Zakłady z Wszechmogącą źle sie kończą

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Na dole jest info

Tak, na końcu rozdziału xD

Był zimny, deszczowy wieczór. Przemoczona do suchej nitki postać w elfickiej pelerynie z kapturem, dzielnie przedzierała się przez błoto i kałuże. Jej jasne jeansy były ubłocone prawie do kolan, elficka zielona peleyna cała mokra, a ona sama ostatkiem sił wchodziła pod górę. Spojżała na piękny pałac na wzgórzu rozświetlony wiloma latarniami. Mimowolnie mruknęła z podziwem, bo biorąc pod uwagę, że jeszcze niedawno wszystko leżało w gruzach, kręcili się tu orkowie, menele i inne niebezpieczne osobniki, robiło to ogromne wrażenie.  Mowa tu była o Dol Guldur, jakby ktoś nie skapował. Odbudowane przez właścicielkę i przerobione na kasyno, ale jednak Dol Guldur. Postać przyśpieszyła kroku i już po piętnastu minutach stała w gigantycznym holu, z wielkimi oknami, kryształowymi żyrandolami i podłogą z czystego złota, której nie powstydziłby się nawet Smaug. Słowem- przepych i bogactwo. Gdy przeszła cały hol, dotarła do machoniowych drzwi. Pchnęła je lekko i weszła do środka wielkiej sali kasyna. Było tu pełno osobników różnych gatunków. Przez ludzi, elfi i krasnoludy, kończąc nawet -ku przerażeniu zakapturzonej istoty- na smoku i jednym z Nazguli. Minęła kilkanaście automatów, stoły do gry w ruletkę czy pokera, kilkoro pijanych młodych elfów błagających człowieka z ochrony o pozwolenie gry w rosyjską ruletkę i pare stolików, aż wreszcie dotarła tam gdzie chciała. Do baru. Usiadła na jednym z wysokich krzeseł i ściągnęła kaptur. Okazała się to być ludzka nastolatka z brązowymi włosami do ramion i o szarych oczach.

-Szklankę whisky- mruknęła do barmana i rzuciła w jego stronę złotą monetę.

Barman, rudowłosy krasnolud, szybko i sprawnie napełnił szklankę trunkiem i podał ją dziewczynie, która opróżniła ją za jednym razem.

-Muszę zobaczyć się z twoją szefową -znowu zwróciła się do krasnoluda.

Ten zastygł na chwile przerazony, a później mechanicznie nacisnął guzik na ladzie.
Wszystko wokół dziewczyny zawirowało, a gdy się uspokoiło stała w zupełnie innym miejscu.
Spory pokój o ciemnych ścianach i białej kamiennej podłodze, z kominkiem, na którego środku stało granitowe biurko. Za biurkiem, w wielkim fotelu z niebieskim obiciem, siedziała wyprostowana wysoka, białowłosa kobieta. Na widok dziewczyny uśmiechnęła się.

-Blejzik! Miło, że wreszcie mnie odwiedziłaś! -powiedziała zadowolona, a wtedy z drugiej strony biurka pojawiło się krzesło z bladej materii. -Usiądź proszę! Widze że cała przemokłaś!

-Dla kogo miło, dla tego miło -mruknęła dziewczyna wściekle i usiadła. -Mi ma przykład wcale nie jest miło cię widzieć Wszechmogąca.

-Oj tam, oj tam. Sama powiedziałaś, że chciałabyś mieszkać w Rivendell. Herbaty?

-W Rivendell, a nie z bliźniakami! -wrzasnęła brunetka. -Tak poprosze.

-Podobno lubisz elfów-poruszyła dwuznacznie brwiami, a szarooka się zarumieniła.-Owocową?

-Ja bym tego nie nazwała elfami, tylko NapalonymiBiZboczeńcamiGwałcicielami. Przynajmniej Elladan jest bi... Nie, zwykłą.

-Mniejsza z tym! Jak ci się podoba moja rezydencja? Słodzisz?

-Widać, że nie przegrałaś zakładów ze smokami. Tak, dwie łyżeczki. Zrobiłaś coś z włosami?

-Jak widać -uśmiechnęła się białowłosa i przeczesała włosy palcami. -Nawet moim włosom należy się metamorfoza.

-Śmiałe przedsięwzięcie. Z granatu w biel... A co, Melkorowi się nie podobały?

Dziewczyna chwyciła kubek z herbatą i z uśmiechem patrzyła jak Wszechmogąca czerwieni się aż po czubki uszu. Pociągnęła łyk i odstawiła kubek.

-Jesteś mi coś winna -powiedziała poważniejąc.

-Nie przypominam sobie -odpowiedziała białowłosa i założyła nogę na nogę.

-TY SOBIE ZE MNIE JAJA ROBISZ?! -wrzasnęła i uderzyła pięścią w stół.

-Bez nerwów -zaśmiała się białowłosa.- Jeszcze nie wygrałaś zakładu i wątpie że to zrobisz.

-Wykonałam wszystkie trzy zadania!

-Wszystkie trzy z czterech zadań -zaśmiała się upiornie.- Ostatnie zadanie. Bez wychodzenia z tego budynku. I dostajesz to co chcesz.

Szarooka bezsilnie zsuneła się na krzesło i przez chwilę myślała.

-Dajesz...-westchnęła w końcu. -Za daleko zaszłam żeby się poddać...

W tym momencie znowu wszystko zawirowało i oby dwie dziewczyny przeniosły się z powrotem do sali kasyna. Stały przed stolikiem za którym siedział przygarbiony, blądwłosy elf w srebrnej szacie.

-Mam nadzieje że lubisz wino-szepnęła jej do ucha Wszechmogąca.

-No chyba cię jebie...


Ten rozdział, taki trochę opisowy to zapowiedź do nowej książki, która wkrótce się pojawi!
Blejzik to oczywiście ja ;) zgadniecie jakie zadania mi wymyśliła ta kanalia?

To tyle pa!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro