Rozdział 1

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

8 lat później...

Campo Formio, 17 października 1797 roku.....

Francja i Paryż przybyli do Campo Formio wraz z francuską delegacją, której zadaniem było podpisanie pokoju z Austrią. Kiedy wyjeżdżali z Paryża, Eugène był bardzo podekscytowany myślą o tym, że będzie miał okazję osobiście podpisać porozumienie, które zakończyło pierwszą koalicję antyfrancuską. Teraz, kiedy już byli na miejscu, zauważył piękno parku przy dworku, w którym miało odbyć się podpisanie pokoju.

Park był malowniczy, z licznymi alejkami, na których drzewa przybierały coraz mocniej jesienne kolory. W powietrzu unosił się zapach świeżych kwiatów i liści, a w oddali można było usłyszeć śpiew ptaków. Dworek, w którym miało dojść do podpisania pokoju, był niewielki, ale bardzo urokliwy. Eugène podziwiał jego fasadę z czerwonej cegły, zdobioną ornamentami i balkonem z żeliwnymi poręczami.

Podczas gdy przechadzali się po parku, Francja rozmyślał nad swoim zwycięstwie nad Austrią i cieszył się z tego, co udało mu się osiągnąć tak wiele. Był dumny z faktu, że udało mu się doprowadzić do zakończenia wojny i podpisania pokoju, a teraz miał okazję podziwiać piękno Campo Formio, miejsca, gdzie za niedługo jego zwycięstwo zostanie przypieczętowane.

Jego przyjaciel zauważył, że Eugène był nieco zamyślony i zapytał, co go trapi. Eugène odpowiedział, że chodzi mu po głowie myśl o tym, jak bardzo świat się zmienia i jakie skutki dla Europy ma to, co teraz się dzieje. Paryż przytaknął, zgodny z tym, co Eugène powiedział.

Jesienne słońce delikatnie oświetlało park, rzucając ciepłe odcienie na drzewa, trawy i krzewy. Liście zmieniały kolor na ciepłe, złote i czerwone, a powiew wiatru sprawiał, że opadały na ziemię, tworząc kolorowe dywany.

Francja zwrócił uwagę na piękno jesieni i powiedział: "Patrz, jak pięknie wyglądają te kolorowe liście. To jest idealny czas na spacer."

"Tak, jesień jest moim ulubionym czasem w roku. Lubię te ciepłe kolory i spokój, który przynosi."

Francja uśmiechnął się i odpowiedział: "Tak, to prawda. To jest czas, kiedy przyroda zwalnia tempo i pozwala nam zatrzymać się na chwilę i cieszyć się jej pięknem."

Podczas gdy przechodzili przez park, Eugène zauważył, że drzewa zaczynały tracić liście, a gałęzie stawały się coraz bardziej odsłonięte. Zapytał swojego przyjaciela: "Czy myślisz, że to oznacza, że zima będzie ostra?"

"Tak, to jest pewne. Zima jest już na horyzoncie, ale póki co, cieszmy się tą piękną jesienią puki jest przyjemnie na spacer."

Eugène przystanął na chwilę, patrząc na drzewa, a następnie powiedział: "Jesień to czas zmian... czas, kiedy natura przygotowuje się na zimę. To czas... kiedy powinniśmy też zrobić porządek w naszym życiu i przygotować się na to, co przyniesie przyszłość."

"Tak, to prawda. Jesień przypomina nam, że wszystko się zmienia i że musimy nauczyć się przystosowywać do zmian. I pierwsza wielka zmiana właśnie na stępuje. Utarłeś nosa wszystkim, a nawet swój matce"

Eugène uśmiechnął się i kontynuowali swój spacer, z zadowoleniem patrząc na kolorowe liście, które opadały na ich drogę, aż dotarli do dworku. Zauważyli, że przy wejściu czeka powóz zaprzężonym w cztery rumaki. Z niego wysiadła bogato ubrana kobieta, w towarzystwie młodego mężczyzny i małej, około ośmioletniej dziewczynki.

Francja od razu ich rozpoznał, a przynajmniej dwójkę dorosłych. Była to Cesarska Austria, a u jej boku stał Wiedeń. Zastanawiał się tylko kim była dziewczynka.

Austria i jej towarzysz, Wiedeń zbliżyli się do Eugène 'a i Paryża, ale nie okazali żadnych grzeczności ani szacunku. Kobieta była wyraźnie zdenerwowana, że musiała tu przyjechać, aby podpisać swoją kapitulację, a Wiedeń był zniecierpliwiony i zły, że musiał przebywać w takim miejscu.

Eugène podszedł do nich z szacunkiem i grzecznością, ale nie otrzymał takiej samej reakcji. Zofia i Wiedeń z pogardą patrzyli na nich i nie chcieli rozmawiać o niczym innym poza podpisaniem kapitulacji.

''Dzień dobry. Miło was widzieć. Wiem, że nie macie powodów do zadowolenia z naszego spotkania, ale nie mogliśmy przegapić okazji, aby przywitać się z naszymi przeciwnikami i osobiście podziękować za uczciwą walkę.

''Uczciwą walkę? To było barbarzyństwo! My byliśmy zmuszeni przegrać tylko dlatego, że wasza armia była silniejsza. To jest niesprawiedliwe.' Warknęła Austria

''Tak, niesprawiedliwe i upokarzające. Nasza armia została zniszczona, a wasza armia przyniosła tylko zniszczenie i rozpacz.' Dodał Wiedeń

''Ale przecież wojna jest zawsze niesprawiedliwa i okrutna. Chcieliśmy tylko bronić naszych interesów i naszego narodu, tak jak wy.' Powiedział ze spokojem Paryż

'Dokładnie, a podpisując ten pokój, dajemy szansę na odbudowę naszych krajów i powrót do normalności.' Dodał Francja

'Normalność? My nigdy już nie odzyskamy naszej dawnej potęgi i chwały. Wasza armia zabrała nam wszystko.'' powiedziała Austria

''Przesadzasz Zofio' Powiedział Francja zwracając się do niej jej imieniem

„Ale cóż, trzeba pogodzić się z porażką. Teraz pozostaje nam tylko podpisać tę kapitulację i wracać do domu.' Wszedł mu jednak w słowo Wiedeń. Za którym zerkała nieśmiało dziewczynka.

''Cóż...Dziękuję za to, że osobiście przybyliście. I życzę wam powodzenia w odbudowie swojego kraju. I mam nadzieję, że to pokojowe rozwiązanie umocni nasze relacje jako narodów.'' Eugène mówił ze spokojem patrząc jak się oburzają bardziej ale nic nie powiedzieli.

Zofia i Wiedeń odwracali się nagle i weszli do dworku. Eugène i Paryż niechętnie poszli za nimi ale jak najwolniej aby nie musieć kontynuować rozmowy z nimi. Jedynie małą dziewczynka trzymająca rękę Wiednia odwróciła się i spojrzała na nich z nieśmiałym uśmiechem, na co Francja od razu odwzajemnił. Lecz po chwili cała jego uwaga skupiła się na Austrii. Eugène westchnął ciężko, patrząc na Zofię i Wiednia, którzy bezceremonialnie ignorowali ich obecność. I rozmawiali na tyle głośno aby słyszał ich narzekanie.

Paryż zauważył jego reakcję i powiedział cicho: "Nie przejmuj się tym. To tylko kwestia formalności. Po podpisaniu umowy możemy wrócić do domu i cieszyć się naszym zwycięstwem."

W odpowiedzi skinął tylko głową, ale jego uwaga szybko powróciła do Zofii, która zaczęła z impetem przemawiać.

"Nie wiem, dlaczego muszę tutaj być. To powinno być rozwiązane bez mojego udziału. Jestem w końcu cesarskim krajem, a nie zwykłą kobietą, którą można lekceważyć i ignorować."

Wiedeń westchnął ciężko i dodał: "A ja jestem cesarską stolicą, a nie zwykłym człowiekiem, którego można upokarzać. To jest niesprawiedliwe i niedopuszczalne."

Eugène powstrzymał się przed odpowiedzią na te słowa. Wiedział, że musi zachować spokój i godność, niezależnie od tego, jak bardzo irytujące są ich zachowania.

Paryż, który był mniej cierpliwy, odpowiedział: "Nikt was tu nie upokarza. Po prostu podpisujemy umowę, która zakończyła wojnę, którą przegraliście. To wszystko."

Zofia spojrzała na niego z pogardą i powiedziała: "Ty nie masz pojęcia, co to znaczy być monarchą. To nie jest tylko tytuł. To obowiązek i odpowiedzialność. Co ty wiesz o odpowiedzialności?"

Eugène westchnął ponownie i powiedział spokojnie: "Możemy długo dyskutować na ten temat, ale w końcu musimy podpisać pokój. Proponuję, żebyśmy to zrobili teraz, abyśmy mogli wrócić do swoich krajów."

Zofia spojrzała na niego z gniewem, ale po chwili przemilczała swoje oburzenie i skinęła głową.

"Masz rację, Schneckenfresser. To czas, żeby to zakończyć."

Wiedeń nie powiedział nic, ale jego wyraz twarzy wyrażał dezaprobatę i niezadowolenie z takiego określenia kraju który właśnie ich pokonał.

Francuz wziął głęboki oddech i poprowadził ich do saloniku, gdzie miało miejsce uroczyste podpisanie umowy.

Oczy Zofii zimno przemknęły po Eugenie i Paryżu, a następnie skupiły się na skrawku papieru, który trzymała w ręku.

"Nie mogę uwierzyć, że muszę tutaj przyjechać, aby podpisać swoją kapitulację. To upokarzające", powiedziała z dezaprobatą w głosie.

Wiedeń wzdrygnął się z niezadowoleniem. " To jest haniebne..." powiedział, patrząc z pogardą na Eugène 'a i Paryża, a mała dziewczynka, która wciąż trzymała się za rękę Wiednia, zerknęła niespokojnie na obu francuzów, ale nie odezwała się ani słowem.

Francja i Paryż spojrzeli na siebie, ale nie odezwali się. Zamiast tego skupili się na rozmowie z Wiedniem.

"Nie jest to kwestia sprawiedliwości, ale skutków działań", odpowiedział spokojnie Eugène. "Austria musiała zapłacić za swoją agresję. Podobnie jak my ponieśliśmy konsekwencje naszych błędów."

Paryż przytaknął. "To prawda. My również ponieśliśmy koszty wojny. Ale teraz musimy patrzeć w przyszłość i znaleźć sposób na współpracę."

Zofia westchnęła z frustracją. "Nigdy nie zrozumiem Francuzów. Zawsze musicie być tacy aroganccy i pewni siebie. Wydaje się, że my Austriacy jesteśmy jedynymi, którzy wiedzą, co to znaczy być prawdziwymi szlachetnymi ludźmi."

Eugène słysząc to uśmiechnął się delikatnie. "Nie uważam, żeby to miało coś wspólnego ze szlachetnością, Zofio. To kwestia szacunku i życzliwości wobec innych, niezależnie od narodowości czy statusu społecznego."

Wiedeń wzruszył ramionami i popatrzył na dziewczynkę, która ciągle trzymał za rączkę i delikatnie ją pogłaskał. "Czas na podpisanie tej umowy. Nie ma już sensu dłużej tu zostawać."

Eugène i Paryż skinęli głowami zgodnie. "Tak, czas podpisać porozumienie i zakończyć tę wojnę", powiedział Francja, kierując się w kierunku stołu aby wziąć pióro.

Eugène i Paryż podpisali swoją kapitulację, a teraz przyszedł czas na podpisanie pokoju przez stronę austriacką. Wszyscy zebrali wyczekiwali w ciszy na to.

Eugène patrzył na austriackich delegatów, którzy wyglądali na zmęczonych i przygnębionych. Zastanawiał się, czy podpisanie pokoju było dla nich takim samym wstrząsem, jak dla niego zwycięstwo nad Austrią.

Zofia i Wiedeń wyglądali na zrezygnowanych, a ich miny wyrażały pogardę wobec Francuzów. Mała dziewczynka wciąż trzymała się za rękę Wiednia, ale teraz patrzyła z zaciekawieniem na stół, na którym leżał dokument do podpisania.

Po krótkiej ceremonii, podczas której delegaci wymienili kilka słów, Zofia i Wiedeń podpisali pokój. Na twarzy Eugène 'a pojawił się uśmiech, ale był to uśmiech pełen pokory i szacunku dla przeciwnika.

Wiedeń to zauważył o spojrzał na niego z pogardą i powiedział: "Nie sądzisz, że to niesprawiedliwe? Przegrać wojnę i musieć podpisać takie warunki?"

Francja odparł spokojnie: "Nie ma nic niesprawiedliwego w kończeniu wojny i zawieraniu pokoju. Tym samym uratowaliśmy życie wielu ludzi."

Paryż dodał szybko: "Zgadzam się. Pokój nie jest słabością, a szansą na zakończenie krwawych konfliktów i zaprowadzenie pokoju w Europie."

Zofia tylko westchnęła i powiedziała: "Nie ma co dyskutować. To już się stało." Po tym słowach wszyscy wstali, podali sobie dłonie i powoli zaczęli opuszczać pokój. Na zewnątrz rozświetlonych słońcem drzewach, liście spadły na ziemię, a powoli robiło się popołudnie.

Eugène wyszedł do ogrodu, chcąc odpocząć po całym dniu pełnym negocjacji. Spacerując wśród drzew i kwiatów, zauważył nieśmiałą dziewczynkę bawiącą się lalką i od razu zaczął się kierować w jej stronę. Gdy był już przy niej od razu potwierdził stwierdzenie Paryża, że dziewczynka jest bardzo nieśmiała, ale starał się ją uspokoić i zagadnąć:

''Witaj, jesteś tutaj sama?' zapytał łagodnie i z przyjaznym uśmiechem

''Tak, bawię się lalką.' Powiedziała cicho i z lekko nieśmiało

Uśmiechnął się szerzej ''To bardzo dobrze. Piękna laleczka. A jak masz na imię?

Dziewczynka zaczerwieniła się lekko i przytuliła lalkę. „Nazywam się Barbara, ale wszyscy mówią na mnie Bibi."

''Bardzo mi miło. Mogę też mówić na ciebie Bibi?" Kiedy przytaknęła skinieniem głowy usiadł koło niej na starym pniu drzewa "Skąd jesteś?"

„Jestem z Polski' Zaczęła już bardziej śmielej ''Moi rodzice byli bardzo ważnymi osobami w kraju, ale potem Polska przestała istnieć, a ja i moja młodsza siostra straciliśmy rodziców w wojnie. Później ciocia Zofia nas adoptowała."

Eugène spojrzał zaskoczony ''Zofia? Właśnie rozmawiałem z nią, ale nie wiedziałem, że ma adoptowane dzieci."

'Jest bardzo dobrą ciocią. Czasami tęsknię za Polską i moimi rodzicami, ale staram się myśleć pozytywnie. Tak zawsze mówi mi Wiedeń, abym robiła"

''Rozumiem. Polska to piękny kraj był, a rodzina jest bardzo ważna. Ale wiesz co, Bibi? Dobrze, że masz Zofię, która cię kocha i dba o ciebie."

''Tak, masz rację. Dzięki niej czuję się jak w rodzinie.'' Uśmiechnęła się

''Bardzo się cieszę, że cię poznałem, Bibi. Może kiedyś pobawimy razem?''

''Tak, bardzo chętnie!'' powiedział już bez strachu i nieśmiałości tylko naprawdę szczęśliwa.

Rozmowa stawała się coraz bardziej przyjemna. Znależli wspólny język bardzo szybko po mimo, że on już był dorosłym krajem, a ona mają dziewczynką. Co prawda kiedy skończy dwadzieścia lat, ilość lat u krajów przestanie mieć jakiekolwiek znaczeni bo stanie się dorosła i przestanie dorastać już na zawsze.

Przyglądał się jej z uśmiechem na twarzy jak opowiadała mu różne historyjki, gdy nagle usłyszał głośne kroki zbliżające się do nich. Obrócił się i zobaczył Wiedeń, który patrzył na nich z wściekłością.

''Co ty tu robisz? Co robisz z moją małą dziewczynką!?

„Spokojnie, po co te nerwy Wiedeń? Ja tylko rozmawiałem z Bibi.

''Nie masz prawa z nią rozmawiać. Oddaj mi ją teraz!

''Ja tylko...

''Bez ale! Oddaj mi ją!

Bibi, przestraszona sytuacją, schowała się za Eugène 'm. Ten poczuł, że musi coś zrobić, by uspokoić Wiednia.

''Wiedeń, proszę się uspokoić. Nie robiłem nic złego. Po prostu rozmawiałem z Bibi. Jest przecież taka urocza.

Wiedeń spojrzał z pogardą na niego ''Ty nie masz pojęcia, co to znaczy być odpowiedzialnym za inną osobę. A ja jestem tutaj, by ją chronić.

'Przepraszam bardzo, ale nic jej się nie stało. Ale jak to taki problem to powinienem był pytać o zgodę.

''Tak powinno być.'' Odparł wciąż z irytacją w głosie ''Od teraz nie chcę, abyś zbliżał się do Bibi bez mojej zgody. Czy jasno to zrozumiałeś?

''Tak, jasno...''

Wiedeń spojrzał na Bibi, która wciąż się ukrywała za Francuzem. ''Chodź, Bibi. Idziemy już do domu. Ciocia czeka.''

Bibi posłusznie poszła za Wiedniem, ale zanim zniknęli za drzwiami, spojrzała jeszcze na Eugène 'a. Ten poczuł się źle, że podpadł w taki sposób i że Wiedeń nie ufa mu jeszcze bardziej. Ale widok uśmiechniętej dziewczynki machającej do niego poprawił mu humor. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro