Chapter 29.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

30 gwiazdek = nowy rozdział!




-Musimy go powstrzymać tej nocy. - mruknął Diggle. Siedzieliśmy w kryjówce Strzały, gdyż od razu po powrocie do Starling City, okazało się, że Merlyn ponownie próbuje zniszczyć miasto w "szczytnym celu". Miałam dość tego człowieka...

-Może dać policji list gończy? - zasugerowałam - W tej sytuacji każda pomoc jest na wagę złota. - mruknęłam.

-Masz możliwości, aby to zrobić? - zdziwiła się Felicity. Pokręciłam głową.

-Ja nie. - odparłam - Ale mam znajomości. Jeszcze dziś każdy policjant w Starling City będzie szukał Malcolma Merlyna. - podsumowałam.

-Zrób to. - Oliver odezwał się po raz pierwszy od powrotu do miasta - Musimy zacząć działać. - dodał i ruszył do wyjścia. Westchnęłam i ruszyłam za nim. Już zdążyłam rozgryźć niektóre z jego reakcji. Teraz albo się o coś obwiniał albo martwił. A powinien być skupiony na unieszkodliwieniu Merlyna.

-Co się dzieje? - spytałam, gdy w końcu udało mi się go dogonić.

-Zawsze był o krok przede mną. - odparł od razu. To dziwne. Oliver nie był fanem szczerych rozmów. - Obawiam się, że teraz też ma nad nami przewagę i nawet nie zdajemy sobie z tego sprawy. - westchnął.

-Oliver. - zatrzymałam go, ujęłam jego twarz w dłonie - Nieważne, ile wie Malcolm i to nieważne czy jej o krok przed nami. - mruknęłam - Co by się nie działo, razem damy radę. - wpatrywałam się w jego piękne oczy - Rozumiesz? Przestań się ciągle martwić o mnie i innych, wiemy na, co się piszemy. Każdy sam podjął decyzję, a ty nie ponosisz za to konsekwencji. - oznajmiłam.

-Gdyby nie ja, to...

-Gdyby nie ty, to miałabym nudne życie. - przerwałam mu - A teraz, nie marnujmy czasu i zabierajmy się za zniszczenie Malcolma Merlyna. - podsumowałam.

-Niech będzie. - zgodził się - Jak zamierzasz poprosić policję o pomoc? - zainteresował się. Ruszyliśmy w dalszą drogę.

-Nie będę prosić. - prychnęłam - Mam kilku znajomych w policji i wiem, że kapitan Lance nadużywa alkoholu. - uśmiechnęłam się wrednie - Jeśli nie pomogą po dobroci to zniszczę ich wszystkich po kolei.

-Mściwa jesteś. - stwierdził.

-Nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo. - ukazałam szereg zębów - Potrafię być niezłą suką, kiedy chcę. - to chyba nie powinien być powód, aby się chwalić.

-Możesz ponieść konsekwencje za to co zrobisz... - mruknął.

-Nie panikuj. - machnęłam dłonią - Wierz mi lub nie, ale mam gorsze rzeczy na sumieniu. Może kiedyś Ci opowiem. - zaśmiałam się, wzruszając ramionami.

-Może w sobotę? - spojrzałam na niego kątem oka.

-Zapraszasz mnie na randkę? - zdziwiłam się 

-Tak mi się wydaje. - przytaknął - O ile jesteś zainteresowana facetem, który na pół etatu jest Strzałą. - mruknął, lekko się uśmiechając.

-Pewnie. - potwierdziłam - Z takim nie będę się nudzić. - stanęłam na palcach i cmoknęłam blondyna w policzek, skręcając w lewo.

Musiałam jak najszybciej dojść na komisariat i ogarnąć temat listu gończego. Cała policja musiała być w gotowości, gdyż nikt nie wiedział jak Malcolm zamierza działać.

Zabawne, jak w krótkim czasie zmieniłam się ze zwykłej prawniczki w przyjaciółkę Strzały. Wciąż walczyłam o dobro ludzi i sprawiedliwość, ale aktualnie w nieco innego formie.

Przebiegłam przez pasy i ruszyłam do wielkiego budynku. Pociągnęłam drzwi i weszłam do środka.

-Musimy porozmawiać. - mruknęłam, stając nad biurkiem Quentina - Teraz. - dodałam głosem nie znoszącym sprzeciwu.

-Tobie się chyba coś w głowie poprzewracało...

-Malcolm Merlyn zamierza jeszcze dziś wyburzyć całe Starling City, a my nie namierzyliśmy ładunków wybuchowych ani nie wiemy gdzie ich szukać. - przerwałam mu - W tej chwili drukujcie listy gończe. - syknęłam.

-Nie pracujemy dla Zielonej Strzały, moja droga. - warknął zirytowany.

-Jeśli w ciągu pół godziny nie zobaczę całej policji przeszukującej miasta i listów gończych, to całe miasto dowie się o whisky w szufladzie twojego biurka. - prychnęłam, a mężczyzna pobladł - Twój wybór, kapitanie. - dodałam.

-To szantaż. - syknął. Wzruszyłam ramionami.

-To negocjacje. - poprawiłam go - Ja już swoje powiedziałam, więc jak? - westchnął, kiwając głową.

-Niech będzie. Zajmę się tym. - wstał od biurka, jednak za nim odszedł, odwrócił się jeszcze w moją stronę - Nigdy nie poznałem większej suki od ciebie. - warknął. Uśmiechnęłam się szczerze.

-Dziękuję. Za to mi płacą. - mruknęłam i ruszyłam do wyjścia. Ja swoje zrobiłam, teraz czas na resztę drużyny. Zobaczymy jak im pójdzie...

Może choć raz, udałoby się zaskoczyć Merlyna.





*******
A na moim profilu już jest nowa praca! Serdecznie zapraszam! 🖤


Zostałam nominowna przez DarkSun284

1. Nie.

2. Jak już mówiłam, nie mam ulubionego, ale ostatnio oglądałam Sherlock Holmes z udziałem Roberta Downey Jr i polecam!

3. Chyba Girl Online.

4. Mam dwa psy.

5. McDonald! Po prostu McDonald! 🖤

6. Wilk.

7. Język angielski.

8. Matematyka.

9. Boks, kickboxing, mma.

10. Nie chce mi się ✌

Emilia Mikaelson

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro