41. Nawet w takiej chwili umiesz myśleć tylko o sobie

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Nie dałam rady ostatnio napisać i wrzucić, wybaczcie ❤

Wchodzę do domu, trzaskając za sobą drzwiami. Wchodzę schodami na górę i zaglądam do pokoju Sary, ale siostry nie ma w środku. Schodzę na dół, ale w salonie wpadam na Larę.

- O Lara, jesteś już - posyłam jej lekki uśmiech.

- Tak, a ty co taki zdenerwowany? Stało się coś? - marszczy na mnie brwi.

- Nie - wzdycham - Po prostu martwi mnie ta sytuacja z tatą.

- Za godzinę będę do niego jechać, chcesz razem ze mną?

- Jasne - zgadzam się - A nie wiesz może gdzie jest Sara?

- Nie, jak wróciłam to już jej nie było. Próbowałam do niej dzwonić, ale nie odebrała. Myślałam, że może ty coś wiesz.

Cholera. Gdzie ona jest? Naprawdę boję się, że w tej sytuacji może zrobić sobie krzywdę, tym bardziej po tym jak rano powiedziała, że chce umrzeć. Gdyby mnie nie było w domu cholera wie, czy nie łyknęła by tych tabletek.

- Nie, nie mam pojęcia. Pojadę rozejrzeć się po mieście, jak wrócę to pojedziemy do szpitala.

- Pewnie.

/

Objechałem całe miasto, ale nie znalazłem nigdzie Sary. Naprawdę zaczynam się denerwować. Postanawiam wrócić do domu i powiedzieć Larze, że coś jest nie tak. Trudno, najwyżej będzie musiała dowiedzieć się prawdy. Najważniejsze jest teraz, żeby Sara się znalazła.

Skręcam w uliczkę, w której mieszkamy. Ku mojemu zaskoczeniu zauważam Sarę idącą chodnikiem w stronę domu. Jest już prawie pod furtką. Przyspieszam i zajeżdżam jej drogę wjeżdżając na podjazd tak szybko, że wokół unosi się kurz z piasku znajdującego się przed furtką. Wysiadam z samochodu i przenoszę wzrok na siostrę, która przyspieszyła kroku, zauważają  mnie i jest już prawie przy drzwiach do domu.

- Zaczekaj! - wołam za nią, a blondynka zatrzymuje się w miejscu, nawet się do mnie nie odwracając. Zamykam auto, ruszając w jej kierunku. Podchodzę do niej i staję naprzeciwko - Gdzie byłaś?

- Przejść się - odpowiada, patrząc pod nogi.

- Chyba musimy porozmawiać, co? - wciskam dłonie do kieszeni dresów - Nie powiedziałaś mi wszystkiego.

- Powiedziałam wszystko co musisz wiedzieć - mówi szybko, chcąc jak najszybciej stąd odejść. Czuję to w powietrzu.

- Chciałabyś może powiedzieć mi coś jeszcze o czym powinienem wiedzieć? - naciskam na nią. Nie odpuszczę. Dziewczyna próbuje mnie wyminąć, ale zatrzymuję ją,  łapiąc ją za rękę i ustawiam z powrotem tam gdzie stała - Sara, chcę wiedzieć o co tu chodzi.

- Dlaczego ty się tak wpieprzasz? - chowa twarz w dłoniach.

- Nawet nie masz odwagi spojrzeć mi w oczy - zauważam - Co się dzieje? Kto jest do cholery ojcem tego dziecka?

- Nie wiem! - podnosi głos wplatając palce we włosy i odwracając się ode mnie - Nie wiem...

Wzdycham, odchylając głowę do tyłu i przymykając oczy. Ja pierdole, co to za pojebana sytuacja? Czternastolatka, niespełna piętnastolatka, bo już niedługo, jest w ciąży i nie wie z kim. Kurwa, to brzmi jak jebane trudne sprawy. Takie rzeczy się dzieją naprawdę?

- Wiem, że sypiałaś z chłopakami ze szkoły - przerywam ciszę, przenosząc wzrok na siostrę - Dlaczego?

- Dla kasy - wyznaje w końcu, a ja mam ochotę przyjebać głową w mur, słysząc jej odpowiedź.

- Słucham? Dla kasy? - upewniam się, że dobrze usłyszałem.

- Tak, do cholery, dla kasy! - wybucha, odwracając się do mnie i w końcu przenosi wzrok w moje oczy - Nie wiesz jak to jest jak ojciec trzyma cię jak w pieprzonej klatce, nie pozwalając na nic! Nigdzie nie mogłam wychodzić, nie dostawałam kieszonkowego,  rozumiesz?! Dopiero jak ty wróciłeś, to ojciec trochę odpuścił.

- I wiesz co? - przygryzam dolną wargę, patrząc na nią z niedowierzaniem - Żałuję, że się za tobą wstawiłem u taty. Naprawdę - przyznaje szczerze, a Sara posyła mi smutne spojrzenie - Gdyby ci nie popuścił przez moje gadanie, dziś może nie miała byś spierdolonego życia. Teraz on leży w szpitalu po operacji, bez której by umarł, a ty mówisz takie rzeczy? Nawet nie spytałaś jak on się czuje. Jesteś egoistką, bo w takiej nawet chwili umiesz myśleć tylko o sobie - wyrzucam z siebie nim się rozmyślę.

Odwracam się i kieruję do drzwi wejściowych, nie czekając na to co powie.

- Kuba... - próbuje mnie zatrzymać, ale nie zwracam na nią uwagi.

Wchodzę do domu, gdzie w salonie zauważam Larę.

- Wszystko w porządku? - pyta, widząc moje zdenerwowanie - Znalazła się?

- Tak - odpowiadam - Wszystko okej, po prostu długo jej szukałem. Ale okazało się, że spotkała się z koleżanką i zapomniała telefonu - kryję siostrę.

- No dobrze. Ale muszę jej powiedzieć, żeby więcej tak nie robiła - wzdycha brunetka - To możemy jechać do szpitala?

- Jasne.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro