from: Mercedes, to: Edward - fourth

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Mój najukochańszy Edzie!
Z każdym listem posuwam się coraz dalej. Co za ironia, prawda? W końcu - mija coraz więcej czasu, toteż powinnam iść w przeciwnym kierunku. Powinnam coraz bardziej godzić się z naszym obecnym położeniem, coraz częściej zapominać o tym, że w ogóle się spotkaliśmy. Natomiast ja z każdą kolejną wiadomością czuję się, jakbyś był mi coraz bliższy, a ja jeszcze bardziej bym Cię potrzebowała. Może w jakimś stopniu tak jest? Może nie powinnam tego zaczynać?
O tak, to właśnie stara, żałująca wszystkiego, co zrobiła, Mercedes. Jak do tego doszło?
Wiesz, może nie będziemy się tym teraz zajmować. W końcu - moja dzisiejsza sprawa jest trochę inna. Mianowicie - kwestia przyjaciół. Temat tym razem troszkę ważniejszy, nie sądzisz?
Nigdy nie przyznałam, jak bardo zazdroszczę Ci prawdziwych przyjaciół.
Co prawda, ja miałam bardzo dużo znajomych. Większość uczniów naszej szkoły, i starszych, i młodszych, chciała utrzymywać ze mną kontakt. Nigdy nie rozumiałam, dlaczego. Jednak wydaje mi się, że chodziło im wyłącznie o mój wygląd. Rzeczywiście, nie jestem może najbrzydszą dziewczyną na świecie, ale czy to dostateczny powód, by uważać mnie za kogoś wartego uwagi, a tym bardziej przyjaźni? Mój charakter chyba nie jest szczególnie wyjątkowy, z resztą na tym i tak na pewno im nie zależało. Byli na to zbyt płytcy... Nadal nie mogę tego wszystkiego pojąć. Ale wtedy uważałam, że mi z tym bardzo dobrze.
Byłam popularna. W wolnym czasie zawsze ktoś gdzieś mnie zapraszał. Chodziłam na przeróżne przyjęcia, na zakupy z dziewczynami, a nawet na koncerty, na które niektórzy mieli czasem jeden dodatkowy bilet. W szkole nie było balu, na który nie dostałabym zaproszeń co najmniej od kilku osób. Uśmiechałam się uprzejmie, kiedy moi "przyjaciele" mijali mnie na korytarzu. Głośno odpowiadałam im "cześć". Przyjowałam dziesiątki życzeń na urodziny.
Ale to wszystko nigdy nie było tym, co Ty osiągnąłeś ze swoimi przyjaciółmi. Było ich naprawdę nie wielu. Łącznie ze mną - cztery osoby. Ilościowo to nic w porównaniu z całą szkołą znajomych, prawda? A jednak - Oscar, Max i Liv byli warci milion razary więcej niż wszyscy moi koledzy i koleżanki razem wzięci. Owszem, w żaden wieczór po prostu nie było opcji, żebym się nudziła czy musiała spędzać go sama. Ale co działo się z tymi wszystkimi osobami, gdy naprawdę potrzebowałam wsparcia? Wtedy nagle znikali, udawali, że się nie znamy...
Zabawne. Ja miałam kilkaset "przyjaciół", Ty czwórkę Przyjaciół. I w tych niesamowicie różniących się liczbach to ja byłam tą samotną.
Co z tego, że ktoś opłacił mi bilet do kina, skoro ja nie mogłam wypowiedzieć mu swoich największych sekretów?
Co z tego, że nie musiałam się martwić, że na wycieczce nie będę miała z kim rozmawiać, skoro nie mogłam nikogo zapytać o dobrą radę?
Co z tego, że podobałam się tylu chłopcom, skoro żaden z nich nie potrafił mnie naprawdę pokochać, ani nawet zwyczajnie zrozumieć...?
Miałam tylko Ciebie. Ty miałeś cztery osoby na cztery. Ja jedną na tysiąc. Sto procent a jego jedna dziesiąta, to naprawdę spora różnica. Może dlatego wieczorami czułam się tak okropnie... Chociaż nawet nie zdawałam sobie z tego sprawy...
Przepraszam za to, że udawałam, iż mam więcej przyjaciół i że dobrze się z tym czuję.
Za to, że nigdy nie przyznałam się, jak bardzo się cieszę, że masz tylu prawdziwych przyjaciół.
I jak bardzo się cieszę z tego, że miałam Ciebie.
A teraz, po tym wszystkim, co mi zostało? Teraz nie mam nic, nikogo. Nie mam z kim cieszyć się z dobrego zakończenia książki. Nie mam z kim płakać po kłótni z rodzicami. Nie mam komu opowiadać o swoich wadach. I nie mam dla kogo zwiększać ilość zalet.
Ty wciąż masz trzech na trzech, to nadal sto procent.
A ja spadłam jeszcze niżej niż wtedy.
Zero na tysiąc. Przegrałam.
Na zawsze Twoja,
Mercedes Courtney xx

♥♥♥♥♥
x nie zapomnij czegoś po sobie zostawić :) dziękuję ♥ x
Krótszy, ale, hm, mocniejszy, ważniejszy, "mądrzejszy"? (To wszystko przynajmniej było w zamiarze...)
Chyba nie wyszedł tak źle, co? c:
A teraz już tradycyjne pytanie do Was: macie prawdziwych przyjaciół?
Dedykacja dla @Oxy5gen - jednej z niewielu; za to że martwi się o moją martwą osobę i za ostatnie rozmowy z użyciem klaunów i nie tylko ♡ (Dziękuję ♥)
~ już trochę mniej martwa xx

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro