Chapter 17.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

25 gwiazdek = nowy rozdział!





Co powinnam założyć na nie-randkę? Spodnie i koszulę czy to zbyt formalne? Może sukienkę... Ale przecież to nie randka.

Miałam mokre włosy, gdyż przed chwilą skończyłam brać prysznic, a ubrana byłam w za duże na mnie dresy.

-Boże dopomóż. - jęknęłam i wbiłam twarz w poduszkę. Nigdy nie miałam problemu z tym w co się ubrać, ale co miałam zrobić w tej sytuacji?

Usłyszłam dzwonek do drzwi. Przerażona poderwałam głowę w górę i spojrzałam na zegarek, miałam jeszcze ponad czterdzieści minut do spotkania z Oliverem. Czyli to nie był Queen.

Jęknęłam i ruszyłam do drzwi. Kogo niesie?

-Felicity? - zdziwiłam się - Co ty tutaj robisz? - zmierzyła mnie wzorkiem.

-Pomagam, bo jesteś w rozsypce. - stwierdziła, wchodząc do środka - Ładne mieszkanie. - mruknęła - Gdzie sypialnia? - zamknęłam drzwi i ponownie skupiłam uwagę na blondynce.

-Poważnie. - odchrząknęłam - Co tutaj robisz? - podeszłam do niej i wskazałam schody. Zadowolona od razu ruszyła na piętro.

-Oliver powiedział Johnowi, że dziś wychodzi z tobą na kolację. - oznajmiła, gdy wyszłyśmy do sypialni - Pomyślałam, że przyda Ci się pomoc. - wzruszyła ramionami, wpatrując się w sukienki na moim łóżku - I miałam rację. Nie możesz założyć nic z tego. - skinęłam głową - Masz coś bardziej seksownego? - podeszła do szafy.

-Ee? - jęknęłam zażenowana. Nie rozumiałam całej zaistniałej sytuacji, a Smoak wcale nic nie ułatwiała.

-Idziesz na randkę z Oliverem Queenem i chcesz wyglądać jak zakonnica? - prychnęłam, wskazując na kiecki na pościeli - Nie mogę Ci na to pozwolić. - dodałam, przeszukując moją szafę.

-Randkę? - wydukałam w końcu. Jęknęła i odwróciła się w moją stronę.

-Nie załamuj mnie! - pisnęła, obserwując mnie.

-Falicity, ja nic nie rozumiem. - oznajmiłam. Blondynka spojrzała na mnie zażenowana. No i co zrobiłam tym razem? - Oliver chciał podziękować za pomoc w wyciągnięciu Johna z więzienia i...

-I zaprosił cię na randkę. - dokończyła. Powoli pokiwałam głową.

-A skąd masz tą pewność? - skrzyżowałam ręce na piersi.

-John mi powiedział. - zaćwiergotała radośnie.

-I postanowiłaś mi pomóc wyglądać seksownie na randce z twoim ex? - nie ukrywałam braku zaufania. To była dość naciągana teoria i nie pasowało mi to.

-Ja i Oliver to stare dzieje. - mruknęła i znów wróciła do mojej szafy - Ja mam kogoś, a on startuje do ciebie. Jest najgorszym przypadkiem jeśli chodzi o podryw, ale jak mu pomogę to wszystko pójdzie zgodnie z planem. - wyciągnęłam czarną mini z mojej szafy - A teraz wkładaj. - zarządziła.

Pokręciłam głową. To była sukienka jeszcze ze studiów. Co prawda, nie przytyłam od tamtego czasu, ale zdecydowanie nie był to strój na mnie.

-Ta sukienka ma ponad pięć lat... - jęknęłam - Nie ma opcji, żebym...

-Ty się ubieraj, a ja szukam butów. - wepchnęła mi czarny materiał do rąk - Pośpiesz się. Masz mało czasu. - skarciła mnie. Westchnęłam, ale spełniłam prośbę. Ściągnęłam bluzę przez głowę i zsunęłam dresy. Zostałam w czarne koronkowej bieliźnie. Wciągnęłam na siebie sukienkę i spojrzałam w lustro. Nie wyglądałam tak źle jak się spodziewałam.

-Jest... - zabrakło mi słowa. W tym samym czasie Felicity odwróciła się w moją stronę ze szpilkami w dłoni i zeskanowała mnie wzrokiem.

-Bosko. - uśmiechnęła się szeroko - Wyglądasz bosko. - podsumowała i podobała mi czarne szpilki z czerwoną podeszwą.

-Więc nie przeszkadza Ci, że wychodzę z Oliverem? - zdziwiłam się. Westchnęła i usiadła na łóżku, klepiąc miejsce obok siebie. Szybko spoczęłam obok.

-Cami, Oliver jest świetnym facetem, ale po prostu nie dla mnie. To, że nam nie wyszło, nie oznacza, że nie chcę, aby był szczęśliwy. Bardzo chcę. - dodała. Miałam wrażenie, że była autentyczna.

-Tylko, że ja nie jestem pewna czy to randka... A nawet gdyby była, to nie wiem, czy chcę randkować z przestępcą. - powiedziałam to co nurtowało mnie od początku. Skinęła głową.

-Totalnie cię rozumiem. - oznajmiła - Ale nie masz się czym martwić. - uśmiechnęła się.

Spojrzałam na nią kątem oka i padłam plecami na materac.

Usłyszłam dzwonek do drzwi i przerażona spojrzałam na Felicty.

-Baw się dobrze. - pokiwałam głową i założyłam szpilki na stopy. Ostatni raz spojrzałam w lustro i razem z blondynką zeszłyśmy na dół.

-Mam nadzieję, że nie zrobię nic głupiego... - jęknęłam, gdy byliśmy blisko drzwi.

-Po prostu nie zamawiaj spaghetti na kolację, żeby się ubrudzić. - rada na wagę złota.

-Jasne. - mruknęłam i otworzyłam drzwi. Przed nami stał Oliver Queen z czerwoną różą.

-Cześć. - uśmiechnęłam się.

- Cześć. - odparł z uśmiechem.

-To ja już pójdę. - Smaok wymknęła się z mojego domu. Zaśmiałam się i znów skupiłam na mężczyźnie przede mną.

-Co tu robiła Felicity? - zdziwił się. Parsknęłam śmiechem.

-Gdybym ci powiedziała to byś nie uwierzył. - zamknęłam drzwi i spojrzałam blondynowi w oczy - Więc, gdzie idziemy?




Emilia Mikaelson

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro