from: Ed, to:Mercedes - ninth

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Tylko moja, jedyna, najukochańsza Mercedes!
Ciężko wysłowić mi się przy temacie pożegnań. Wiem, że są ważne, czasem może nawet i ważniejsze od samych przywitań. Ale czy my nasze kompletnie zepsuliśmy? Nie jestem pewnien.
To prawda, nigdy sobie nie wybaczyłem, że wtedy Cię nie zatrzymałem.
Wiem, że wystarczyłoby tylko jedno musnięcie palcem, żeby coś we mnie ruszyło. Jedno spojrzenie czy ostatnie niepewne słowo. Mimo to się poddaliśmy. Ty pewnie byłaś zła, albo i przerażona. Nie chciałaś wyjść na kogoś słabego. Może chciałaś mnie ukarać?
A ja... Ja bałem się, że jakikolwiek następny element będzie mnie w stanie właśnie wyprowadzić z mojej "pewności" o słuszności wyjazdu. Więc tak, Mercedes, oczywiście. To było jak najbardziej złe i samolubne, jeden z najgorszych wyborów, jakie kiedykolwiek dokonałem.
Uwierz, że potem calutką noc przesiedziałem z twarzą ukrytą w rękach, płakałem i głośno krzyczałem, wyklinając samego siebie.
Ale jako rozwiązanie głupio wybrałem ucieczkę. Myślałem, że to wszystko rozwiąże. Wszystkie uczucia, emocje, wyrzuty sumienia. Tylko że... Do tego w głębi serca też nie byłem w stu procentach przekonany.
I zostawiłem nam ostatnie pożegnanie. Dlaczego? Żeby wiedzieć, że to jeszcze nie koniec. Bo choćby wszystko miało się jeszcze pozmieniać, na długi czas mieliśmy całkowicie stracić kontakt, mogłem w każdym momencie przypomnieć sobie, że z moją kochaną Mercedes jednak coś mnie jeszcze łączy. Brak zakończenia historii, który wciąż mnie do Ciebie ciągnie i nie pozwala zrezygnować. Ostatnia nadzieja, która pozwala mi jeszcze w cokolwiek wierzyć. I ostatnia deska ratunku.
Także, Mercedes, skoro nasza historia dalej trwa, jest wspólna... Czy nie powinniśmy pozwolić jej godnie się rozwinąć? Nie chcę kończyć tego wszystkiego w taki sposób. Nie na to zasłużyliśmy, Mercedes. Pozwolisz mi chociaż pożegnać się osobiście...?
Łączy nas od dawna właściwie wiele faktów. Na początku miejsce zamieszkania, jedna szkoła, klasa, zainteresowania, muzyka, po prostu przyjaźń, uczucia, czas. I czy to wszystko ma prawo zostać tak po prostu rozwalone przez jeden, głupi, niedojrzały wybór?
Wiem, wiem, za swoje błędy trzeba odpowiadać. Ale myślę, że już oboje z nas spotkała za nie odpowiednia kara. Milczenie, czekanie, niepewność, smutek, rozdzielenie. Czy to nie wystarczy? Czy to nie może być końcem złego etapu?
Nasze życia są książkami, pamiętasz? Chcę zakończyć rozdział pod tytułem "Najgorszy okres naszego życia". A potem wyrwać jego wszyściutkie kartki i odłożyć do najgłębszej szuflady, jaka tylko istnieje.
Nie zapomnimy. Ale czy nie moglibyśmy chociaż... Spróbować zacząć od nowa?
Z Tobą czułem się jak ktoś ważny. Jak najlepszy muzyk na świecie, najwspanialszy przyjaciel, całkiem uroczy chłopak, a przede wszystkim po prostu jak ktoś, co jest cokolwiek wart, bo komuś na nim zależy. Dzisiaj? Do dzisiaj zdążyłem się stać jego marnym cieniem. Tym, który dźwiga resztki jego wspomnień, ale nie może nimi żyć, bo stały się przeszłością.
Wtedy nie miałem pojęcia, co robię. Ale pozorne zadowolenie z podjętej decyzji zdołało mnie przekonać, że to słuszne. Jestem pewnien, że nigdy nie popełniłbym tego samego błędu po raz drugi. I na pewno nie potrafiłbym sobie czegoś takiego wybaczyć. A tym razem...?
Wiem, że to głupie. Ale ja chyba wciąż mam na coś nadzieję. I czekam na wybaczenie. Nie tylko z Twojej strony ale i właśnie z mojej. I wiem, że, niestety, może się ono dokonać tylko w przypadku jasnego zakończenia naszej historii. Nie mam pojęci, czy jest na co liczyć. Ale skoro nadzieja umiera ostatnia, to może właśnie ona będzie mnie utrzymywała do najpóźniejszych chwil życia i nie będzie pozwalała od siebie odstąpić?
Często wierzymy w nie do końca logiczne rzeczy, które to jednak w jakimś stopniu wydają nam się możliwe albo przynajmniej bardzo chcemy, żeby takie były. Nawet mimo braku konkretnych argumentów nie potrafimy sobie odpuścić. Ale może to i dobrze? Może czasem warto żyć nawet dla czegoś, co jest nieprawdziwe, jeśli tylko właśnie przy życiu ma nas to utrzymywać?
Byłem głupi, wierzyłem w prostą zamianę, pewnego rodzaju wymianę. Oddam jednego dobrego człowieka, zamienię go sobie na milion innych i będę tak samo szczęśliwy. Ale zdążyłem się przekonać, że życie wcale nie działa na takich zasadach. Tutaj chodzi o coś więcej. O wartości.
I teraz jestem już przekonany co do jednego. Nigdy nie możemy ryzykować swoich najważniejszych wartości za coś, co może wydawać nam się chwilowo atrakcyjne. Tym bardziej, jeżeli zapłatą za to ma być najlepsza osoba, jaką było dane nam poznać.
Nie jestem pewien, co powinienem teraz robić. Wiem, że nie będę w stanie jedynie zapomnieć. Dlatego... Może po prostu będziemy trwać w swojej niedokończonej historii i niespełnionej nadziei, jeśli tylko to ma nam pozostać? Może kiedyś spotkamy się przypadkiem, powiemy sobie ciche "cześć", po czym okaże się, że to już nie to samo?
Albo... No właśnie, albo co?
Na zawsze Twój,
Ed Sheeran x
❤❤❤❤❤
Jakimś cudem jestem i dodaję. Dzisiaj tylko zapraszam na nowe ff Sherlocka. I mówię, że w tym tygodniu będzie mnie na Wattpadzie więcej.
Do napisania!
~ 02:31, nice, jak zwykle świetna godzina na pisanie i publikowanie, pewnie 👌

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro