Część VII

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Ayo, witam ponownie! Bez zbędnych szczegółów zapraszam do czytania i tej serii jak i kolejnej pt. "Never mind"

Komentarze i gwiazdki bardzo motywują!

~

Obudził się, trzymając cały świat w swoich ramionach. Dlaczego akurat spał w jego pokoju? Poprzedniego wieczoru, próbując wyciągnąć z młodszego, co się tak właściwie stało, dowiedział się tylko tego, że chłopak się wystraszył. Nie chcąc, żeby się czegoś jeszcze bał, Taehyung postanowił zostać z nim do momentu, aż nie uśnie. Jednak na zamiarach się skończyło, chwilę po maknae usnął też Kim. Chłopak spojrzał z delikatnym uśmiechem na istotkę leżącą w jego objęciach. Twarz Jungkooka wydawała się być odprężona, jego usta były delikatnie rozchylone, a włosy, uroczo rozczochrane, opadały na jego czoło. Taehyung westchnął. Poprzedniego dnia zdecydowanie stracił kontrolę, ale wszystko było w dobrych zamiarach. Pocałował go. Nie miał pojęcia czy chłopak jest na niego za to zły, ale on sam był zadowolony. Zrobił coś, co od dłuższego czasu chciał zrobić. Może to nie był ich typowy pierwszy pocałunek i równie dobrze można by go usunąć z pamięci, ale na pewno nie teraz. Przed nim stało jeszcze zadanie dowiedzenia się, co się stało maknae, że tak się zachowywał, ale to zostawi na potem, teraz jedyne, co chciał to leżeć tak, aż młodszy się nie obudzi. Poprawiając lekko uścisk, ułożył się wygodnie na poduszce i zamknął oczy.

Obudziło go rażące zimowe słońce i mocny ból głowy. Otworzył leniwie oczy i spojrzał w sufit, starając się zignorować mocne łupanie w czaszce. Na oślep odszukał telefon i uniósł dłoń tak, by znajdował się nad jego twarzą. Z ekranu wyświetlacza uśmiechała się do niego godzina szesnasta kolejnego dnia. Cały dzień w szkole miał właśnie zawalony, zwykle o tej godzinie przychodził wykończony i wściekły na cały świat do dormu, a teraz dopiero witał się z owym światem, na który miał być w późniejszych godzinach wściekły. Odłożył telefon i podniósł się, lecz nie za dużo, bo coś, a ściślej czyjaś ręka, uniemożliwiała mu to, przyciskając go do materaca. Dopiero wtedy poczuł, że pod jego głową również jest czyjaś ręka i sunąc wzrokiem po niej, wkrótce dowiedział się, że należą one do samego Kim Taehyunga. 

Chłopak leżał na plecach, jednak w takiej pozycji, by swobodnie obejmować młodszego i krępować jego ruchy. Jungkook przypatrzył mu się; jego rude włosy opadały na czoło w totalnym nieładzie, ale mimo to, jego wzrok najbardziej przykuły delikatnie rozchylone usta. Momentalnie poczuł je znów na swoich wargach niemal tak intensywnie jak poprzedniego wieczoru, a przynajmniej miał nadzieję, że poprzedniego wieczoru, a nie w jego śnie. Chciał sprawdzić czy w dalszym ciągu są takie miękkie i ciepłe, chciał je znów poczuć. 

Podsunął się na tyle, na ile pozwalała oplatająca go w pasie ręka i nachylił się nad nim, mocno się przy tym rumieniąc. Karcił się w duchu za takie zachowanie, jednak nie mógł zakazać sobie zaspokojenia ciekawości. Przymknął oczy i delikatnie musnął jego dolną wargę, niemal natychmiast się odsuwając. Oczekiwał tego, że starszy otworzy oczy wściekły, że się go budzi i to w taki sposób. Może sobie nie życzył takiego zachowania? Jednak Taehyung tylko delikatnie uniósł kącik ust, śpiąc dalej. Jungkook, widząc to, jak gdyby nigdy nic, starając się pozbyć rumieńców, ułożył się z powrotem na jego ręce, zamykając oczy. 

Niecałe dwie minuty potem poczuł ruch u swojego boku. Zacisnął oczy udając, że śpi. Nie był gotowy na jakąkolwiek rozmowę; ta z poprzedniego wieczoru, gdzie praktycznie nic nie mówił, zupełnie mu jak na ten moment, wystarczyła. Ręka delikatnie wysunęła się spod jego głowy i opadła na materac obok jego głowy. Czuł na policzku ciepły oddech. Chłopak musiał przyglądać się mu z dość bliskiej odległości. Jungkook czuł jak jego serce przyspiesza i robi mu się nieznośnie gorąco. Błaganie w duchu, by jego policzki nie pokrył żaden rumieniec, było zaraz obok myśli: "nie mrugaj, nie mrugaj". Starał się oddychać cicho i miarowo, jednak gdy poczuł, że chłopak się do niego przybliża, z trudem mu się to udawało. W momencie, gdy poczuł jego usta na swoich, wstrzymał oddech, napawając się tym ułamkiem sekundy. Chciał jakoś zareagować, ale nie zdążył nic zrobić, bo w kolejnej sekundzie Taehyung odsunął się i wstał, po czym po cichu, uśmiechając się do siebie, opuścił pokój, zostawiając maknae w stanie lekkiego szoku, z bijącym mocno sercem i dość zauważalnym rumieńcem na policzkach.

- Gdzie byłeś w nocy? - Yoongi uniósł brew, widząc wchodzącego do kuchni Taehunga. 

Miał on na sobie koszulkę z poprzedniego dnia i szare dresy. Starał się powstrzymać uśmiech, jednak było to niewykonalne, zwłaszcza, że w dalszym ciągu czuł usta Jungkooka na swoich. Tak naprawdę nie miał pojęcia jak chłopak zareaguje na jego ruch zeszłego wieczoru. Nie chciał, by myślał, że wykorzystał sytuację. Jednak to, co zrobił Jeon kilka minut wcześniej powodowało gęsią skórkę na ciele najmłodszego Kima. Słodkie usta maknae dotykały przez chwilę jego ust z własnej, nieprzymuszonej woli. Nawet to, że trwało to ułamek sekundy go cieszyło. Chciał to zrobić jeszcze raz, jeszcze raz go pocałować i jeszcze raz poczuć to uczucie, które nie pozwalało o sobie zapomnieć. 

- Czemu się tak szczerzysz, gdzie byłeś? - Yoongi oparł się bokiem o szafkę i założył ręce na piersi, obdarzając Kima przyszywającym spojrzeniem, jakby chciał wyłapać choć najmniejszy szczegół, który zdradziłby odpowiedź.

Taehyung potrząsnął głową zaskoczony, że nie jest sam w pomieszczeniu.

- C-co?

- Gdzie byłeś? Nie było cię w nocy w pokoju. - Chłopak przybrał ton zniecierpliwionego ojca. - Masz zakaz wychodzenia z dormu w nocy po ostatniej twojej akcji.

Młodszy wydał z siebie przeciągły, sfrustrowany jęk odchylając głowę do tyłu i wziął głęboki wdech.

- To było w Japonii, tak? Nigdy nie miałem dobrej orientacji w terenie - zaczął się usprawiedliwiać, ale zanim zdążył wymyślić kolejną wymówkę, do kuchni wszedł Jin i uwieszony na nim Namjoon.

- Jak się spało? - spytał lider, opierając podbródek na ramieniu Seokjina i zerkając to na Yoongiego, to na Taehyunga.

- Gdyby nie pewne osoby, spałoby się o wiele lepiej - odpowiedział Yoongi, uśmiechając się przesadnie i opuścił pomieszczenie.

- Chcecie herbaty? - Jin wyplątał się z objęć młodszego i podszedł do szafek.

Gdy chłopcy zgodnie pokiwali głowami, ten zaczął wyjmować kubki z szafek i stawiać je na blacie, by zaraz potem wrzucić do nich po jednej torebce malinowej herbaty.

- Co mu się stało? - Młodszy Kim wskazał kciukiem w stronę, w którą oddalił się Yoongi i usiadł na jednym z białych krzeseł.

- Długa historia, ale chyba się zdenerwował. - Namjoon wyciągnął z lodówki potrzebne rzeczy i zaczął robić kanapki.

- Nie zwracaj uwagi, przejdzie mu - wymamrotał najstarszy, zalewając herbatę wrzątkiem. - Ostatnio często się denerwuje.

~

7:30

Hyung... Ugh... Hyung... Dlaczego wyszedłeś? Czy między nami jest już dobrze? Czy teraz będzie jak kiedyś? Myślę, że nie. Nawet "kiedyś" nie robiliśmy takich rzeczy, co chyba było błędem. To bardzo przyjemne czuć jak kogoś usta dotykają twoich. A twoje dotknęły moich aż dwa razy! Dlaczego wyszedłeś? Czy będziemy rozmawiać ze sobą normalnie? Potraktujemy to, jakby się nie wydarzyło czy wręcz przeciwnie?

Nie chcę teraz o tym myśleć. Przyjemne tematy powinienem odłożyć na później. Teraz muszę tylko wymyślić, skąd wziąć tabletki. Poczułem dzisiaj, że muszę je wziąć. Tak, jakby ktoś ze środka mi rozkazywał. To pół opakowania, które miałem poszło zbyt szybko, a ja chcę poczuć jeszcze raz stan, w którym się znajduję, gdy zaczynają działać. Nie lubię tylko niektórych rzeczy, które widzę. Wczoraj widziałem ciebie... Dotykałeś mnie... Nie tak zwyczajnie... Polubiłem to. Nie chciałem, żebyś odchodził, ale ty zniknąłeś.

Może znów udałoby mi się "porozmawiać" z Songhye. Tak bardzo bym chciał ją znów zobaczyć... Tak bardzo za nią tęsknię. Teraz już nawet mi się nie śni. Boję się, że w końcu o niej zapomnę. Nie chcę tego.

Jak myślisz hyung, czy wszystko będzie dobrze?

~

Przekroczył próg szkolnych drzwi, ściskając zmarzniętą dłoń na pasku torby. Czuł jak jego dłonie drżą, ale drżały nie tylko pod wpływem niskiej temperatury, która panowała na zewnątrz, ale też z powodu braku pewnej substancji. Mijała kolejna godzina, a on nie miał pojęcia jak zdobyć kolejną dawkę leków. Zwykła Valeriana nie mogła pomóc. Nie dawała takiego samego efektu. Ona po prostu uspokajała i usypiała, a on chciał poczuć to przyjemne, gdy się do niego przyzwyczaić, uderzenie gorąca, szum w głowie i brak poczucia czasu. Powolne wyłączanie się myśli i stan półsnu też mu się podobał. Teraz, gdy dotarło do niego jak bardzo brakuje mu tego, jeszcze bardziej zapragnął to poczuć. Jungkook już dawno zorientował się, że w owych tabletkach, które on zażywał nie znajdowały się tylko i wyłącznie środki uspokajające, w ich składzie musiało być jeszcze coś, co powodowało dziwne zwidy i odpowiadało za te mniej przyjemne skutki jak ból głowy, trudności z oddychaniem lub spanie przez wiele godzin. Dlatego też miał świadomość, że w zwykłej aptece identycznego leku nie znajdzie, a co za tym idzie musiał poszukać u źródła. Odkąd Songhye zniknęła, z podobnym problemem mógł się zwrócić tylko do jednej osoby, która, mimo ich wzajemnych relacji, może go zrozumie i mu pomoże. Jungkook doskonale wiedział, że pcha się w paszczę lwa, jednak nie miał innego wyjścia niż zniżyć się do najniższego poziomu i prosić o pomoc właśnie tę osobę.

Jongkyung stał oparty o jedną z metalowych, pomarańczowych szafek i bawił się, jak to miał w zwyczaju, jednym ze swoich tuneli w uchu. Miał na sobie skórzaną kamizelkę, a czarne, podarte jeansy wisiały na nim jak na szkielecie. Był otoczony swoją grupką i dyskutowali o czymś zawzięcie. Jeon, z miną jak na ścięcie, uprzednio odkładając kurtkę do swojej szafki, niemal naprzeciwko niego, podszedł do chłopaka i ignorując szydercze uśmieszki na ustach plastikowych, otynkowanych laleczek, które właśnie próbowały poderwać przystojniejszego kolegę Kyunga, stanął przed nim, czując nagły przypływ odwagi.

- Czego leszczu? - spytał, patrząc na niego niechętnie.

- Możemy porozmawiać? - Chłopak starał się, by jego głos brzmiał pewnie.

- Jak bardzo ważna jest ta sprawa, żebym tracił na ciebie mój cenny czas? - Jongkyung nachylił się w jego stronę, na co ten zrobił niepewny krok w tył.

- Ch-chcę cię o coś prosić.

Chłopak uniósł brwi nagle zaciekawiony i kiwnął na towarzyszących mu ludzi, który niemal natychmiast zostawili go sam na sam z próbującym ukryć drżące dłonie, Jungkookiem.

- Ciesz się, że mam dobry humor. Więc o co chodzi? - Niedbale oparł nogę o szafkę i założył ręce na piersi, wpatrując się pytająco w wyciągającego z torby niewielkie plastikowe pudełeczko Jeona. Gdy tylko zobaczył, czym jest owe pudełko, od razu złapał go za nadgarstek i wciągnął do pobliskiego kantorku.

- Co ty wyprawiasz? - syknął, popychając go na półki zawalone rolkami papieru toaletowego tak mocno, że chłopak jęknął, gdy jedna z półek uderzyła go w jeszcze nie do końca zagojone żebra, a kilka rolek z najwyższej półki spadło pod ich nogi. - Chcesz żeby ktoś zauważył?

Jungkook pokręcił szybko głową i schował pudełko do kieszeni bluzy.

- Teraz to wyciągaj, tu nikt nas nie zobaczy. - Chłopak wywrócił oczami i wyrwał mu z dłoni buteleczkę. - Skąd to masz? - spytał, mrużąc oczy, widząc, widocznie dobrze mu znane opakowanie.

- Dostałem.

- Od...?

- Od... - zająknął się, przypominając sobie, że nikt tak naprawdę nie wiedział, że Songhye zabrała leki Kyungowi. - Od Songhye noony - przyznał w końcu.

- Mogłem się domyśleć. Tylko tyle mi chciałeś powiedzieć czy chcesz ryzykować wkurwieniem mnie, ośmielając jeszcze mieć coś do mnie?

- Potrzebuję tego - powiedział, niemal błagalnym głosem, po czym odchrząknął. - Chciałem się dowiedzieć czy masz tego więcej i czy nie sprzedałbyś mi.

- Sprzedał? Ja? - Chłopak uniósł brew.

- Tak. Wiem, że tego nie dostanę nigdzie indziej niż u ciebie. A ja... ja tego potrzebuję naprawdę.

Jongkyung założył ręce na piersi i oparł się plecami o drzwi, przypatrując się z ciekawością młodszemu.

- Jak bardzo tego potrzebujesz?

Jeon wyciągnął drżące dłonie przed siebie w odległości około dwudziestu centymetrów i powoli zacisnął w pięści, patrząc na nie.

- Bardzo... - wyszeptał.

Kyung potarł ręce i uśmiechając się odepchnął się od drzwi.

- Cena będzie wysoka - powiedział powoli.

- Zapłacę, ile trzeba będzie. Zrobię wszystko.

- Interesuje mnie druga opcja. - Chłopak potarł w zamyśleniu brodę. - Ukradniesz mocniejsze leki od pielęgniarki, trzyma je w drugiej półce od dołu, a co do zapłaty... - spojrzał na niego nieodgadnionym wzrokiem tak, że Jungkook cofnął się, zatrzymując się na półkach - myślę, że się dogadamy, jeśli naprawdę zrobisz wszystko.

- I co potem?

- Przekażesz je mi. Ja już wiem, co mam z tym zrobić - powiedział ostro, podwijając rękawy bluzki i poprawiając kamizelkę. - A teraz jeśli już powiedziałeś co miałeś powiedzieć pozwól, że stąd wyjdę, by nie musieć patrzeć na tę twoją przesłodzoną mordkę - mówiąc to, otworzył drzwi i wyszedł z kantorka, pozostawiając Jungkooka samego ze swoimi myślami.



Ciąg dalszy nastąpi...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro