XVII

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Chłopiec po długich pożegnaniach, w końcu opuścił mieszkanie Styles'a, oczywiście przed tym obrzucając Kendall niezrozumiałym spojrzeniem. Nadal nie miał zielonego pojęcia, skąd ta dziewczyna ma jego numer. Zdjąwszy swoje trampki w holu, poczłapał do swojego pokoju, wcześniej przechodząc przez salon.

- Gdzie byłeś, Lou? - pyta jego siostra, bacznie obserwując lekkie zdziwienie formujące się na twarzy brata, cóż, musiał coś szybko wymyślić.

- U Zayn'a – odpowiedział, uśmiechając się fałszywie.

Już chciał z powrotem zacząć dreptać do pokoju, kiedy Lottie zaczepiła go na schodach.

- Uhm, czy ty jesteś z Zayn'em? - pyta, a jej błyszczące od szminki usta w jakiś sposób wyrywają go z tropu – No, czy wiesz, jesteście parą?

Louis mruga kilkakrotnie, śmiejąc się szczerze. Jeszcze nigdy, w całym swoim życiu, nie usłyszał tak śmiesznej spekulacji.

- Nie siostrzyczko, on woli kogoś innego – odpowiedział zgodnie z prawdą, w końcu wchodząc do swojego królestwa.

Chwilę mu zajęło sprawdzenie wszelkich portalów społecznościowych, a następnie zjedzenie czegoś zdrowego. Podczas gdy chciał już zamykać laptopa, w rogu ekranu wyskoczyła ikonka ze Skype'a, mówiąca, iż ktoś dzwoni. Szatyn spojrzał na połączenie i uśmiechnął się mimowolnie, zatwierdzając kontakt.

- Hej tatusiu – Louis piszczy do kamerki w laptopie, uśmiechając się szeroko do Harrego. Mężczyzna siedzi w dosyć dużym fotelu, odziany w jakąś marynarkę, co tylko Louis może spostrzec.

- Hej mały, chcesz porozmawiać?

I tak właśnie rozmawiali 2 długie godziny, o całkowitych bzdetach. Szatyn dowiedział się, że Harry aktualnie przebywa w biurze do wieczora, pilnując jednej z „bardzo tajnych" spraw, o której nie chciał powiedzieć Louis'owi. W końcu zeszli na trochę bardziej zboczone tematy, co nie mogło się skończyć dobrze. Chłopak z każdym słowem swojego tatusia nabywał większej erekcji, ale leżąc na brzuchu, nie pokazywał tego Harremu. Nie czasami lekko poruszał biodrami na pościeli, dając tarcie swojemu penisowi, co niestety nie skutkowało zbyt dobrze, przez to, jak kilka razy jęknął przed Harrym.

- Wszystko dobrze? - pyta kędzierzawy, a Louis ma ochotę zapaść się pod ziemię.

Odgarnia swoją grzywkę z czoła, a jego policzki są różowe od gorąca jakie przypływa z dolnych partii.

- Jasne, tylko – myśli chwilę, zagryzają dolną wargę – Uhm, muszę zrobić obiad – och, brawo Panie Nawet Nie Umiem Ugotować Jajek.

- Och, umiesz gotować? - Harry pyta, sugestywnie podnosząc jedną brew do góry, co Louis uważa za seksowne – Musisz coś mi zrobić w takim razie – śmieję się, a chłopak przytakuję zanosząc się histerią. Przecież on prędzej puści jego dom z dymem, niż zaparzy herbatę!

W końcu Louis prosi o rozłączenie, przez to, że mama go woła, co stanowczo mija się z prawdą. Odkłada szybko laptopa troszkę dalej od siebie, a jego erekcja urosła do potężnych rozmiarów. Chłopak, niewiele myśląc, wziął didlo, które niechcący ukradł Harremu, a następnie usadowił się na łóżku. Patrzył chwilę na nie, póki nie był pewien swoich czynów. Zdjął jeans'y, zostając w samej bluzie, a jego mózg nie zdawał się funkcjonować dobrze. Położył się na brzuchu, wystawiając tyłek w górze i powoli zdejmując z siebie bokserki. Palcami zatoczył kółeczka przy swoim wejściu, delikatnie wkładając jednego, na próbę. Jęknął cicho, kiedy mógł sprawnie wyjmować palec z siebie, a głowę podpierał na policzku, leżąc na poduszce.

- Cholera – sapnął, kiedy do jego ciasnej dziurki wślizgnął się drugi palec, powoli ruszają się w tył i wprzód.

Zacisnął powieki, wkładając palce jak najgłębiej mógł, czując jak rusza swoją prostatę, co potwierdził głęboki jęk wydostający się z jego ust. Szybko dodał trzeciego palca, nawet nie czekając, aż ból minie, zaczął nimi ruszać niechlujnie w swoim wnętrzu. Szybko jednak opanował się, wstając na kolanach i sięgając po grube dildo, które znalazło się w jego torbie. Chwyciwszy lubrykant, który w celach ratunkowych zawsze leżał pod łóżkiem, nasmarował nim żelowego penisa, uśmiechając się lekko.

Początki były trudne, kiedy większe dildo było okalane ciasnotą Louis'a, ale kiedy ten wczuł się, przyjemność rozlewała się po jego ciele. Jęczał i stękał, kiedy własną ręką wysuwał wielkiego kutasa ze swojego wnętrza, a jego prostata była ciągle ruszana. Zaczął kwilić będąc u szczytu, niechlujnie poruszając zabawką w swoim wnętrzu, kiedy obręcz jego dziurki była mocno różowa od rozciągnięcia. W końcu nie wytrzymał i jego ruchy były chaotyczne, nadgarstek skręcał się szybko, a biodra same powoli nabijały się na żelowego penisa.

-Ugh! - burknął, kiedy był u szczytu orgazmu – Tak blisko ... - dyszy, chwytając szybko za swojego penisa i pociągając nim, podczas bawienia się zabawką w swojej dziurce.

- Boże, tak, Louis! - ktoś krzyczy zanim, kiedy jest gotów do wytrysku, a gdy się obraca jego oczy to dwa duże spodki.

Louis zapomniał rozłączyć się z Harrym.

I właśnie w tym momencie, obficie spuścił się na pudrową pościel, patrząc prosto na loczka, który krzyczał jego imię, pieprząc własną dłoń przy biurku w pracy. Louis odetchnął widząc, jak ten spuszcza się w swoją rękę, więc szatyn szybko zakończył rozmowę.

Louis naprawdę wolał nie wiedzieć, gdzie błądziły myśli Harrego, podczas oglądania jak się pieprzy dildo, plus obciąga sobie ręką. Może jednak powinien zmienić numer telefonu, adres zamieszkania i ... dowód tożsamości?

----

Uhm, hm, heh xD W pewnym momencie pisania tego FF miałam ochotę zniszczyć Ziam'a, ale idk xD

Dziękuję za wszystko <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro