"Płonę"
Płomień świecy jest spokojny i opanowany
Niebywale kruchy lecz również potrafi palić
Sam nawet nie zna swojej niebywałej potęgi
Jednak pozostaje wesoły i pełen nadziei
Widzę jego światło w twoich oczach
Niczym latarni która wskazuje drogę
Nawet przez chwilę nie pomyślałem
O tym że możesz mnie porzucić
Błagam nie wypalaj mojego serca
Znajdź trochę miłości dla zbłąkanego
Nawet jeśli mnie skrzywdzisz swym ogniem
Jestem w stanie to przetrzymać
Proszę o jedno
Ogrzej moje zmarznięte ręce
Płomienie trawiące lasy są tak wspaniałe
Chociaż nie cieszą się ze swej wielkości
Niosą ze sobą światło ale też i cierpienie
Ciepło którym chcą się z każdym dzielić
Każdy twój ruch przypomina mi je
Jesteś równie wspaniały i samotny
Radosny poważny a czasem wyniosły
Nawet nie wiesz jak bardzo cię podziwiam
Błagam nie wypalaj mojego serca
Znajdź miłosierdzie dla pokaleczonego
Nawet jeśli uważasz że tak będzie lepiej
Jestem w stanie to wytrzymać
Proszę o jedno
Ogrzej moje zamarznięte ręce
Jesteśmy od siebie tak niewyobrażalnie różni
Ale płonie w nas ten sam nieugaszony ogień
Możemy poświęcić dla siebie wszystkie skarby
Dlaczego więc nasze dłonie są zamarznięte
Nie potrafimy przeżyć bez siebie nawet jednego dnia
I przyszło nam zginąć tragicznie we własnym ogniu
Lawina nieporozumień niczym śnieg ukryła prawdę
To przez nasze błędy tak bardzo cierpimy
Błagamy byśmy nie wypalili naszych serc
Znajdźmy litość dla nas zdruzgotanych
Nawet jeśli tym razem nam się nie uda
Jesteśmy w stanie zacząć od nowa
Prosimy się nawzajem o jedno
Ogrzej moje zamarznięte dłonie
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro