from: Edward, to: Mercedes - first

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Kochana Mercedes!

Zacznijmy może od tego, że nie mam pojęcia, jak zacząć. Twój pierwszy list, sam pomysł... Naprawdę nie wiem, co powiedzieć. Więc pozwól mi może, że o tym wszystkim wypowiem się na samym końcu, a teraz rozpocznę, jakby nic się nie stało? Jakbym najzwyczajniej odpowiadał na Twój kolejny list, co Ty na to?

Chcę Cię jeszcze tylko przeprosić za wszystkie moje błędy, zły styl pisania i wszystko inne z tym związane. Piszę teksty piosenek, to prawda. Potrafię pisać. Ale nie w tym wypadku. To... To po prostu zbyt niesamowite. Dlatego też boję się, że może nie wyjść mi to najlepiej. Ale zacznijmy już, dobrze?

Przede wszystkim - nie jesteś jedyną, która miała swoje sekrety.

Wiadomo, że sam również musiałem coś ukrywać. Bo czym bylibyśmy bez sekretów? Zresztą, nie tylko Ty czasem nie potrafiłaś się wysłowić, mimo że bardzo tego chciałaś. Tłumiłem w sobie te wszystkie sprawy, na które to teraz również pozwolę sobie się wypowiedzieć w kontekście tego, co do mnie napisałaś. Mam nadzieję, że wyjdzie to jakoś przyzwoicie, bo nie chciałbym po raz kolejny robić z siebie przed Tobą głupka.

Czytając Twoje słowa, trudno mi było w nie uwierzyć. "Usłyszeć" wreszcie to, co zawsze usłyszeć chciałem, choć chyba zbyt często w to wątpiłem. Czasem naprawdę bałem się, że wstydzisz się mojego wyglądu. Czułem się niezręcznie, gdy po raz kolejny wytykali mnie palcami, w dodatku na Twoich oczach.

Ale wiesz, co zawsze potrafiło mi poprawić humor? Myśl o Tobie. Myśl o tym, że mam najpiękniejszą dziewczynę na świecie. I to mi chyba wystarczało.

Przechodząc już do tego tematu...

Nigdy nie powiedziałem Ci, że to Ty jesteś idealna.

Twoja uroda była dla mnie czymś niewyobrażalnym.

Twoje złociste włosy, idealnie odbijające każdy osobny promień słońca.

Twoja twarz o pięknym kształcie, z delikatną cerą.

Twoja całkowicie gładka skóra o przyjemnym, jasnym odcieniu.

Wspaniała figura, za którą niejedna miała ochotę zabić Cię wzrokiem.

I najważniejsze - oczy. Mocno zielone, o inteligentnym, a zarazem przeszywającym spojrzeniu. Intensywność zieleni, w której bez trudu można się utopić... Przesiąkające się odcienie, tworzące całość, ciemniejsze kreseczki, nadające oryginalności i jeszcze większego wrażenia głębi każdego Twojego, nawet najmniejszego, najmniejszego zerknięcia.

I dlatego chcę Cię przeprosić, moja słodka Mercedes, za to, że nigdy nie potrafiłem otwarcie o tym wszystkim wspomnieć. Co prawda nie raz szeptałem Ci do ucha, że jesteś piękna, ale to nie było to. Jeszcze ani razu, aż do dnia dzisiejszego, nie otworzyłem się przy Tobie tak naprawdę w tym temacie.

To było dla mnie zbyt cudowne. Tak śliczna dziewczyna i gość mojego pokroju? To nie chciało zmieścić mi się w głowie.

Dlatego też za każdym razem, gdy na Ciebie spoglądałem, nie mogłem wydusić z siebie słowa. Za bardzo gubiłem się w Twoim spojrzeniu, by wykrzesać z siebie jakiekolwiek sensowne zdanie.

Mogło wyglądać na to, że Cię nie doceniałem. Jak było? Zupełnie na odwrót. Każdego dnia, kiedy widziałem Twoją osobę po raz pierwszy, pytałem Boga, jak to możliwe, że przytrafił mi się taki cud.

Nie raz chciałem wreszcie wypowiedzieć przy Tobie te wszystkie słowa pochwały, ale one nie mogły wyjść z moich ust. Bo wiesz, jak to jest, kiedy chcesz coś powiedzieć, ale jesteś w tak wielkim szoku, że nie wydobywa się z Ciebie żaden głos? Tak właśnie było i w tym przypadku. Za każdym razem, Mercedes, bez wyjątku.

Dlatego tak bardzo cieszyłbym się, gdybyś wybaczyła mi to, że tak rzadko słyszałaś ode mnie jakiekolwiek komplementy.

Że być może nie potrafiłaś się przy mnie czuć jak ktoś idealny, gdy ja sam tego nie okazywałem.

I że tak często bezmyślnie się na Ciebie gapiłem, nie mogąc uwierzyć w swoje szczęście...

Tak, Mercedes, teraz jestem tego pewien. Kiedy słuchałem kolejnych wyzwisk skierowanych w moją stronę, czułem rozbawienie. Dlaczego? Bo przy okazji rozpierała mnie duma, że to Ty jesteś tą piękną cząstką mnie, która uzupełnia moje niedoskonałości. Tą idealną, kobiecą cząstką, która przy innych czyniła mnie pięknym człowiekiem.

I w tej sytuacji mnie też coś boli, Mercedes. A jest to fakt, że bez Ciebie zostałem już tylko tym brzydkim, słabym strzępkiem, który na obrazy reaguje już zupełnie inaczej. A to dlaczego? Bo tym razem nie mogę już mieć pewności, że przy wszystkich moich niedoskonałościach zostało jeszcze jakiekolwiek piękno w postaci części Twojej osoby.

Cokolwiek myślisz, Mercedes,

Na zawsze Twój,

Ed Sheeran x

♥♥♥♥♥

[Piosenka jak zwykle dopasowana do listu, i radzę posłuchać ♥ Nie najpiękniejsza piosenka Coldplay, ale jak każda jest świetna :)]

[I dedykacja, jeszcze raz za opowiadania o Edzie :3]

Od dwóch godzin jest już piątek, a ja akurat mam wenę i chęci, to od razu wstawiam c:

Tak, wiem, że wszyscy wyczekiwali tego pięknego momentu, w którym to Ed odpisze, także macie i się cieszcie XD (Okazuje się, że Ed jednak jeszcze nie umarł i może odpisać :c)

Nie wiem, czy część Eda będzie lepsza, czy gorsza. Mam wrażenie, że będzie trochę gorzej napisana (tak przynajmniej patrząc na ten pierwszy list). W każdym razie sama nie mogłam doczekać się jej pisania :D

A teraz jak zwykle nie wiem, co z tego wyjdzie XD

Trzysta razy sprawdzałam, czy wszystkie słowa do siebie pasują, ale wciąż coś mi tu nie gra. Tyle że nawet nie wiem, co zmieniać XD

No dobra, czekam tylko na szczere opinie ♥

Do następnego!

~ eh... x




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro