Rozdział 9

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Na koncert dotarłyśmy autobusem. Podczas jazdy trzymałyśmy się za ręce, gdyż czułam lekki dyskomfort. Nadal jakiekolwiek podróże środkami transportu wywoływały u mnie mieszane uczucia.

Prawie zasnęłam, gdy Sayuri dotknęła mojego policzka i oznajmiła, że jesteśmy na miejscu. Wyszłyśmy z pojazdu i pięciominutowym spacerkiem dotarłyśmy do stadionu narodowego, gdzie miał odbyć się koncert. Sayuri opisała go jako wielki, piękny i nowoczesny budynek. Weszłyśmy do środka i zajęłyśmy miejsca, które były dość blisko sceny. Wszędzie wokół siebie słyszałam podniecone szepty, śmiechy i ciche okrzyki dziewczyn oraz chłopaków, którzy tak jak ja emocjonowali się koncertem.

— Nie mogę się doczekać – atmosfera oczekiwania udzielała mi się coraz bardziej.

Nagle usłyszałam krzyki fanów. A później usłyszałam głęboki głos Rukiego, od którego moje serce zaczęło bić szybciej.

— O mój Boże – szepnęłam.

— Jesteś cała zarumieniona, chyba zrobię się zazdrosna – Sayuri mruknęła mi do ucha, lekko je przygryzając, przez co na pewno stałam się jeszcze bardziej czerwona – no, i tak ma być – powiedziała, a ja się zaśmiałam.

Ruki zaczął śpiewać piosenkę Okuribi, CASSIS, Chizuru i Taion, przy której się popłakałam ze względu na historię, jaka się za nią kryła.* Reita, Uruha i Aoi dawali czadu na swoich gitarach a Kai na perkusji. Czułam się jak w niebie. Dźwięki przeszywały moje serce na wskroś. Czułam się jak na potężnej emocjonalnej karuzeli.  Złapałam Sayuri za dłoń, a drugą ocierałam łzy szczęścia śpiewając przy tym razem z Takanorim Barettę, która była ich ostatnią piosenką na ich koncercie. Odnalazłam usta Sayuri i pocałowałam ją.

— Obiecaj, że nigdy mnie nie opuścisz – poprosiłam, bo Baretta wywarła na mnie bardzo smutne odczucia.

— Obiecuję – złączyła nasze usta ponownie, a ja złapałam ją za mokry policzek. Musiała przeżywać to równie mocno jak ja.

Zespół pożegnał się z nami i odprowadzany krzykami oraz oklaskami, zszedł ze sceny. Zostałyśmy na stadionie jeszcze przez chwilę, by ochłonąć. Nie chciałam się stąd ruszać, ale wiedziałam, że muszę stąd pójść, bo obiekt będzie zaraz zamykany. Sayuri złapała mnie za dłoń i wyciągnęła na chłodne powietrze.

— I jak ci się podobało, Kimiko?

— Było naprawdę super, spełniłaś moje największe marzenie – rzuciłam się jej na szyję, a dziewczyna uniosła mnie w górę i mną zakręciła, wywołując u mnie radosny śmiech.

— Kimiko? – usłyszałam znajomy dziewczęcy głos, od którego stałam się sztywna, przez co Sayuri postawiła mnie z powrotem na własne nogi.

— Kimiko, wiedziałam, że cię tu spotkam. W końcu the GazettE to NASZ zespół. Tak się cieszę, że mogę cię znów zobaczyć – dziewczyna porwała mnie do uścisku, a do mojego nosa dotarł zapach jej perfum, które kiedyś tak bardzo kochałam.

— Hanako... Nie powinnaś tego robić. Jestem tutaj z dziewczyną – moje serce przeszył ogromny ból, a do oczu dopłynęły mi łzy. Rudowłosa stężała i powoli się ode mnie odsunęła.

— A więc to ty jesteś tą zdzirą, która odebrała mi Kimiko – Hanako była wyraźnie wściekła.

— Przepraszam, ale z tego co wiem, to ty ją porzuciłaś, więc ci jej nie odebrałam, skoro nie jesteście już razem.

— Właśnie Hanako. Przestań w końcu zawracać mi głowę. Już ci mówiłam, że do ciebie nie wrócę, nawet jeśli nie myślałaś trzeźwo przy tym, kiedy ze mną zrywałaś.

— Kimiko, ale ja nie mogę przestać o tobie myśleć. Ciągle wspominam wszystkie nasze wspólne chwile, te radosne i te mniej. Naprawdę mi ciebie brakuje – jej głos zaczął się trząść, a ja nie wiedziałam co zrobić. Czułam się naprawdę źle.

— Nie, Hanako. Musisz o mnie zapomnieć – wyszeptałam i odnajdując dłoń Sayuri, pociągnęłam ją i zaczęłam biec przed siebie. Brunetka zrównała się ze mną i pociągnęła mnie we właściwym kierunku. Wbiegłyśmy do autobusu, zajęłyśmy miejsca, a pojazd ruszył wbijając nas w fotele. Po moich policzkach lały się łzy, które ścierała rękawami brązowooka. Przytuliła mnie mocno do siebie, a ja z nadmiaru emocji zasnęłam wtulona w jej klatkę piersiową.

W moich niespokojnych snach pojawiła się dzisiejsza scena spod stadionu. Wszystko było teraz jeszcze gorsze niż naprawdę, bo w moim śnie widziałam wszystkie emocje targające rudowłosą na jej twarzy. Po tym jak uciekłam z Sayuri, Hanako poszła w drugą stronę i udała się na pobliski most. Widziałam jak zdejmuje swoje niebieskie trampki, zawiązuje je sznurówkami na poręczy a później staje na barierce i balansuje na niej swoim ciałem. W końcu wykonała krok w przepaść i upadła jak anioł wprost w ciemną wodę. Została po niej tylko ponura pamiątka w formie pary kołysząych się na wietrze niebieskich trampek.

Obudziłam się z krzykiem. Czułam, że się unoszę. Zaczęłam się szamotać.

— Spokojnie, to tylko ja – usłyszałam zaniepokojony głos Sayuri. Posadziła mnie na ławce – wzięłam cię na ręce, bo nie chciałam cię budzić, a musiałyśmy już wysiadać. Jesteśmy już niedaleko twojego domu.

— Mogłaś mnie obudzić, przecież bym cię nie zjadła – zaśmiałam się lekko.

— No nie wiem, w końcu kochasz spać – tym razem to brunetka się zaśmiała, ale zaraz spoważniała – co ci się śniło?

— To nie ważne. Chodźmy już, musi być już dawno po północy. Zostaniesz dzisiaj u mnie, bo nie chcę, byś szła do siebie po ciemku.

— No dobrze – powiedziała dziewczyna i wstałyśmy z ławki kierując się do mojego domu. Gdy już doszłyśmy, Sayuri otworzyła za mnie drzwi, przepuszczając mnie w nich i zamknęła je na zamek. Wykończone weszłyśmy do mojej sypialni i padłyśmy na łóżko.

— Mimo incydentu z Hanako, ten dzień był naprawdę wspaniały. Dziękuję ci – uśmiechnęłam się do Sayuri, która pocałowała mnie w czoło.

— To ja dziękuję ci za to, że chciałaś spędzić ze mną dzisiejszy dzień. I wybrałaś mnie, zamiast Hanako.

— Nie bój się, nigdy bym jej nie wybrała – ucałowałam ją lekko w usta – dobranoc – powiedziałam sennie i zasnęłam.

~*~

Hej kochani! W końcu zabrałam się za kolejny rozdział. Jestem nawet z niego zadowolona. Mam nadzieję, że wam też się spodobał. U góry w mediach dodałam piosenkę the GazettE - Baretta, o której pisałam, możecie jej posłuchać jeśli chcecie. W rozdziale umieściłam gwiazdkę, bo chcę wyjaśnić historię zwiazaną z piosenką Taion (opis pochodzi z tekstowa):

To piosenka/hołd dla Junko Furuty, 17-latki która w listopadzie 1989 roku została uprowadzona przez czterech chłopaków. Japonkę przetrzymywali w domu jednego z nich. Biedna dziewczyna była torturowana i gwałcona. Podczas 44-dniowego przetrzymywania została zgwałcona ponad 400 razy. Oprócz tego była bita kijem golfowym i żelaznymi prętami, podpalana, zmuszana do jedzenia karaluchów i picia własnego moczu, chłopcy zrzucali jej na brzuch hantle, wprowadzano gorące żarówki do pochwy. Zmuszali dziewczynę do masturbowania się przed nimi. Po 44 dniach dziewczyna została oblana benzyną i podpalona. Leżała w szoku przez kilka godzin, po czym zmarła. Jej ciało zostało ukryte w beczce i zalane betonem. Mordercy dziewczyny zostali skazani na 17 lat wiezienia, jednakże po 6 latach dobrego sprawowania mordercy zostali wypuszczeni na wolność.

A to jest właśnie piosenka Taion:

Naprawdę, to straszna historia. Zawsze gdy słucham tej piosenki, czuję wielki smutek i przechodzą mnie ciarki.

Ale dość o smutnych rzeczach.
Do następnego~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro