ROZDZIAŁ 2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Zawód dziennikarza sportowego ma swoje wady i zalety. Zaletą mogą być występy w telewizji, publikowane artykuły w gazetach czy wejścia na różne wydarzenia. Jest to przyjemne, zwłaszcza jeśli ktoś lubi przebywać w blasku fleszy.

Ja już zdążyłam do tego przywyknąć, nie jest dla mnie nowością udział w jakiejś premierze czy czymś takim. Z wiadomych względów. Jeśli chodzi o gale bokserskie, to nawet mam to szczęście jeździć na nie z tatą, który jest fanem.

Dziwne, żeby nie, prawda?

Aktualnie miałam kilka dni wolnego, co zamierzałam wykorzystać na "kontakty towarzyskie". Było to siedzenie z Larą w jej ogromnym domu, picie wina i inne przyjemności. Dawno nie miałyśmy tak długiego czasu dla siebie. Może być ciekawie.

Jej dom jest na tyle duży, że zdoła zmieścić całą rodzinę jej i moją i jeszcze zostanie kilka pokoi dla jakichś zagubionych duszyczek. Dlatego z pełnym luzem pakowałam torbę na kilka dni, bo kto wie gdzie nas poniesie?

Ze spakowaną torbą opuściłam mieszkanie i skierowałam się na podziemny parking do mojego ukochanego autka, które dostałam od rodziców po ukończonym college.

Co jak co, ale tatko się wykosztował. Stary Ford Mustang kosztuje niemało, za co dziękowałam mu chyba przez tydzień.

Poza tym, taki samochód wyglądał zabójczo na ulicach Los Angeles. Wmawiałam sobie, że dodaje mi plus dziesięć procent do atrakcyjności, bo czemu nie? Faceci mogą, to ja też.

Lara mieszka w tej części miasta, gdzie są domy głównie samych celebrytów. Uroki bycia znaną i bogatą.

Podjechałam pod bramę, gdzie siedział jej ochroniarz Brad.

 - Cześć Brad, tym razem Lara wpisała mnie na listę swoich gości? - zagadnęłam mężczyznę z uśmiechem.

 - Dzień dobry, Sistine. To twój szczęśliwy dzień - puścił mi oczko, a ja udałam zachwyt. Bo niestety, ale nie gustowałam w ochroniarzach po 50-tce.

Gdy brama się otworzyła, wjechałam na podjazd. W rytmach zespołu Fleetwood Mac stanęłam pod domem, a Lara czekała już na mnie przed drzwiami.

 - No witam, panią. Widać, że humor ci dopisuje - powiedziała witając się ze mną.

Wysiadłam z auta, chwytając torbę z tylnego siedzenia przy okazji zasuwając dach auta. 

- Kilka dni wolnego potrafi zdziałać cuda. Już nie mogę się doczekać aż zaczniemy masz imprezowy czas - wykonałam kilka ruchów tanecznych wchodząc do jej domu.

 - Co do tego... nie wiem jak w następnych dniach, ale dzisiaj w moim studiu siedzi Adam*, bo u niego była jakaś awaria - spojrzała na mnie skrępowana.

 - Nie ma sprawy, przecież cię nie zagryzę za to. Chociaż wiem, że póki on tu jest nie będziesz taka szalona jak zawsze - poruszyłam brwiami sugestywnie. W tym momencie mogłam wspomnieć wiele sytuacji, gdzie panna Lara Lidberg nie zachowywała się jak porządna kobieta.

 - To co, najpierw jakaś kolacja a potem drinki w jacuzzi?

 - Kocham cię, tylko daj mi się przebrać, bo wyobraź sobie, że nie wzięłam ze sobą tylko dresów.

Blondynka roześmiała się głośno i wydała kilka okrzyków radości.

 - Czyżby przełom?

Pozostawiając ją bez odpowiedzi, skierowałam się na górę do pokoju, który zazwyczaj był mój, kiedy tu przyjeżdżałam.

*Adam - prawdziwe imię Calvina Harrisa

_____________________________________________________

W mediach załączam zdjęcie głównej bohaterki :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro