Rozdział 32: Jestem z ciebie dumna

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Evelyn i Gavin stali obok siebie przy stoliku w pokoju socjalnym na posterunku. Oboje byli pochłonięci rozmową i flirtem. Na stoliku stały dwa prawie puste kubki kawy, która była już chłodna. 

-... Gdybym chciał mógłbym kopnąć kogoś z półobrotu.- powiedział chwaląc się szarooki. Evelyn spojrzała na niego sceptycznie. Nie wierzyła by był na tyle wysportowany by to zrobić.

- Ta jasne. Prędzej sam zrobiłbyś sobie krzywdę.- posłała mu złośliwy uśmieszek. Reed pochylił się ku zielonookiej, a jego kąciki ust drgnęły do góry. Jego dłoń spoczęła na plecach kobiety. Powoli zjechał nią w dół zatrzymując tuż nad jej pośladkami. Zaczął kreślić małe koła, na co zielonooka nerwowo się poruszyła.

- Mogę później udowodnić ci jak bardzo gibki potrafię być.- powiedział półszeptem i oblizał dolną wargę zerkając na jej usta. Evelyn uniosła brew chichocząc z jego dwuznacznej propozycji.

- Chętnie to zobaczę, tylko żeby ci dysk nie wypadł.- zażartowała, na co Reed wywrócił oczami, ale jego twarz wciąż pozostała niebezpiecznie blisko jej twarzy. Mogła poczuć jego ciepły oddech na ustach. Wystarczyło by odrobinę poruszyła się do przodu, ale droczenie się z nim było równie przyjemne co całowanie go.

Tina weszła do pokoju socjalnego by zrobić sobie kawę. Początkowo nie zwróciła uwagi na dwie osoby siedzące przy stoliku. Podeszła do ekspresu i włączyła urządzenie. Oparła się bokiem o blat czekając aż kawa się zaparzy. Wtedy zwróciła uwagę na Gavin'a i Evelyn, którzy wręcz kleili się do siebie. Czarnowłosa zmarszczyła brwi na ten widok. Byli tak blisko siebie że ich usta prawie się stykały, uśmiechali się do siebie, a Reed obejmował Anderson jedną ręką. Wyglądali jakby ze sobą flirtowali, a nawet jakby zaraz mieli uprawiać seks na tym stoliku.

Nines wszedł do pomieszczenia i zatrzymał się przy wejściu. Spojrzał na swoich partnerów nieprzyjaznym spojrzeniem. Siedzieli tu od godziny, a mieli tylko pójść po kawę. Nie miał zamiaru pracować za troje.

Tina sądziła że Evelyn i Gavin odsuną się od siebie gdy wszedł Nines, ale zachowywali się jakby wcale nie przejmowali się androidem, mimo tego że zauważyli jego obecność.

- Czas na przerwę już dawno się skończył. Powinniście wrócić do pracy.- powiedział z nutą irytacji w głosie Nines.

- Zobacz kto przyszedł. Pan sztywniak, niszczyciel dobrej zabawy.- Gavin parsknął i posłał niebieskookiemu głupkowaty uśmieszek. Patrząc mu w oczy zsunął dłoń na tyłek Evelyn i klepnął ją w pośladek. Zrobił to specjalnie ponieważ Nines stał w takim miejscu że mógł to zobaczyć.

Evelyn zaskoczona klapsem cicho pisnęła. Po chwili odwzajemniła się tym samym, na co Gavin trochę zawstydzony spojrzał na nią gniewnie, odrywając wzrok od Nines'a. Zielonooka uśmiechnęła się niewinnie przyglądając się jak jego policzki lekko się zarumieniły. Wyminęła go biorąc swój kubek z kawą.

- Już wracamy do pracy.- z delikatnym uśmiechem na ustach zwróciła się do Nines'a, który zadowolony skinął głową po czym opuścił pomieszczenie. Nie chciała dłużej wystawiać jego cierpliwości na próbę.

- Zdrajczyni.- mruknął szarooki. Nie zbyt chętnie chciało mu się opuszczać jego świątynie, a tym bardziej słuchać Nines'a.

- Trochę popracujemy, a później tu wrócimy.- puściła mu oczko po czym ruszyła ku wyjściu z pomieszczenia. Gavin i Nines byli swoimi przeciwnościami. Niebieskooki mógłby pracować bez przerwy, za to szarooki mógłby siedzieć w pokoju socjalnym pijąc kawę przez wieczność. Dlatego Evelyn musiała znaleźć złoty środek. W pełni nie dało się ich jednocześnie zadowolić. Więc popracują trochę, a później znowu zrobi sobie przerwę z Gavin'em. Miała z nimi nie łatwo, ale nie żałowała ani chwili spędzonej razem.

Gavin upił łyk kawy. Skrzywił się gdy napój okazał się być już zimny. Odszedł od stolika. Wylał końcówkę kawy, przemył pod bieżącą wodą kubek, a następnie podszedł do ekspresu gdzie Tina nalewała sobie kawy.

- Co to było?- czarnowłosa była zmieszana. Z tego co wiedziała, to Evelyn i Nines byli w związku, po tym jak Gavin zerwał z RK900. Nie rozumiała sytuacji, której była świadkiem.

- Co masz na myśli?- szarooki nalał sobie świeżo zaparzonej kawy. Głupkowaty uśmieszek nie schodził mu z twarzy, a jego spojrzenie było rozmarzone, co nie uszło uwadze Tiny. Przymrużyła oczy przyglądając się przyjacielowi.

- Nie udawaj głupiego. Tak się do niej kleiłeś, że myślałam że za chwilę będziecie się pieprzyć na tym stoliku. Zapomniałeś że ma chłopaka?

Gavin zaśmiał się, co zdezorientowało jeszcze bardziej czarnowłosą.

- Kusiło mnie by ją tam przelecieć, ale to było za duże ryzyko przyłapania. No i ty weszłaś.- upił łyk kawy patrząc na Tinę. Kobieta zrobiła minę, która była śmieszna przez co prawie opluł się napojem. Jeszcze nikomu nie pochwalili się o ich poligamicznym związku. W weekend byli zbyt zajęci sobą na wzajem, a poniedziałek przyszedł tak szybko, że nie mieli okazji porozmawiać czy w jakiś określony sposób mieliby przekazać innym wieści o ich relacji.

- Czy wy przespaliście się ze sobą?

- Tak. Miałem bardzo pracowity weekend, jeśli wiesz o czym mówię.- poruszył sugestywnie brwiami, a uśmieszek nie schodził mu z twarzy.- We trójkę jest ciekawiej.

Tina rozchyliła lekko wargi analizując to co powiedział. Jej twarz wykrzywiła się w szoku, a później uśmieszek zagościł na jej twarzy.

- Nie mówisz poważnie?- fakt że Gavin był w poligamicznym związku było nie w jego stylu. Nie był typem, który lubi się dzielić.- Nie wierzę ci.

- Udowodnię ci to.

Tina podążyła za Gavin'em, który wyszedł z pokoju socjalnego. Czarnowłosa zatrzymała się parę metrów od stanowisk pracy Evelyn, Nines'a i Gavin'a. Wolała z oddali to zobaczyć. Reed nonszalancko podszedł do biurka Anderson, uprzednio odkładając kawę na swoje biurko.

- Czego chcesz?- zielonooka wystukiwała słowa na klawiaturze i była skupiona na tekście w terminalu.

- Pocałuj mnie.

Evelyn przerwała nagle pisanie i spojrzała na szarookiego unosząc brew.

- Dlaczego miałabym to zrobić?

- Bo tego chcę?- skrzyżował ramiona na klatce piersiowej. Jednak nie poszło tak gładko jak myślał. Jak zwykle zielonooka musiała się z nim droczyć. Evelyn zauważyła Tinę, która przyglądała im się z oddali. Kącik jej ust drgnął do góry gdy domyśliła się o co chodzi. Gavin zauważył gdzie zerknęła. Westchnął i dodał: Chciałem udowodnić Tinie, że jesteśmy razem.

- Zrobię to, ale najpierw pocałuj Nines'a.- była ciekawa czy Reed się odważy to zrobić przy wszystkich. Skoro miał zamiar udowodnić że są razem, to powinien też uwzględnić w to również Nines'a. W końcu są w trzyosobowym związku. Nie miała zamiaru pomijać w jakiejkolwiek sprawie niebieskookiego.

Gavin zamilkł.

Nines przerwał nagle swoją pracę. Oderwał wzrok od ekranu i spojrzał na Reed'a. Był ciekawy co szarooki zrobi. Wcześniej trzymali w tajemnicy ich relację bo Gavin się tego wstydził. Niebieskooki liczył, że teraz to się zmieni. Nie zdążyli omówić tego czy chcą otwarcie pokazywać co ich łączy. Niecierpliwie czekał, co Gavin postanowi. Nie chciał się rozczarować, ale też był wstanie zrozumieć jeśli Gavin nie chciał się śpieszyć. Nie miał zamiaru go naciskać, choć wewnętrznie czułby się trochę zawiedziony.

- Dobra.- Reed odezwał się po paru chwilach ciszy. Oczywiście że go to krępowało, ale nie zamierzał popełniać wcześniejszych błędów. Jeśli miało im się udać, to każde z nich musi się starać. Wyminął biurko Evelyn i podszedł do Nines'a, który nie spuszczał z niego wzroku.- Rusz się puszko.

Nines odsunął się od biurka, ale nadal siedział w fotelu. Czuł jak robi mu się gorąco gdy Gavin pochylił się ku niemu. Lekki błękitny rumieniec zagościł na jego twarzy gdy ich usta zetknęły się. Pocałunek nie był krótki, ale też niezbyt długi.

Reed miał wrażenie że jego twarz płonie. Zrobił to na oczach całego posterunku, był zawstydzony, ale mimo to nie żałował. Jeśli ktoś odważy się z niego drwić, rozjebie mu ryj.

Evelyn wstała z fotela i zbliżyła się do szarookiego, który odsunął się od Nines'a. Przyciągnęła Reed'a za bluzę do siebie i pocałowała. Nie obchodziła ją widownia. Cieszyła się że Gavin zdobył się na odwagę. To był dowód na nadchodzące zmiany.

- Jestem z ciebie dumna.- uśmiechnęła się do Gavin'a, którego policzki mocniej zapłonęły.

- Przestań mnie zawstydzać.- mruknął. Jego twarz była czerwona. Szybko zajął miejsce przy swoim biurku. Spojrzał na Tinę, która była zaskoczona, ale uśmiechnęła się do niego.

- Też chcesz całusa?- zielonooka zwróciła się do Nines'a. Android skinął lekko głową. Evelyn pochyliła się i pocałowała go. Wyglądał uroczo z błękitnymi rumieńcami na twarzy. Czerpała czystą radość z zawstydzania ich. Po chwili jak gdyby niby nic wróciła do pracy.

Brwi Connor'a były wysoko uniesione, ale po chwili jego usta rozciągnęły się w delikatnym uśmiechu. Był zaskoczony, ale cieszył się szczęściem brata i przyjaciół.

- Co jest kurwa?- Hank wypluł kawę ochlapując blat biurka. Odkaszlnął mocno ponieważ zachłysnął się napojem.

- Czy przynieść ci papierowy ręcznik poruczniku?- zapytał Connor.

- Poradzę sobie.- burknął Hank. Otarł wierzchem dłoni brodę, po której spływały krople kawy.

***

Dostali wezwanie na miejsce zbrodni. Posesja rodziny Jones była całkiem spora, ogradzał je wysoki kamienny płot, dom również do małych nie należał. To była zamożna rodzina, ale wnętrze domu było skromnie urządzone. W każdym pomieszczeniu nad wejściem wisiał krzyż. W holu przy schodach wisiało wiele rodzinnych zdjęć.

Evelyn, Gavin i Nines weszli do salonu gdzie chodziło paru funkcjonariuszy. Kryminolog na ich widok wstał z klęczek gdy robił zdjęcia śladów krwi i zbliżył się do nich.

- Ofiarami są Isabella i James Jones. Mężczyzna został postrzelony w głowę, a kobieta w klatkę piersiową. Czas zgonu nastąpił wczoraj przed dwudziestą.- wyjaśnił mężczyzna.

Nines minął kryminologa i podszedł do ciał. Przyglądał się każdemu szczegółowi. Zaczął odtwarzać, to co zdarzyło się tutaj. Linie postaci pojawiły się przed jego oczami. Państwo Jones siedzieli na kanapie w momencie gdy do pomieszczenia wszedł zabójca. Wstali gwałtownie z kanapy gdy dostrzegli broń. James zbliżył się do napastnika. Nie było śladów żadnej walki. Mężczyzna został zastrzelony bez zawahania. Isabella wystraszona przewróciła wazę przy kominku. Próbowała znaleźć się jak najdalej od sprawcy, ale nie próbowała się z jakiegoś powodu bronić. Została postrzelona w płuco, tuż przy sercu. Upadła. Ślady krwi na podłodze oznaczały że próbowała czołgać się w kierunku swojego męża, ale zmarła zanim do niego dotarła.

Nie było śladów włamania. Alarm się nie włączył. Dowodu zbrodni nie było na miejscu przestępstwa. Dokładny czas zgonu Jamesa nastąpił pół godziny przed dwudziestą, a jego żony pięć minut później.

Policję powiadomiła siostra zmarłej Isabelli, z którą była umówiona rano na spotkanie, ale ta się nie zjawiła i nie odbierała telefonów więc przyjechała sprawdzić czy cos się stało.

Sąsiedzi nie widzieli, ani nie słyszeli nic podejrzanego. Nie było żadnych świadków.

Bardzo ciekawym faktem było że córka państwa Jones zniknęła. Nie pojawiła się rano w szkole. W jej pokoju były ślady jakby w biegu pakowała rzeczy, spakowała trochę ubrań, dokumenty oraz kilka innych przedmiotów.

Evelyn stała przy schodach przyglądając się rodzinnym fotografiom. Cała trójka pozowała na każdym z nich. Odwiedzali różne miejsca, ale głównie na zdjęciach widać było że miejsca były związane z religią, widać było w tle krzyż, kościół czy obrazy świętych. Państwo Jones uśmiechali się, widać było że byli szczęśliwi. W przeciwieństwie do ich nastoletniej córki Fiony, która wyglądała na prawie każdym zdjęciu jakby była tam na przymus, jej uśmiech był wymuszony albo po prostu go brakowało.

- Myślisz że zabiła rodziców i uciekła?- Gavin stanął obok Anderson.

- Może, ale nie zabrała żadnych kosztowności.- stwierdziła zielonooka. W pokoju rodziców gdzie Isabella trzymała swoją biżuterię, niczego raczej nie brakowało. Również pieniądze w portfelach małżonków również nie zostały zabrane.

***

Odwiedzili miejsca pracy Isabelli i Jamesa. Wypytali ich kolegów z pracy. Jednak większość bardzo pozytywnie mówiła o państwie Jones. Nikt nie zauważył by coś złego działo się w ich życiu, nie mieli wrogów. Niektórzy nawet uważali ich za świętych ludzi. Byli dobrzy i bardzo religijni. Później pojechali do szkoły w której uczy się Fiona Jones. Jej wychowawczyni określiła ją jako miłą, przyjazną i zdolną uczennicę. Nie miała żadnych zastrzeżeń co do zachowania nastolatki. Bardzo ją zmartwiło, to co spotkało rodziców Fiony. Przepytali całą klasę Fiony. Musieli zbliżyć się do jej historii, jak na prawdę była postrzegana.

Evelyn zaprosiła do klasy kolejną osobę. To była Diana Fresco. Z tego co mówiły poprzednie osoby, Diana i Fiona przyjaźniły się.

- Podobno ty i Fiona jesteście bliskimi przyjaciółkami.- Anderson oparła się pośladkami o ławkę. Diana zajęła miejsce przy ławce na przeciwko kobiety.

- Tak, to prawda.

Zanim zaczęli przesłuchania, podzielili się by nie zmarnować czasu. Evelyn i Gavin zajęli się przesłuchaniem znajomych z klasy Fiony, a Nines miał bardziej rozejrzeć się po szkole.

Diana odpowiadała na każde pytanie. Nastolatka była poddenerwowana i wypytywała czy z Fioną wszystko w porządku. Od wczoraj nie miała z nią żadnego kontaktu. Dziewczyna opowiedziała o relacjach Fiony z jej rodzicami. Państwo Jones byli dość rygorystyczni. Pilnowali córki jak oka w głowie. Decydowali o wszystkim, na jakie ma chodzić zajęcia, co ma robić po szkole, gdzie pójdzie po liceum, z kim może się spotykać, a z kim nie. W ostatnim czasie Fiona często kłóciła się z rodzicami. Dziewczyna była na ostatnim roku i miała iść na studia, które chcieli wybrać jej rodzice.

-... byli denerwujący, ale Fiona wiedziała że bardzo ją kochają. Dawali jej tyle ile mogli. Zabierali na wycieczki, wyjeżdżali w podróż w każde lato. Wiadomo że Fiona wkurzała się że próbują ją kontrolować, ale przecież każdy czasem nienawidzi swoich rodziców. Szczególnie jak jest się nastolatkiem. Ale jej rodzice na prawdę byli w porządku. To okropne co ich spotkało. Oby Fiona była cała.- Diana spuściła głowę. Była bardzo przygnębiona.

- Na pewno nic jej nie jest. Sprawca odpowie za swoje czyny.- próbowała choć trochę pocieszyć nastolatkę. Diana uniosła wzrok i niemrawo uśmiechnęła się.- Czy Fiona wspominała kiedyś o ucieczce z domu?

- Tak, parę razy. Ale chyba każdy choć raz chciał uciec z domu prawda?

- Nie zaprzeczę. Wspominała o jakimś miejscu do którego chciała uciec? Cokolwiek?

Diana zamyśliła się.

- Chyba nie, a przynajmniej nie przypominam sobie. Ale mówiła że jak miałaby uciec, to tylko z Henrym.

- Kim jest Henry?

- To jej chłopak. Jej rodzice nie mieli pojęcia że ma kogoś.

- Możesz podać jego nazwisko? Chodzi do tej szkoły?

- Nazywa się Henry Wills. I nie chodzi do szkoły. Jest starszy od Fiony. Ma dwadzieścia dwa lata i pracuje w takiej jednej knajpce. Mogę pani podać adres.

Evelyn podała kartkę Dianie by ta mogła napisać adres.

Na koniec przesłuchania Evelyn dała Dianie swoją wizytówkę, w razie gdyby coś jej się przypomniało by mogła do niej zadzwonić.

Evelyn spotkała Gavin'a i Nines'a na korytarzu. Nie wiele dowiedzieli się na temat Fiony. Większość uważała ją za spokojną i niczym niewyróżniającą się dziewczynę. Nie była problematyczna, nauczyciele lubili ją bo była bardzo dobrą uczennicą. Nie miała zbyt wielu znajomych, ale nikt nie miał o niej złego zdania.

- Uważaj jak łazisz lesbo!

Gdy Evelyn szła za Gavin'em i Nines'em w kierunku schodów gdy usłyszała w oddali krzyk jakiegoś nastolatka. Diana trąciła ramieniem jakiegoś chłopaka, który krzyknął na nią gdy ta nie przepraszając go szybkim krokiem poszła dalej. Nastolatek nic więcej nie zrobił, tylko odwrócił się i odszedł.

Anderson poszła za swoimi partnerami.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro