Rozdział 7

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Następnego dnia, wieczorem, Harper odwiedziła moje progi. Nadal byłam zła z powodu tego, co zrobiła, ale postanowiłam ciągle o tym nie paplać. Mimo, iż nie zależało mi na tej całej imprezie, domówce czy tam nawet stypie to i tak przez pół dnia siedziałam i rozmyślałam, co założę. Moja szafa świeciła pustkami, lub rzeczami, które noszę w kółko i tymi, których nie noszę w ogóle, ale nie wyrzucę, bo może kiedyś nadejdzie ich czas. A zakup nowych ciuchów nie wchodził w grę, ponieważ nie było już czasu, ja byłam spłukana, a co najważniejsze nie wydałabym tyle pieniędzy na coś, co założę jeden raz.

-Masz szczęście moja droga, wiedziałam, że nie będziesz miała co założyć, więc przywiozłam coś ze sobą-powiedziała na wejściu
-Coś, czyli całą szafę?-odparłam, widząc, jak taszczy ze sobą dwie ogromne torby
-Nie-zaprzeczyła, chociaż jej mina mówiła zupełnie co innego- Eh, po prostu zobacz

Wyrzuciłam z toreb wszystkie ubrania i przyglądałam im się z niesmakiem
-Dilley, przyniosłaś same sukienki 
-Przecież w takich rzeczach chodzi się na imprezy

-Przyjaźnimy się tyle lat, ty nadal mnie nie znasz? Powiedz mi, czy widziałaś mnie kiedyś w sukience? 
-Na weselu u...
-Jak byłam dzieckiem się nie liczy 

-Mogłaś mnie uprzedzić! Chociaż faktycznie... wybacz mi, jestem głupia i nie myślę
-Jakbym tego nie wiedziała-wtrąciłam
-Rzeczywiście, ty praktycznie wszędzie wychodzisz w spodniach. Ale to nie oznacza, że na tą okazję nie możesz założyć sukienki! Ciągle nosisz to samo, gdybyś ubrała się dziewczęco, z pewnością powaliłabyś chłopców 
-Nie ubieram się dla nich, tylko dla siebie
-Chociaż przymierz proszę, to jeden wieczór, potem możesz wrócić do swoich ciuchów.I umalujesz się wedle uznania, nie będę się wtrącać 
-Zgoda

⚪⚪⚪⚪

Po przekopaniu dosłownie wszystkich ciuszków od przyjaciółki, przejrzeniu szaf mojej i Christiny, znalazłam czarną sukienkę. Była przylegająca, jedynie dół miała rozkloszowany. Sięgała mi do kolan, zdobiły ją złote, wyszyte wzorki. Krótko mówiąc, wyglądałam w niej znośnie, ale nadal jak nie ja. 

Aby nieco poprawić swój outfit założyłam kurtkę skórzaną i botki na koturnach. Harper chciała mnie zabić, przez to, że ubrałam się cała na czarno, dlatego w ramach rekompensaty pozwoliłam jej zając się moimi włosami i makijażem. Była wniebowzięta, a ja bałam się efektu. 

Chris ciągle stała nad nami i bacznie obserwowała sytuację, przeżywając z Harper, że wychodzę z domu gdzie indziej, niż na jedzenie i będę obracała się w towarzystwie różnym od nich i Zacha. Myślałam, że coś sobie zrobię przez ich paplaninę i przyznam, że kredka do oczu wyglądała jak potencjalne narzędzie zbrodni. Nie rozumiem, co było dla nich takiego niesamowitego w tej całej domówce. To, że nigdy wcześniej nie chodziłam na tego typu wydarzenia, nie oznacza, że będę zachowywała się tam jak dzikuska. Pewnie po prostu usiądę, popijając coś i gapiąc się w telefon. Porozmawiam chwilę z przypadkowymi ludźmi i tak minie wieczór.

-A gdzie jest Fletcher?-spytała Dilley prostując moje włosy. 

Zach i Harper poznali się podczas mojej wyprowadzki od mamy.  Ona towarzyszyła mi, ponieważ praktycznie wszędzie chodzimy ze sobą, a chłopak zaproponował mi pomoc w przewożeniu i przenoszeniu pudeł do mieszkania. W taki oto sposób ta dwójka zobaczyła się po raz pierwszy. Przedstawiłam ich sobie i liczyłam, że będą rozmawiać normalnie, jak na ludzi przystało. Niestety Harper albo nie mówiła nic i klepała mnie po ramieniu, albo trajkotała jak katarynka i nikt nie mógł jej przeszkodzić. Ewidentnie spodobał  jej się Zachary i nie wiem, czy do tej pory wyleczyła się z niego. Widują się coraz rzadziej, bo mimo iż chłopak powiedział mi, ze jest urocza i zabawna, to wiem, że ona mu się nie podoba, a nie chciałam narazić przyjaciółki na złamane serce.
 Może nie należę do najlepszych osób, ale nie potrafię znieść cierpienia bliskich, dlatego odsunęłam tą dwójkę od siebie, zanim ona by się zakochała. Harper jest taką osobą, której przychodzi to zadziwiająco szybko, ale nie potrafi odejść. Nadal pamiętam Hamiltona z siódmej klasy, który pożyczył jej długopis, a Dilley nigdy go nie oddała i nosiła ze sobą, jako talizman szczęścia. Wierzyła, że chłopak się w niej zakocha tak samo mocno, jak ona w nim, tylko potrzebuje czasu. Dziewczyna przez parę lat śledziła go, tylko po to by wyłapać odpowiedni moment, by oddać długopis i gdzieś go zaprosić, lub wyznać uczucia. Nie wyszło, Hamilton wyprowadził się w wakacje przed dziesiątą klasą i tak naprawdę żadna z nas nie wie, gdzie się podziewa i co było powodem wyprowadzki.

-Dobre pytanie. Powiedział mi, że ma dzisiaj plany i może wrócić w nocy, albo dopiero jutro rano 
- Dobre pytanie, to kto zrobi nam dzisiaj kolację?-powiedziałam, ponieważ i ja, i Chris nie lubiłyśmy się bawić w takie rzeczy 
-Odgrzejemy resztki z wczoraj, albo zrobimy coś z mrożonych rzeczy. Będziecie jadły? Przecież niedługo powinnyście wychodzić-dodała Christina
-Wyjdziemy, jak Harper przestanie się mną bawić i sama się wyszykuje
-Przecież nie zostawię cię z jednym pomalowanym okiem, Evie. Najwyżej się spóźnimy 

Nie pytajcie, też nie wiem, czemu się przyjaźnimy

----------------

Wróciłam. Postaram się skończyć to ff. Nie krzyczcie, tylko módlcie się za mnie. W mediach piosenka tematyczna do mego powrotu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro