19. Odpuść mu trochę

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Jeżeli będą takie dobre statystyki dziś jak wczoraj, to dzisiaj też będzie maraton ;P Także wiecie co trzeba robić 😂

_________________________

- Jesteś już! - cieszy się Klaudia, gdy tylko wchodzę do jej pokoju, a ona od razu do mnie podbiega.

W pomieszczeniu jest Sara i z tego co widzę, czyta dziewczynce jakąś bajkę, przy włączonej telewizji.

- Ty jeszcze nie śpisz? - pytam zdziwiony, kucając i podnosząc małą na ręce.

- Nie chciała zasnąć - odzywa się Sara, gdy podchodzę z szatynką na rękach do jej wcześniejszego miejsca, na którym siedziała - Powiedziała, że będzie na ciebie czekać.

- Oj, mała mała - wzdycham, przytulając siostrę do siebie.

- No co? - przenosi wzrok w moje oczy - Musiałam się upewnić, że nie kłamałeś.

- Kochana, ja nigdy nie kłamię, zapamiętaj to sobie - cmokam jej czoło.

W tym momencie ktoś wchodzi do pokoju. Odwracam się i zauważam ojca.

- Kuba, zejdziesz na chwilę na dół? - pyta stojąc w drzwiach.

- Po jaką cholerę? - odpowiadam pytaniem na pytanie.

- Nie skończyliśmy tej rozmowy.

- Ja ją już skończyłem - pociągam nosem, wbijając wzrok w podłogę.

- Kuba, nie przesadzaj, proszę cię. Czekam na ciebie na dole - upiera się przy swoim.

- Nigdzie nie będę szedł, zdania nie zmienię, więc daj mi już spokój.

Po tych słowach już się nie odzywa. Słyszę jak zatrzaskują się drzwi. Spoglądam w tamtą stronę, ale już go tam nie ma.

- Chodź spać - podnoszę Klaudię i zanoszę ją do łóżka - Dobranoc - cmokam głowę siostry i przykrywam ją kołdrą.

- Kuba, dlaczego ty tak traktujesz tatę? - odzywa się Sara, przez co przenoszę na nią wzrok.

- Nie zrozumiesz tego.

- Słuchaj, ja wiem, że macie jakąś grubszą spinę, ale chyba trochę przesadzasz - zwraca mi uwagę.

- Teraz będziesz go bronić? - wzdycham, zauważając, że młodsza z sióstr zasypia.

- Nie o to chodzi. Nie wiem o co wam poszło, ale aż mi go szkoda, gdy słyszę jak mu ciśniesz.

- Chodź, nie będziemy tu o tym gadać - wstaję, po czym otwieram siostrze drzwi i czekam, aż pierwsza wyjdzie z pokoju. Zamykam drzwi do pokoju Klaudii i kieruję się do swojego, a Sara za mną. Wchodzimy do środka,  ja rozsiadam się w fotelu, a Sara siada na łóżku.

- Słyszałeś, co do ciebie powiedziałam? - krzyżuje ręce na klatce piersiowej, nie spuszczając ze mnie wzroku.

- Słyszałem, ale nie powinnaś się w to wtrącać, Sara - odpowiadam, opierając łokcie o kolana.

- Nie zamierzam nawet - zaciskuje usta w wąską kreskę - Ale serio, odpuść mu trochę. Wiem, że powiedziałam ci wczoraj, że od twojego zniknięcia stał się nieco bardziej sztywny w porównaniu do tego, jaki był wcześniej, ale pomimo to nie jest złym ojcem, naprawdę. On nas kocha i stara się to pokazywać jak tylko może. I ciebie też kocha. Nie wiem, czy w to zwątpiłeś, czy co się wydarzyło... ale mamie złamało by serce to, w jaki sposób teraz ze sobą rozmawiacie.

Patrzę chwilę na blondynkę, po czym przenoszę wzrok na swoje splecione w palcach dłonie.

"Hipokryta"
"daj mi spokój"
"czego ty, kurwa, nie rozumiesz?"
"nie mam już ojca"
"nienawidzę cię"
"nie chcę cię znać"

Przecieram twarz dłonią głośno wzdychając.

- Pójdę się już położyć, a ty przemyśl to wszystko. W końcu mamy tylko siebie - posyła mi smutny uśmiech, po czym wychodzi z pokoju zostawiając mnie samego.

♦♦♦

Wchodzę do domu, jednak nasz salon wygląda jakoś inaczej. Białe ściany, których nigdy tu nie było, uderzają taką bielą, że aż oślepia moje oczy. Zamykam je, a gdy po chwili otwieram z powrotem, biel nie jest już tak mocna. Na fotelu siedzi kobieta. Blondynka skierowana jest w stronę okna, trzymając w dłoni kubek z tak gorącą cieczą, że para nadal unosi się nad naczyniem. Jej długie blond włosy opadają na plecy , a kilka kosmyków wyraźnie opada na jej twarz. Podchodzę do niej i siadam obok, na podłokietniku fotela.

- Mamo, coś się stało? - pytam, gdy zauważam, że rodzicielka jest smutna.

- Nie wiem, synku - wzdycha zmartwiona - Twój tata ostatnio dziwnie się zachowuje.

- Też mi się tak wydaję...

- Jest jakiś przygnębiony, coś go gryzie, mam wrażenie, że od dawna sobie z tym nie radzi - jej twarz wygląda, jakby intensywnie się nad czymś zastanawiała.

- Może jego nowa płyta się nie sprzedała? - bardziej stwierdzam, niż pytam.

- Nie, myślę, że to nie to...

- To może jest przemęczony? Ostatnio dużo pracuje, większość czasu spędza w studiu nagraniowym.

- Zastanawiam się, czy to ja coś źle zrobiłam - upija łyk ze swojego kubka, ale mimo to, nie parzy ją gorąca ciecz - Do tego jeszcze ty...

- Ja? Ale mamo, ze mną wszystko okej.

- Wiem, że nie - kobieta przenosi na mnie wzrok - Jesteś już dorosły, wiem, że nie musisz mi się ze wszystkiego zwierzać, ale  jestem twoją mamą - uśmiecha się do mnie smutno - Znam cię. Synku - chwyta moją dłoń w swoją - Pamiętaj, że okazywanie emocji nie jest niczym złym. Pod warunkiem, że nikogo one nie ranią. Szczególnie osób, które chcą dla ciebie dobrze.

- Mamo, dlaczego mi to mówisz? - przyglądam się kobiecie, dokładnie studiując każdy element jej twarzy.

- Bo wiem, że coś ukrywasz. O tutaj - wskazuje palcem wskazującym miejsce na mojej klatce piersiowej, gdzie znajduje się serce - Jesteś dobrym dzieckiem. Wiem, bo jesteś identyczny do twojego taty. A to jedna z najcudowniejszych osób, jakie w życiu poznałam, wiesz? I mimo wszystkich przeciwności losu, jakie nas w życiu spotkały to cieszę się, że to właśnie on jest twoim ojcem.

- Ale przecież tyle razy się kłócicie...

- Czym są te kłótnie w porównaniu do tego jak bardzo się kochamy? - jej uśmiech robi się nieco weselszy - Zapamiętaj, miłość to najważniejsza rzecz na świecie. Dbaj i szanuj osoby, które dbają o ciebie i które kochasz.

- Jesteście najlepszymi rodzicami na świecie - odwzajemniam jej uśmiech.

Rodzicielka przybliża swoją dłoń do mojej twarzy  i jej zewnętrzną częścią gładzi mój policzek, wpatrując się prosto w moje oczy. Im dłużej się wpatruję w jej oczy, mam wrażenie, że coś dziwnego się dzieje...

-Mamo... - zaczyna drżeć mi głos, gdy jej oczy w całości przybierają białą barwę - Mamo! - chwytam za jej ramię, ale tym razem biel jej oczu oślepia mnie podobnie jak biel ścian, gdy tylko tu wszedłem.

Zamykam oczy zakrywając je ręką...

- Mamo...

Budzę się i natychmiast podnoszę do pozycji siedzącej. W uszach słyszę jedynie szybkie bicie swojego serca, a towarzyszy mu mój szybki oddech. Przecieram twarz rękoma, gdy dociera do mnie, że to był tylko sen.

Sięgam do włącznika lampki, która stoi na szafce tuż obok mojego łóżka i zapalam światło.

- Cholera, mamo, co ty mi chcesz powiedzieć... - szepczę, przenosząc wzrok na zdjęcie mamy, które stoi na regale.

Zaczynam powoli analizować ten sen. Kładę się na plecy, wbijając wzrok w sufit. Przypomina mi się, jak Sara jeszcze wieczorem powiedziała, że moja obecna relacja z ojcem, złamałaby serce naszej mamie. Do oczu napływają mi łzy. Przymykam oczy, a spod powiek wypływają mi łzy, które już po chwili, w związku z tym, że leżę, spotykają się z poduszką.

Wstaję z łóżka i kieruję się do wyjścia z pokoju. Gdy go opuszczam, idę w stronę schodów, a po zejściu na dół idę do kuchni z zamiarem napicia się wody, jednak moją uwagę przykuwa światło, które pali się w domowym studiu ojca, a drzwi od pomieszczenia są zamknięte.

Wzdycham głośno i powoli kieruję się w stronę tych drzwi. Wyciągam dłoń, aby je otworzyć, jednak zatrzymuję ją, zanim pociągnę za klamkę. Zastanawiam się chwilę, zanim to zrobię. Nabieram więcej powietrza do płuc, aby dodać sobie trochę odwagi, jednak stwierdzam, że to bez sensu i, że nie jestem na to gotowy.

Odwracam się i natychmiast wracam do swojego pokoju.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro