77

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Mówiłem, żebyś nie brał tylu rzeczy.-mruknął odstawiając kolejne dwa pudła na podłogę.-A jako twój przyszły mąż, nie powinienem się przemęczać. 

-Nie zaczynaj znowu...nie jesteś najważniejszy.- przewróciłem oczyma, po czym zacząłem liczyć, czy ilość przeniesionych pudeł w które się spakowałem, była prawidłowa. 

Mimo tego, że strasznie długo planowaliśny ten moment, czułem się bardzo źle z myślą, że zostawiłem Hoseoka samiuśkiego w domu. Bałem się, że po przeprowadzce, nasz kontakt bardzo się popsuje, czego rzecz jasna, nie chciałem. Moje myśli ciągle krążyły wokół tego, że będę mieszkał ze swoją miłością życia. Przecież to jest zupełnie inaczej, niż z przyjacielem. Większa swoboda. No...jednak dla mnie nie do końca. Wstydziłem się chodzić przy Kooku bez koszulki, czy też w koszulkach z odkrytymi ramionami. Mój ukochany, bardzo dbał o swoje ciało i często ćwiczył, a ja, tak naprawdę, nie robiłem nic. Najzwyczajniej w świecie nie chciało mi się. Raczej należałem do typu obiboka, spędzającego czas w domu, oglądającego przed telewizorem najróżniejsze seriale i zajadającego się chipsami. Wysiłek nie był dla mnie. Zbiegnięcie po schodach z drugiego piętra, potrafiło mnie szalenie zmęczyć, a co dopiero bieganie po wyznaczonej trasie, czy też na przykład podnoszenie ciężarów, o ile miałbym siłę, jakiekolwiek podnieść. Można by nawet powiedzieć, że zazdrościłem Jeonowi ciała. Ale tylko odrobinkę. 
Już miałem coś dopowiedzieć, aby mojemu chłopakowi zrobiło się głupio, jednak poczułem, jak o moją nogę, ociera się puchata kuleczka, którą zresztą uwielbiałem. Można by nawet powiedzieć, że bardzo polubiłem pupila Jungkooka. Nie sądziłem, że drapanie go za uchem, czy też podawanie karmy, będzie dla mnie czymś odprężającym. Mógłbym przysiąc, że widok łaszącego się kota o pięknych niebieskich oczach, będzie czymś tak bardzo rozczulającym. 

Ukucnąłem i z lekkim uśmiechem, zacząłem głaskać zwierzę. Jego futerko było takie wspaniałe. Mogłem go miziać całymi dniami, dosłownie!

Jeon za to w tym czasie, zaczął wyciągać obramowane zdjęcia z mojego dzieciństwa z pudła w którym znajdowały się same albumy, których za wszelką cenę nie chciałem zostawiać. 

-Czemu miałeś takiego ciemnego pamper...ou.-skrzywił się lekko, przyglądając fotografii. 

-No nie wystawiaj tego. One są w moim serduszku.-położyłem rękę na klatce piersiowej, lekko się uśmiechając.-Więc, nie wszystkie muszą tutaj stać. 
-Jak miałeś je wystawione w pokoju, to jakoś ci nie przeszkadzały. 

-Ale teraz to co innego...ustaw jakieś na których jesteśmy razem. Powinny gdzieś tam być.-z wielką niechęcią podniosłem się, szukając zdjęcia w pudle. 

Mógłbym przysiąc, że w tamtej chwili Nelik zrobił smutną minę i był strasznie zawiedziony, że go już nie dotykam. 

-To. Będzie idealne.-uśmiechnąłem się, pokazując Jeonowi fotografię. 

-Serio? Zrobiłeś mi zdjęcie, kiedy pożerałem ciasto? Do tego czekoladowe.

-Kocham je.-przycisnąłem ramkę, wraz ze zdjęciem do klatki.

Nagle do mieszkania wpadło chłodne powietrze, przez co lekko się wzdrygnąłem. W końcu postanowiliśmy, że przeprowadzimy się na początku roku, dlatego też na zewnątrz nie panowała najlepsza pogoda. Musze przyznać, że wręcz nienawidziłem zimy, ale za to mój chłopak, można by rzec, że ją kochał. Nigdy nie mogłem tego pojąć. 

Jedyny dzień w którym lubiłem zimę i sam chłód mi nie przeszkadzał, był, kiedy wraz z Jeonem wybraliśmy się na sanki. Jungkook ciągnął mnie zawiniętego w koc, a w między czasie tupał nogą, bądź parskał, udając konia. Bawiliśmy się niesamowicie. Jednak późniejsze narzekania Jungkooka, jaki to jestem ciężki i jak to go bolą nogi, stawały się męczące. 
Do mieszkania wparował Jimin z szerokim uśmiechem na twarzy, na co zmarszczyłem brwi, zniesmaczony widokiem jego osoby. Po tym, jak Chim prawie że zepsuł nasz związek, nienawidziłem go i nie chciałem mieć z nim do czynienia. Nawet pomimo faktu, że się pogodziliśmy. 

-Witajcie, moje ziomeczki!-rozłożył ręce teatralnie. 

-Czekaj, czekaj.-mruknąłem, łapiąc rudzielca za rękę i prowadząc na korytarz. 

-Zapomniałem się rozebrać, no tak.-zaśmiał się i zdjął czapkę z głowy. 

-To nie będzie konieczne.-otworzyłem drzwi i pchnąłem Jimina do przodu, przez co, chłopak stał z powrotem na klatce, wpatrując się we mnie pytająco. 

-Na razie, ziomeczku.-mruknąłem unosząc brwi do góry, zamykając mu drzwi przed nosem. 

Wróciłem do pokoju, gdzie znajdował się mój chłopak, który obecnie cieszył się bez najmniejszego powodu. 

-Kotku, nie bądź taki zazdrosny.-zaśmiał się, po czym oplótł mnie rękoma w pasie. 

-Nie jestem zazdrosny, po prostu go nie lubię. 

-Shh, skarbie...-oparł głowę w zgięciu, pomiędzy szyją, a ramieniem. 

~~~  

Minuta leciała za minutą. Godzina za godziną. 

Nawet nie sądziłem, że pierwszy dzień, jak i noc spędzone w nowym miejscu, będą tak wspaniałe. Denerwowałem się trochę faktem, że od teraz będę spędzał czas raczej tylko z Jeonem. Sam na sam. Nie potrafiłem jeszcze się w tym odnaleźć, albo raczej nie dotarło to do mnie. Jeszcze nie. To wszystko działo się tak szybko. 

Leżeliśmy właśnie w łóżku. Oboje na plecach, jednak nie patrzeliśmy na siebie. Nasze spojrzenia, były wbite w sufit. Jednak, po kilku dłuższych chwilach, Jeon odnalazł pod kołdrą  moją dłoń, którą już po chwili mocno ściskał, delikatnie głaszcząc jej wierzch kciukiem. Mimo tego, że się do siebie nie odzywaliśmy, potrafiliśmy czerpać wiele przyjemności. Po prostu z bycia obok siebie. 

-Kotku?-Jungkook mruknął, nieco zachrypniętym głosem. 

-Tak? 

-Kocham cię. Najbardziej na świecie.-powiedział splatając nasze palce. 

Mógłbym przysiąc, że w tej chwili, podczas mówienia tego, Jungkook się zawstydził. Nie za często go takiego widywałem. Zazwyczaj brunet, był pewny siebie i raczej nie pokazywał silnych emocji na zewnątrz, tylko je w sobie dusił. 

-Ja ciebie też...

Po moich słowach, oboje w tym samym czasie spojrzeliśmy na siebie, przez co, jeszcze bardziej się zarumieniłem. Dokładnie widziałem, każdy szczegół, jakże idealnej twarzy Jungkooka, gdyż światło księżyca, padało właśnie do naszego okna i na twarz chłopaka. 


Chciałem, aby w tamtym momencie mnie przyciągnął do siebie, bądź przytulił i nigdy nie puszczał. 

Jednak, tą cudowną chwilę, przerwał Nelik, który postanowił położyć się pomiędzy naszymi głowami, zasłaniając tym samym widoczność naszych twarzy.

-Dobranoc, kotku.

-Dobranoc.-odpowiedziałem, a Jungkook położył nasze ręce na swojej klatce piersiowej. 

~~~~
Długo zajęło mi napisanie tego rozdziału. Ale tym, jakże optymistycznym akcentem, zakańczamy to opowiadanie :)

Mam nadzieję, że ten rozdział się spodobał ^^

Mam nadzieję, że nie raz uśmiałyście się przy nim i nie jednej osobie poprawiłam humor ^^

Dziękuję za wszystkie gwiazdki i komentarze pod rozdziałami. Było mi bardzo miło. 

Kc Was max! 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro