❁ Efflorescence ❁

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wyciągnął ostatnią walizkę z samochodu i pędem ruszył za swoją matką, która jakimś cudem w szpilkach chodziła szybciej niż on.

Jednak ona nie miała ze sobą dwóch walizek, które miały nadbagaż. Oczywiście to były tylko walizki jego mamy.

Zatrzymali się w hotelu La Castle Marie-Louise. Które oczywiście był polecony w wielu magazynach, jak i przez znajome pani Kim.

Taehyung dotąd się zastanawiał, czy jego ojciec opłacał wyjazd sam z siebie, czy przez groźny ton matki, który nie znosił sprzeciwu, jak to mówili 'nie igraj z ogniem'

Czasem współczuł tacie, musiał siedzieć za granicą, bo jego firma dała mu awans i musiał opuścić ojczysty kraj, bo chciał zapewnić rodzinie jeszcze lepsze życie.

Za co oczywiście chłopak był mu bardzo wdzięczny. Jednak jego mama czasem nie rozumiała słowa 'umiar' i zawsze wszystko musiało być idealne.

Sama pracowała z domu dla znanej firmy kosmetycznej, więc nie musiała aż tak się wysilać. Każdy potrafi zaprojektować opakowanie dla głupiej pomadki, której nazwa była jeszcze głupsza.

Jedynym pocieszeniem było to, że jego przyjaciel wraz ze swoją mamą, spędzali z nimi wakacje. Inaczej rozpłakałby się pod naporem toreb od znanych projektantów. Które i tak jego mama ubierze raz i potem o nich zapomni.

Jednak takie są kobiety i nikt nie chciał się z nimi spierać, bo jeszcze chciał mieć wszystkie zęby.

Na szczęście miły Pan z obsługi pomógł mu z bagażem, a on mógł wyjść na ogród hotelowy. Który zapierał dech w piersiach, już wiedział, że co noc będzie się tutaj przechadzał, chcąc oczyścić umysł z negatywów danego dnia.

Miał tu spędzić dwa tygodnie, całe czternaście dni wypełnione zapewne katorgą, przyjemniejsza jest droga do Hadesu.

Jimin nie musiał dzwonić do swojego przyjaciela, aby wiedzieć gdzie się wybrał. Sam, kiedy tylko przeglądał ofertę hotelu, to od razu zakochał się w ogrodach. Które mogły się pochwalić rozmaitością gatunkową.

- Kiedy ja zmieściłem się w jedną dużą walizkę, tak moja matka wzięła trzy i do tego napchała w bagażu podręcznym. - westchnął zmęczony.

Przystanął przy Taehyung i oparł czoło o jego ramie, chcąc chwilę odpocząć do tego wszystkiego. Lubił być blisko niego, czuł taki wewnętrzny spokój. Znali się od dziecka i nie mieli przed sobą żadnych sekretów. Bynajmniej Taehyung, bo Jimin skrywał jeden, o którym nikt miał się nie dowiedzieć.

- Już zaplanowały dzisiaj wypad na basen, ja raczej zostanę w pokoju, dwanaście godzin samolotem to zdecydowanie za dużo, jak na mnie. - odsunął się od niego i przeszedł na altanę, gdzie można było wziąć sobie szklankę z mrożoną herbatą.

Taehyung nie przepadał za tym napojem, preferował czystą, niegazowaną wodą. Jedyna herbata, jaka mu pasowała to zielona z opuncją. Żadnej innej nie chciał nawet widzieć.

Leżeli na sporym dwuosobowym łóżku w pokoju Taehyunga, w tle w telewizji leciała jakaś beznadziejna amerykańska komedia, a oni sami obżerali się słodyczami, śmiecąc wszędzie. Dosłownie gorzej niż dzieci, Jimin narzekał, bo czekolada znalazła się nawet w jego karmelowych włosach. Tae zagroził mu, że jego włosów ma nawet nie dotykać, bo niedawno jego matka zmusiła go do przefarbowania na blond, czego cholernie nie znosił.

I tylko czekał, aż jakimś cudem to piekielstwo samo zejdzie i powróci do swojego naturalnego, czarnego koloru.

- Jutro mamy przejść się, zobaczyć Luwr. Mam nadzieję, że nie będzie dużo ludzi. - zacząć wyginać palce w każde strony, czując nieprzyjemny ucisk i chciał, tylko aby strzeliły i dały mu wytchnienie.

- Dalej Cię trzyma? - spojrzał zmartwiony na Jimina.

- Taak, lekarze przepisali mi nowe tabletki, ale dalej wszystko mnie boli.

Zapalenie stawów było z Jiminem od niemal roku, lekarze przepisywali mu wszystkie możliwe leki, sterydy, zastrzyki, a to dalej trzymało młodego chłopaka. Nieraz nawet doprowadzając do łez.

Blondyn objął niższego chłopaka ramieniem i delikatnie przytulił do siebie, dłonią gładząc miejsce, gdzie dokuczał mu ból.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro