Część XXIV

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


HELOŁ, HELOŁ, TEL MI ŁOCZ JU ŁONT RAJT NAŁ

Tak, ja wiem. Nowego rozdziału. 

Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie na moje lenistwo od października. Jedynie powiem, że straciłam wenę na to ff i nie potrafiłam się zebrać w sobie, żeby cokolwiek napisać. Miało być ostatnie, ale nie mogę się powstrzymać i jeszcze przed słynnym "EPILOG" wcisnę jakąś treść. 

<<SPOILER>> Naoglądałam się Sherlocka, dlatego ja się nie dziwie, że właśnie takie zakończenie rozdziału mi wyszło xD 

Kocham was! 

ps. rozdział betowany tylko pod względem literówek. 

___

Tak naprawdę zadzwonił do niej Hoseok. Mówił coś o przedłużających się przygotowaniach, przesunięciu emisji show i kolejnych osobach spośród ekipy dbającej o wygląd chłopców, które torturowały jego włosy żelami i odżywkami. Tak naprawę powinna być w drodze do szkoły i tak naprawdę u jej boku powinien kroczyć Jungkook jak za dawnych czasów. Te dwa lata jakie ze sobą spędzili było czymś w rodzaju odskoczni od świata, od używek przyjmowanych na codzień, od kłopotów z rodzicami, od Kyunga.

Byli tylko oni, Songhye, Jungkook i padający na nich śnieg. Tymczasem dziewczyna kroczyła na przeciw padającemu śniegu wprost z przystanku autobusowego. Dlaczego to robiła? Nie miała pojęcia. Przecież powinna się bać, bać tego, że za rogiem czai się Kyung, że znów jej coś zrobi, że ktokolwiek rozpozna ją i wsadzi znó na odwyk. Jednak nie przejmowała się tym, miała ważniejsze sprawy na głowie. Jednak wyszła z domu i nawet nie zapomniała o zamknięciu drzwi.

Hoseok przez telefon powiedział jej, że czuje złą energię w powietrzu i nie chodziło tu o typowe gadki wróżek. Czuła, że chodzi o coś głębszego niż samo przeczucie, jakie opanowało chłopaka.

Rozmawiali o tym jeszcze długo poprzedniego dnia. Jeszcze zanim do pokoju wszedł Yoongi przeszkadzając im w rozmowie. Nagle poczuła się ważna, tak ważna jak na początku była dla Kyunga. Bo tak naprawdę była dla niego całym światem. Na początku, tylko na początku.

Hoseok mówił, że w zespole dzieją się złe rzeczy i wyglądał w tym momencie jak naprawdę zagubiona osoba, niepewna tego czy może powiedzieć chociażby słowo więcej. I Songhye to rozumiała. Sama przez długi czas bała się powiedzieć o swoich obawach i zmartwieniach. W pewien sposób cieszyła się, że chłopak powiedział właśnie jej o wszystkim, że wtajemniczył ją w sytuację w miejscu, w którym defakto pomieszkiwała.

Dowiedziała się, że chłopcy nie są tak zżyci ze sobą jak jeszcze kilka miesięcy temu, wiedziała o spięciach między Jiminem i Taehyungiem i wiedziała, że coś dzieje się z ich liderem jak i Yoongim. Zauważyła też roztargnienie na twarzy Jina, gdy podawał je pierwszego dnia swoją bluzę. A Hoseok tylko potwierdził, że i on nie miewa się najlepiej, gdy wyznał, że przyłapał późnym wieczorem chłopaka nieświadomie płaczącego, gdy robił sobie herbatę.

Nie wiedziała co dokładnie jest na rzeczy, najbardziej przejmowała się Jungkookiem i Hoseokiem. Z wiadomych przyczyn. Obydwoje byli na swój sposób wrażliwi i jak po Jungkooku było widać, że coś jest nie tak, Jung zasłaniał wszystko maską uśmiechu.

Budynek był wielki. Kilku piętrowy biały, ogromny, naprawdę ogromny budynek pojawił się przed nią tak nagle, że przez chwilę musiała rozglądnąć się i upewnić, że dotarła do właściwego miejsca. Parking zastawiony był samochodami przeróżnej marki, a głównymi równie dużymi obrotowymi drzwiami wchodziły już pierwsze osoby.

Cofnęła się kilka kroków, zauważywszy, że poszła za daleko i weszła na parking. Miała wrażenie, że idzie do galerii na zakupy jak czasami jej się zdarzało, tylko zwykle te zakupy nie niosły ze sobą mrocznego scenariusza.

Przekroczyła próg budynku, a ciepłe powietrze z tuby umieszczonej nad wejściem owiało ją przyjemnym dreszczem. Czuła, że jej nos zrobił się czerwony, a policzki zaróżowiały. Krocząc powoli przed siebie, rozwinęła szalik i odetchnęła świeżył powietrzem nagle uświadamiając sobie, że przez cały ten czas niemal wstrzymywała oddech. Może to przez to, że zbyt przejęła się słowami Hoseoka, ale i ją też nagle przeszedł nieprzyjemny dreszcz.

- Prze- -zaczęła, podchodząc do jednej z osób, lecz gdy ta się odwróciła ukłoniła się głęboko. Kobieta ubrana w czarną suknię z połyskującymi elementami wyglądała na jedną z bogatszych osób, chodzącej po deskach tego budynku, dlatego też, dziewczyna wyprostowała się dopiero, gdy ta obrzuciła ją gardzącym spojrzeniem. Dopiero wtedy zorientowała się, że oprócz fanek z koszulkami z logiem zespołu są tu też osoby ubrane elegancko. Najprawdopodobniej poszła w złą stronę.

Dziewczyna zagryzła wargę i rozglądnęła się, a potem wyciągnęła telefon. Hoseok najprawdopodobniej nadal siedział w rękach stylistek, ale nie zaszkodziło spróbować. Wybrała jego numer i przyłożyła telefon do ucha.

-Songhye? - powitał ją niski i zdziwiony ton głosu Taehyunga.

- Tak. Gdzie jest Hoseok? -spytała idąc w stronę wyjścia. Może istniało jakieś inne wejście od strony zaplecza? Wtedy mogłaby się jakoś przemknąć niezauważona, a w razie czego zapytać o drogę usprawiedliwiając się niewiedzą w układzie budynku.

Przez chwilę panowała cisza, a w tle gdzieś dało się słyszeć szum suszarki i rozmowy.

- Właśnie go malują -powiedział, a zaraz potem dodał -Mamy problem

- Problem? Jaki znów problem? - spytała, czując, że gorzej niż teraz być nie mogło. W końcu zgubiła się w miejscu, gdzie była pierwszy raz, nie miała pojęcia gdzie się udać, a i w jakimś stopniu przez nią powoli się rozpadał jeden z popularniejszych zespołów w Korei. Bo powiedzmy szczerze, gdyby nie tabletki i jej znajomość z Jungkookiem, nie byłoby spięcia między Jiminem i Taehyungiem, Hoseok nie załamywałby się przez tą sytuację, a lider nie musiał sobie wyrywać włosów z głowy przez niewiedzę i niemożność wiedzy.

Cóż, nigdy nie mów nigdy, jak to mówił młody maknae. Zawsze może być gorzej.

- Tak. Myślę, że Kyung zaczyna mścić się na Jungkooku. Gdy będziemy w dormie pokażę ci artykuł - wyjaśnił pospiesznie - Nie mam pojęcia co mam powiedzieć managerowi, wiem tylko, że będzie źle jeśli teraz czegoś nie zrobimy.

Dziewczyna przetarła usta dłonią, idąc wzdłuż ściany budynku. Miała zamiar zrobić kółko i gdy nie ujrzałaby żadnych drzwi, wrócić do środka.

-Jestem prawie obok ciebie, nie mam pojęcia gdzie mam iść - jej głos nieco drżał i nie była do końca pewna przez co. Czy przez strach słowami Taehyunga czy przez zimno, czy przez stres. Czy może przez wszystko na raz.

- Dlaczego tu przyszłaś?

- Hoseok mówił, że coś się dzieje. Może też zobaczył ten artykuł. Nie wiem, czuję, że muszę być gdzieś niedaleko -przeczesała zmarzniętymi palcami włosy i rozglądnęła się. Były drzwi, lecz wyglądały one jak przeciwpożarowe i równie dobrze mogła wyjść na ten sam hol, w którym znalazła się przed chwilą.

- To tylko pogorszy sprawę - powiedział Taehyung, a w jego głosie można było wyczuć nutę niepewności.

- Powinnam się Jungkookowi pokazać do razu, rozumiesz? Zabrałeś mu tabletki?

Dziewczyna zmarszczyła brwi, widząc wydobywającą się zza rogu stróżkę dymu, która nieco wyżej mieszała się z padającym śniegiem. Ruszyła w tamtę stronę szybszym krokiem.

- Zabrałem, ale nie wiem czy to będzie odpowiedni moment...

- Pojawię się po waszym wywiadzie, tylko po-Yoongi? -Songhye uniosła brwi, gdy ujrzała kulącego się pod ścianą zielonowłosego. Jego dłonie trzęsły się niemiłosiernie, a oczy wpatrywały w powoli dopalającego się papierosa.

- Muszę kończyć. Zaraz będę -powiedziała i nie czekając rozłączyła się. Za to Min Yoongi nie zaszczycił jej nawet spojrzeniem. Na jego włosach powoli zaczął pojawiać się szron, a koszulką targał mocny wiatr. Dopiero gdy kucnęła zobaczyła na jego policzkach zamarznięte łzy.

- Oppa, co się stało? - spytała, czując nagłe przerażenie spowodowane widokiem chłopaka w takim stanie. Szybko zdjęła szalik, który i tak teraz jej nie był potrzebny i owinęła nim chłopaka, mimo że to i tak wiele nie dało. Zabrała z jego dłoni papierosa i rzuciła w śnieg.

Tak naprawdę nie miała pojęcia, że taka osoba mogłaby mieć jakikolwiek nałóg, dla wielu wydawał się być zbyt idealny, by nosić w sobie truciznę i niszczyć swój organizm. A jednak coś musiało się stać.

- Yoongi, do cholery -powiedziała głośniej, gdy starszy po raz kolejny się nie odezwał. Przez myśl przebiegło jej, że stało się coś co dzieje się tylko w filmach i chłopak zamarzł. Nadal wpatrywał się w wyciągniętą dłoń gdzie jeszcze chwilę przedtem był papieros, lecz zdradzała go unosząca się szybko klatka piersiowa i zaciskające się coraz mocniej usta. Udawał, starał się trzymać dobrą twarz do złej gry i gdyby Songhye nie miała pojęcia co aktualnie dzieje się wśród chłopców nabrałaby się na to.

Dopiero po upływie niecałych dwóch minut chłopak przeniósł na nią wzrok, a jego spojrzenie nabrało jeszcze większego bólu niż wtedy, gdy obserwował papierosa. Nie powiedział ani słowa, lecz gdy przymknął oczy, a z jego oczu popłynęły kolejne łzy zabarwione na czarno przez kredkę, dziewczyna złapała go za dłoń i pociągnęła ku górze. Nie opierał się, wstał posłusznie.

- Gdzie jest wejście? - spytała, mając na celu przede wszystkim wprowadzić chłopaka do ciepłego pomieszczenia. Nigdy nie rozumiała kreowania się na specjalnie twardego, gdy jedno potknięcie potrafiło niejednego człowieka przełamać i doprowadzić do rozpadu. Najprawdopodobniej tak własnie było z Yoongim.

Pociągnęła go do wejścia, które uprzednio upatrzyła i spojrzała zrezygnowana na czytnik karty, który uniemożliwiał im wejście.

- Poczekaj - usłyszała za sobą zachrypnięty i rozedrgany od zimna głos chłopaka. Odwróciła się i spojrzała na niego. Byli podobnego wzrostu, więc przyjrzenie się jego twarzy nie sprawiało jej większego kłopotu. Yoongi wyglądał jakby poprzez siłę spojrzenie chciał przekazać jej informację, która nie potrafiła znaleźć ujścia w słowach. Dopiero gdy poprawiła szalik opadający na drobne ramiona chłopaka, kontynuował -Nie chcę, by ktoś zobaczył mnie w takim stanie

Dziewczyna zagryzła wargę i pokiwała głową. Liczyła na wyjaśnienie, na uspokojenie, na słowa, że to tylko stres, żeby się nie przejmować. Jednocześnie doskonale wiedziała, że to nie tylko stres i żadne słowa już teraz nie będą w stronie jej uspokoić.

Karta Yoongiego znalazła się w jej rękach, a drzwi otworzyły się dokładnie w momencie, gdy Taehyung biegł korytarzem.

-Hobi hyung powiedział, że wyszedłeś. Jesteś głupi? - rudowłosy zatrzymał się tuż przez nimi, by zaraz potem zdzielić starszego po ramieniu -Kto normalny wychodzi na mróz w takim ubraniu? Chcesz być chory? - wyrzucił z siebie, autentycznie wkurzony, na ten moment nie zwracając uwagi na próbującą go uspokoić Songhye. - Jeśli Namjoon się dowie będz-

-Nie chcę się z nim widzieć - przerwał mu bezbarwnym głosem, a potem ruszył w stronę toalet

- Yoongi, poczekaj - Taehyung ruszył za nim. Wyprzedził go tuż przed drzwiami i staną przed starszym, krzyżując ręce na piersi. Zlustrował go spojrzeniem od stóp w górę, zatrzymując wzrok na twarzy -Co się stało?

-Daj mi spokój -westchnął, chcąc go ominąć. Zrobił krok w bok, jednak ten zagrodził mu przejście.

-Nie, chcę wiedzieć co się stało -powiedział nieugięty przyjmując jednak spokojny ton głosu. Songhye zrobiła krok w ich stronę, a potem położyła dłoń na ramieniu najstarszego.

-Chodź, musimy cię ogarnąć -powiedziała tylko, czując jak ramiona chłopaka opadają nieco, widocznie rozluźnione - Taehyung, przynieś jakieś kosmetyki.

Powiedziawszy to, delikatnym ruchem wepchnęła chłopaka do łazienki i zamknęła drzwi.

~*~

Kim Namjoon siedział na brzegu sceny, patrząc na zapełniającą się powoli salę. Jeszcze kilka minut i zacznie się wywiad. W głowie kalkulował wszystkie możliwe pytania i obmyślał odpowiedzi. Uczono go, że nie powinny być one konkretne, powinny zawierać taką formę, by odbiorca mógł je zinterpretować na zasadzie "Co autor miał na myśli?". Zwykle starali się stosować tę zasadę tylko przy pytaniach, które były zbyt prywatne, a na które musiał udzielić odpowiedzi. Teraz jednak, patrząc na siedzącego na jednym z pomarańczowych stołków Seokjina nie mógł skupić się na niczym innym tylko jego osobie. Choć nadal miał przed oczami spojrzenie, które czuł jeszcze długo po tym jak odszedł do Yoongiego, nie potrafił sobie wyobrazić właśnie jego na miejscu Jina.

Chłopak zagryzł wargę.

- Gdzie brygada? - usłyszał głos jednego z ludzi ekipy od organizacji. Była to niewysoka kobieta, ubrana na czarno ze słuchawkami z mikrofonem na głowie i notatnikiem w ręku.

Namjoon rozglądnął się. Nie miał pojęcia gdzie był Yoongi, całą resztę widział kilka minut wcześniej w garderobie.

- Niedługo będą. Za ilę zaczynamy? - starał się brzmieć normalnie i choć trochę entuzjastycznie, choć nie wychodziło mu zbyt dobrze, kobieta nie zdawała się zwracać na to uwagi.

- Piętnaście minut. - poinformowała i zniknęła w tłumie krzątających się osób. A chłopców nadal nie było widać.

~*~

- Noona, mogę to zabrać? - spytał Taehyung wskazując kilka lezących na konsoli malowideł. Dziewczyna spojrzała na niego podejrzewając, unosząc brew. Chłopak, widząc to, przykleił na twarz najbardziej niewinny i szeroki uśmiech jaki potrafił na ten moment wykrzesać z siebie.

-Po co ci to? - spytała w końcu, odrywając się od malowania oka Hoseoka, a w głowie Taehyunga nagle pojawiło się wspomnienie kiedy to on starał się narysować Jungkookowi idealną kreskę tuż przed sesją zdjęciowa. Oczywiście zbyt rozproszony bliskością chłopaka, nie zrobił tego idealnie, wręcz starał się to robić jak najdłużej, by móc choć na chwilę zerknąć na jego usta. Gdyby wtedy wiedział, że kilka dni potem będzie mu dane posmakować ich, nie czekałby tylko kilkudziesięciu godzin.

- Yoongi się rozmazał -wyjaśnił zgodnie z prawdą -Chciałem mu pomóc

- Ty? - dziewczyna parsknęła śmiechem, jakby zostawienie Kima sam na sam z kredką do oczu było największym żartem w życiu. A przecież Jungkook nie narzekał.

- No... -zawahał się, sprawiając tym samym, że zainteresowany Hoseok zerknął na niego, a potem powoli się podniósł - Nie tylko ja, ale potrzebuje tego mocno -znów wskazał na leżące przedmioty, zaraz potem dodając - Już jedna ze stylistek poszła do niego, muszę tylko przynieść kosmetyki.

Posłał znaczące spojrzenie Hoseokowi, który tylko pokiwał głową.

- Widziałem jak Tae wyciągał ją z garderoby. Biedna, nie miała ani chwili na ucieczkę -westchnął teatralnie, a dziewczyna wywróciła oczami.

- Idź. Tylko przynieś mi wszystko z powrotem.

Taehyung szybkim ruchem powciskał w kieszenie pożądane przedmioty, a następnie złapał dłoń Hoseoka i pociągnął go w swoją stronę.

- Songhye przyszła -powiedział ściszonym głosem i pociągnął go w stronę wyjścia, ukradkiem zabierając gazetę ze stolika.

~*~

Jeon Jungkook siedział na białej skórzanej kanapie, próbując zająć się grą na telefonie. Niestety, to nic nie dawało. Jego umysł był tak zamroczony jakby nagle spowiła go gęsta mgła. Nie potrafił się na niczym skupić, a obrazy przeskakiwały mu w głowie jak klatki filmu. Raz widział Taehyunga, raz zjawę Songhye, raz niemal czuł usta Kima na swoich, a innym razem...Tak naprawdę zastanawiał się gdzie on jest.

Odkąd odebrał telefon nie zaszczycając go składnym i sensownym wyjaśnieniem opuścił garderobę upewniając uprzednio, że niedługo wróci. I wrócił. Po czym zabrał Hoseoka i wyszedł znów. Ale Jungkook nie był zły, nie miał być o co. Taehyung dawał mu dużo uwagi, przez co zaniedbywał innych członków zespołu. Miał prawo do tego, by oddalić się od niego i on to doskonale rozumiał.

Największym szczęściem dla niego był uśmiech tego rudzielca. Zaraz po słowach, jakie padły z jego ust. Spontaniczne "Kocham cię" sprawiało, że w sercu Jungkooka pojawiała się malutka iskierka nadziei, że będzie dobrze, za każdym razem gdy o tym pomyślał. Bo miało być dobrze, prawda?

To nie te pocałunki były najważniejsze, choć na wspomnienie ich jego wargi zaczynały pulsować przyjemnym ciepłem, jakby nagle zachciały więcej. Bo chciały. Jungkook chciał.

Momentami po prostu pogrążał się w myślach. Wędrował przez korytarze umysłu, widząc obrazy, które chciał widzieć, lub te, których nie chciał. Taehyyung, Yoongi, Songhye, tabletki, Kyung, gwałt.

Chłopak zacisnął usta, nagle zwracając uwagę na trzęsące się dłonie. Zacisnął palce tak mocno, że jego kostki zbielały i rozglądnął się po pomieszczeniu.

Taehyunga i Hoseoka nie było. Namjoona, Yoongiego i Jina też nie. Jimin za to siedział na niedalekim fotelu z kostką nogi opierającą się na kolanie i wpatrywał się w Jungkooka, bawiąc się przy tym wargą. Gdzieś w tle nadal pracowały suszarki przygotowujące innych uczestników i leciała właśnie grana muzyka z radio.

Młodszy odwrócił wzrok od Parka udając, że konsole i stanowiska pracy stylistek były ciekawsze. Dziękował im w duchu za to, że potrafiły go przywrócić do żywych przynajmniej wizualnie. Wewnętrznie nadal upadał. Czuł się jak powiewający na wietrze materiał, przyczepiony do sznurka za pomocą dwóch klamerek. W tym przypadku tymi klamerkami był Taehyung i Songhye. Taehyung i jego tabletki.

-Jungkookie - głos Jimina rozległ się tuż przy jego uchu, przez co wzdrygnął się nieznacznie. Nie miał siły, by uciekać, dlatego nadal siedział. Ostatnimi czasy zaczął obawiać się Jimina. Zaczął zauważać jego spojrzenia i zerknięcia i wiedział, że nie wróżyło to nic dobrego, zwłaszcza przy porywczym temperamencie chłopaka.

- Tak, hyung? - spytał, jak gdyby nigdy nic, wracając wzrokiem na ciemnowłosego. Od sytuacji, w jakiej przyłapał go z Taehyungiem w łazience nie udało mu się zamienić z nim ani słowa. Choć może to i dobrze. Nie chciał rozmawiać na poważne tematy. Nie chciał też rozmawiać na niepoważne tematy. On po prostu nie chciał rozmawiać.

Gdzieś w tle Jungkook usłyszał dzwonek telefonu. Raz, drugi, trzeci, z każdą chwilą przybierający na sile i głośności. Za czwartym razem miał ochotę zamknąć oczy i zasłonić uszy, jakby zapominając, że powinien odebrać. W końcu to zrobił. Spojrzał na wyświetlacz, a widząc napis "Zastrzeżone." wiedział, że na jednym telefonie się nie skończy.

Wziął głęboki wdech i nacisnął zieloną słuchawkę.

Nie usłyszał nic. Przez dłuższą chwilę w głośniku trwał szum, zagłuszany przez hałas jaki panował w otoczeniu chłopaka. Dopiero potem usłyszał oddech. Ciężki oddech, jakby ktoś właśnie wybudził się z koszmaru, lub starał się zapanować nad sobą w momencie wściekłości.

Jimin przez chwilę patrzył tylko na chłopaka, widocznie kalkulując jakie słowa dobrać, jednak po chwili jego wzrok powędrował niżej, a spojrzenie zmieniło się. Przedtem w jego oczach dało się dostrzec pewność siebie, może jakąś żądze ryzyka,teraz jedyne co tam było to zaskoczenie, a zaraz potem, gdy jego brwi powędrował ku górze-strach.

- Jeszcze dzisiaj będziesz martwy

Chłopak poczuł jak jego ciało przeszywa nieprzyjemny dreszcz. Chwilę potem połączenie zostało zakończone, a Jungkook poczuł słonawy smak w ustach. Przez chwilę myślał, że przegryzł wargę aż do krwi, jednak było jej zbyt wiele, a wzrok Jimina zbyt wystraszony, gdy młodszy unosił dwa palce do górnej wargi.

- Pójdę po managera. - powiedział, widocznie zmartwiony i podał chłopakowi chusteczkę, a potem podenerwowany wyszedł z garderoby, odprowadzony wzrokiem kilku stylistek, które nie zwróciły najmniejszej uwagi na krew spływającą z nosa Jungkooka.

Za to Jeon nie był wystraszony. Nie był przerażony. Nie czuł nic. Nawet telefon, który powinien sprawdzić, że bałby się własnego cienia nie dotarł jeszcze do jego świadomości. Jedyne co czuł to pragnienie. Nie miał w ustach tabletek od poprzedniego wieczora. Jego organizm się tego domagał.

Jego Śmierć domagała się pożywienia.

Bo to miał na myśli nadawca połączenia.

Prawda?

To be continoued...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro