Rozdział 24

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Gorąca kawa, deszczyk za oknem i klimatyczna, przytulna kawiarnia tworzą naprawdę dobrą atmosferę. Ogromne fotele, malutki stoliki, roślinność pokrywająca ściany a nawet i sufity, delikatne ale subtelne światła lampionów-istny, leśny raj przypominający lekką i świeżą wiosnę, ale jednocześnie nawołujący do nostalgii z powodu takiej, a nie innej, liściastej pory roku. 

Prawdę mówiąc, nigdy nie potrafiłam docenić jesieni. Deszcz przypominał mi jedynie o ckliwych i nieco bezsensownych filmach i książkach młodzieżowych, gdzie zakochana para się całowała. O tak, to chyba obowiązek tych dzieł. Nienawidziłam błota, które za każdym razem niszczyło i brudziło moje dopiero co wyczyszczone buty. Nie potrafiłam przyzwyczaić się do wiatrów, które strącały mi czapkę i kaptur z głowy, mierzwiąc włosy na wszystkie strony. Ale kochałam patrzeć na to z daleka, jak kapie deszcz, jak ponurzy ludzie przemierzają ulicę, jak kawa i herbata smakują trylion razy lepiej, w tercecie z pogodą i dobrą książką bądź filmem. A fakt, że prowadziłam teraz przyjemną rozmowę, z nieco mniej przyjemnym towarzyszem, tylko sprawiał, że chwila jest lepsza.

-Chwila zwierzeń, kącik panny Salzbury, do usług- zaczęłam sączyć latte nie spuszczając wzroku z Shawna, zmuszając go przez to do rozmowy.
-Szczerze to nie dzieje się u mnie zbyt wiele. No, może oprócz tego, że wszyscy moi znajomi nie mają dla mnie czasu, bo jakimś cudem każdy znalazł sobie drugą połówkę. Jakoś to znoszę, nigdy nie przepadałem za towarzystwem wielu ludzi, wolałem posiedzieć w domu i posłuchać muzyki. Jednak zauważyłem, że czas spędzany z przyjaciółmi ma coraz mniejszą średnią, a grono potencjalnych kompanów się zawężało. Nie, żeby mi to przeszkadzało. W sensie, cieszę się, że kogoś mają, znaczy, macie, ale fakt, że moja dziewczyna jest mile stąd i nie mamy kontaktu fizycznego, nieco mnie zasmuca.
-Rozumiem-ucięłam krótko, ale co to za uśmiech na twarzy? Może i jestem ślepa, ale to widzę bardzo wyraźnie
-Nie wiem czy powinienem o tym mówić, ale jest szansa, że spotkam się z Saige podczas naszej wycieczki. Będzie wtedy w okolicy, u ciotki, bo mi powiedziała. Zaproponowałem spotkanie i czekam na odpowiedź, ale to tylko formalność. Musi się przecież zgodzić
-O jeju, no to gratuluję! Może przyjedziesz z nią wtedy do hotelu i urwiemy się, by lepiej ją poznać. To byłoby niesamowite.
-Nie kombinuj, bo zaczynam się stresować. Bardzo bym chciał byście ją poznali, ale zobaczymy jak to wyjdzie. Wszystko będzie zależało od jej humoru i jakim czasem będziemy dysponować. Postaram się rozpatrzeć tą opcję. 

-Oh, Knox dzwoni, pewnie już ma czas. A ja jeszcze nie dopiłam kawy-zmieniłam temat zerkając na telefon
-Zaproś go tutaj. Craigen też lubi kawę
-Mówisz?-zapytałam dla pewności, a chłopak pokiwał twierdząco głową.
Odebrałam telefon przypatrując się koledze naprzeciwko. Stukał palcami na zmianę w kubek i stolik, wybijając nieznany mi rytm. Rozglądał się na wszystkie strony, ale raczej niczego, ani nikogo nie szukał, na nic nie oczekiwał. Po prostu próbował się czymś zająć, by wścibsko nie słuchać mojej rozmowy.
Knox zgodził się przyjść, więc grzecznie na niego czekaliśmy. W tym czasie domówiłam sobie szarlotkę. Chciałam też zamówić coś dla niego, ale za cholerę nie wiedziałam co lubi. Dlatego zrezygnowałam z kombinowania i zdecydowałam po prostu, spokojnie poczekać delektując się ciastem.

Craigen pojawił się po chwili i usiadł obok mnie. Przywitał mnie składając buziaka na moim policzku, a następnie przybił żółwika z Mendesem
-Klimatycznie tu, podoba mi się-powiedział, rozglądając się wokół-Aż dziwne, że nigdy tu nie byłem. 
-Jak tam po wizycie u lekarza?-zapytał Shawn-Evie tak się martwiła, że aż o tym nie wspominała tylko wpierdalała ciasto
-Ha, bardzo śmieszne. Przynajmniej się najadłam-odgryzłam się
-Doktor powiedział, że nic poważnego i wyolbrzymiam. Ale kupiłem jakieś tabletki, bo na wycieczkę chciałbym już być zdrowy i czuć się o wiele lepiej. A wy, gotowi już na podróż naszego życia?
-Nie mam połowy rzeczy, ale nie śpieszy mi się. Pożyczę od Melissy, albo w ogóle nie kupię. Tam będzie tak nudno, że zamierzam każdy dzień przesiedzieć w pokoju oglądając seriale
-To ja z Tobą-odpowiedział Knox
-Żartujecie? No nie róbcie mi tego, spędźmy razem trochę czasu. Właśnie z takich miejsc przywozi się najlepsze wspomnienia! Będziemy chodzić w nocy po dachach, pływać w zatoce i robić inne niebezpieczne rzeczy-rozmarzył się Shawn
-Chyba naoglądałeś się tanich i tandetnych filmów. W praktyce to tak nie wygląda. Ale możemy się urwać, nie mam zamiaru zwiedzać muzeów, oglądać drzewa czy rozmawiać ze sztywniakami. Coś się wymyśli na miejscu. Planowanie takich rzeczy jest bardzo passé-odparł mój chłopak
-Czy ty właśnie szpanujesz znajomością obcego języka? Nie wiedziałam, że z Ciebie taki poliglota
-Znam tylko to słowo i "Voulez-vous coucher avec moi ce soir?" z tej piosenki
-Tak mogę-odparłam
-Co ja właśnie powiedziałem?-zapytał zdezorientowany Knox. Shawn odpowiedział mu starając się zachować powagę, niestety nieudolnie i oboje zaczęliśmy się śmiać
-Woah. Będę na to wyrywał dziewczyny-rzekł dumny
-Przepraszam, ale masz już jedną-pokazałam na siebie
-Kto powiedział, że mam mieć tylko jedną? Dobra, koniec żarcików, bo idzie moja kawa, a nie chce was opluć podczas śmiania się. Porozmawiajmy o poważnych rzeczach
-Shawn? Może powiesz Knoxowi
-No dobrze. Pamiętasz Saige?-chłopak pokiwał twierdząco-Opowiadałem wam kiedyś o niej i istnieje szansa, abym spotkał się z nią podczas naszej wycieczki. Dla mnie to w sumie nic wielkiego, widziałem ją nie raz, ale tęsknię bardzo no i możliwe, że was wszystkich sobie przedstawię- opowiedział Mendes zgodnie z moją prośbą, a następnie zabrał moją szarlotkę i zjadł
-Już wiem co będziemy robić, zamiast Twoich "innych niebezpiecznych rzeczy"-przedrzeźnił go Knox

No i nici z seriali


----------------------

Znów niesprawdzony

Tu jest tak cicho, wy powymieraliście po tej senoricie czy jak? No przysięgam odkąd mendes wydaje nowe single to was ubywa

Btw, tak mi ciężko ostatnio pisać rozdziały, mimo iż mam pomysły. Macie na to jakieś rady? Brak motywacji jest męczący 

Miłego dnia wszystkim, izzie.

PS. co sądzicie o nowej okładce? troszkę prostsza ale mi się bardzo podoba

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro