VI

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Proszę, przeczytajcie krótką notkę na dole!

--------

Louis ciężko przełknął ślinę, natychmiast biegnąc do łazienki, zwracając tym uwagę chłopców, krzątających się po kuchni. Wbiegł do niej, a następnie usiadł na muszli klozetowej, przyciągając kolana do brody. Patrzył się tępo w numer, który wysłał mu Harry, a następnie wpisał go na klawiaturze. Zastanawiał się co ma powiedzieć, przecież „znają się" tydzień, więc czy to ma sens? Tak, jak najbardziej go ma, ponieważ Louis po prostu chcę usłyszeć jego głos. Bo po głosie można wykryć wygląd oraz wiek osoby, prawda? Przytrzymał palec nad zielony przyciskiem „zadzwoń, a następnie powoli go opuścił, klikając.

- H-halo? - zapytał niemrawo widząc, że ktoś odebrał połączenie. Pociągnął noskiem, słysząc jedynie oddech po drugiej linii, więc ponowił pytanie – Harry?

Usłyszał jak coś się poruszyło, a następnie przyspieszone bicie serca własnego serca.

- Louis? - Louis przełknął ślinę dwukrotnie szybciej, słysząc tak ochrypły i niski głos. Szatyn rozpływał się pod nim, choć trudno było z niego wywnioskować postawę Harrego. Powtarzał w myślach słowo Harrego, zamieniając swój głos, na jego, a po jego ciele przebiegł stado dreszczy. Uśmiechnął się, zakrywając usta dłonią, jakby mężczyzna na linii miał zobaczyć jego chichot – Lou, jesteś tam?

Louis zamrugał kilkakrotnie biorąc jak najwięcej powietrza w płuca.

- Przy telefonie – niestety jego głos i tak wyszedł dziecinnie i piskliwie, przy wspaniałym drganiu Harrego, które wytwarzało jego gardło.

- Świetnie, masz piękny głos skarbie - Louis zachichotał zbyt głośno, więc natychmiast zakrył rękawem usta, tłumiąc nieludzki śmiech – Co Cię tak śmieszy? Coś nie tak?
- Nie – zaprzeczył niezauważalnie kręcąc głową – Po prostu nikt nigdy nie powiedział mi komplementu na temat mojego głosu.

Harry także się zaśmiał, ale pięknie, jak dla Louis'a.

- Wiesz, myślę, że to najwyższy czas i pora, bo Twój głos jest nieziemski – Harry wręcz wysyczał ostatnie słowo, a szatynowi momentalnie zrobiło się gorąco. Tak, on stanowczo potrzebował jakiejś rozrywki, bo do cholery jasnej, on podniecił się samym głosem!

- H-harreh, uhm, czy ty jesteś, no wiesz? - zaczął mącić.

- Jestem tym kim za kogo się podaję? - zapytał wyręczając chłopca, który nieporadnie kulił się na zamkniętej muszli klozetowej, naciągając rękawy na dłonie i bawiąc się palcami – Tak, kochanie, zawsze byłem. Ale z tego co wiem nie powinno Cię to obchodzi – zarechotał, a Louis poczuł wibrację od jego głosu, które szczególnie trafiały w dolne partie. Szatyn zmarszczył brwi nie rozumiejąc, co Harry ma na myśli – Przecież nie chciałeś się ze mną spotkać, tak?

Louis zarumienił się lekko, bo wiedział, że cholernie mocno chciał go spotkać, ale nie chciał wyjść na łatwego.

- Harry, ja po prostu, zbyt krótko, znaczy, odrobinę, chociaż – Louis był gorący z podniecenia, ale także z wszechobecnej nieśmiałej aury, która objawiała się przy nim w cieniu Harrego.

- Kotku, przecież wiesz, że do niczego w życiu bym Cię nie zmusił – jego głos przybrał na sile, a Louis po prostu chciał go jak nigdy przedtem. Czuł nieograniczoną potrzebę zobaczenia chociażby zdjęcia.

- Chcę – szepnął cicho, słysząc jak ktoś chodzi w pobliżu łazienki – Ale ty wiesz o mnie tak dużo, a ja? Coś za coś, to nie tak proste.

- Naprawdę chcesz mnie widzieć, znaczy moje zdjęcie – młodszy usłyszał jak starszy majstruję coś w telefonie.

- TAK! - krzyknął zbyt podekscytowany, więc opanował buzujące hormony – Znaczy, tak proszę.

Harry szepnął coś niezrozumiałego pod nosem.

- Lou, może jednak nie, co?

Och, nie. Louis już i tak za długo czekał.

- Proszę, Harry, proszę!

Czuł jak mężczyzna zagryza wargi, co potwierdził mlask odłączanych ust.

- Nie, kotku, to naprawdę ...

I teraz Louis wiedział, że musi użyć swojej tajnej broni.

- Tatusiu, proszę, tak bardzo chcę Cię zobaczyć, proszę, tatusiu? - efektownie zeszklił oczy i wydął wargę, choć wiedział, że starszy tego nie zobaczy.

Usłyszał jak Harry wzdycha ciężko, odrobinę sapiąc. Och, to wcale nie tak, że obydwoje są twardzi, a obydwoje mieszkają blisko Londynu, nie wcale. Wcale.

- Lou, ja – usłyszał kolejne błagania Louis'a, które masowo zawierały w sobie wyraz „tatusiu" - Dobrze, dobrze Louis, wyślę Ci je, kotku, tylko obiecaj, że nie uciekniesz z płaczem, jasne? - zaśmiał się, a Louis był niezmierni szczęśliwy i twardy, ale pomińmy ten zbędny, choć nie dla Louis'a, fakt.

- Obiecuję tatusiu – zachichotał, czując jak jego policzki pieką za każdym słowem „tatusiu", wydyszanym prosto do ucha Harrego.

Usłyszał obcy głos, zdawał się męski, więc Louis nie przerywał wymiany zdań Harrego i owego ktosia, niestety nic z niej nie usłyszał.

- Jutro, obiecuję na wszystko, że jutro Cię, znaczy, że jutro Ci wyślę zdjęcie. Teraz mam bardzo ważne zebranie, wiesz? Oddzwonię jak tylko skończę, co? Potem możesz mi opowiadać całą noc o czym tylko będziesz chciał, dobrze?

I kim byłby Louis gdyby nie zgodził się na taką propozycję? Przed skończeniem rozmowy Louis otrzymał masową ilość komplementów na temat swojego wyglądu, oraz parę szczegółów o swoim pulchniutkim tyłku, ale kogo one interesowały, kiedy szatyn delektował się barwą głosu starszego?

Wyszedł z łazienki, uśmiechnięty i obficie zarumieniony. Cóż, wyglądał jak po seksie, ale był pewien szkopuł, który nie mógł na to wskazywać.

- Hej, Louis, mamy ... Uhm, nieźle się bawiłeś z Panem Harrym widzę – Irlandczyk zaśmiał się, zakrywając usta dłonią, na co Louis wystawił mu język, wciąż nie rozumiejąc zachowania przyjaciela – No, nie smuć się. Choć myślę, że Pan Harry nieźle Cię zabawił – spojrzał wymownie na wybrzuszenie w bokserkach niebieskookiego, na co ten spalił buraka. Cóż, zapomniał o tym, przecież to każdemu się zdarza, tak?

- Och – spuścił głowę, zakrywając swój i tak widoczny wzwód – Chyba jednak wrócę do tej łazienki.

-----

Więc tak, wyjeżdżam w góry na tydzień, soooł, od 15 maja do 22 maja moja aktywność tutaj będzie zerowa ;-; Mam nadzieję, że jednak poczekacie aż wrócę, a do tego czasu wysyłam wam 6 część Call Me Daddy i (może, jeśli zdążę) 27 rozdział długiego FF XD

Dziękuję za wszystko! Miłego Dnia or Nocy :*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro