Część XII

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Z powodu, iż napisane na przód rozdziały się już kończą, owe rozdziały będą pojawiać się rzadziej. 

Miłego~


~


Obudziły go pierwsze promienie słońca, wpadające do pokoju snopami światła wprost na jego twarz. Zasłonił dłonią zamknięte oczy przed oślepiającą smugą światła, wypuszczając cicho powietrze.

Czuł jak ból rozrywa jego czaszkę, ale nie przywiązywał do tego większej uwagi. Mimo tego, że zwykle nie pamiętał większości rzeczy, gdy brał jakiekolwiek środku odurzające, bo inaczej tego nie potrafił nazwać, tym razem z sekundy na sekundę do jego głowy napływały kolejne sceny i wspomnienia z poprzedniego wieczoru.

Widział siebie wychodzącego z pokoju, pijącego jakiś napój, nie był do końca jaki, pamiętał Jimina... i potem... co potem się działo?

Zmarszczył brwi, a w momencie, gdy ruszył się, by poprawić się na materacu jego ciało przeszyła pojedyncza fala bólu. Skrzywił się i powoli otworzył oczy. Zamrugał kilka razu i rozejrzał się po pokoju. Początkowo nie rozpoznawał kolorów ścian i sufitu, dopiero po chwili i zerknięciu w bok, gdy dostrzegł leżącą rudą czuprynę na jego ramieniu, rozpoznał pokój. Uśmiechnął się mimowolnie i przesunął wplecionymi we włosy chłopaka palcami po jego głowie. Momentalnie poczuł ruch. Taehyung powoli podniósł głowę wyplatając palce chłopaka z włosów. Był nieco zaspany, ale uśmiechnięty. Na głowie miał uroczą szopę, a dłonią lekko przetarł oczy.

- Nie śpisz już? - spytał nieco zasmucony, na co Jungkook przytaknął i wyciągnął do niego dłoń. Nie wiedząc dokładnie co robi, położył ją na policzku starszego i delikatnie pogładził. Jego skóra była delikatna, bardzo delikatna i przyjemna w dotyku. Przymknął oczy napawając się uczuciem wypełniającym go, jednak po chwili owe przyjemne uczucie zastąpił żal i poczucie winy. Zabrał szybko dłoń. Nie wierzył, że mogło cokolwiek stać się między nim i kimś innym niż Taehyungiem. Miał ochotę zapaść sie pod ziemię ze wstydu.

Mimo swoim zamiarów, dłoń Tae objęła go w pasie i przysunęła nieco bliżej siebie. - Jesteś taki cieplutki - powiedział cicho i ucałował jego policzek, powodując u młodszego przyjemną falę ciepła przechodzącą przez całe ciało.Jeszcze długo po tym, jak starszy odsunął sie od niego, ten czuł jego usta na swojej skórze. - Wyspałeś się? - Taehyung uniósł głowę i spojrzał na maknae zaniepokojony brakiem odzewu z jego strony

- Tak, hyung, a ty? - odpowiedział mu powoli przekręcając się na bok, by móc wtulić się w jego tors. Zamknął ponownie oczy starając sie jak najskuteczniej ignorować ból w całym ciele. Po krótkiej chwili poczuł dłonie sunące po materiale jego koszulki od dołu pleców w górę. Nie miał pojęcia co się dzieje. Tak bardzo tęsknił za takimi drobnymi gestami, za tym, by móc się znów przytulić do Kima, by schować się w jego ramionach jak za dawnych czasów...Tak jak kiedyś, jeszcze przed debiutem. Przypomniał sobie jak wielerazy przychodził do niego, gdy nie mógł spać.Wtedy Taehyung obejmował go i przytulał właśnie w taki sam sposób, w sposób, by Jungkook mógł poczuć się całkowicie bezpieczny.

- Ja też, bo byłeś obok - powiedział cicho, uśmiechając się delikatnie. Odgarnął wolną dłonią kosmyki włosów opadające na czoło młodszego i przysunął się nieco, by móc zrobić noski-noski. Maknae od razu mimowolnie oblał się mocnym rumieńcem widząc i czując jak ten jest blisko.

- Pójde zobaczyć co z chłopcami - powiedział Taehyung

Czując jak chłopak wyplątuje go ze swoich objęć, miał ochotę krzyczeć, że protestuje, nie zgadza sie, że ma zostać przy nim. Bał się, że kolejny taki moment nastanie znów kilka miesięcy potem. To byłaby dla niego najgorsza z możliwych kar. Zaraz po ogarniającym go co moment wstydzie, gdy przypominał sobie zdarzenia z ostatniego wieczoru.

Taehyung wyszedł z łóżka i kucnął przy nim.

- Hyung... - Jungkook obrócił się tak, by leżeć twarzą do chłopaka, w skutek czego ten, poprawił opadający z ramienia maknae koc.

- Hm...~?

- Czy ja... ja i Jimin...Wczoraj...? - nie wiedział jak ubrać w słowa swoje pytanie, więc po prostu powiedział to, co siedziało mu w głowie. Chciał się pozbyć obaw, chciał wiedzieć, ze to usta Taehyunga czuł na swoich własnych, że to na wspomnienie jego dotyku przechodzą dreszcze. Chwilę potem przyszło rozczarowanie i jeszcze większy wstyd i żal. Przez chwilę patrzył na patrzącego na niego zdezorientowanego chłopaka, który przez chwilę sprawiał wrażenie, że szuka słów, by mu odpowiedzieć. Zaraz jednak zwiesił głowę jakby zrezygnowany i rozczarowany.

- Pójdę już - przetarł dłonią twarz, po czym dodał, już szeptem - Poleż jeszcze, aniołku

Chwilę potem już go nie było.




W kuchni przywitał go chłodny głos Park Jimina, opartego o blat z założonymi rękami na piersi i nagła cisza spowodowana wypowiedzianym przez niego niby zwykłym zdaniem. Problem, że każdy wiedział, że coś jest na rzeczy, tylko nikt dokładnie nie wiedział co. Oprócz Yoongiego, a przynajmniej Taehyung tak myślał. Nie wiedział przecież, że niedawno to Jimin siedział pod drzwiami jego i Yoongiego pokoju i podsłuchiwał rozmowę.

- Dzwoniłem do ciebie - powiedział starszy, a wzrok pozostałem czwórki zwrócił się na Kima. Jin zamrugał kilka razy zapominając o kanapce, która zastygła w drodze do ust.

- I co, odebrałem? - spytał jak gdyby nigdy nic rudowłosy wyciągając dwa kubki z szafki. Jeden, czarny z białymi kropkami dla siebie i drugi, żółty ze świnką skarbonką dla Jungkooka, którego miał nadzieję zobaczyć tego dnia na śniadaniu.

- Nie, nie odebrałeś. Gdzie byłeś? - Jimin uniósł brew - Jeśli chciałeś, by nikt nie zauważył twojego zniknięcia, nie udało ci się. Każdy z nas widział jak wychodzisz

- Ja nie widziałem - Hoseok podniósł dłoń, ale został uciszony karcącym, lecz niemocnym uderzeniem w tył głowy przez Yoongiego i ostrym "Zamknij się". Chłopak opuścił dłoń i zamilknął.

- Więc? - kontynuował Park na powrót wlepiając wzrok w młodszego, który w tym momencie wrzucał torebeczki herbaty do kubków.

- Więc co? - chłopak nalał wody do czajnika i postawił na gaz. Nie rozumiał dlaczego Jimin aż tak bardzo się go czepia - Każdy mógł sobie wyjść, by sie przewietrzyć i otrzeźwieć po wypitym alkoholu - powiedział obojętnie kątek oka widząc jak Namjoon, którego podbródek spoczywał na ramianiu Jina, kręci głową.

- Nie piłeś. Wiesz, że nie jestem na tyle głupi, by uwierzyć w twoje picie - przybliżył się do niego tak, by reszta nie mogą usłyszeć jego słów - Wiem, że to ma coś z Nią wspólnego. Nie pozwolę ci krzywdzić Kookiego bardziej niż robisz to teraz. - powiedziawszy to odsunął się i zajął miejsce obok Hoseoka przy stole zabierając się za niedokończonego tosta.

- Taeś... możemy porozmawiać na osobności? - spytał Yoongi zaraz, gdy młodszy zajął obok niego miejsce zostawiając jeszcze jedno puste i stawiając przed nim kubek z herbatą.

- Oczywiście - przytaknął - Zaraz po tym, jak dopilnuje, żeby maknae cokolwiek zjadł - upił małego łyka gorącej herbaty i spojrzał po twarzach na chłopców. Było widać, że byli po ciężkiej nocy wypełnionej nie tylko alkoholem, ale i czymś innym, o czym świadczyły malinki na szyi Yoongiego i Namjoona, który w dalszym ciągu siedział przyklejony do Jina. - Ostatnio wgląda jak chodzący trup - westchnął cicho przywołując obraz młodszego.

- Co wy kombinujecie? - spytał Hoseok celując ubrudzonym masłem nożem to w Taehyunga to w Yoongiego.

- Jimin, zabierz mu to, zanim zrobi sobie krzywdę - Yoongi oparł podbródek o nadgarstek i widząc mordercze spojrzenie Hoseoka kierowane na jego osobę, uśmiechnął się uroczo.

- Nie jestem takim idiotą, żeby nie poradzić sobie z nożem - Jung wszczął bunt, gdy Jimin zabrał mu nóż i zaczął smarować jego tosta

- Tak, Hobi, tak

- Nie jestem!

- Jesteś

- Zaniżacie moją samoocenę - chłopak wysunął wargę, udając oburzonego, po czym sięgnął po tosta dziękując skinienem głowy

- Przytakuj, przytakuj, jak lekarz nakazał - mruknął Namjoon widocznie wyrwany ze swojego świata, bo zaraz zamknął oczy wtulając się w najstarszego. Jedzenie przed nim było niemal nie tknięte. Pewnie zaczął jeść, jak zwykle jako pierwszy, ale przyszedł Seokjin i skończył tak... jak właśnie teraz siedzi.

- Lekarz nic nie kazał - wybełkotał drugi z pełną buzią.

- Jezu, Hoseok, kultury trochę - zbulwersował się Yoongi wywracając oczami.

- Potworek ma racje - poparł lidera Jin kiwając głową pewny swojego zdania

- Już, już...

- Hoseok. Do cholery, nie pluj - Jimin przetarł twarz dłonią zdegustowany zachowaniem Radości Zespołu. Ten tylko pokręcił głową i zajął się dokańczaniem śniadania.

Całą nagłą wrzawę przerwało pojawienie się Jungkooka w drzwiach kuchni. Miał na sobie nieodłączną od pewnego czasu część swojego stroju jaką była szara bluza należąca do Taehyunga. Na jego głowie przeszło tornado pozostawiając porozwalane na każdą stronę ciemne włosy, a sama twarz wydawała się zmęczona i wychodzona. Jak prędzej, w przypadku Tae, wszyscy ucichli i zwrócili oczy w stronę nowego gościa, który powoli podszedł do wolnego miejsca, obok Taehyunga i usiadł bez słowa.

- Dzień dobry~ - Jimin podsunął młodszemu kubek z herbatą na co ten podniósł wzrok i skinął głową w podziękowaniu. Ułożył dłoń schowaną w długim rękawie na kubku i podmuchał. Drugą, wolną ręką, opuszczoną poza krawędź stołu odnalazł tę Taehyunga i lekko złapał za nadgarstek.

- Skoro są już wszyscy - zaczął Hoseok odkładając nadgryzionego kolejnego już tosta - Może zobaczymy na nagraniu co odwaliliśmy wczoraj? - w tym momencie posłał spojrzenie Taehyungowi, było ono jednak na tyle krótkie, by ten nie mógł rozpoznać, czy Hobi wybrał sobie tak o losowo osobę,  na którą spojrzał, czy chciał tym mu coś przekazać.

- Nie chcemy oglądać jak liżesz się z Jiminem - Namjoon jakby od niechcenia zaczął bawić się kosmykami włosów Jina.

- Namjoon, ja jem - Yoongi spojrzał na przedmówce morderczym spojrzeniem na co Jin wybuchnął śmiechem.

- To akurat wiadome, bo zdarza sie na każdej imprezie - powiedział niewzruszony kręcąc głową

- Gejoza się szerzy

- Co ty nie powiesz - lider nagle się ożywił i podniósł głowę a ramienia najstarszego Kima

- Cichaj

- Nie mów mi jak mam żyć! - chłopak uniósł brwi oburzony.

- Będę mówił - starszy posłał mu kolejny z jego uroczych acz sarkastycznych zarazem uśmiechów. Taehyung spojrzał na Jungkooka, czując jak palce młodszego zaciskają się na jego nadgarstku. Chłopak patrzył niemal błagalnie, jakby chciał już stąd uciec. Starszy korzystając z okazji podciągnął rękaw Kookiego odsłaniając jego dłoń i splótł ich palce. Nie wiedział dokładnie dlaczego młodszy tak bardzo peszył się w towarzystwie innych, ale jeśli potrzebował otuchy, ten musiał mu ją zapewnić. Poczuł jak nieco kościste palce młodszego delikatnie zaciskają się, łapiąc jego dłoń nieco pewniej. Taehyung podsunął chłopakowi talerz z tostami, ale ten tylko pokręcił głową.

- Nie jestem głodny - wymamrotał i wbił spojrzenie w kubek.

- Kookie... - zaczął, ale głośny śmiech kogoś z chłopców, sprawił, że postanowił porozmawiać z Jungkookiem na osobności. Nie chciał, by przez przypadek kilka niepożądanych osób dowiedziało się za dużo. Na razie chciał spróbować sam mu pomóc.

- Myślisz, że wszyscy byli tacy grzeczni? - Hoseok uniósł brew, patrząc po twarzach siedzącej na przeciwko niego trójki chłopców - Widziałem jak znikacie w korytarzu. Myślę, ze kamera też to ujęła

Jungkook spojrzał niepewnie w stronę Jimina, rumieniąc się przy tym. Kim uniósł brew, zastanawiając się nad reakcją chłopaka i ukradkowym uśmiechu Parka, na to co zrobił maknae. W głowie Taehyunga trybiki nagle zaczęły pracować. Co się stało po tym jak wyszedł? Jungkook mu powiedział po jego powrocie, gdy spotkał go na balkonie, ale to nie musiała być do końca prawda. Chłopak był przecież pod wpływem tabletek. Może Jimin zrobić coś...

"Zajmij się nim"

Chłopak zamrugał kilka razy, słysząc swój głos w głowie. Miał nadzieję, że Jimin zupełnie inaczej odebrał to zdanie i po prostu miał na niego oko. Po chwili dobiegł go głos Yoongiego idealnie komentując zaistniałą sytuację.

- To zaczyna byc już żałosne, doprawy...


Jungkook zawsze lubił swój pokój. Było to niewielkie pomieszczenie z jasnymi ścianami, jednym oknem wąskim, ale wysokim na całą wysokość ściany. Na przeciwko drzwi było łóżko, po drugiej stronie biurko, a na przeciwległej ścianie kilka szafek. Więcej mu nie było trzeba. Pamiętał jak wykłócał się z managerem o ten pokój, który niegdyś był składzikiem. W innym wypadku mieszkałby razem z Namjoonem i Jinem, a tego wolał uniknąć. Wiedział, że chłopcom też nie podobałoby się jego siedzenie do późna nad książkami, chociaż ostatnio nawet nie pamiętał kiedy zaglądał do jakichkolwiek pomocy naukowych.

Siedząc na podłodze, myślał nad ostatnimi wydarzeniami. Zaczął zwyczajnie. Od przypomnienia sobie wczorajszego wieczoru. Chociaż tego tak na prawdę nie pamiętał do końca. Wszystko dzięki tabletkom, których stawał się własnością. Nie one jego, a on ich. Był w większości, w dziewięćdziesięciu procentach przekonany, ze owym chłopakiem, z którym wczoraj zakończył wieczór był Jimin. Był tego pewny. Zwłaszcza po rekcji na pytanie zadanie Taehyungowi z samego rana.

Ranek.

Tak, ten moment chciał zapamiętać na długo. Szerokie ramiona Kima oplatające jego ciało, jego ciepło, głęboki głos wymawiające jego imię. Właśnie jego, nie nikogo innego.

Spojrzał na swoje dłonie. Czy gdyby te dłonie nie sięgnęły tego dnia po małe plastikowe opakowanie trzymane przez Songhye, jego przyjaciółkę, która zniknęła w niewyjaśnionych okolicznościach, działoby się to, co dzieje się własnie teraz? Czy gdyby nie był w wielu momentach pod wpływem różnych substancji, zrobiłby rzeczy, które zrobił? Po krótkiej chwili doszedł do wniosku, że nie, a przynajmniej nie zrobiłby najważniejszej rzeczy. Nie zbliżyłby się do Taehyunga.

Z jednego cieszył się bardzo. W końcu jego relacja z najmłodszym Kimem była taka jak kiedyś. Zupełnie tak jak chciał.

- Puk puk - z zamyślenia wyrwał go głos siedzącego obok niego Jimina, który pojawił się znikąd. Jungkook niemal podskoczył w miejscu, ze strachu. Był przekonany, że w pokoju znajdował się sam, a przynajmniej jeszcze chwilę temu był pewien, że jest sam.

- Naucz się pukać - powiedział odruchowo łapiąc sznurki kaptura bluzy. Spojrzał na Jimina wyczekująco. Chłopak miał na sobie czarna czapkę założona daszkiem do tyłu i biała koszulkę bez rękawów, które mogłyby zasłonić jego wyrobione wieloma treningami, ramiona.

- Co? - spytał głupkowato nie omieszkując się zaznaczyć powagi sytuacji swoim szerokim, radosnym uśmiechem.

- Chciałeś coś ode mnie - poinformował go młodszy czując, że peszy się coraz bardziej. Nie miał pojęcia dlaczego tak reaguje na coś, co kiedyś było dla niego normą. Teraz nawet kontakty międzyludzkie zaczęły go przerastać.

Uśmiech Jimina momentalnie zniknął, a na jego miejscu pojawiły się zaciśnięte w kreskę usta. Wyraz jego twarzy spoważniał.

- Tak, chciałem - zaczął - Wiem, ze jesteś trochę rozbity po wczorajszej imprezie.

Na policzki maknae wkradł się mocny rumieniec, który zaraz zasłonił podciągając kolana do klatki i zasłaniając nimi połowę twarzy.

Słysząc milczenie, Jimin kontynuował

- Ten, który pocałował cię na imprezie. To byłem ja - powiedział uważnie patrząc na młodszego.

- T-ty? - chłopak zagryzł wargę przypominając sobie przyjemny dotyk kogoś, teraz już wiedział, że ust Jimina, na swoich. To było naprawdę przyjemne i naprawdę mu się podobało. Z chęcią chciałby więcej, ale... Właśnie, ale. Co w takim razie z Taehyungiem, z tym co do niego czuje? Czy to samo czuł do Jimina? Nie. Zdecydowanie nie. Wiec co to miało być?

- Kookie - starszy pomachał chłopakowi przed oczami dłonią - Spójrz na mnie

Jungkook z ociąganiem wykonał polecenie Parka i spojrzał na niego. Jego twarz nadal była skupiona, ale wzrok błyszczał radością i, mógłby przysiądź, że triumfem.

- Żałujesz tego? - spytał


Ciąg dalszy nastąpi...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro