3.
POV . Casey
Chodziłam po pokoju, przyznaję, że denerwowałam się, że zadzwonię do Briana. Potem usłyszałam pukanie do drzwi, odwróciłam się i zobaczyłam Mię stojącą w pobliżu drzwi.
- Czy wszystko w porządku, Case? - zapytała.
- Tak wszystko jest brzoskwiniowe! - skłamałam. Podeszła do mnie, wyglądając na zaniepokojoną.
- Wiem, że kłamiesz Casey, mówisz, że wszystko jest brzoskwiniowe tylko wtedy, gdy kłamiesz. Brian? - spytała.
- Cóż... to nie tylko to. - Powiedziałam. Przekrzywiła głowę z zakłopotaniem. Ruch na jej ustach.
- Moje usta są zapieczętowane. - uspokoiła mnie, wypuściłam powietrze.
- Za dwa tygodnie odbywa się wyścig uliczny i wchodzę. - Przyznałam się, Mia wyglądała na zaskoczoną.
- Czy Dom wie?
- Pomogli mi z samochodem. - Powiedziałam jej.
- Ach, to by wyjaśniało, dlaczego wy trzej spędzacie czas w nocy. - Powiedziała, że usiadłam na łóżku. - westchnęłam.
- Zrobię to, zadzwonię do niego - powiedziałam pewnie, Mia się uśmiechnęła. Wręczyła mi telefon.
- Masz tę walizkę! – powiedziała. Jęknęła, gdy zamykałam drzwi. Zawsze zapominała zamknąć drzwi mojego pokoju, kiedy wychodziła, usiadłam z powrotem na łóżku. Otworzyłam telefon, po czym wpisałam numer Briana. Przyłożyłam telefon do ucha, cierpliwie czekając, aż odbierze, kiedy usłyszałam dzwonek.
- Cóż, bałem się, że nie zadzwonisz. - Brian odpowiedział.
- Skąd wiedziałeś, że dzwonię do ciebie? Mogłam być kimkolwiek, jak Mia albo nieznajomym. - Zapytałem go.
Myślę że ma to sens. - Powiedział.
- Jasne, możesz mnie o wszystko zapytać. - Powiedziałam mu.
- Czy chciałabyś spędzić ze mną czas w czwartek? - Zapytał, zarumieniłam się.
- Tak.
- Świetnie. - powiedział. Brzmiał na szczęśliwego.
- Więc, zobaczymy się jutro? - Zapytałam.
- Wiesz to. - Powiedział, uśmiechnąłam się. - Dobranoc Casey.
- Branoc Brian.
Potem zakończył rozmowę, położyłam się na łóżku i westchnęłam, zamykając telefon. Moja pierwsza randka... wow... Że wstałam i zaczęłam ćwiczyć wieczorną rutynę. Księżyc świeci przez moje okno i na ścianę, po czym położyłam się do łóżka. Ziewnąłam. Vince, Letty, Jesse i Leon przyjdą jutro... miło będzie ich zobaczyć. Moje oczy powoli zaczęły się otwierać i zamykać, po czym natychmiast zasnąłam.
Sen Casey
Jestem w samochodzie, nie czekaj: to jest mój samochód. Prowadzę go!
- Gdzie do Toretto? - Odwróciłam się i zobaczyłam Briana na siedzeniu pasażera, uśmiechnąłm się.
- Gdzie chcesz jechać? - Zapytałam, uśmiechnął się.
- Chcę być z tobą na zawsze. - Powiedział, po czym powoli zbliżył się do mojej twarzy
Koniec snu Casey
- CASEY! OBUDŹ SIĘ! - Usłyszałam, jak Dom krzyczy. Natychmiast wyskoczyłam z łóżka, już był poranek. Dotknęłam ust. Ten sen... był niesamowity! Pomyślałam, gdy wstałam z łóżka. Uczesałam włosy, a potem upięłam je w kok. Postanowiłam założyć ciemnozieloną koszulę i granatowe dżinsy, potem założyłam szare skarpetki i zeszłam na dół. Dom i Mia już jedli śniadanie.
- To było spanie? – zapytałam, siedząc obok Mii.
- Spałeś jak anioł na chmurze, na początku nie chcieliśmy cię obudzić. – Mia zażartowała, podając mi talerz z jedzeniem, a ja chciałam podnieść mój widelec.
- Czekaj. - Odłożyłem widelec. - Skoro ostatnio jadłaś śniadanie, musisz odmówić łaski. - Powiedział Dom.
**************************************************************
Jutro kolejny rozdział
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro