dotknąć jej policzka. Uśmiechnął się i pogładził kciukiem jej skórę. Jednak po chwili kobieta odepchnęła jego dłoń. Odwróciła wzrok, ale pozostała w miejscu.

- Ja ciebie też kocham.- nie było jej łatwo to powiedzieć. Od dawna to w sobie dusiła. Znowu czuła się okropnie, jakby coś ją rozrywało od środka. Było podobnie jak wtedy gdy dowiedziała się że Gavin i Nines ze sobą sypiają.- Ale nie skrzywdzę Nines'a. Kocha mnie, a ja jego.

- Powiedział ci to?- cofnął się o krok i odwrócił do zielonookiej plecami. Nie chciał by widziała jego twarz, która wykrzywiła się w bólu. Nie mógł uwierzyć że Nines wyznał jej miłość. Gdy on powiedział mu że go kocha, nie odpowiedział nic. Szarooki czuł się oszukany.

- Tak. I powiedział mi że ciebie też kocha.

Reed zamarzł w miejscu. Wszystkie jego mięsnie napięły się. Powoli odwrócił się by spojrzeć na Evelyn. Miała poważny wyraz twarzy więc chyba nie mogła z niego drwić. Nie w ten sposób. Nie mogłaby przecież tak brutalnie go okłamać.

- Kłamiesz.

- Nie. Na prawdę mi to powiedział. Złamałeś mu serce. Był taki załamany, nigdy go takiego nie widziałam. Czy w ogóle coś do niego czułeś?

- Oczywiście do cholery. Kocham go, nawet mu to powiedziałem, ale najwyraźniej nie zasłużyłem by powiedział mi to samo. W przeciwieństwie do ciebie. Co za popieprzona sytuacja.- westchnął z rozżaleniem. To na prawdę było zagmatwane. Wrócił do biurka i przysiadł na nim. Nie miał pojęcia na co liczył próbując odbić Evelyn Nines'owi, ale czegoś takiego się nie spodziewał. Reed uniósł wzrok i przeniósł go na Evelyn gdy usłyszał jej śmiech.

Anderson zaczęła się po prostu śmiać. Ta sytuacja była absurdalna. Komedia i dramat, za razem.

- Z czego ty się kurwa śmiejesz?- zapytał gorzko.

- Jesteśmy dorośli, a nie potrafimy rozmawiać o swoich uczuciach.- otarła łzę uspokajając się. Pokręciła głową niedowierzając że gdyby byli ze sobą szczerzy to uniknęliby wzajemnego łamania sobie serc, zawodu i cierpienia.- Kochamy się. Ty mnie, ja ciebie, Nines nas i my jego. To takie proste.

- Muszę napić się czegoś mocnego.– mruknął. Tego nie dało się znieść na trzeźwo.

- Ja też. Więc przyjedź do mnie po pracy. Będziemy musieli porozmawiać... we trójkę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro