Rozdział 26:

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Paul? Popakowałeś wszystko? - zadzwoniłem do niego.

- Jeszcze nie. Zostało mi 100 gram. - burknął.

- To się pośpiesz, bo nie zdążymy! - krzyknąłem.

- Za ile będziecie? - rzucił.

- Jeszcze 2 godziny bo były kurwa korki. - zdenerwowałem się i usłyszałem, że znów wibruje telefon. - Muszę kończyć na razie. - rozłączyłem się i sięgnąłem po niego.

,, Ostatnie 3 godziny. Podoba mi się..." - przeczytałem i szybko wyświetliłem zdjęcie...

- Kurwa!!!! - krzyczałem. Na zdjęciu była Molly która cała rozebrana klęczy przed trzema facetami powiązana sznurami. - Co za pierdoleńce kazali sobie umilać... - krzyczałem widząc jak wtykają jej swoje przyrodzenia do buzi.. - Jebany skurwysyn... - znów łzy... Alex wyrwał mi telefon i popatrzył na zdjęcie.. Momentalnie zbladł i rzucił komórkę.

- Jedź bokiem będzie szybciej... - skazał na drogowskaz. Posłuchałem go i skręciłem w lewo.

Kiedy podjechałem pod dom, Paul był w garażu i pakował torebki do torby. 

Przesypałem naszą zawartość do jednej i wsadziłem do samochodu.

- Dalej!! - krzyknąłem kiedy widziałem, że jeszcze zamykają garaż. Wsiedliśmy do samochodu i z piskiem opon ruszyłem drogą. - Gdzie tam się jedzie? - spokojnym tonem zapytałem Alexa. Paul został w domu.

- Koło RedasMedia w prawo i będzie taka stara fabryka czy coś to tam. - odpowiedział. - Nie śpiesz się tak, mamy jeszcze .... 40 minut. - popatrzył na zegarek... no nie wierze..

- Mam się nie śpieszyć!? I może być spokojny..??!!! - krzyczałem

- O kurwa.. - szepnął do siebie...Wibracja...

- Dawaj.- warknąłem i otworzyłem następny sms. ,,Zostało wam 20 minut. ".

Odpisałem szybko ,, Mam cały towar dla ciebie, dostaniesz go jak tylko puścisz dziewczynę" - wysłane.....

Po chwili odpowiedź : ,, Jak sobie życzysz... ale szkoda że nie zostanie dłużej, fajna z niej suka." - znów mocno się zdenerwowałem, ale prawie byliśmy na miejscu...

Stanąłem pod fabryką i napisałem wiadomość.

,, Co mam zrobić z towarem?" - wysłałem.

,, Widzę Cię.. Nie próbuj nic kombinować zostaw towar w koszu na śmiecie za budynkiem, a tam będzie czekać twoja dupa" - odpowiedź.

- Nie... idę sam. - rzuciłem widząc, że Alex też się szykuje. Chwyciłem torbę i poszedłem na tył fabryki. Włożyłem towar do kosza i zobaczyłem Molly. Ktoś wypchnął ją mocno z budynku, a ta upadłam na gruzy. Była w samym staniku i majtkach podbiegłem do niej podałem ręce.

- Uciekaj. - szepnęła. Wziąłem ją na ręce i jak tylko szybko się dało biegłem do samochodu. Włożyłem ją na tył i dałem jej swoją bluzę. Odjechałem szybko i kierowałem się w stronę domu. Kiedy podjechałem pod niego wziąłem ją na ręce i od razu skierowałem się w stronę mojego pokoju. Alex otworzył nam drzwi, a ja położyłem ją na łóżku.

- Alex wyjdź na chwilę - popatrzyłem na niego, a sam usiadłem obok niej. Jeny jak ona wyglądała.. Cała mokra, zziębnięta, oczy przepełnione smutkiem i strachem, a na ciele same ślady uderzeń. Wyciągnąłem rękę w jej stronę, a ona szybko przesunęła się.. - Kotku już po wszystkim.. - pogłaskałem ją, ale widziałem, że jakby sprawiało jej to ból. Zaczęła płakać... - Molly kochanie nigdy więcej Cię nie posłucham i nie zostawię samej. - zrobiłem poważną minę, a ona ani drgnęła. Dotknąłem jej gołej nogi, która była tak przeraźliwie zimna..  Wyciągnąłem z pod niej kołdrę i przykryłem mocno. - Już jesteś bezpieczna. - wstałem i podałem jej kubek z wodą. Wypiła wszystko na raz. - Oni nie dawali Ci nawet pić? - pokiwała przecząco głową. ,, Skurwysyn" pomyślałem. Nalałem jej jeszcze jeden kubek i podałem, ten także zniknął w szybkim tempie. Nie odzywała się, tak jakby się bała... nie wiem czego. No chyba nie mnie?  - pomyślałem. - Może chcesz się wykąpać co? - popatrzyła na mnie i łzy zaczęły napływać jej do oczu. Przybliżyłem się do niej i wyciągnąłem ręce. Przyjęła je i przytuliła się. - Już dobrze. Jestem z tobą. - położyłem rękę na jej nagim ciele. 

- Tak się bałam Nate.. - wyszeptała.. Na reszcie.... matko.... ufff chociaż tyle...

- Ale już jesteś ze mną, nie musisz się bać... Choć pójdziemy się wykąpać co? - oderwałem się od niej i otarłem mokre policzki. 

- Ja.. nie chce.. nie zostawiaj mnie.... - znów się wtuliła. 

- Dobrze, Molly pójdę z tobą.. Tylko uszykuję Ci jakieś rzeczy. - wstałem i szybko z szafy wyciągnąłem moją bluzę i dresy oraz jej świeżą bieliznę. Usiadła i chciała wstać, lecz tak jakby nie mogła.... - Co Ci jest? - popatrzyłem na jej nogi. Miała całą spuchniętą w kostce..

- Chyba jest skręcona..- popatrzyła na mnie i wstała podpierając się o komodę. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do łazienki.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro