6.-Pomocna dłoń

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Postanowiłam w mojej kryjówce przeczekać najbliższą dobę, nie będą z tąd wychodzić lub ingerować w to co dzieje się w moim otoczeniu. Mam nadzieję ,że znudzą się szukaniem mnie i jutro już spokojnie będę mogła wrócić do siebie. Wolę mieć jak najmniej spotkań z nimi..z każdym kolejnym dowiadują się czegoś o mnie co nie za bardzo mi jest na rękę. Włączyłam telefon, jak on śmiał pobić mój rekord? Spędziłam sporo czasu nad tym by go uzyskać. Ugh..no trudno spróbuję nabić większy gdy będę miała na to trochę czasu, w przeciwieństwie do tamtych debili ja się nie obijam. Wygodnie rozłożyłam się na moim materacu wracając do wizji którą miałam niedawno. Co takiego mogło się stać skoro mnie złapali? Nie mam pojęcia czy zwiastuje mi to coś dobrego czy złego...Muszę to przemyśleć..i to dobrze. Mam szansę tego nie spartaczyć więc miło by było gdybym tę szansę wykorzystała. W końcu wpadłam na pewien pomysł. znam miejsce w którym policja miałaby mnie zatrzymać, teraz wystarczy tylko ,że dowiem się kiedy ta wizja się spełni...Otworzyłam powoli oczy i cicho zaklęłam.

-Szlag.-mruknęłam wstając i rozciągając skostniałe mięśnie.

Nie sądziłam ,że psy aż tak się pospieszą. Przechyliłam lekko głowę na prawą stronę dokładnie im się przyglądając po czym sięgnęłam do kieszeni. Szybkim ruchem wyjęłam mój nóż i podbiegłam w kierunku wyjścia ,zabijając stojącego tam mężczyznę i odbijając nabój który poleciał w moim kierunku. Szybko wybiegłam z groty i ze śmiechem psychopatki przeskoczyłam przez rzekę. Slalomem wymijając drzewa rozpoczęłam wspinaczkę po skarpie, by nie spaść wspomagałam się nożem który co chwila wbijałam w ziemię. Policjanci na czas teraźniejszy zostali daleko w  tyle, nie zwalniając pobiegłam na polankę którą widziałam w  wizji,no cóż plany nieco się zmieniły, lecz bywa i tak. Zatrzymałam się na miejscu ciężko oddychając ,muszę przyznać iż nieco się zmęczyłam. Znów poczułam jak prąd przechodzi przez całe moje ciało a czas zwalnia. Widziałam co się stanie jeśli spróbuję ucieczki, rozstrzelają mnie, jeśli zostanę to zamknę mnie w psychiatryku i będą faszerować lekami, jeśli postaram się ich powybijać też zginę. Więc teraz nachodzi pytanie ,co mam zrobić by dobrze to zakończyć. Mam plan. Czas znów wrócił do normalnego porządku , wyjęłam nóż i stanęłam w pozycji obronnej czekając na psy. Ci po chwili pojawili się na polanie otaczając mnie. wszystkie możliwe bronie były wycelowane w moim kierunku.

-Poddaj się a nie zabijemy cię-warknął policjant, na co ja jedynie cicho się zaśmiałam i powoli odwróciłam w jego kierunku

-Ja nie gwarantuję tego wam -Burknęłam po czym jak gdyby nic wyjęłam z kieszeni telefon i napisałam do mojej..em jakby ją nazwać..Znajomej? Pomocniczki? 

-Co robisz?-zapytał glina

-Na oczy telefonu nie widziałeś? Za marną pensję policjanta cię na niego nie stać?-Zakpiłam po czym wybuchnęłam niekontrolowanym śmiechem. Nie minęła chwila a z nieba wystrzelił ku ziemi fioletowy ogień ,zabijając wszystkich policjantów oprócz tego z którym rozmawiałam. Białowłosa dziewczyna wylądowała obok mnie.

-Wolniej się nie dało?-burknełam

-Dało ,a ty zawsze musisz sprowadzać na siebie kłopoty?

-Bywa.

Policjant patrzył się na naszą dwójkę z wielkimi oczami celując w nas z trzęsącymi się rękami. Spojrzałam wymownie na białowłosą.

-Jest twój!-Krzyknęła jak gdyby radosna i wzniosła się w powietrze siadając na niedaleko ode mnie położonym drzewie. Uśmiechnęłam się lekko pod maską i mocniej ścisnęłam mój nóż. Szybkim ruchem podbiegłam do mężczyzny i zadałam mu głęboką ranę na klatce piersiowej ,że też nie pomyślał by zabrać kamizelki kuloodpornej ,miałabym więcej zabawy! Mruknęłam coś cicho sama do siebie po czym zadałam kolejną ranę ,nawet się nie broni! Co to za zabawa zabijać kogoś kto nawet nie walczy o swoje życie? 

-żałosne.-wycedziłam dobijając go i wstając.

Podeszłam do mojej towarzyski i schowałam do kieszeni swój nóż. Podałam dziewczynie kulturalnie rękę ,którą ta uścisnęła po czym obydwie lekko się przytuliłyśmy. No cóż ,solidarność nas odmieńców zobowiązuje do pomagania sobie w sytuacjach podobnych do tej. 

-A więc, jak widzę ty nie jesteś oszczędna w środkach.-Odparła po czym krótko się zaśmiała.

-Jeśli już się ujawniać to z tak zwanej petardy-Odpowiedziałam jej wzruszając lekko ramionami. -Ale! Lepiej mi powiedz jak tobie idzie twoja zemsta?

-Eh ,niezbyt pospiesznie. Zresztą mam jeszcze sporo czasu przed sobą nie ma po co się spieszyć.-Mówiąc to na jej twarzy zagościł ciepły uśmiech. Cóż..ona raczej nie jest typową zabójczynią ,jedyne czego pranie to zemsty na dwójce ludzi i tyle...więc co tutaj robi? Ujmijmy to w taki sposób-Pomaga mi. Zasadniczo to pomaga mi w wielu sprawach, czy to zwykłe przynoszenie do mojego domu jedzenia ,czy to pomoc w ochronie dzieci czy pomoc w sytuacjach bez większego wyjścia takich jak ta z przed kilku chwil. Tak. Ją mogę nazwać prawdziwą przyjaciółką, ona liczy na mnie a ja na nią.

Dziewczyna klepnęła mnie raczej nielekko w ramię czym odpowiedział jej mój cichy syk. Do najdelikatniejszych nie należy to wiem ,ale mogłaby się ten jeden raz opanować...

-Mogę prosić trochę delikatniej?-Burknęłam w jej kierunku odwieszając się.

-Meh ,prosić możesz ,ale pewności co do mojej strony wykonania tego układu nie zapewniam.-W odpowiedzi jedynie poczochrałam jej włosy z cichym prychnięciem.-Ale powiesz ,że mnie kochasz :>

-Jeśli u ciebie słowo ''kochasz'' oznacza ''wkurwiasz mnie każdej sekundy gdy jesteśmy razem'' to tak. Nawet bardzo tak.

-Ha i Ha! Dowcip ci się wyostrzył! Jeszcze trochę i uczeń przerośnie mistrza!

-Ciebie? Raczej to wątpliwy scenariusz.-Odparłam spokojnie powoli ruszając w kierunku jaskini.

-Idziesz czy wolisz tutaj zostać?

-No idę ,idę daj mi chwilkę bo mnie zatkałaś swoim słownictwem!

Pokręciłam głową z rozbawieniem ,spoko z niej osoba ,z troszkę szarą przeszłością jak każdy kto tutaj wylądował ,lecz to nie powinno już nikogo dziwić. Ważne ,że mi pomaga i nie jest wrogiem, to liczy się najbardziej.

-------------

Tak ,ja żyję ...em poprawka ,powiedzmy ,że żyję o ile ktoś mnie za przerwę nie zabije xD ale nie miałam weny więc tak oto powstało to coś które chciałam trzy razy usunąć bo mi się nie podobało no ale Postanowiłam nie komplikować i to dodaję.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro