Rozdział 16

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Upiłam łyka z kieliszka i rozkoszowałam się smakiem wina.

-Smakuje ci?

-Bardzo…

-Cieszę się…- pokazał ząbki w uśmiechu.

Przygryzłam lekko, prawie niewidocznie wargę. Harry ukroił kawałeczek serka i delikatnie włożył mi go do ust. Musnął moje usta i przybliżył się do mnie, położył mi rękę na udzie, objął ramieniem, a jego dłoń wędrowała od biodra po pośladki. Zaczął całować moją szyję, a ja mimo tego, że go kocham nie jestem gotowa na tak wielki krok.

Ale…

Sprawiało mi to przyjemność jak podgryzał mi skórę na szyi, przymknęłam oczy i rozkoszowałam się pocałunkami, ciepłym oddechem chłopaka na mojej szyi… Podniósł twarz, na jego policzkach pojawiły się widoczne rumieńce. Zaczął mnie namiętnie całować. Oblizał moje usta.

-Wiesz co chciałem zrobić odkąd się poznaliśmy…

-Domyślam się, a…- nie dokończyłam.

Stał się brutalny, przeniósł mnie tak, abym okrakiem siedziała na jego kolanach, nie mogłam się oderwać od jego ust… były takie… takie… no takie… perfekcyjne…

-Harry…- chciałam powiedzieć mu coś ważnego, ale co brałam oddech by wypowiedzieć jakiekolwiek słowo  znów obdarowywał mnie pocałunkami. Zaczął ściągać moją koszulkę

-Harry, proszę…- powiedziałam, gdy oderwał się, by wziąć oddech, a zakryłam dłonią jego usta.

-Wiem co chcesz zrobić Harry, ale to jest za wcześnie…

Wziął moją dłoń ze swoich ust.

-Ale kochamy się…

-Tak, ale nie uważasz, że to jest za szybko, powinniśmy być pewni tego co do siebie czujemy…

-Ja ci ufam…

-Ja też ci ufam, ale to nie chodzi o zaufanie… Posłuchaj, ja przespałam się ze swoim dawnym chłopakiem dzień po tym, jak zaczęliśmy ze sobą być… i… rozstaliśmy się po miesiącu … i… ja przeżyłam z nim ten pierwszy raz… i… mam przeczucie, że jeśli „zaliczymy” nockę dziś to wszystko potem się rozwali Harry… ja po prostu się boję, bo czuję do ciebie coś wspaniałego i chcę, żeby trwało to jak najdłużej…

Zatkało go. Pogłaskałam go po policzku.

-Nie mam nic przeciwko pocałunkom, obściskiwaniu się czy coś, ale co do wiesz czego, to jeszcze nie…

-Jesteś inna.- powiedział.

-Nie rozumiem.- powiedziałam.

-Wszystkie dziewczyny, z którymi byłem były takie same, a ty jesteś inna.

Uniosłam brwi.

-Chodzi o to, że w przeszłości miałem dużo dziewczyn, ale głównie były to tygodniowe miłości, dla samego przespania się. A ty Grace… Jesteś inna… Dlatego się w tobie zakochałem… dlatego, że nie chodzi ci tylko o tak jak powiedziałaś: „zaliczenie” nocki, a o to, żebyśmy później zrobili to z miłości…

Uśmiechnął się.

-Powinienem cię przeprosić…

-Nie masz za co, naprawdę…

-Głupio mi…- podrapał się po głowie.

Musnęłam jego usta, teraz był znacznie delikatniejszy. Dokończyliśmy skromny posiłek i dopiliśmy wino z kieliszków. Byłam zmęczona, a Harry widząc, że mam ciężkie powieki, kazał mi iść się wykąpać. Wzięłam czystą koszulkę i spodnie w gwiazdki. Wzięłam gorący prysznic i umyłam głowę. Rozczesałam włosy i wyszłam z łazienki. Harry rozkładał kanapę, na łóżko i dopiero teraz zauważyłam, że ma na sobie tylko bokserki. Teraz mogę się na niego patrzeć bez końca, mogłabym spędzić resztę nocy patrząc na jego wyrobione mięśnie, tatuaże… o ludzie…

Nagle zadzwonił mój telefon i wyrwał mnie z odrętwienia. Wzięłam go z szafki i poszłam do kuchni.

-Halo?- spytałam.

-Cześć Grace, tu mówi Lucy.

-No hej, co tam?

-To ja się powinnam spytać…

-Ale w sensie?

-Jak Paryż? Kiedy wracasz?

-Jest świetnie, ale nie wiem kiedy wrócę, kochana…

-Słuchaj, bo jest sprawa…

-No?

-Dzwoniła do mnie profesor Jenkins.

-Serio?

-No i słuchaj, ona mi powiedziała, że słyszała o jakimś turnieju uniwersyteckim w tańcu…

Zaśmiałam się.

-Co?

-No i ona zaproponowała mi, żebyśmy zebrały grupę i pod koniec przerwy od szkoły zaczęły treningi.

-Ale… Ja nie umiem tańczyć…

-Co do tego się nie zgodzę, moja droga. Wymiatasz na dyskotekach.

-Ale to na dyskotekach… A tak przed publicznością… To głupie…

-Ale nie chciałabyś?

-Bo ja wiem…

-Do końca tygodnia musze powiedzieć Jenkins, czy się zgadzamy…

-Zadzwonię do ciebie jutro, albo po jutrze.

-Ok.

-Lucy?

-Tak?

-Ale chyba same tańczyć nie będziemy, prawda?

-No oczywiście, że nie, mam już 10 chętnych, ale sądzę, że zbierze się więcej dziewczyn.

Wzięłam głęboki oddech.

-Muszę pomyśleć, dobrze?

-Nie ma sprawy, ale zachęcam cię, to może być niezła przygoda.

-Ok., do zobaczenia.

-Na razie.

Weszłam do salonu, Harry leżał na kołdrze i patrzył coś na telefonie.

-Lucy?

-Tak…

-Gdzie same będziecie tańczyć?

-Nie same, prawdopodobnie weźmiemy udział w konkursie uniwersyteckim tańca.

Uśmiechnął się szeroko, pokazując ząbki.

-Seksownie…

Wywróciłam oczami.

Weszłam pod kołdrę, Harry tak samo. Wyciągnęłam rękę do wyłącznika i zgasiłam światło. Panowała cisza, podsunęłam się do Hazzy, wtuliłam się w jego klatkę piersiową, łóżko zaskrzypiało. Chłopak pocałował mnie w czoło i zaczął nucić jakąś piosenkę. Jej nuty całkowicie brzmiały jak kołysanka. Jeszcze raz pocałował mnie w czoło i zasnęłam.

Następnego dnia obudziłam się około jedenastej, przewróciłam się na bok, ale nikogo nie było koło mnie.

Harry…- zawołałam. Odpowiedziała mi cisza. Walizka chłopaka była otwarta.

Harry.- powtórzyłam.

Znów cisza.

Wstała z łóżka i poszłam do kuchni, na stole było przygotowane śniadanie, bułeczki z twarożkiem i pomidorem, obok parująca kawa. W szklanym wazoniku znajdowała się czerwona jak krew róża.  Biała kartka leżała obok.

Grace, musiałem jechać na próbę, koncert zaczyna się o 17:00, ale bądź wcześniej, na komodzie położyłem twój bilet i wejściówkę, powiedz ochroniarzowi, który będzie na tyłach, że jesteś ta od Harry’ego, wpuści cię. Do zobaczenia.

                                                             H.

Uśmiechnęłam się i zabrałam się za pałaszowanie śniadania. Postanowiłam, że pojadę na szybkie zakupy. Ubrałam się w dżinsowe spodnie 7/8, białą koszulkę na ramiączkach, sweterek i ulubione conversy w gwiazdki. Sięgnęłam po torebkę i narzuciłam dżinsową kurtkę. Wyszłam. Wsiadłam do taksówki, ta wiozła mnie przez kolejne aleje, aż zaparkowała na podjeździe dla taksówek pod Les Halles and Marais. Wysiadłam i weszłam przez szklane drzwi do środka. Zajrzałam do H&M tam zakupiłam koszulkę na ramiączkach z rysunkiem rekina ze Szczęk. Oglądnęłam komplet eleganckich ogrodniczek, ale zakupiłam tylko jedne. Zakochałam się w dwóch braletach na lato, więc również wydałam 100 euro na nie. Potem zaglądnęłam do innych sieciówek, a w jednej z nich kupiłam krótki niebieski kombinezon. Zaczęłam szukać czegoś co mogłabym ubrać na dzisiejszy koncert. Znalazłam dżinsową spódniczkę, którą chwilkę później nabyłam. Do tego postanowiłam ubrać białą koszulkę na ramiączkach i narzucić coś na siebie. Po dwóch godzinach znalazłam jeszcze sklep, który okazał się rajem. Buty, jakie tam sprzedawali były tak ładne, że kupiłam pięć par szpilek, dwie pary conversów i jedne emu.

Zostawiłam dziś chyba z 1000 euro, Sean mnie zabije. Ale cóż…

Dochodziła 14:00 gdy wróciłam do domu. Ubrałam się tak jak sobie założyłam wcześniej. Wyprostowałam włosy, nałożyłam błyszczyk na usta, zrobiłam kreski linerem i maznęłam oczy tuszem. Około 15:00 byłam gotowa. Spakowałam do torebki telefon i klucze. Spojrzałam się w lustrze. Chyba nie było źle. Wyszłam z mieszkania i zamknęłam je. Wsiadłam do taksówki, która zawiozła mnie pod arenę. Rozlegał się taki krzyk, że o boże. Podeszłam na tyły. Przy żelaznych drzwiach stali dwaj dwumetrowi mięśniacy, gdy zobaczyli, że do nich podchodzę jeszcze bardziej zagrodzili mi przejście.

-Nieupoważnionym wstęp wzbroniony.

-Ale ja jestem ta od Harry’ego.

-Grace Moore?

Kiwnęłam głową.

-Masz wejściówkę?

-Tak.

Podałam ją mężczyźnie.

-Proszę bardzo.

Otworzyli drzwi i wpuścili do środka.

-Garderoba chłopaków jest na końcu korytarza po lewej stronie.

-Dziękuję.

Uśmiechnęłam się.

Napisałam Harry’emu sms-a.

Jestem już na korytarzu.

Szłam powoli słysząc jak każdy rozmawiał w oddzielnych drzwiach. Gdy szłam i byłam w połowie otworzyły się drzwi, ale z nich wyszedł Calum z 5SOS.

Uśmiechnął się.

-Zgubiłaś się?- spytał.

-Nie…

-A jesteś z rodziny chłopaków?

-Nie…

-To kim jesteś?

-Dziewczyną…- nie dokończyłam, bo Harry zawołał: Gracie, nareszcie.

Uśmiechnął się.

-… Hazzy.- powiedział.

-Właśnie.

Harry podszedł i musnął mnie w czoło.

-Widzę, że poznałaś już tych debili…- zaśmiał się.

-Sam jesteś debil.- powiedział Ashton.

-Zamknij się…- powiedział Harry zaglądając do ich garderoby.

Złapał mnie za rękę i pociągnął gdzieś.

-Zabezpieczajcie się.- powiedział Michael.

Harry pokazał mu środkowy palec.

-Ślicznie wyglądasz…- powiedział.

Zaprowadził mnie na jakieś zaplecze.

Zaczęliśmy się namiętnie całować, moje ręce zagłębiły się w jego gęstych włosach. Gdy ktoś krzyknął: Widzieliście Harry’ego?

5SOS zaśmiało się głośno: Zaplecze sceny.

Harry zamknął drzwi na klucz.

Całowaliśmy się dalej.

Rozległo się głośne walenie w drzwi.

Hazz! Hazz! Jesteś tam?

Klamka chodziła w górę i w dół.

Kuźwa, zamknął się.- powiedział Louis- Zayn! Chodź tu.

Otwieraj Harry…- mówił Zayn, aż w końcu któryś kopnął drzwi i zatrzęsły.

-Otwórz im.- powiedziałam pomiędzy pocałunkami.

-Nie, jest dobrze tak jak jest, słonko.

Znów obdarowywał mnie pocałunkami, ale teraz przeniósł się na szyję. Przycisnął mnie do ściany.

Wnet metalowe drzwi wyleciały z zawiasów i z wielkim hukiem spadły na ziemię.

Louis, Zayn, Niall stali jak wryci, gdy nas zobaczyli razem.

Harry patrzył się na wgniecenia w drzwiach.

-Co wyście zrobili?!- krzyknął i zaczął się śmiać.

-GRACE?!!- powiedzieli wszyscy równiutko.

Zaśmiałam się.

-Hej…- pomachałam im.

-Ale… co… jak… ty tu… z Harrym… zaraz dostanę gorączki.- powiedział Louis.

Potem wybuchli śmiechem. Przybiegł menadżer chłopców.

-Kolejne drzwi do wymiany.- machnął ręką i poszedł.

-Co wy tu robicie?- powiedział Liam, który przybiegł- Grace co ty tu robisz?

-Odpowiem za ciebie, ok.?- powiedział Harry.

Splótł nasze dłonie.

-No chciałem wam to powiedzieć inaczej, ale wy jak zwykle zrobiliście rozróbę, więc, krótko mówiąc  jestem z Grace.

Chłopaki wybuchli śmiechem, zresztą Harry też.

-Wygrałem…- wydarł się Niall.

-Ale co?- spytałam.

-Wiedziałem, że przyjechałeś tu wcześniej, by zobaczyć się z Grace…- zwrócił się do loczka.

Louis spojrzał na Nialla.

-I co mamy ci teraz płacić?- spytał z sarkazmem.

-Tak, po 50 funtów od każdego.

-ILE?!- spytał Liam.

-50 funtów.

Jakaś kobieta zaczęła wołać Louisa i Liama.

-Już idziemy.- odkrzyknęli.

Dwójka pobiegła, a my wyszliśmy z zaplecza.

-Muszę ci przedstawić Lou…- powiedział i splótł nasze dłonie.

Siwa blondynka, uśmiechnęła się, gdy weszliśmy do garderoby. Wyłączyła suszarkę.

-Lou to jest Grace moja dziewczyna.

-Bardzo mi miło ciebie poznać… Harry wiele mi o tobie opowiadał.

-Mam nadzieję, że same miłe rzeczy…- powiedziałam i spojrzałam na Hazzę.

Ten uśmiechnął się i musnął mnie w usta.

-Muszę iść na chwilkę do Paula… Poczekasz tu na mnie?- spytał.

Kiwnęłam głową.

-Słyszałam, że studiujesz…

-Tak, jestem na drugim roku dziennikarstwa.

-A gdzie planujesz pracować w przyszłości?

-Jeszcze nie wiem, może jakaś gazeta informacyjna…

-Też chciałam być dziennikarką, ale doszłam do wniosku, że obcinanie włosów i ich układanie wychodzi mi lepiej.

Zaśmiała się.

Włosy Liama zostały zrobione. Jego miejsce zajął Louis.

-Nie żałuję, tyle, że czasami te durnie doprowadzają mnie do szału.

-Ej…- powiedział Louis.

-No powiedz, czy pryskanie się pianką do włosów na scenie jest normalne?

Słychać przez chwilkę  było tylko suszarkę.

-No może trochę nie, ale było fajnie.

Louis za chwilkę miał gotową fryzurę. Harry przyszedł przebrany.

Złapał mnie za rękę i prowadził gdzieś.

-Na żadne zaplecze nie idę.- powiedziałam.

-Nie tam cię prowadzę.

Weszliśmy po schodkach i ukryliśmy się za perkusją. Tam był multum dziewczyn z transparentami, cała hala brzmiała w rozmowach, pokrzykiwaniach.

-Lou weźmie cię na widownię, tam oglądniecie występ. Mam nadzieję, że ci się spodoba.

-Na pewno…

Uśmiechnęłam się i chłopak mnie namiętnie pocałował.

-Muszę iść, za chwilkę chłopaki z 5SOS wchodzą na scenę.

Kiwnęłam głową i zeszliśmy schodkami z powrotem na dół. Rzeczywiście, Calum, Luke, Mike i Ashton byli gotowi do wyjścia na scenę. Harry stanął obok Liama, a Lou wzięła mnie pod rękę. Wyszłyśmy bocznym wejściem i usiadłyśmy z boku. Support wyszedł świetnie, po 15 minutach na scenę wyszli chłopcy z One D. Harry uśmiechnął się praktycznie niezauważalnie do mnie. Chłopcy dali naprawdę niesamowite show i mimo, że słyszałam ich piosenki raz to przyznam że są świetne. W połowie Lou zabrała mnie do środka. Zrobiła mi i sobie kawę.

Zadawała mi pytania, na które mi odpowiadała. Gdy chłopcy przyszli zmachani pół godziny później wszyscy zaczęli się zbierać.

-Nie wrócę z Tobą do mieszkania… Mamy jeszcze jeden wywiad…

Zrobiło mi się trochę przykro.

-Ale przyjdziesz dziś?

-Tak… W nocy.

-Będę czekała.

Harry odprowadził mnie do drzwi. Musnął moje usta i musiał iść.

Wyszłam przez drzwi i przeszłam na pobliski postój taksówek, a był on oddalony o kilometr. Więc w szpilkach piłowałam, żeby wrócić do domu. W połowie drogi lunął deszcz, więc ściągnęłam buty i zaczęłam biec po mokrym chodniku. Wsiadłam do taksówki, kierowca zawiózł mnie pod kamienicę. Weszłam do mieszkania i od razu nalałam sobie do wanny gorącej wody. Zrobiłam sobie gorącą herbatę i zaniosłam ją do łazienki, by w czasie wylegiwania się w wannie popijać gorący napój. Do tego w radiu puściłam płytę Damien’a Rice’a. Leżałam tak długo, póki woda nie wystygła. Rozczesałam mokre włosy, związałam je w warkocza. Ubrałam pidżamę i wpakowałam się do łóżka. Włączyłam sobie film na dvd. Zasnęłam oglądając go. Dopiero dzwonek do drzwi ocknął mnie. Loczek stał oparty o framugę.

-Jestem…- powiedział i uśmiechnął się.

Uśmiechnęłam się.

-Co oglądasz?

-Nic…

-Idź spać, ja zaraz przyjdę.

-Yhym.

Łóżko porządnie zaskrzypiało, wyłączyłam telewizor i wtuliłam się w poduszkę. Momentalnie wróciłam do snu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro