from: Mercedes, to: Edward - second

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Mój kochany Edzie!

Spójrz, z początkiem posunęłam się jeszcze dalej. Wiem, że to kłamstwo. Że oszukuję samą siebie. Przecież już od dłuższego czasu nie jesteś mój. Ale wolę wracać do czasów, w których jeszcze byłeś. Dlatego to właśnie o nich chcę mówić i w tym liście pozwalam sobie na nazywanie Cię moim. Niezależnie od tego, co tak naprawdę czujemy...

O czym chciałabym wspomnieć tym razem? O kolejnej bardzo prostej rzeczy, na której temat zawsze milczałam. Mimo że miałam z nią do czynienia tak często...

Nigdy nie powiedziałam Ci, jak strasznie uwielbiam, gdy grasz dla mnie na gitarze.

Kiedy grasz tylko dla mnie...

O tym, że grasz, dowiedziałam się przypadkiem. Na początku chciałeś to przede mną ukrywać. Wstydziłeś się tego, co robiłeś. Pierwszy raz usłyszałam Twoją grę, kiedy w ramach niespodzianki urodzinowej chciałam Ci przynieść Twoje ulubione, czekoladowe ciasto. Zakradłam się wtedy do waszego ogrodzenia, jak zwykle je przeskoczyłam (a musisz wiedzieć, że z tym ciastem, to było naprawdę niełatwe zadanie!) i skierowałam się do Twojego okna. Zawsze zostawiałeś je uchylone, w razie, gdyby naszła mnie jakaś niesamowicie pilna potrzeba spotkania z Tobą w cztery oczy. Już nie raz z tego korzystałam, chciałam i tym razem. Ale tamtego dnia okno było szczelnie zamknięte. A ja słyszałam tylko przygłuszone dźwięki szarpanych strun...

Trochę tak stałam na dworze, marznąc i trzymając w rękach pokruszone ciasto. Ale wtedy te dwie małe kwestie jakoś nieszczególnie mi przeszkadzały. Byłam zbyt zajęta słuchaniem. Wreszcie, po jakichś dobrych kilku minutach zauważyłeś moją obecność i, bardzo zaskoczony, momentalnie odłożyłeś swój instrument i podbiegłeś, by mnie wpuścić. Byłeś naprawdę zawstydzony - Twoje policzki zrobiły się czerwone, a Ty nieśmiało uśmiechałeś się z lekkim zakłopotaniem. I wtedy się zaśmiałam, a Twoja twarz zaczęła przypominać pomidor jeszcze bardziej niż wcześniej! Zrobiło mi się głupio.

Nie śmiałam się wtedy z Twojej pasji. Śmiałam się tylko z tego, że możesz ją uważać za powód do czucia wstydu. Za coś, z czym trzeba się chować. Ale chyba zrozumiałeś to nieco inaczej, bo potem tylko siedzieliśmy w Twoim pokoju w kompletnej ciszy. Zdobyliśmy się tylko na wspólne zjedzenie całkiem już rozwalonego kawałka słodkości. Aż do momentu, w którym wypowiedziałam te proste słowa, w dodatku tonem, który tak bardzo do mnie nie pasował... "Zagrasz coś jeszcze?" - szepnęłam cicho ze spuszczoną głową.

Trochę się nad tym zastanawiałeś, jednak w końcu skinąłeś na zgodę, wziąłeś gitarę w ręce i zacząłeś grać. Nawet nie wiesz, jak się wtedy z tego ucieszyłam. Siedziałam tylko i patrzyłam, jak Twoje palce delikatnie muskają struny, w dodatku moja mina raczej nie świadczyła o niczym pozytywnym. A jednak - w głębi duszy po prostu umierałam, słysząc każdy kolejny dźwięk i ponownie rodziłam się, pod wpływem ich piękna. Nawet nie potrafiłam się uśmiechnąć. Zachowywałam tylko ten głupi wyraz twarzy, bo nie mogłam uwierzyć, że ze zwykłego, drewnianego przedmiotu mogą wydobywać się tak niesamowite odgłosy.
Dzięki temu wspaniałemu zbiegowi okoliczności poznałam Cię zupełnie z nowej strony - poznałam Cię jako cudownego muzyka, po całości oddającego się swojej pasji, który dzięki niej potrafi zapomnieć o całym świecie. Co najgorsze, miałam wrażenie, że w tym czasie zapominałeś także o mnie... Jednak nie zniechęciło mnie to. Dalej potrafiłam słuchać melodii wygrywanych przez Ciebie na gitarze godzinami.
Z czasem grałeś mi coraz częściej. Spotkania w Twoim pokoju każdego dnia, by chociaż przez kilka minut razem podelektować się wspaniałą muzyką, stały się naszą tradycją.
A potem doszedł śpiew. Najpierw mój. Cichy, jakby niestanowczy. Bardzo się wstydziłam, podobnie jak Ty na samym początku z graniem. Ale powoli się do tego przyzwyczajałam. Zawsze tak pięknie się uśmiechałeś, kiedy mój głos komponował się z głosem gitary. Choć czasem miałam wrażenie, że mnie wyśmiewasz. Myślałam, że w ogóle nie powinnam zaczynać śpiewać, że robię z siebie idiotkę. Uodporniłam się na to. Śpiewałam z zamkniętymi oczami, lekko kołysząc się do odgrywanych akordów.
A po pewnym czasie przyłączyłeś się i Ty. Tak dobrze pamiętam ten moment, kiedy nagle włączyłeś się do śpiewania mojego tekstu, który powtarzałam Ci już od tak dawna. Śpiewałam wtedy o nas, choć sądziłam, że nie byłeś tego świadomy. A kiedy zabrzmiał Twój głos, mój od razu zamilkł. Otworzyłam oczy i obserwowałam Twoje przymknięte powieki. Nigdy nie spodziwałam się, że kiedykolwiek usłyszę coś jeszcze piękniejszego, niż brzdękanie gitary. A jednak. Twój głos był nieziemski, najbardziej idealny, jaki w życiu słyszałam. W dodatku śpiewałeś tekst mojej piosenki. Najpierw rzeczywiście przejmowałam się, czy słuchałeś mojego śpiewu, czy nie, ale gdy po raz pierwszy zamknęłam przy tym oczy, zupełnie przestało mnie to interesować, dlatego wydawało mi się, że w ogóle nie zwracasz na mnie uwagi i nawet nie wyobrażałam sobie, że zapamiętujesz moje słowa.
Byłam naprawdę w wielkim szoku i zachwycie i właśnie dlatego nie mogłam wydać z siebie żadnego dźwięku.
Przepraszam, że nigdy nie powiedziałam, jak bardzo urzeka mnie Twój głos w połączeniu ze świetną grą na gitarze.
Że milczałam, kiedy kończyłeś grać.
Że nie potrafiłam przyznać, że w Twoich ustach nawet moja marna piosenka brzmiała świetnie.
To było dla mnie jak magia. Zbyt duża rzecz na opisywanie jej słowami. Były momenty, w których moje serce biło w rytm Twojej muzyki. I te momenty były jeszcze lepsze. Zwłaszcza, że Twoje serce stukało w zupełnie tym samym rytmie.
Uwielbiałam, gdy grałeś dla mnie. Tylko dla mnie. Gdy byliśmy sami w Twoim ciasnym pokoju i całymi swoimi ciałami, umysłami i duszami zgrywaliśmy się z czarodziejskimi melodiami. I nie mogę pogodzić się z tym, że już nigdy więcej mam tego nie doświadczyć.
Na zawsze Twoja,
Mercedes Courtney xx

♥♥♥♥♥
Kolejny list jest, jak widać, bradzo szybko :D Dziękuję za tak ciepłe przyjęcie tego opowiadania! ^-^
Nie wiem kiedy pojawi się następny :p

Gitary mogłabym słuchać godzinami! *_____* Pianina i perkusji w sumie tak samo :p A Wy? Jakie instrumenty lubicie? Gracie na czymś, a może chcielibyście? :D Bo ja, wow, standardowo flet prosty (podstawówka aww :'')) i uczę się (sama) na keyboardzie, z czego już jestem trochę bardziej dumna XD

O, i zapomniałam ostatnio spytać - podoba Wam się okładka tego opowiadania? :D Bo ja sama, taka zdolna robiłam (ok, najśmieszniejszy żart w moim życiu, przecież nie jestem zdolna :''''')))) i jestem trochę z niej dumna XD (Hej, ale tylko trochę! :p)

No to cóż, piszcie, co sądzicie o rozdziale i do następnego ♥

PS.: Dedykacja tym razem dla @Dizcordja za te wszystkie piękne shoty ♥♥♥

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro