Chapter 22.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

25 gwiazdek = nowy rozdział!







Ból. Jedyne co czułam to ból. Byłam przytomna, ale zmęczona i obolała. Czułam zimne kafelki na skórze przez które miałam gęsią skórkę. W końcu zmusiłam się do otworzenia oczu. Wokół było dość ciemno, zero okien czy jakiegokolwiek źródła światła. Zniechęcona niepewnie spróbowałam wstać. Od razu zakręciło mi się w głowie, przytrzymałam się ściany.

-Ale się wpakowałam. - mruknęłam sama do siebie. Oparłam się plecami o ścianę.

Wzięłam głęboki wdech i zaczęłam się rozglądać. Pusty pokój, a właściwie to cela. Trzy ściany betonowe i jedna z metalowych prętów. Rzuciłam się na kraty, ale nic to nie dało. Konstrukcja była wyjątkowo wytrzymała.

-Pięknie. - prychnęłam pod nosem. Byłam w dupie...

Szybko przeszukałam kieszeni, w celu znalezienia czegoś, co mogłoby mi pomóc się wydostać. Na marne. Nie miałam przy sobie nawet głupiej wsuwki do włosów.

W dodatku ubrana byłam w krótką sukienkę i szpilki, co utrudniało wizję ucieczki. Nie zamierzałam rezygnować mimo to. Jakoś musiało mi się udać. Nie mogłam czekać aż ktoś łaskawie postanowi mnie ratować. Musiałam działać.

-Wstałaś. - Przez moje ciało przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Zrobiło mi się sucho w gardle, a dłonie zaczęły się pocić. Było źle.

Odwróciłam się w stronę krat i ujrzałam wyraźnie zadowolonego Malcolma Merlyna. Mimo małej wiedzy na temat tego psychola, byłam świadoma, że moje dni są policzone.

-Czego? - wysyczałam. Zaśmiał się.

-Jesteś wyjątkowo wygadana jak na tak drobną i bezbronną istotę. - zakpił.

-Pierdol się. - odpyskowałam. No co? Zazwyczaj działało. Może i tym razem poskutkuje. Kto wie?

-Widzę małe podobieństwo między tobą a Oliverem Queenem. - podszedł bliżej mojej celi - On też zawsze stawia czyjeś życie ponad swoje. Uratowałaś Johna Diggle'a i Felicity Smoak, ale sama przez to zginiesz. - wzruszył ramionami.

Prychnęłam, przewracając oczami.

-Liczysz, że zacznę płakać? - spiorunowałam go wzrokiem - Jeśli tak, zawiedziesz się. Wiedziałam w co się pakuje, gdy biegłam na komisariat. Chciałam ratować ich a nie siebie. - znałam ich tam krótko, ale byli dla mnie cholernie ważni. Nigdy tak nie miałam. Nie sądziłam, że to możliwe, że aż tak bardzo będzie mi na kimś zależeć.

Oliver Queen, Felicity Smoak, Thea Queen i John Diggle stali się dla mnie niewyobrażalnie ważni. Jak to możliwe?

-Mógłbym cię zabić. - otworzył drzwi i wszedł do środka. Zrobiło się gorąco... Problemów ciągu dalszy. - Ale znasz Olivera dość długo, a prosząc cię o pomoc okazał zaufanie. - obserwował mnie, podchodząc bliżej - Powiesz mi co wiesz, a może ujdziesz z życiem. - uśmiechnęłam się pod nosem.

-Nawet gdybym coś wiedziała... - zrobiłam krok w jego stronę. Z pewnością będę tego żałować. - To nic bym Ci nie powiedziała. - prychnęłam - Choćbyś mnie łamał kołem, podtopił czy zmusił do próby ognia. - kolejny krok w jego stronę - Niczego nie powiem. - wyszczerzyłam się.

Czy sie bałam? Zdecydowanie. Nigdy w zabić nie byłam tak przerażona. Ale latami ćwiczyłam dobrą minę do złej gry i potrafiłam manipulować innymi. Potrafiłam ukrywać prawdziwe emocje i pierwszy raz w życiu byłam z tego powodu aż tak dumna.

-Jak wolisz. - poczułam mocne uderzenie w twarz i padłam na ziemię z jękiem.

Zapamiętać na przyszłość, nie prowokować psycholi. To się źle kończy.

Uniosłam głowę, chwycił mnie za nadgarstki i zmusił do wstania mocnym szarpnięciem. Patrzyłam mu prosto w oczy i wiedziałam, że to dopiero początek.

Kolejny cios i znów leżałam na podłodze. Nie mógł sobie odpuścić i następnie przyjęłam mocne kopnięcie w brzuch. Pisnęłam z bólu i zaczęłam kaszleć. Przetarłam usta i zobaczyłam krew. Było bardzo źle.

Znów szarpnięcie w górę. Zmusił mnie do stania o własnych nogach. Wszystko widziałam jak przez mgłe. Kręciło mi się w głowie i miałam ochotę zwymiotować, bolała mnie każda część ciała, ale nie mogłam się poddać. Nie chciałam i nie mogłam.

Poczułam zimny metal na nadgarstkach i zostałam przykuta do rury przy suficie. Ledwo trzymałam się na nogach przez co nadgarstki były obcierane przez lodowatą stal. Zacisnęłam wargi, aby nie zapłakać z bólu i bezradności.

-Pięć minut przerwy. - zaśmiał się - Ale zaraz dokończymy rozmowę. - dodał i zniknął.

Prawda była taka, że znałam część planu Olivera i wiedziałam, że Malcolm nie może się dowiedzieć nawet małego szczegółu.

Ten plan miał ratować setki tysięcy ludzi. A tutaj cierpiałam tylko ja. Tak musiało być.







*******
Myślę, że jeszcze was w tej książce zaskoczę 💋

Emilia Mikaelson

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro