XXII

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Boże, pisałam ten rozdział podczas oglądania Teletubisiów :') Gdzie jest moja biblia?

----

Nie zdążył nawet przekroczyć furtki dziedzińca, kiedy jego telefon zaczął wibrować. Widząc imię „tatuś" na jego twarz wskoczył uśmiech potężnych rozmiarów, a kamień jakby spadł z serca. Chciał się wtulić w mężczyznę dokładnie w tym momencie.

- Hej tatku – zaczął, zagryzając swoją wargę i rumieniąc się sowicie na wszystko, co powiedział mu Harry – Zaraz będę, tatusiu. Kocham Cię.

Możliwe było to, że penis Harrego był skałą, a jego jedyną i najbardziej zręczną deską ratunku była jego dziecinka.

**

Powiedzieć, że Louis się jedynie śpieszył było wielkim, absurdalnym niedopowiedzeniem. On wręcz zapierdalał, niczym struś pędziwiatr, do domu swojego tatusia. Niestety jednak jeżdżąc publicznym transportem, czytaj autobusem, nigdy nie było się w upragnionym miejscu, na wcześniej ustalony czas. Dlatego przez chwilę bał się, że Harry zdąży sam sobie ulżyć, choć nie był fanem 'ręcznych' sposobów.

W końcu, po dobrych 30, jak nie więcej, minutach, dotarł pod posiadłość Styles'a. Miał jednak nadzieję, że Kendall nie ma w pobliżu, szczególnie w pobliżu napalonego tatusia, który może być aż nadto napalony, aby czekać na swojego Louis'a. Gdy przystawił zaciśniętą pięść do drzwi, aby sugestywnie zapukać, jego plan został zniweczony, kiedy przez drzwi wyparowała Kendall z miną kota srającego piorunami.

- Co tu robisz? - zapytała, w osłupieniu patrząc na chłopca, który tak naprawdę nie wiedział co ma jej powiedzieć.

Zastanówmy się.

- Chcę uprawiać seks.

Może jednak Louis nie wie, czym są słowa „zastanówmy się".

Dziewczyna spojrzała na niego srogo, prychając śmiechem, a jej dłonie z paznokciami o długości pilota do telewizora, zakryły dziewczynie buzię.

- Wiesz, Louis – zaczęła, a uśmiech nie schodził jej z twarzy – Chyba nie jestem z Twojej ligi.

Och, cóż, może odruch wymiotny właśnie dał o sobie znać, kiedy Louis wyobraził sobie seks z, och nie, on nawet nie umie tego wymówić, bo rzygi same polecą.

- Och, będę się pieprzyć z tat-Harrym – prychnął, jakby to było najoczywistszą rzeczą, co naprawdę nią było.

Dziewczyna zmierzyła go wzrokiem, a uśmiech zszedł z jej twarzy.

- Nie ma go, poleciał do Miami na ostatni lot, musiał jechać na zebranie.

Louis zmarszczył brwi, a gdy chciał zapytać o coś jeszcze, Kendall była już w połowie drogi do swojego samochodu. Chłopak westchnął, widząc, że zostawiła mu klucze w drzwiach. Czyżby Harry chciał, aby młodszy buszował w jego domu, pod nieobecność tatusia? Tak czy siak, ciekawość wzięła górę, a chłopak niepostrzeżenie, jakby bojąc się, wślizgnął się do posiadłości.

Nic go nie zaskoczyło. Wszystko było jak przedtem, kiedy widział ten dom po ich pierwszej, nieudanej randce. Drogie obrazy, drogi sprzęt w salonie, jak i kuchni, masa rzeźb i niepotrzebnych ozdóbek. Gdyby Louis'a było stać na takie rzeczy.

- Uh – westchnął, dokładniej nie wiedząc, co ma zrobić, dlatego wyjął swój telefon, dzwoniąc do Harrego – Halo, tatusiu? - zapytał, kiedy na drugiej linii usłyszał głos swojego kochanka, mówiący ciche „cześć, dziecinko" - Jestem w Twoim domu, Kendall mnie wpuściła, ale Ciebie tutaj nie ma.

Kędzierzawy westchnął, a Louis poczuł jak ten zagryza wargę. Czuł także to, jak tatuś jest twardy, kiedy na linii dobrze słyszalne było wiercenie się, oraz dotykanie dłonią materiału spodni.

- Zapomniałem Ci powiedzieć, że wyjeżdżam – Louis posmutniał na wieść o tym, że jeszcze kilka dni temu, Louis mówił mu o tym, że idzie z Niall'em do kina, a jego własny, kochający tatuś nie mógł mu powiedzieć, że wyjeżdża Bóg wie, gdzie – Ale spokojnie, kwiatku, wracam już jutro, po prostu teraz mam na Ciebie straszną ochotę, wiesz?

Louis prychnął rozdrażniony.

- Jakbyś nie wiedział, jestem w pierdolonym Londynie – złość opanowała jego ciało, przez to, że jego tatuś jest tak daleko, a on czuł, jak jego serce rozrywa się na pół.

- Louis, słownictwo! - Harry warknął, a chłopiec sapnął leciutko, na jego ton – Pójdziesz grzecznie do mojej sypialni, tam zostawiłem dla Ciebie rzeczy do ubrania, i nie tylko, a następnie weźmiesz mojego laptopa i na Skype, pokażesz się tatusiowi, tak?

Louis jęknął, czując małe wybrzuszenie w bokserkach.

- Uhm, tak tatusiu.

**

Cóż, Louis naprawdę nie był zaskoczony tym, co zobaczył w specjalnym pudełku pod nazwą „Dla księżniczki". Był tym cholernie przerażony. W różowym pudełku znajdowały się prześwitujące, białe zakolanówki, puchate, różowe uszka kota, bardzo krótka, bo jedynie do połowy ud spódniczka oraz bielizna, która była bardziej koronkowa, niż cokolwiek, co Tomlinson widział. Westchnął, wiedząc, co niecnego musiał wymyślić Harry. Odrobinę się bał, ale uśmiechnął się do siebie, wyobrażając sobie twarz swojego tatusia, kiedy będzie go komplementował. To musiało być tego warte, szczególnie, że Louis był już twardy od samej, nawet nie konkretnie podniecającej rozmowy telefonicznej.

Przebrał się we wszystko co dał mu tatuś, jedynie zostawiając swój sweter. Wziął laptopa z biurka Styles'a i ustawił go na pościeli, gdzie duże łoże przytłaczało Louis'a.

Włączył Skype'a.

- Hej, maluszku – Harry zagryzł wargę, patrząc na swojego chłopca, który leżał na plecach, a głowę podpierał o zagłówek. Dopiero po chwili Louis zdał sobie sprawę, że jego tatuś ma opuszczone spodnie i bokserki, a jego dłoń powoli poruszała się na penisie - Zrobisz dla tatusia mały pokaz?

I tak właśnie się to zaczęło.

**

Louis zarumieniony leżał przed włączonym laptopem, podczas gdy jego nogi ustawione były po bokach, a bielizna odsunięta. Chłopak powoli masował swoją dziurkę, patrząc na swojego tatusia i skomląc odrobinę.

- Włóż w siebie palce, skarbie – poinstruował go starszy, na co Louis skinął głową, powoli wkładając w swoją szparkę jeden palec, aż po knykieć.

Chłopak długo się rozciągał, ale przez ten czas erekcja Harrego jedynie rosła w siłę (Hazzakonda terminator).

- Pokaż mi, kochanie – Louis wyciągnął z siebie trzy palce, dwoma pokazując dziurkę swojemu tatusiowi – Ślicznie, słoneczko, tak dobrze to robisz.

Chłopak stęknął, widząc jak Harry ugniata swoje jądra, a jego usta zasychają na niemoralne myśli.

- Louis, pieprz się palcami, dla tatusia – było tym, co Harry wykrztusił, a tuż po tym jęknął, gdy zwiększył obroty na swoim penisie.

Jednak Louis nie miał zamiaru pieprzyć się jedynie na swoich, ledwo co napełniających, palcach. Dlatego wypiął swój tyłeczek przed kamerką, a Harry zaślinił się na widok jego rozciągniętej dziurki, oraz naprawdę dopasowanego ubrania, że nawet nie zauważył, kiedy młodszy wyjął spod łóżka duże, gumowe dildo.

- Kurwa – stęknął loczek, widząc, jak Louis siedzi bokiem do kamery, tak, że jego policzek jest na pościeli, a tyłek w górze, gdzie dłonią rozszerza swoją dziurkę i powoli wkłada do niej zabawkę – Pięknie, skarbie. Tatuś jest tak z Ciebie zadowolony.

Louis uśmiechnął się, skamląc, kiedy połowa dildo, znikła w jego ciasnej dziurce.

- Uhm, tatusiu, proszę Cię, wróć szybko – piszczał, zagłębiając w sobie zabawkę, aż nie dotknęła jego prostaty, a jego pupa podniosła się, zagłębiając w sobie gumową zabawkę do końca.

Harry przyśpieszył ruchy na swoim penisie, tak samo jak Louis ruchy w swojej szparce.

- Tatusiu! - łkał, gryząc swoją wargę – Zaraz dojdę!

Uczucie w podbrzuszu Harrego wybuchło, a sperma rozlała się na jego koszuli, której niestety zapomniał zdjąć.

- Szybciej, kochanie – pociągał leniwie swojego kutasa – Dojdź dla tatusia.

Louis kołysał swoją pupą, skomląc pod nosem i napinając mięśnie. W końcu doszedł z bardzo głośnym jękiem i westchnął, patrząc jak Harry powoli się uśmiecha.

- Mój koteczek pobrudził pościel? - szepnął, a Louis uśmiechnął się, cały zarumieniony, prosto do kamery – Kocham Cię, dziecinko.

Chłopiec westchnął, wyjmując grube dildo ze swojego wnętrza.

- Ja Ciebie też, tatusiu.

----

Zbliżamy się do końca tego FF :/

Nwm, macie jakieś wymagania, typu jakiś rozdział jeszcze tylko z Ziam'em? Idk, z Niall'em xD

Dziękuję za ponad 40.7k wyświetleń, około 3k gwiazdek i masę cudownych komentarzy <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro